CZYJA WOJNA? (CZĘŚĆ II)

Artykuł Pata Buchanan w „The American Conservative” dobrze ukazuje, iż w USA konflikt na prawicy między zwolennikami sojuszu z krajami arabskimi i z Izraelem pokrywa się z podziałem na przeciwników i zwolenników wojny z Irakiem. Konserwatyści i neokonserwatyści, którzy byli sojusznikami w okresie zimnej wojny, gdy razem sprzeciwiali się ugłaskiwaniu Sowietów i byli wrogami komunizmu, teraz stanęli po przeciwnej stronie barykady: pierwsi są przeciwnikami wojny i zwolennikami sojuszu z państwami arabskimi, drudzy chcieliby wzmocnić Izrael i wprowadzić demokrację w świecie islamu. Buchanan zwalczający wojnę z Irakiem, zarzuca neokonserwatystom, iż chcą „zdusić” szereg „narodów”, świadomie myląc narody z ich dyktatorskimi władzami, by lepiej uzasadnić swoje antywojenne stanowisko. Izrael wykorzystuje wojnę, ale to nie znaczy, iż po objęciu kontrolą Bliskiego Wschodu USA będą realizować politykę Szarona, czego obawia się Buchanan. Z drugiej strony plany neokonserwatystów przejęcia kontroli nad połową państw arabskich są niepokojące ze względu na konsekwencje takiego kroku, choć dla mieszkańców tych krajów byłoby to zbawienne.

Głównym projektantem omawianych planów jest Richard Perle, asystent senatora "Scoop" Jacksona (Demokrata z Washingtonu), nagrany przez agencję federalną w 1970 r. jak dyskutował z ambasadą Izraela na temat tajnych informacji pochodzących z Narodowej Rady Bezpieczeństwa. W "Jews and American Politics" wydanej w 1974 r., Stephen D. Isaacs pisze: "Richard Perle i Morris Amitay dowodzą maleńką armią semitofilów na Capitol Hill i ukierunkowują żydowską wysiłki na rzecz żydowskich interesów." W 1983 r. „New York Times” pisał, że Perle otrzymał poważne sumy pieniędzy od izraelskiego producenta broni.

W 1996 r. wspólnie z Douglasem Feithem i Davidem Wurmserem Perle opracował dla premiera Netanyahu "A Clean Break: A New Strategy for Securing the Realm." W dokumencie tym, Perle, Feith i Wurmser nalegali na Bibi by pozbył się Porozumień z Oslo zawartych przez zamordowanego Icchaka Rabina i przyjął nową agresywną strategię:

„Izrael może kształtować swe środowisko strategiczne poprzez współpracę z Turcją i Jordanią osłabiając, powstrzymując a nawet likwidując wpływy Syrii. Wysiłek ten może być skoncentrowany na usunięciu Saddama Husseina od władzy w Iraku - sam w sobie, ważny strategiczny cel Izraela - powstrzymaniu regionalnych ambicji Syrii. Jordania rzuciła ostatnio wyzwanie regionalnym ambicjom Syrii sugerując restauracje dynastii Haszemitów w Iraku.”

Według strategii Perle`a-Feitha-Wurmsera, Syria pozostaje wrogiem Izraela, ale droga do Damaszku prowadzi przez Bagdad. Ich plan nawołujący Izrael do ponownego ustanowienia "zasady ataku wyprzedzającego" został teraz narzucony przez Perle`a, Feitha, Wurmsera & Co. Stanom Zjednoczonym.

W swym własnym opracowaniu z 1997 r., "A Strategy for Israel" Feith nalega na Izrael by ponownie wprowadził okupację "obszarów Autonomii Palestyńskiej", chociaż jej "cena w krwi byłaby wysoka."

Wurmser, naukowiec pracujący dla American Enterprise Institute, naszkicował wspólne plany wojenne Izraela i Stanów Zjednoczonych "dla decydującego ataku na centra radykalizmu na Bliskim Wschodzie. Izrael i Stany Zjednoczone powinny ... poszerzyć konflikt by śmiertelnie ugodzić, a nie zaledwie rozbroić, centra radykalizmu w regionie - reżymy w Damaszku, Bagdadzie, Trypolisie, Teheranie i Gazie. Stworzyłoby to świadomość, że walka przeciwko Stanom Zjednoczonym lub Izraelowi, jest samobójcza."

Wurmser opublikował swój amerykańsko-izraelski plan wojenny 1 stycznia 2001, na dziewięć miesięcy przed 11 września.

Michael Lind pisze o planach Perle`a-Feitha-Wurmsera:

„Radykalna prawica syjonistyczna, do której należą Perle i Feith jest nieliczna, ale stała się znaczącą siłą w kręgach republikańskich twórców polityki. Jest to zjawisko sięgające wstecz do późnych lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy to wielu byłych demokratycznych intelektualistów żydowskich przyłączyło się do szerokiej koalicji Reagana. Podczas gdy wielu z tych jastrzębi publicznie mówi o światowej krucjacie na rzecz demokracji, głównym celem wielu takich "neokonserwatystów" jest potęga i reputacja Izraela.”

Perle jest dziś przewodniczącym Defence Policy Board, Feith jest podsekretarzem Departamentu Obrony, a Wurmser specjalnym asystentem podsekretarza stanu d/s kontroli zbrojeń, Johna Boltona, który posłusznie powtarza linię Perle`a-Szarona. Według izraelskiego dziennika „Ha'aretz”, pod koniec lutego 2003 r. „Podsekretarz stanu USA, John Bolton powiedział podczas spotkania z urzędnikami izraelskimi…. że nie ma on wątpliwości, iż Ameryka zaatakuje Irak, a później trzeba będzie się zająć zagrożeniem ze strony Syrii, Iranu i Korei Północnej.”

26 stycznia 1998 prezydent Clinton otrzymał list proszący go o uczynienie z usunięcia reżymu Saddama Husseina "celu polityki zagranicznej Ameryki" i zastosowanie akcji wojskowej, gdyż "dyplomacja zawodzi." Gdyby Clinton zrobił to, sygnatariusze obiecywali, że "zaoferowaliby swe pełne poparcie dla tego trudnego, ale koniecznego przedsięwzięcia." List podpisali: Elliot Abrams, Bill Bennett, John Bolton, Robert Kagan, William Kristol, Richard Perle i Paul Wolfowitz. Neokonserwatyści mieli na myśli Bagdad cztery lata przed 11 września.

Doktryna Wolfowitza

W 1992 r. nastąpił "przeciek" wstrząsającego dokumentu z biura Paula Wolfowitza w Pentagonie. Barton Gellman z „Washington Post” nazwał go "tajnym planem, którego zamierzeniem było udzielenie pomocy w 'ustanowieniu kierunku dla narodu w następnym stuleciu.'" Memorandum Wolfowitza apeluje o permanentną obecność militarną USA na sześciu kontynentach by powstrzymać "potencjalnych konkurentów od choćby nawet zamiaru dążenia do osiągnięcia większej roli regionalnej lub globalnej." Powstrzymywanie - zwycięska strategia zimnej wojny, miała ustąpić miejsca nowej, ambitnej strategii zaplanowanej na rzecz "ustanowienia i ochrony nowego porządku."

Chociaż memorandum Wolfowitza zostało potępione i odrzucone w 1992 r., stało się amerykańską polityką w 33 stronicowej Narodowej Strategii Bezpieczeństwa (NSS) wydanej przez prezydenta Busha 21 września 2002 r. Tim Reich, reporter „Washington Post” określa to jako "punkt zwrotny polityki zagranicznej USA", który "odwraca fundamentalne zasady kierujące kolejnymi prezydentami przez ponad 50 lat: powstrzymywania i odstraszania."

Andrew Bacevich, profesor Uniwersytetu w Bostonie, pisze o NSS, że jest zdumiony "jej połączeniem zatykającej dech w piersiach utopii, z ledwo maskowanym machtpolitik (polityką siły). Czyta się ją jakby była nie tworem trzeźwych, pozornie konserwatywnych republikanów, ale wynikiem jakiejś nieprawdopodobnej współpracy pomiędzy Woodrow Wilsonem i feldmarszałkiem von Moltke."

W konfrontacji z przeciwnikami Ameryki, deklaruje dokument, "Nie zawahamy się działać sami, jeśli będzie to konieczne, posługując się naszym prawem do samoobrony, poprzez akcję wyprzedzającą." Dokument ostrzega jakikolwiek naród dążący do uzyskania potęgi dla rywalizowania ze Stanami Zjednoczonymi, że będzie to zabieganiem o wojnę ze Stanami Zjednoczonymi.

„Prezydent nie zamierza zezwolić, by jakikolwiek kraj dorównał olbrzymiej przewadze Stanów Zjednoczonych jaka wytworzyła się po upadku Związku Sowieckiego, ponad dziesięć lat temu. …. Nasze siły zbrojne będą wystarczająco mocne by odradzić potencjalnym przeciwnikom dążenie do rozbudowy siły militarnej w nadziei przewyższenia lub dorównania potędze Stanów Zjednoczonych.”

Ameryka musi pogodzić się z nadejściem ery „budowy narodów (jak np. nieudana interwencja w Somalii, czy obecny eksperyment w Afganistanie) na wielką skalę i bez strategii odwrotu" - poucza Robert Kagan. Ale ten Pax Americana głoszony przez neokonserwatystów, oferuje wyraźnie wprowadzenie nas w okres, który Harry Elmer Barnes nazwał "permanentną wojną o permanentny pokój."

Monachijska karta

20 września 2001 r. prezydent Bush został ostrzeżony, że będzie oskarżonym o "decydujące ustępstwo" w wojnie z terrorem, jeśli nie zaatakuje Iraku. Poinformowano go też, że wywieranie presji na Izrael jest zabronione. Ponieważ neokonserwatyści grają kartą antysemicką, nie zawahają się zatem zagrać kartą Monachijską. Rok temu, gdy Bush wezwał Szarona by wycofał się z Zachodniego Brzegu, Szaron odpalił, że nie pozwoli nikomu uczynić wobec Izraela czegoś co Neville Chamberlain zrobił Czechom. Frank Gaffney z Center for Security Policy natychmiast poparł Ariela Szarona:

„Z upływem każdego dnia, Waszyngton wydaje się postrzegać postępowanie swego głównego sojusznika na Bliskim Wschodzie, nieomal w ten sam sposób jak Londyn i Paryż widziały opór Czechosłowacji wobec oferowanego przez Hitlera pokoju w zamian za ziemie czeskie.”

Kiedy były dowódca NATO, gen. George Jouwlan powiedział, że Stany Zjednoczone mogą narzucić pokój Izraelowi i Palestyńczykom, on również został oskarżony o ustępliwość. Gaffney napisał:

„Oni zapewne posunęliby się dalej niż Brytyjczycy i Francuzi, którzy sprzedali sojusznika w Monachium w 1938 r. Szkoła "narzucania pokoju" jest wyraźnie przygotowana abyśmy równie dobrze zagrali też rolę hitlerowskiego Wehrmachtu, zagarniając i przekazując Yasserowi Arafatowi współczesny Sudetenland: Zachodni Brzeg, Strefę Gazy i być może też część Jerozolimy.”

Podhoretz zgodził się z istotą wypowiedzi Szarona, ale określił jako politycznie nierozważne posłużenie się analogią Monachium. Prezydent Bush otrzymał ostrzeżenie: Jeśli będzie naciskał na Izrael by „zamienił ziemie za pokój” - zasada w którą wierzyli jego ojciec i Icchak Rabin, zostanie - tak samo jak ojciec - potępiony jako antysemita i ugodowiec zarówno przez Izraelczyków jak też przez ich neokonserwatywnych sojuszników wewnątrz jego własnego obozu.

Jednak jeśli Bush nie potrafi rozkazywać Szaronowi, to nie będzie pokoju, a jeśli nie będzie pokoju na Bliskim Wschodzie, to nie będzie bezpieczeństwa dla nas - nigdy…. gdyż wtedy nie będzie końca terroru. Prawie każdy dyplomata i dziennikarz podróżujący do regionu potwierdzi, że nasza stronniczość, nasza niezdolność do trzymania w cuglach Szarona, brak potępienia ekscesów Izraela, nasz moralny współudział w zagrabianiu ziem palestyńskich i zaprzeczaniu ich prawa do samookreślenia, podtrzymuje antyamerykanizm w świecie islamskim, w którym terroryzm i terroryści się rodzą.

Podsumujmy. Izraelczycy są przyjaciółmi Ameryki i mają prawo do pokoju i bezpiecznych granic. Powinniśmy pomóc im bronić tych praw. Jako naród podjęliśmy moralne zobowiązanie - potwierdzone przez kilku prezydentów, szanowanych przez Amerykanów, że nie pozwolimy, by kraj tego narodu, który tyle wycierpiał, został zagarnięty i zniszczony. Musimy szanować to zobowiązanie. Jednak interesy USA i Izraela nie są identyczne. Często zderzają się z sobą i jeśli tak jest, interesy USA powinny przeważyć.

Od czasu Ben Guriona, zachowanie się rządu izraelskiego było jak stosunki pomiędzy Mr Jekyllem i dr Hydem. W latach pięćdziesiątych, agenci Mossadu wysadzali w powietrze amerykańskie instalacje, w taki sposób by stworzyć wrażenie, że była to robota Kairu, aby zniszczyć stosunki między USA i nowym rządem Nassera. Podczas „wojny sześciodniowej” Izrael wydal rozkaz dokonania wielokrotnych ataków na bezbronny amerykański statek - USS Liberty. 34 amerykańskich marynarzy zostało zabitych, 171 rannych - w tym ostrzelanych z karabinów maszynowych na tratwach ratowniczych. Masakra ta nie została ani ukarana, ani też nie była przedmiotem dochodzenia przez rząd USA. Akt narodowego tchórzostwa…

Chociaż daliśmy Izraelowi 20.000 dolarów na każdego żydowskiego obywatela, Izrael odmawia zaprzestania budowania nowych osiedli, które są przyczyną palestyńskiej „intifady”. Likud ubabrał nasze dobre imię w błocie i w krwii Ramallah, zignorował prośbę Busha o powściągliwość, sprzedał amerykańską technologię wojskową Chinom, włączając w to system antyrakietowy Patriot, rakiety powietrze-powietrze Phoenix i myśliwiec Lavi oparty na technologii F-16. Jedynie bezpośrednia interwencja USA, zablokowała sprzedaż przez Izrael naszego systemu AWACS.

Izrael nakłonił Jonathana Pollarda do wykradania naszych tajemnic i odmawia zwrotu dokumentów, które mogłyby zaświadczyć, czy sprzedano je Moskwie czy nie. Kiedy Clinton próbował pośredniczyć w zawarciu porozumienia w Wye Plantation, pomiędzy Izraelem i Arafatem, Bibi Netanyahu, starał się wymusić za cenę swego podpisu uwonienie Pollarda, by mógł zabrać z sobą do Izraela tego zdradzieckiego węża, jako bohatera narodowego.

Czy Brytyjczycy - nasi najbliżsi sojusznicy postępują w ten sam sposób?

Chociaż wielokrotnie podkreślaliśmy z uznaniem jak bardzo cenimy dokonania prezydenta Busha, to jednak nie będzie on zasługiwał na ponowny wybór, jeśli nie odrzuci neokonserwatywnego programu wojen ze światem islamskim, nigdy nie kończących się i nie służących krajowi, który wybrał go by służył zachowaniu jego trwałości i bezpieczeństwa.

Tłum. Alex

Żródło:

The American Conservative z 23 marca 2003 r.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010