Jadwiga Staniszkis, eurosceptycy i polska elitka z Unią Europejską w tle

Jadwiga Staniszkis jest wybitnym polskim politologiem i naukowcem. Jej prace w niezwykle wyrazisty sposób pokazują istotne cech obecnej rzeczywistości Polski a przede wszystkim patologie naszego kraju. Staniszkis głosi „przegraną Solidarności” (http://republika.pl/darski1/ogolne/solidar.htm)i zwycięstwo postkomunizmu po roku 1989 roku. Generalnie w swych socjologiczno-politologicznych pracach Staniszkis maluje dość przerażający obraz naszego kraju, a przede wszystkim struktur państwowych i „klasy rządzącej”. Wskazuje na błędy popełniane w prowadzeniu polityki, zaniechaniu wielu niezbędnych po komunizmie działań jak choćby lustracji, błędach w polityce ekonomicznej, ale co gorsza mówi o totalnej prywacie, która dominuje wśród rządzących. Owa „elita” bogaci się uwłaszczając państwowy majątek, transferując środki publiczne do prywatnych spółek, doprowadzając do powstawania „kapitalizmu sektora publicznego” itd. W zasadzie można już tu skończyć tę krótka wyliczankę błędów i nieprawości popełnianych przez rządzących Polską niepodległą od 1989. Już chyba każdy wie, iż niemal we wszystkich sferach życia publicznego w Polsce panuje korupcja i kierowanie się interesem prywatnym ekip aktualnie sprawujących władzę bez względu na ich „przywiązanie” ideologiczne. Paradoksalnie jednak ów „kapitalizm polityczny” powstały dzięki złodziejskiej kumulacji kapitału maił szansę w pewnym momencie stać się „kapitałem zakładowym” i „kołem zamachowym” polskiej gospodarki w konkurencji ze światem. Tak stało się i staje na przykład w Rosji, której elity choć niewątpliwie uzyskały swa siłę i pozycje dzięki przejęciu bądź zagrabieniu majątku państwowego są dziś w stanie myśleć w kategoriach interesu państwa i stawiać państwo właśnie za plecami rosyjskich przedsiębiorstw. Ułatwiają im w ten sposób konkurencję z silniejszymi firmami zachodnimi. Państwo daje tu (ze względu na prywatny interes rządzących, którzy mają w nich swoje udziały i wpływy) parasol rodzimym przedsiębiorstwom, ochraniający je przed zagraniczną konkurencją. Tak więc w patologicznej niewątpliwie Rosji udało się jednak, w przeciwieństwie do Polski w znacznie większym stopniu powiązać interes prywatny rządzących z interesem państwa. U nas jak pisze Staniszkis „postsolidarnościowe elity zaczęły werbalnie atakować ów „polityczny” kapitalizm faktycznie wchodząc z nim w układy. W rezultacie radykalnie zwiększyła się korupcja...”.

A wszystko to spowija niezrozumiała zasłona milczenia. Wojujące o demokrację media (nie wspominając o politykach i wymiarze sprawiedliwości) zajmują się sprawami drugorzędnymi, nie służącymi prawdziwemu oczyszczeniu sytuacji w Polsce i wyjaśnieniu wielu niegodziwości. Myślenie w kategoriach dobra państwa i jego długofalowego interesu zostało już tylko w sferze werbalnej (choć i tu nie często się już pojawia) oraz w głowach tych nielicznych, którzy na razie nie mogą mieć większego wpływu na kształt polityki państwa i małe są szansę, że wpływ taki wkrótce uzyskają. Niestety „wybitny” głos Staniszkis należy do tego zapomnianego chóru. Trzeba mieć jednak nadzieję, że wkrótce ktoś go usłyszy.

Patrząc na całą gamę zawartych w twierdzeniach Pani Staniszkis spostrzeżeń chciałby zatrzymać się na tylko jednym dotyczącym stosunku do Unii Europejskiej. Argument ten, tym bardziej, że prawdziwy może posłużyć przeciwnikom integracji Polski z Unią Europejską. Staniszkis jednoznacznie twierdzi, że UE prowadzi politykę ciągle zmierzającą do likwidacji wielu polskich gałęzi gospodarki mogących stanowić konkurencję dla ich unijnych odpowiedników i osłabienia kraju w przededniu wstąpienia Polski do tej organizacji. Interesujące mnie stwierdzenie Staniszkis brzmi: „A w dochodzie na głowę przegania nas już także Słowacja: my – 37% średniego poziomu Unii Europejskiej, oni - 47%. a przecież pozostał im w spadku po Czechosłowacji przemysł ciężki, huty, zbrojeniówka. Czy to dlatego, że nie byli w pierwszej transzy integracyjnej i nie otworzyli się zbyt szybko na nierówną konkurencję?”

Cóż, wydaje się, iż jest to twierdzenie prawdziwe, które może doskonale służyć przeciwnikom integracji Polski z Unią Europejską. Jeśli jednak spojrzeć szerzej na całą sprawę wydaje się, że jest zupełnie odwrotnie. Obarczanie Unii Europejskiej za wszelkie zło jakie Polsce się przydarzyło w ostatnich latach i przydarza dziś jest nie na miejscu. Zapytam śmiało: Co z tego, że Unia w wielu przypadkach działa sprzecznie z interesem Polski? Nie widzę w tym nic niezwykłego. A to z tej przyczyny, że ONI DBAJĄ O WŁASNE INTERESY. To bardzo proste i naturalne. Z pewnością nie należę do gorących zwolenników UE, ale na Boga nie obarczajmy bez przerwy UE za katastrofalny stan naszego kraju. Winę za to wszystko ponosimy my sami, a dokładnie nasze elity, przede wszystkim polityczne i społeczne. Choć prawdę mówiąc ludzi tych określiłbym mianem nie elity, a raczej elitki. Zachowajmy słowo „elita” dla tej prawdziwej, nielicznej polskiej elity, często spauperyzowanej, zamkniętej w małych mieszkaniach w betonowych blokach, ale zdolnej do bezinteresownych poświęceń, zdolnej do działania nie tylko w imię mamony.

Nie wejście do Unii Europejskiej albo przesunięcie tego wejścia w czasie będzie oznaczać zdanie się na „rakowate” rządy naszej elitki, umocnienie się korupcji i systemu oligarchicznego. Przystąpienie do Unii Europejskiej choć rządzonej przez trockisów (Joschka Fisher), przekonanych o swojej wielkości, walczących o pokój i wolność u boku Chin i Rosji głupków (Jacques Chirac), z małżeństwami gejów i lezbijek, wymiarami dla ogórka itp. jest ciągle dobrym interesem w porównaniu z pozostaniem w naszym polskim bagnie. Kiedy w końcu zrozumiemy, że dopóki sami nie zaczniemy dbać z całą mocą i poświęceniem o interes Polski nikt o niego za nas nie zadba. Wprost przeciwnie, wykorzysta nasze słabości przeciwko nam. Jeśli polska elitka na to pozwala (bo nie jest jej obce tureckie słowo „bakszysz”) to polityce państw Unii z przyjemnością z tego korzystają, w interesie swoich narodów. Nie przystąpienie Polski do UE oznaczać będzie dalsze zepchnięcie Polski na peryferia świata w sensie gospodarczym i politycznym, pozostawienie Polski bez wpływu na kształt unijnej polityki. Z pewnością Bruksela nie będzie tolerowała afrykańskiej korupcji na własnym terenie i bardziej niż naszej elitce zależeć jej będzie na zaprowadzeniu tu elementarnego porządku w tej sferze. Jeśli w pierwszym rzędzie mielibyśmy cos zmieniać aby w Polsce żyło się lepiej to przede wszystkim powinniśmy zmieniać nasza elitkę, a dopiero później walczyć o godne miejsce Polski w UE.

Polska nawet gdyby spełniły się moje marzenia i rządy sprawowałaby w większym stopniu ta prawdziwa elita jest stanowczo za słaba żeby nie wejść do Unii . Jak widać nie jest to alternatywa dla dobrych stosunków z USA i nie oznacza ich pogorszenia. Obecność Polski w Unii może tylko wzmocnić proamerykańskie nastroje wśród obecnych członków UE. A Ameryka jest jedyną gwarancją bezpieczeństwa Polskim o czym szczególnie w ostatnim czasie możemy się raz jeszcze przekonać.

Problemem numer 1 jest więc nasza elita. Równocześnie wszystko wokół „prymitywieje”, co nie jest jedynie przejawem globalizacji i kultury masowej. Krajem rządzą sami Dyzmowie. Prawdziwe sukcesy odnosi jedynie Małysz bo robi to co potrafi najlepiej. Przebój sezonu – parlamentarna komisja śledcza i jej członkowie, którzy „som i robiom” z pewnością wiele dla oczyszczenia sytuacji w Polsce nie zrobi.

Najwyższy rangą polityk polski, prezydent Aleksander Kwaśniewski zakończył przemówienie inaugurujące prace obecnego parlamentu charakterystycznym dla elitki zdaniem mającym w jego przekonaniu dodać chwili podniosłości: „Wszystkiego dobrego!”. Spytam: kto ostatnio słyszał żeby jakiś polityk w takiej okoliczności powiedział „Niech żyje Polska” albo coś równie adekwatnego? Myślę, że była to maja babcia słuchająca słów ministra Becka albo kogoś mu współczesnego.

Im, naszej elitce, chodzi o to żeby „wszystko było dobrze” i żeby mogli robić pieniądze A interes narodowy? On wypierany jest nawet ze sfery werbalnej. Grunt żeby nam (a raczej im) było dobrze, a nawet fajnie. Tak, „fajnie” zdecydowanie lepiej tu pasuje.

P.S. Uważam, że Jadwiga Staniszkis ma rację twierdząc, że Unia Europejska nie dba o nasze interesy, a o interes swoich obywateli. Ale nie oznacza żebyśmy wojowali z UE, weźmy się lepiej za porządkowanie własnego podwórka.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010