2. REDAKCJA - O SŁUSZNEJ DECYZJI WŁADZY

(na marginesie ustawy o związkach zawodowych)

Władze zdecydowały się na ostateczne rozwiązanie “Solidarności”. Nowa ustawa związkowa (a raczej antyzwiązkowa) postanawia, że wszystkie dotychczas działające związki zawodowe ulegają likwidacji z chwilą wejścia w życie ustawy. I co dalej? Otóż mamy pozornie do czynienia z projektem, który został uzgodniony z przedstawicielami społeczeństwa przed 13 grudnia 1981 r. Pozornie chodzi zatem o regulację, która ma stworzyć dla nowego ruchu związkowego gwarancję niezależności, jakich oczekiwało społeczeństwo. Dla lepszego zrozumienia intencji projektodawców ustawę uchwaloną na ostatnim posiedzeniu Sejmu należy odczytywać od końca. Stają się wtedy jasne nie tylko intencje, ale i istota proponowanych koncepcji. Ograniczmy się do spraw podstawowych. Po pierwsze wznawianie tzw. działalności związkowej następować ma stopniowo, do końca grudnia 1983 r. związki mogą działać tylko na szczeblu zakładu pracy. Po drugie, do końca 1984 r. na terenie zakładu pracy może powstać tylko jeden związek. Łudziłby się niebezpiecznie ktoś, kto by sądził, że szczątki “Solidarności” można uratować wmontowując się w nową strukturę organizacyjną. Warto swoją drogą dostrzec fakt, że nowe przepisy są szczególnie przychylne dla tych, którzy zamierzają aktywnie rozpocząć działalność związkową. Przez najbliższy rok, dla założenia związku nie muszą być przestrzegane przepisy określające zarówno minimalną liczebność związku jak i jego komitetu założycielskiego. Jednym słowem związek zawodowy może być powołany, powiedzmy w Stoczni Gdańskiej przez 3 osoby, choćby 3 pracowników działu kadr. Nie są to jedyne nowości, które uznać by należało w świetle oficjalnej propagandy za “drobne korekty” poprzedniej wersji projektu ustawy, tak drobne, że nawet nie warto o nich dyskutować na posiedzeniu całkowicie dyspozycyjnej wobec władzy Rady Społeczno – Gospodarczej. Dla porządku więc jedynie wymieńmy owe dalsze nowości:

- wprowadzenie wyłącznie branżowej struktury związków zawodowych;

- likwidacja prawa do zrzeszania się w związki: rolników indywidualnych, pracowników administracji państwowej, organów wymiaru sprawiedliwości, cywilnych pracowników wojska i MSW;

- radykalne ograniczenie prawa do strajku (strajk nie może być ogłoszony w obronie praw i wolności związkowych, niedopuszczalny jest strajk polityczny, solidarnościowy lub zastępczy, zaś proklamowanie strajku musi być poprzedzone obowiązkowym postępowaniem pojednawczym.

Wnioski są więc jednoznaczne. Jest to wyłącznie “ich” ustawa, “ich” też będą nowe związki zawodowe. Dla tych wszystkich, którzy mieli jakiekolwiek złudzenia sprawa musi być najzupełniej oczywista. Decyzja władz jest jednak słuszna. Stało się bowiem dobrze, że władze przyjęły taką właśnie, a nie inną koncepcję likwidacji niezależnego ruchu związkowego. Wytworzona sytuacja właśnie przez swoją oczywistość i jednoznaczność nie może zmylić nawet najbardziej naiwnych. O ile byłoby gorzej, gdyby władze próbowały ekshumować “Solidarność” posługując się kolaborantami i pozbawiając związek wszystkich autentycznych praw. Kolaborantów jest jednak zdecydowanie za mało, a władze boją się nawet ubezwłasnowolnionej “Solidarności”. Tymczasem “Solidarność” ma właśnie szansę pozostania tym, czym była dotychczas – wyrazicielką najbardziej podniosłych dążeń społeczeństwa.

Redakcja

"Niepodległość" - miesięcznik polityczny 1982-1983