7. Tomasz Morawski - "ZWIĄZEK SOWIECKI GWARANTEM POLSKIEJ NIEPODLEGŁOŚCI" CZYLI ORIENTACJA PROSOWIECKA W POLSCE

NIEPODLEGŁOŚĆ

TOMASZ MORAWSKI

"ZWIĄZEK SOWIECKI GWARANTEM POLSKIEJ NIEPODLEGŁOŚCI" - CZYLI ORIENTACJA PROSOWIECKA W POLSCE

Od pewnego czasu mamy w Polsce do czynienia z ciekawym zjawiskiem. Oto jeżeli spojrzeć na polityczną mapę naszego kraju, okaże się, że duża część tworzących ją ugrupowań (mimo iż społeczeństwo polskie trudno uznać za nastawione prosowiecko) zorientowana jest w swej działalności na popieranie ZSRR. Niektóre z nich formułują prosowieckie tendencje jawnie - w swych programach, inne nie przyznając się do tego, w rzeczywistości również reprezentują tę opcję. Paradoksem wydaje się fakt, iż wielowiekowe, smutne doświadczenia wypływające z wzajemnych kontaktów Polski i Rosji - bardzo wzmocnione przez ostatnie czterdzieści lat, kiedy Polska znalazła się w orbicie wpływów swego wschodniego sąsiada, nie wpłynęły na obranie przez omawianą część polskich ugrupowań politycznych innej drogi, jak właśnie prosowieckiej.

Środowiska, o których będzie mowa w tym tekście, są bardzo różnorodne. Łączy je jednak wiele cech wspólnych, wśród których właśnie na plan pierwszy wysuwa się bardzo pozytywny stosunek do ZSRR. W imię reprezentowania obranej przez siebie linii, gotowe są one do manipulowania faktami, niekiedy zmiany dotychczas głoszonych poglądów czy wywoływania sztucznego stanu zagrożenia niemieckiego, mającego być usprawiedliwieniem przyjęcia orientacji na Wschód.

Jak odbiera te próby polskie społeczeństwo, trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Antyniemieckie nastroje jego części czy odbieranie przez pewną grupę ludzi polityki prosowieckiej jako zdroworozsądkowej konieczności, są czynnikami, tworzącymi pewien rodzaj poparcia lub chociażby przyzwolenia dla owej opcji. Jednak, moim zdaniem, tak naprawdę większość prosowieckich działań prowadzona jest pod prąd dążeń społeczeństwa pragnącego wyemancypowania się spod sowieckiej dominacji.

Tendencji popierania sowieckich władz nie należy lekceważyć, tym bardziej, że często znajduje ona pozytywny oddźwięk wśród części społeczeństw zachodnich, tej części która uważa Gorbaczowa za rzeczywistego reformatora i wśród której modne jest jego bezwarunkowe popieranie. Prosowiecka orientacja jest tym groźniejsza, że jej zwolennikami są siły tak lewicy, centrum jak i prawicy (przynajmniej powszechnie uważane za nią), jak również że reprezentują ją obecne władze naszego kraju. Okazuje się więc, że wbrew powszechnym do niedawna sądom, nie tylko komuniści pragną przymierza z ZSRR.

Zawsze wierni

"Socjademokratyczni" spadkobiercy PZPR konsekwentnie głoszą hasło, które przez wiele lat stanowiło podstawę ich panowania w Polsce, że tylko przyjaźń i sojusz z ZSRR jest gwarancją niepodległego bytu Polski. Prosowieckość postkomunistycznych ugrupowań ma głębokie, historyczne uzasadnienie, którego korzeni należy szukać w działalności komunistów w okresie II Rzeczypospolitej i w czasie II wojny światowej. Polscy komuniści stanowią wobec swych sowieckich mocodawców rodzaj politycznego satelity, w swym postępowaniu względem ZSRR zawsze kierowali się uległością i dyspozycyjnością, różniąc się od swych przyjaciół jedynie w drobnych taktycznych szczegółach. Nie mogło być zresztą inaczej. Władza, która znajdowała się w rękach PZPR uzyskana została z nadania władz sowieckich i tylko siła ogromnego mocarstwa stojącego za rodzimymi komunistami pozwalała im owe wpływy utrzymać. Partyjno-ideologiczne więzy łączące obie partie komunistyczne przenoszone były siłą rzeczy na stosunki między obydwoma państwami, co uzasadniano zawsze polską racją stanu.

Skutkiem takiego postępowania było polityczne i gospodarcze uzależnienie naszego kraju od Związku Sowieckiego. Straty poniesione przez Polskę w wyniku takiej polityki są praktycznie nieobliczalne, łatwe jednak do zauważenia przez średnio bystrego obserwatora. Nie zrażeni tym nowopowstali socjaldemokraci kontynuują swą drogę, tym razem znajdując wielu sojuszników i dużo zrozumienia u wszystkich wierzących w "gwiazdę" Gorbaczowa.

Pozorne zepchnięcie SdRP i innych jej pokrewnych grup (w tym również wielu niezrzeszonych obecnie byłych członków PZPR) na margines polskiej sceny politycznej mogłoby skłaniać do wyciągnięcia pochopnego wniosku, że z tej strony nie grozi nam i Polsce żadne niebezpieczeństwo wynikające z reprezentowania przez nią orientacji prosowieckiej. Przestrzegałbym jednak przed lekceważeniem wzajemnych więzów między ZSRR a rządzącą do niedawna w naszym kraju siłą polityczną. Byli członkowie PZPR zasiadają przecież nie tylko w parlamencie (gdzie stanowią znaczną siłę), ale także w rządzie, w którym trzymają w swych rękach kluczowe z każdego względu, a przede wszystkim z punku widzenia sowieckich interesów w Polsce, teki ministrów: obrony narodowej, spraw wewnętrznych, transportu i współpracy gospodarczej z zagranicą. Posiadają również swego prezydenta. Reprezentanci tej części polskiej sceny politycznej dzierżą dotychczas także kierownicze stanowiska na wszystkich szczeblach administracji państwowej i gospodarczej kraju. Tak więc ci ludzie ciągle jeszcze mają decydujący wpływ na kształt polskiej polityki prowadzonej w stosunku do ZSRR.

"Niemcy, Rosja i kwestia polska"

- taki tytuł nosiła praca Romana Dmowskiego, którą śmiało można uznać za programową w kwestii jego stosunku do obu i polskich sąsiadów. W wydanej w 1908 roku książce sformułował program, który przyjęty przez większą część środowisk narodowych stał się dla nich rodzajem credo. Zwracając uwagę na wspólne dla Polaków i Rosjan niebezpieczeństwo niemieckie, Dmowski wskazywał na konieczność współpracy obu narodów. Wspólne cechy słowiańskie oraz antygermanizm stać się miały podstawą wzajemnego układu; Polska nie dążąc do pełnej niepodległości stałaby się dla Rosji partnerem pożądanym, nie zagrażającym naruszeniem jej stabilności.

Pomimo tego, iż od sformułowania owych myśli upłynęło ponad 80 lat, dla środowisk określających się mianem narodowych są one nadal naczelnym wskazaniem, w ogromnej mierze kszałtującym ich postępowanie.

Prorosyjskość prezentowana przez nie przed odzyskaniem niepodległości miała swe zaplecze nie tylko w sferze ideologiczno-narodowej. Była ona również wyrazem braku wiary dużej części polskiego społeczeństwa w realne możliwości odzyskania przez Polskę niepodległości. Stąd dość liczne w Królestwie Polskim próby znalezienia drogi porozumienia z Rosjanami pozwalającej. według środowisk ugodowych, zachować Polakom ich cechy narodowe, w ramach postulowanej, niewielkiej autonomii. Skutkiem tej koncepcji był udział endecji w wyborach do Dumy i stworzenie w niej koła polskiego.

I wojna światowa i odzyskanie niepodległości zmusiła środowiska narodowe do częściowej reorientacji swych poglądów. Nadal jednak wrogiem nr I byli dla nich Niemcy. "Zainstalowanie" się w Polsce władzy komunistycznej w roku 1944 postawiło endeków na rozdrożu. Z jednej strony programowo głosili oni niechęć do komunizmu, z drugiej jednak dość pociągająco dla wielu z nich wyglądała wizja ścisłej współpracy ze wschodnim sąsiadem, który rozgromił przecież odwiecznego wspólnego wroga Słowian. Część działaczy dawnej endecji i bardziej radykalnych nurtów narodowych zachowała się w tych warunkach bardzo godnie i kiedy nie udała się im próba oficjalnego reaktywowania Stronnictwa Narodowego, nie nawiązali żadnych kontaktów z władzami komunistycznymi, często stając się ofiarą ich represji. Byli jednak i tacy, którzy wywodząc się ze środowisk narodowych, zgodzili się na ścisłą współprace z nowym reżimem. Niektórzy z nich jak chociażby Bolesław Piasecki dość szybko i łatwo nawiązali kontakty, najpierw bezpośrednio z władzami sowieckimi a potem z miejscowymi komunistami. Wynikiem tych pertraktacji było utworzenie własnego ugrupowania tzw. katolików świeckich - czyli PAX. Przez cały okres swej dotychczasowej działalności PAX głosząc hasła narodowe umiejętnie łączył je z bardzo ścisłą współpracą u komunistami, a jako gwaranta polskiej suwerenności i naturalnego sojusznika uznawał Związek Sowiecki. Wprawdzie PAX i jemu podobne ugrupowania były i są tylko pewnego rodzaju marginesem polskiej sceny politycznej, to jedna część zwolenników poglądów narodowych a jednocześnie prosowieckich, doskonale utożsamiała się z tą organizacją.

Orientacja prosowiecka a co za tym idzie i idea kolaboracji z polskimi komunistami także w latach osiemdziesiątych zaprowadziła niektórych działaczy narodowych tak do rządu PRL (vide minister Jarzębski) jak i do ciał typu rady konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa PRL (Maciej Giertych).

Koncepcja prowadzenia polskiej polityki w oparciu o ZSRR, jest jedną z naczelnych cech kształtujących wizje stosunków z zagranicą w formie w jakiej chcieliby je widzieć narodowcy. Ma ona również dominujący wpływ na ich politykę wewnętrzną. Właśnie poprzez wybranie takiej a nie innej orientacji część środowisk endeckich "zmuszona" została do współdziałania z komunistami.

Niezmienna od wielu lat tendencja do oparcia się na Wschodzie, szczególnie widoczna jest w obecnej sytuacji politycznej. Powstające jak przysłowiowe "grzyby po deszczu" stronnictwa narodowe w swych programach bardzo mocno akcentują chęć dalszego pozostawania Polski w bloku sowieckim. Kultywowana przez lata antyniemiecka obsesja prowadzi dzisiejszych endeków do wniosku, że tylko sojusz ze Związkiem Sowieckimm może stać się skuteczną przeciwwagą dla Niemiec. Takie widzenie europejskiej rzeczywistości nasiliło się jeszcze wśród nich od momentu, gdy coraz realniejsza stała się możliwość szybkiego zjednoczenia Niemiec. W przekonaniu o konieczności utrzymania orientacji prosowieckiej, utwierdza partie narodowe również strach przed emancypacją zachodnich republik ZSRR. Bardzo negatywnie przyjmują one każdą próbę uzyskania suwerenności przez sąsiadujące z nami od wschodu narody, traktując te dążenia jako zamiar zdestabilizowania sowieckiego imperium a co za tym idzie naruszenia dotychczasowego porządku europejskiego." Dostrzegamy rosnące zagrożenia ze strony Niemiec jak i możliwości politycznej emancypacji zachodnich terenów ZSRR, postulujemy utrwalenie i wzmocnienie sojuszu u Rosją (...)". "Rosja jako taka nie zagraża (...) długofalowo interesom Narodu Polskiego lub zagraża w stopniu zdecydowanie mniejszym niż Niemcy. W tej sytuacji Rosjanie są naturalnym sojusznikiem Polski w obronie przed zagrożeniem niemieckim, zwłaszcza w sytuacji demokratyzacji ZSRR odrzucającej turańsko-bizantyjskie zasady stosunków ze sprzymierzonymi narodami i państwami". Są to tylko dwa fragmenty wybrane z programowych artykułów Młodzieży Wszechpolskiej i Stronnictwa Narodowego, w pełni jednak dające wyobrażenie o punkcie widzenia tychże środowisk.

Ugrupowania narodowe nie reprezentują dotychczas zbyt dużej siły, wyrażają jednak opinie, które są reprezentatywne dla części polskiego społeczeństwa. Są one wynikiem totalnego niezrozumienia procesów zachodzących we współczesnej Europie jak i naiwnej wiary w rzeczywistą demokratyzację sowieckiego systemu. Od sformułowania prorosyjskich zasad postępowania endecji minęło ponad 80 lat, a mimo to, pomimo smutnych doświadczeń spadkobiercy teorii Romana Dmowskiego (także i ci bardziej umiarkowani, o których tu właściwie nie było mowy) myślą tak jak ich dziadowie i ojcowie, przenosząc tylko swoje marzenia z Rosji na Związek Radziecki.

Polska racja stanu, o której mówią partie narodowe, to w rzeczywistości nic innego jak rosyjsko-sowiecka wizja Europy, w której nasz kraj staje się tylko przedpolem Związku Sowieckiego, zabezpieczającym jego "komunikację z Europą oraz bezpieczeństwo i stabilność europejskiego Wschodu".

Czy rząd jest również prosowiecki?

O ile poprzednio omawiane formacje polityczne, reprezentujące opcję prosowiecką pozostają owej tendencji programowo wierne od wielu już lat, to inaczej sprawa ma się z trzecim reprezentantem tego kierunku. W tym przypadku następuje w ogóle wiele komplikacji. Po pierwsze, w odróżnieniu od poprzednich grup, trudno jednoznacznie określić skład i charakter polityczny tego ugrupowania. Albowiem jest to mieszanina przedstawicieli wielu środowisk. Jednak największą w nim rolę odgrywają członkowie rządu, oraz lewicowa część OKP, skupiona głównie wokół Bronisława Geremka i Adama Michnika. Umownie nazwę ich, ugrupowaniem rządowym jako, że poczynania rządu są najlepszym miernikiem działalności tychże ludzi.

Siły tworzące rząd (przynajmniej jego "solidarnościową" część), do niedawna trudno było posądzać o prosowieckość. Długoletnie zmagania z komunizmem świadczyłyby o czymś zgoła przeciwnym. Potencjalne zaplecze rządu a więc ludzie utożsamiający się z szeroko pojętym symbolem "Solidarności", w większości również obecnie pozostają nastawieni albo wręcz antysowiecko, albo co najmniej traktują ZSRR z rezerwą i pewną dozą nieufności. Wydawać by się więc mogło, że rząd będący w założeniach polityczną reprezentacją społeczeństwa, w swych działaniach także będzie się starał oprzeć swe kontakty z ZSRR na zasadach równoprawności, a jednym z głównym jego celów będzie dążenie do jak najbardziej maksymalnego uniezależnienia Polski od jego wschodniego sąsiada. Społeczną aprobatę dla takiego postępowania można by uznać za gwarantowaną.

Tymczasem konkretne posunięcia rządu i części OKP, a raczej często ich brak, świadczą o zupełnie czymś innym. Oto władze kraju, którego premier publicznie określa jako w pełni niepodległy i suwerenny, w rzeczywistości robię wiele, żeby tę suwerenność zaopatrzyć w wielki znak zapytania. Przede wszystkim, widomym tego znakiem jest sprawa obecności w Polsce wojsk sowieckich. Gdy z pozostałych państw wschodnioeuropejskich wojska te stopniowo się wycofują, u nas problem opuszczenia przez nie Polski oficjalnie jakby nie istniał. Na dobrą sprawę nie prowadzi się żadnych konkretnych rozmów na temat ich całkowitego wycofania (w każdym razie opinia publiczna nic na ten temat nie wie). W martwym punkcie utknęły też negocjacje prowadzone w kwestii pełnej odpłatności za utrzymanie wojsk sowieckich w naszym kraju. Rząd wyraźnie próbuje dać społeczeństwu do zrozumienia, że obecność w Polsce armii sowieckiej nie jest żadnym utrudnieniem dla naszej niepodległości. W pewnym momencie doszło do sytuacji kuriozalnej. Władze Rzeczypospolitej Polskiej przejęły tezę głoszoną przez komunistów przez ostatnie 45 lat, że ZSRR jest jedynym gwarantem polskiej niepodległości i polskich granic, a głównym jej zabezpieczeniem pozostają właśnie pozostające w Polsce wojska sowieckie. Na poparcie tej tezy rozpętano kampanię propagandową (vide "Gazeta Wyborcza", telewizja) wzmocnioną jeszcze poprzez rozniecenie nastrojów antyniemieckich. Przy tym wyraźnie starano się zdezawuować działania tych, którzy kategorycznie domagają się wycofania wojsk sowieckich. Przykładem takiego postępowania może być dość lekceważący stosunek do wypowiedzi Wałęsy, postulującego wyprowadzenie armii sowieckiej z Polski.

Problem pozostawania tychże wojsk w naszym, pozornie niepodległym, kraju jest fragmentem większej całości, której na imię stosunki polsko-sowieckie. Na burzliwej mapie Europy Wschodniej Polska jawi się obecnie jako główny sojusznik ZSRR, a jej rząd stara się za wszelką cenę utwierdzić Rosjan w przekonaniu, że nie wpłyniemy w jakikolwiek sposób na destabilizację tej części Europy. Stąd liczne wypowiedzi o polskiej racji stanu bardzo współgrające z tezami stawianymi przez ugrupowania omawiane w pierwszej części tego artykułu. Wynikiem zorientowania się polskiego rządu na ZSRR są także takie posunięcia jak nie tylko dalsze pozostawanie przez Polskę w Układzie Warszawskim i w RWPG, lecz również brak właściwie wszelkiej dyskusji na temat możliwości opuszczenia tych układów. Także wzajemne stosunki gospodarcze pomiędzy Polską a ZSRR, mimo licznych obietnic ich na- prawy, nadal dalekie są od równoprawności.

Niechęć do występowania przeciw Rosji, a przede wszystkim przeciw Gorbaczowowi znalazła swe odzwierciedlenie w stosunku polskich władz do problemu niepodległości poszczególnych republik sowieckich, głównie do sprawy niepodległości Litwy. Rząd polski nie tylko nie zdobył się na uznanie suwerenności Litwy, ale nie wsparł jej również żadną formą mediacji lub pomocy gospodarczej, co przecież ze względu na sąsiedztwo i wzajemną zbieżność interesów wy- dawać by się mogło bardzo naturalne.

Jaka jest przyczyna takiego a nie innego postępowania polskiego ugrupowania rządowego? Jest ich zapewne wiele. Wśród nich wymienić trzeba zewnętrzne uwarunkowania zmian zachodzących od wiosny zeszłego roku w Polsce. Na ile wzajemny układ części środowisk opozycyjnych z PZPR obowiązuje nadal i na ile te zmiany są niezależne od stanowiska Gorbaczowa? Nie można na to pytanie odpowiedzieć w tej chwili jednoznacznie, ale obserwacja polskiej rzeczywistości, każe skłaniać się ku tezie, iż samodzielność działań solidarnościowego rządu pozostaje w dużej mierze ograniczona. Być może jest ona częścią sugerowanego przez niektórych politologów istnienia gorbaczowowskiego planu zreformowania całej Europy Wschodniej pozwalającego mimo wielkich trudności utrzymać w niej złagodzoną formę sowieckie dominacji.

Rząd Mazowieckiego próbuje dowieść wszystkim, że i bez udziału polskich komunistów, ZSRR może liczyć na pełną współpracę z Polską.

Jest to na rękę dużej części zachodnich polityków obawiających się wszelkich działań, które ich zdaniem mogłyby zachwiać pozycję Gorbaczowa. Wiara w szczerość jego intencji i strach przed jego upadkiem są głównym motywem poparcia udzielanego przez państwa zachodnie dla prowadzonej przez rząd Mazowieckiego polityki w stosunku do ZSRR.

Wpływ na rządowe poczynania względem sowieckiego imperium ma jak widać wiele czynników. Wszystkie z nich można uznać za ważne, jednak żaden z nich nie może być należytym uzasadnieniem dla prowadzenia przez rząd, w stosunku do ZSRR polityki tak niezdecydowanej i często dla Polski szkodliwej. Nie chodzi mi bynajmniej o sugerowanie posunięć typu "wymachiwania szabelką". Działania rządu powinny być prowadzone rozważnie, ale głównym ich celem powinny być pełna niepodległość Polski. Póki będziemy się znajdować w sferze wpływów Związku Sowieckiego - póty będzie to niemożliwe. Rząd premiera Mazowieckiego musi zdać sobie z tego sprawę i stale o tym pamiętać, w przeciwnym bowiem razie nadal trzeba będzie uważać, iż w dużej mierze jest on zwolennikiem orientacji prosowieckiej.

Panorama polskich sił politycznych, które można uznać za reprezentujące orientację prosowiecką, daje wyobrażenie o ich dużej różnorodności. Wszystkie one jednak programowo lub praktycznie dążą do utrzymania dotychczasowych silnych więzów między Polską a Związkiem Sowieckim. Ugrupowania popezetpeerowskie oraz narodowe w przymierzu z ZSRR widzą jedyną możliwą dla Polski drogę postępowania. W imię tego sojuszu są one gotowe zgodzić się w stosunku do ZSRR na ograniczoną suwerenność Polski, bo tak przecież należy tłumaczyć postulat utrzymania dotychczasowego status quo. Ugrupowanie rządowe natomiast, nie formułując podobnego programu jednocześnie głosząc hasło powrotu Polski do Europy, w rzeczywistości postępuje w taki sposób, że ten nasz powrót do Europy może stać się tylko iluzją. Albowiem nigdy nie staniemy się pełnoprawnymi członkami europejskiej społeczności, jeśli nie uniezależnimy się od Związku Sowieckiego a kontakty z nim nie będą oparte na zasadach prawdziwej równoprawności. Unikanie działań, które mogły by być wzięte za nieżyczliwe mu, wbrew pozorom nie przynosi Polsce korzyści, spychając nasz kraj do roli bezwolnego satelity. W ten sposób nigdy nie staniemy się w pełni niezależni.

W obecnej sytuacji, gdy ZSRR przeżywa ta liczne trudności, nadarza się być może niepowtarzalna szansa, której nie należy marnować. Tylko pełna suwerenność poszczególnych narodów zamieszkujących ZSRR, pozwoli i Polsce na rzeczywistą nie- podległość. Dlatego też naczelnym zadaniem tak jej społeczeństwa jak i władzy powinno stać się wspieranie wszelkich dążeń niepodległościowych sowieckich republik. Negatywna ocena orientacji prosowieckiej, nie oznacza, że jesteśmy wrogo na- stawieni do Rosjan. Przeciwnie uważamy, że nasze wzajemne kontakty powinny stać się w pełni partnerskie, jednak warunkiem tego jest ich rzeczywista demokratyzacja (a nie kosmetyka systemu komunistycznego) oraz rezygnacja z imperialnych dążeń.

Orientacja prosowiecka nie może przynieść Polsce korzyści, gdyż polska racja stanu nie jest równoznaczna z pozostawaniem jej w obozie sowieckim. Niezrozumienie tego faktu przez ugrupowania hołdujące prosowieckim sentymentom, moim zdaniem jest dla Polski niebezpieczne. Starają się one bowiem stworzyć wrażenie, że jedynie ZSRR może zagwarantować nam niepodległość. Wprawdzie nie dysponują one znaczącym poparciem społecznym (bo trudno uznać, że w tej kwestii rząd posiada społeczną aprobatę), to jednak razem tworzą siłę mającą duże wpływy na polskiej scenie politycznej. Nie należy więc ich lekceważyć, a wręcz przeciwnie wykazać, że ich prosowieckość może być dla naszego kraju szkodliwa.

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992