BAZY AMERYKAŃSKIE

Od kilku lat toczy się między krajami Europy Środkowej rywalizacja o zainstalowanie w nich choćby najmniejszej bazy amerykańskiej. Wszyscy zdają sobie bowiem sprawę, iż w takim wypadku ich bezpieczeństwo będzie zależne od bezpieczeństwa USA, czyli, że będzie ono leżało we własnym interesie Amerykanów. Jest to najlepsza gwarancja bezpieczeństwa przed ewentualnymi zakusami Rosji. Jest więc zrozumiałe, że agentura rosyjska, jawna i ukryta, zapowiada zwalczanie baz. Rozważano zainstalowanie baz w Bułgarii, Rumunii, na Węgrzech, w Czechach i w Polsce. W ciągu 10 lat Waszyngton planuje wycofanie 70 tys. wojskowych ze starej Europy i Azji i rozlokowanie ich na terytorium nowych członków NATO.

Rumunia

6 grudnia sekretarz stanu USA Condoleezza Rice i minister spraw zagranicznych Rumunii Mihai-Razvan Ungureanu w obecności prezydenta Rumunii Traiana Băsescu podpisali umowę w sprawie umieszczenia na terytorium Rumunii baz amerykańskich; zgodnie z nią wojskowi USA mają przybyć do Rumunii w roku 2007. Będą to bazy oddane do użytkowania Amerykanom i dlatego ich komendantami zostaną oficerowie rumuńscy, a nad bazami będzie powiewała flaga Rumunii. W sumie w Rumunii w czterech bazach ma stacjonować 2300 Amerykanów.

Amerykanie wybrali trzy poligony: Cincu o powierzchni 104 km2 znajdujący się na terenie powiatów Sibiu i Braszow, 26 km na wschód od miasteczka Fagaras w centrum Siedmiogrodu; Smardan (Malina) o powierzchni 8,5 tys. ha położony w powiecie Galaţi w pobliżu granicy z Mołdową, gdzie może stacjonować 600 osób i Babadag o powierzchni 2.700 ha w powiecie Tulcza w delcie Dunaju na granicy z Ukrainą, gdzie może stacjonować 250 osób. Czwartą bazą jest lotnisko Mihail Kogalniceanu o długości 3500 i szerokości 45 m wyposażone w betonowy pas startowy.

Rozmowy w sprawie baz toczyły się krótko, bo zaledwie od początku 2004 roku i zostały szybko sfinalizowane po zwycięstwie wyborczym obecnego prezydenta jawnie popieranego przez Amerykanów. Obie strony nie przejmowały się grudniowymi pogróżkami Sergieja Iwanowa, ministra obrony Rosji, iż rozważy czy Rosja pozostanie członkiem Traktatu o Redukcji Broni Konwencjonalnej w Europie. Moskwie pozostały tylko represje prestiżowe; nowy ambasador Rumunii nie zdołał przez pół roku wręczyć Putinowi swoich listów uwierzytelniających.

USA oficjalnie uznało Morze Czarne za region swoich interesów strategicznych. Jeśli bowiem wziąć pod uwagę obecność amerykańskich doradców wojskowych w Gruzji, zacieśniającą się współpracę z Ukrainą i zainstalowanie baz w Rumunii i Bułgarii, Morze Czarne okazuje się akwenem całkowicie kontrolowanym przez USA, w którym flota rosyjska odgrywa rolę więźnia.

Bułgaria

Dzień po podpisaniu porozumienia w Bukareszcie, Weselin Bliznakow, minister obrony Bułgarii, stwierdził w Waszyngtonie, że jego kraj ma nadzieję na kończenie rozmów w sprawie baz do marca 2006 roku. Ta pośpieszna deklaracja spowodowana była obawą, iż Amerykanie zrezygnują z baz w Bułgarii na rzecz Rumunii i wypowiedzią rzecznika Departamentu Stanu Adama Ereli, iż poparcie ludności dla stacjonowania w tym kraju Amerykanów jest niewystarczające.

Condoleezza Rice ma być w Sofii na początku 2006 roku. Zdaniem Johna R. Beyrle, ambasadora USA w Bułgarii, układ o ustanowieniu amerykańskich baz wojskowych w tym kraju zostanie podpisany również na początku 2006 roku. „Osiągnięcie porozumienia między USA i Rumunią nie oznacza, że Bułgaria coś pozostawia lub przepuszcza” – zapewnił ambasador.

Rzeczywiście kampania przeciwko bazom organizowana jest na dwu poziomach. Przed czerwcowymi wyborami parlamentarnymi 2005 roku postkomuniści protestowali przeciwko rozlokowaniu w kraju baz amerykańskich i zapowiedzieli wycofanie po zwycięstwie wyborczym 500 żołnierzy z Iraku. W tych sprawach partia bułgarska jest faktycznie podzielona. Ostatnio najgłośniejsze akcje organizowały nowe ugrupowania nacjonalistyczne o proweniencji ubeckiej. 30 listopada w parlamencie „Ataka” stwierdziła, że „naród w ogromnej części jest kategorycznie przeciw” bazom i rozpoczęła zbieranie podpisów na rzecz referendum w tej kwestii. Następnie  Bułgarski Związek Narodowy urządził 200 osobową demonstrację przeciwko stacjonowaniu Amerykanów.

Opozycja centroprawicowa i partia cara wypowiadały się natomiast za przyjęciem baz amerykańskich.

Po utworzeniu katem 2005 roku trójkoalicji (postkomuniści, partia cara, partia turecka) przeprowadzono dwie tury rozmów. Amerykanie zainteresowani są dwoma lotniskami wojskowymi, bazą ćwiczeniową i bazą morską nad Morzem Czarnym. John Beyrle potwierdził zainteresowanie USA bazą lotniczą w Bezmer i poligonem Nowe Seło.  Minister obrony Weselin Bliźniaków spodziewa się, że Amerykanie zainwestują od 30 do 40 mln lewa w modernizację lotniska w Bezmer. Bułgarzy liczą, że przybycie 2300 wojskowych USA zwiększy zaufanie do ich kraju koncernów amerykańskich i przez to zachęci je do inwestycji.

Być może więc Bułgaria nie wypadła z gry z powodu akcji antyamerykańskich, a jedynie została wyprzedzona przez Rumunię. Na 27 -28 kwietnia 2006 roku zaplanowano w Sofii spotkanie ministrów spraw zagranicznych krajów członkowskich NATO, które ma przygotować szczyt Paktu w Rydze w listopadzie 2006 roku.

Czechy

Już w październiku 2002 roku minister obrony Jatoslav Tvrdik zaproponował w Waszyngtonie rozmieszczenie w Czechach systemu obrony przeciwrakietowej. W maju 2003 roku nad Wełtawą pisano o możliwym udostępnieniu Amerykanom lotniska w Ostrawie-Mosznowie lub bazy lotniczej w Bechynie w południowych Czechach. Kalkulowano, że w ten sposób Amerykanie broniliby czeskiej przestrzeni powietrznej, na co Czesi nie mają środków. Zaznaczmy, iż była to inicjatywa rządu socjaldemokratycznego lewicowego premiera Szpidli.

Zdziwiło wówczas wszystkich stanowisko prezydenta Vaclava Klausa, który uznał istnienie bazy amerykańskiej za problematyczne, co interpretowano jako jego sprzeciw wobec stacjonowania w Czechach jednostek amerykańskich. Była partia Klausa, prawicowa ODS poparła natomiast instalację bazy Amerykańskiej.

Temat ten powrócił w bardziej konkretnej postaci w lipcu 2004 roku. Pisano wówczas o możliwości założenia w Czechach amerykańskiej bazy rakietowej, której zadaniem byłaby obrona przed atakiem ze strony Iranu lub Syrii. Pojawiły się informacje, że Amerykanie prowadzą negocjacje z Czechami, Węgrami i Polską w sprawie budowy trzeciej bazy tarczy antyrakietowej (jedna powstaje w Kalifornii, a druga na Alasce). Według lewicowego „Guardiana” Czechom zaproponowano zbudowanie na prawach eksterytorialności bazy radarowej o powierzchni 100 km2.

W prasie czeskiej rozważano ewentualną lokalizację bazy, np. w dawnych bazach rakietowych w Dobrziszu lub Rosicu koło Brna czy na terenie byłego poligonu w Milovicach. Burmistrz Milowic od razu oświadczył, iż na zainstalowanie bazy musieliby się zgodzić mieszkańcy miasteczka w drodze referendum.

Jan Vidim, poseł ODS, którego zdaniem baza amerykańska przyniosłaby nie tylko większe bezpieczeństwo ale i niemały zysk ekonomiczny, uważał, iż skład parlamentu wyklucza niestety by większość zgodziła się na stacjonowanie w Czechach obcych jednostek. Tak więc w 2004 roku stało się jasne, że Czechy na własną prośbę odpadają z rywalizacji z Polską i Węgrami o lokalizację trzeciej bazy tarczy.

Węgry

Już w 2001 roku ówczesny rząd FIDESZU premiera Viktora Orbana wyraził zgodę na zbudowanie amerykańskiej stacji radarowej na górze Zengő. W roku 2004 rozpoczęły się protesty organizacji ekologicznych i pozarządowych oficjalnie motywowane troską o ochronę środowiska i obawą przed „kolonialnym statusem Węgier” wobec USA. W 2005 roku ugrupowania protestujące przeciw obecności amerykańskiej wysunęły kandydaturę László Sólyoma, ówczesnego ambasadora w Sztokholmie, jednego z organizatorów „okrągłego stołu” w roku 1989 i założyciela Forum Niezależnych Prawników, w wyborach prezydenckich. Dzięki taktycznemu poparciu FIDESZ László Sólyom pokonał przedstawicielkę postkomunistów Katalin Szili.

NATO poinformowało, iż nie upiera się przy dawnej lokalizacji i 23 listopada 2005 roku postkomunistyczny premier Ferenc Gyurcsány poinformował prezydenta László Sólyoma, że rząd Orbana popełnił błąd i stacja radarowa zostanie zbudowana nie na górze Zengő tylko na górze Nagy-Tubes w okolicy Pécsu. 

Burmistrz Pechu Toller László popiera nową lokalizację. Posłowie FIDESZ i jego przedstawiciele w radzie miejskiej są natomiast jej przeciwni z punktu widzenia ochrony przyrody.

Warto zaznaczyć, że już w roku 2003 Amerykanie używali lotniska na Węgrzech dla misji bałkańskich.

Z planów Amerykańskich wypadły tylko Czechy, gdyż tarcza zostanie ostatecznie zbudowana w Polsce, stacja radarowa na Węgrzech ma inne zadania, zaś bazy w Rumunii i Bułgarii będą służyły wojskom amerykańskim na Bliskim Wschodzie. Militarne zaangażowanie USA w Europie Środkowej oznacza, iż Stany Zjednoczone na trwałe weszły do regionu między starą Europą i Rosją – tj. do krajów, które stały się nowymi członkami Unii Europejskiej i NATO.

Autor publikacji
Polityka zagraniczna
GEOPOLITYKA
Źródło
Gazeta Polska Nr 2006