MARIA JANION MNIE NIENAWIDZI. ZA CO?

Ten smutny wniosek wyciągnąłem po lekturze jej książek i po wywiadzie, jaki ukazał się w „Gazecie Wyborczej” z 27/28 maja. Cała twórczość Pani Profesor, to walka z polską, moją mitologią romantyczną. Szkoda, że tak wielu dało się zatruć. Wyrosło pokolenie naukowców i publicystów – nihilistów prześcigających się w unicestwianiu tego, co nas stanowi: naszej mitologii, naszych ideałów. Na szczęście sprawdza się teza Mirce Eliade „że symbol, mit, obraz, należą do substancji życia duchowego, że można je ukryć, okaleczyć, zdegradować, ale że nigdy się ich nie wykorzeni” - Mirce Eliade – „Obrazy i symbole” – przekład Magda i Paweł Rodakowie, wydawnictwo KR Warszawa 1998 str. 13. Ja to wiem intuicyjnie i od mojej babci, ale lepiej podeprzeć się znanym nazwiskiem. Inaczej „Salon” nie przyjmie takiej niewygodnej tezy. „Salon” cały czas kombinuje, jakby tu zmienić i „unowocześnić TEN KRAJ” – jak nas nazywają. Nie sądzę, aby Pani Profesor o tym nie wiedziała. Dlaczego więc, z uporem godnym lepszej sprawy, od lat zatruwa nas Pani nienawiścią do samych siebie?

Wśród pełnych lizusostwa pytań Jarosława Kurskiego, dominują między innymi takie: (Podaję fragmenty) – „Pomyśleć by można, że nie chce Pani widzieć świata za oknem”. – Pytanie to dowodzi, iż Kurski udając obiektywizm, w gruncie rzeczy zgadza się z postawą Pani Profesor. To haniebne, ten młody człowiek wpisuje się do pozostałych, zatrutych nienawiścią do własnego kraju. Bo nikt mi nie powie, że tego typu postawy wynikają z troski o nasz kraj, o nasze społeczeństwo. Mircea Eliade w dalszym ciągu swych rozważań o mitach i symbolach pisze: „Warto by prześledzić dzieje wielkich mitów na przestrzeni XIX wieku. Zobaczylibyśmy wówczas, jak – pokorne, zepchnięte na bok, pod coraz to innym szyldem – żyły w stanie hibernacji, przede wszystkim dzięki literaturze.” Tu dotykamy sedna sprawy: Pani Profesor zalicza się do tych krytyków, którzy piszą bo nienawidzą. (Za co, to nigdy nie mówią ale nienawidzą.) Nienawiść bywa silnym napędem i prowadzi do zatracenia umiaru. Są krytycy, którzy piszą o wielkiej literaturze, bo ją kochają. Ale pisanie z miłością jest trudniejsze i co najważniejsze – niemodne. Tak jak od lat niemodne jest w literaturze, teatrze czy filmie, mówienie o tym, co w ludziach dobre. Utarło się, że diabeł jest bardziej ciekawy, więc oddaje się mu cześć, by nie być posądzonym o: ciemnogród, ksenofobię, a ostatnio – homofobię. Deprawacja społeczeństwa, deprawowanego przez wieki rozbiorów, różnego rodzaju okupacji nikogo nie obchodzi. Tylko podnosi się larum, jak zamordują kogoś z bliskich, znanych, poważanych. Twórcy uznali się za „nad mocz wyższych” – Gałczyński – „Żona Wacia” i hasają bez opamiętania. Byle Zachód ich dostrzegł, byle pochwalił „Salon”. Pisanie i tworzenie filmów czy spektakli teatralnych pełnych nienawiści do własnego kraju wynika także z głębokiego kompleksu niższości wobec twórców naprawdę wielkich. Pięknie ujął to kiedyś Tuwim: „KRYTYK I EUNUCH Z JEDNEJ SĄ PARAFI KAŻDY WIE JAK TRZEBA ALE NIE POTRAFI”. Krytykuję Wieszczów, więc jestem niemalże im równa(równy.) A studenci i uczniowie moi, aby mi schlebić stawiają mnie nawet wyżej od Wieszczów. Otoczona wianuszkiem Szczuki i Duninek, mogę nawet krytykować Zygmunta Krasińskiego za to, że – cytuję Panią Profesor –„Wciąż pisał listy do wielkich autorytetów politycznych i społecznych swojej epoki. Zwracał w nich uwagę, że Polska jest nieskalana, że ma piękną kartę dziejów, że nigdy nikogo nie uciskała, a sama została wybrana przez Boga jako ofiara za grzechy Europy. Twierdził, że nie może być równowagi politycznej w Europie bez niepodległej Polski. Ale okazało się, że przez cały wiek XIX Europa bardzo dobrze dawała sobie radę bez niepodległej Polski”.

Czyżby Pani Profesor nie znała historii XIX wieku!? To właśnie XIX wiek, przez usankcjonowanie na Kongresie Wiedeńskim rozbiorów, przez „Święte Przymierze”, które było wyrazem cynizmu zaborców – złodziei cudzego mienia i ziemi, przez wojny: prusko – austriacką, prusko – francuską, rosyjsko – turecką i podboje kolonialne, doprowadziło do eksplozji nienawiści i wybuchu nacjonalizmów postaci Wojny Światowej rozpoczętej w 1914 roku i ciągnącej się z małą przerwą w dwudziestoleciu do 1945 roku. To parszywe „Święte Przymierze” chowające pod dywan prawa wielu mniejszych i średnich narodów, doprowadziło do epoki pieców. Te miliony zabitych, zesłanych na Sybir, zagazowanych, to był skutek tego jak Pani mówi „dobrego dawania sobie rady bez niepodległej Polski”. Właśnie niepodległa – Pierwsza Rzeczpospolita, była oazą w nietolerancyjnej Europie. Czy historia Europy w okresie potęgi Polski - w wiekach XV, XVI i XVII zna coś takiego jak wojna światowa, wojna europejska? Były, owszem, wojny lokalne, wojny religijne, najazdy tureckie czy tatarskie, ale nie było wojen totalnych. Przecież względny spokój po rozbiorach i Kongresie Wiedeńskim był spowodowany intensywnym trawieniem przez państwa bandyckie dawnych naszych terytoriów. Wniosek dla każdego maturzysty, który wnioskować potrafi: Państwo Polsko – Litewsko – Ruskie, było przez dłuższy czas elementem równowagi politycznej w Europie. Gdyby zrozumiano wystarczająco wcześnie aspiracje Kozaków i nadawano im w skali takiej jak w Wielkim Księstwie Litewskim, przywileje szlacheckie, Rzeczpospolita byłaby do dziś mocarstwem. To proste. Było to państwo oparte na szacunku dla wolności człowieka w przeciwieństwie do sąsiadów, nigdy nie stosowało terroru wobec własnych obywateli. Przecież zasadniczym powodem rozbiorów była pazerność maleńkich wówczas Prus i Niemki na tronie carów, która twierdziła, iż w wyniku Konstytucji 3 Maja, dającej przywileje warstwom niższym, uciekną z Imperium Rosyjskiego prawie wszyscy jej poddani. Tak jak uciekali Staroobrzędowcy jeszcze za Piotra. To są oczywiście sprawy przez większość społeczeństw europejskich nieznane a przez nasze społeczeństwo nieuświadomione. Ale jest to wynik nie tylko braków w edukacji historycznej, ale też celowego fałszowania historii. Fałszywie też interpretowano przyczyny upadku Polski, eksponując jedynie pijaństwo szlachty, liberum veto, czy nieudolność panujących. W żadnym podręczniku nie znajdziemy ani słowa o tym, że rozbiory były złodziejstwem i zbrodnią. To, że państwo przechodziło kryzys, nie upoważniało jeszcze sąsiadów do napaści. A jeśli napadli, rozdarli, to, to jaka w tym u licha nasza wina!? Znów modne mylenie kata z ofiarą. Znów próba zrozumienia oprawcy i szukania winy u ofiary. Takie myślenie stawia świat na głowie. Pani Profesor ma niestety bardzo duży udział w tym ponurym dziele. Tak jak większość odbrązowiaczy, którym się wydaje, że jeśli będą wyciągać wyłącznie brudy, to wpłynie to na poprawę „TEGO KRAJU” jak z pychą nazywają mój kraj. Kiedy jechałem przed kilkoma laty na dziecięcy turniej piłkarski, jako jeden z opiekunów wspierających nauczycieli, dzieci darły się wniebogłosy na cały autobus i nauczycielki nie mogły sobie z nimi poradzić, mimo, że straszyły je różnymi karami. Nagle, przyszło mi do głowy, żeby zastosować metodę odwrotną. Powiedziałem: chłopcy, przecież nie jesteście kibolami, jesteście zawodnikami. I zrobiła się cisza. Oto najprostszy sposób, na to, że gnojenie nie pomaga a chwalenie zobowiązuje. Jak kiedyś szlachectwo. Oczywiście przy zachowaniu umiaru i proporcji. Znów muszę zacytować fragment wywiadu Pani Profesor: „Przecież Austria i Prusy to były państwa europejskie. Na tym tle kształtuje się też wrogi stosunek do Rosji. Rosja i Polska to dwie przeciwstawne sobie potęgi, z których jedna jest ostoją despotyzmu, a druga – ostoją wolności. Rosja to Azja, Polska to Europa. Stąd kolejne roszczenie wobec Europy – by wreszcie dostrzegła, że jesteśmy jej przedmurzem i że za nami już tylko Azja”.

A ja się tak naiwnie zapytam: kiedy, za wyjątkiem kilku miesięcy rządu Aleksandra Kiereńskiego była w Rosji demokracja? Może za Iwana Groźnego, Może za Piotra Wielkiego, może za Mikołaja I zwanego „Pałkinem”, może Murawiew – „wieszatiel” to był demokrata. A Prusy – Fryderyk Wielki, Bismarck, to też aniołki?

Nie wywoływali wojen, nie prześladowali mniejszości polskiej. To może Austria. Tam było odrobinę luzu, ale tylko dlatego, że było to państwo słabe. Przede wszystkim było tam tyle mniejszości narodowych, że rozleciałoby się o wiele wcześniej, gdyby nie pomoc Rosji na przykład w tłumieniu Powstania Węgierskiego. Pogarda więc wobec wiedzy historycznej Polaków jest u Pani Profesor piramidalna.

To właśnie z tych, jak Pani pisze – „europejskich państw wykiełkował faszyzm. A Rosja: znów przypominają mi się opowieści mojej świętej pamięci babci, która wspominała jak za czasów Apuchtina była bita, tak jak inne polskie dzieci za używanie w szkole języka polskiego. A o Wrześni Pani nie słyszała? To już szczyt zakłamania. Jak naukowiec może coś takiego wygadywać?! Czyżby „Gazeta Wyborcza” także była już w rękach niemieckiego kapitału? Uważaliśmy i uważamy nadal, politykę Rosji jako azjatycką w najgorszym sposobie rozumienia tego terminu. Czy poza Prezydentem Starynkiewiczem zna Pani choć jednego ruskiego czynownika, który by nie brał łapówek, który nie byłby łajdakiem? Tak, nasyłali nam „Samych łajdaków stek”. Ale to zapewne napisał jakiś polski ciemnogrodzianin, faszysta, antysemita, ksenofob i homofob.

Pytanie lizusa Kurskiego: „Pisała Pani, że poczucie, że jesteśmy narodem wybranym, cierpiącym za innych, powołanym do męczeństwa, stępia naszą wrażliwość na krzywdy innych narodów.”

Pani Profesor: „ To się również objawiło niedawno podczas obchodów rzezi Ukraińców w Pawłokomie. Słowo „przepraszam” nie padło.”

I dalej mówi Pani Profesor: „ Kiedyś uważałam, że polski mesjanizm ma tę zasługę, że jest wywyższaniem się ale w cierpieniu. Jednak to takie samo wywyższanie się jak każde inne. Powoduje, że serca kamienieją, bo nie jesteśmy wstanie zdobyć się na zrozumienie innych”.

Skąd u diabła taki wniosek! Przecież tylko ten, co cierpiał jest dopiero w stanie zrozumieć cierpienie innych. Czy to Pani naiwność, czy brak podstawowej wiedzy psychologicznej, czy może jeszcze jedna forma wyrażenia pogardy wobec zdrowego rozsądku? Znam ludzi, którzy tylko ze łzami w oczach potrafili przypominać sobie sceny okrucieństw hitlerowskich wobec Żydów.

Stawia Pani wyżej rzeź Ukraińców w Pawłokomie nad rzeziami Polaków na Wołyniu. Przecież za tamte rzezie, żaden z ukraińskich prezydentów nas nie przepraszał!! Za kolaborację z Hitlerem i za rzezie Żydów, Karaimów, czy Rosjan, także przeprosin nie było. Więc „znaj proporcję mości panno”!

Ma Pani pretensje do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że wypowiedział słowa – „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. A co miał powiedzieć? Może miał powiedzieć, że Polacy zamordowali tyle samo Ukraińców, co Ukraińcy Polaków? Włącza się tu pani w chór haniebnych kłamców, piszących o „polskich obozach zagłady”. Pani wpisuje się do obozu prowokatorów wywołujących skrajnie nacjonalistyczne siły w naszym kraju. Takie siły, jak wiadomo, tkwią w każdym narodzie. Są to demony, których nie wolno rozbudzać. Są one, na szczęście w niewielkiej liczbie i mają minimalne wpływy, ale czy nie słyszała Pani o tym, że wpływy bolszewików i hitlerowców były początkowo niewielkie? Pani oraz michnikowski salon, z uporem i jakimś maniakalnym zacięciem, wywołują ducha polskiego nacjonalizmu. Nacjonalizmu, który, na szczęście nigdy nie przybrał rozmiarów i form porównywalnych z naszymi jak Pani pisze „europejskimi” sąsiadami. Bo jakże tak często przywoływane getto ławkowe można przyrównywać do Getta Warszawskiego?!

Stawianie przez „Gazetę Wyborczą” znaku równości między Katyniem, Auschwitz i Jedwabnem, było jawnym nadużyciem, ale jakoś nie słyszałem, żeby Pani, lub ktokolwiek z salonowców zareagował. Wywołujecie wilka z lasu. W dobrze pojętym, własnym interesie? Chyba jednak nie. To po cholerę!!!

Mówi także Pani w tym osobliwym, mówiąc delikatnie wywiadzie, że stała się filosemitką dzięki czytaniu przed wojną „Małego Dziennika”, bo jak Pani twierdzi – „Stereotyp groźnego Żyda nie tylko mnie nie przerażał, ale fascynował.” No, gratuluję dobrego smaku.

Lizus Kurski – „Skąd ta przekora? U dziecka bardziej spodziewałbym się naiwności i łatwowierności.”

A Pani odpowiada – „Widocznie byłam dzieckiem przekornym. Pociągali mnie ci, którzy byli wykluczani. Sama się czułam wykluczona. Ojciec Maksymilian Kolbe, redaktor „Małego Dziennika”, ma więc tę zasługę, że zasiał we mnie nie tyle antysemityzm co wręcz filosemityzm. Gdy tylko nauczyłam się czytać trafiłam na Żydów, zafascynowałam się nimi i stałam się ich wielbicielką. Dziwna to historia, może trochę perwersyjna.”

Odpowiem równie perwersyjnie: Jeżeli czytając antysemickie teksty, stała się Pani filosemitką, to ja czytając antypolskie teksty, między innymi ten Pani tekst, stałem się filopolakiem. Chyba mam prawo do obrony. Wiem, że to niepoprawne politycznie, że wszystkie Szczuki i Duninki spuści Pani na mnie ze smyczy. Ale to dla mnie także będzie perwersja.

Ale poważnie: ciekawe, że w żadnym z Pani tekstów nie dostrzegłem perwersyjnej radości kiedy „Gazeta Wyborcza” i niektóre „niezależne” media w Polsce i za granicą wypisywały bzdury o „polskim antysemityzmie”, w czym celował ostatnio zdemaskowany agent, uważany do niedawna obok innego agenta – Andrzeja Szczypiorskiego – za autorytet moralny, ksiądz Michał Czajkowski.

Nie wywoływało w Pani dreszczu perwersji opisywanie przez Żydów amerykańskich „polskich obozów koncentracyjnych”. Takie perwersje dość wybiórcze, wydają się jednak dość osobliwe. Zapomina też Pani dodać iż Ojciec Maksymilian Kolbe, dobrowolnie poszedł na śmierć, za Gajowniczka i że gdyby Gajowniczek był Żydem, też by za niego życie oddał. Bo taki był przez Panią i salon znienawidzony polski etos katolicki i rycerski. Bo dlatego Maksymilian Kolbe został beatyfikowany.

Kolejną perwersją wydaje się także aprobowanie przez Panią opinie Profesor Hanny Świdy–Ziemby – „Wyrastałam w micie Józefa Piłsudskiego. Otóż szkoła II RP to była szkoła mesjanistycznego patriotyzmu. Skutek nie był trudny do przewidzenia. Cała generacja młodzieży szczęśliwa, że ma okazję – tak jak ich dziadowie i ojcowie – oddać życie za ojczyznę, pchała się po śmierć na powstańcze szańce. Jest w tym coś z samobójczego masochizmu narodowego.”

„Zgadzam się”. – Mówi na to Pani. To kolejna perwersja – zgadza się tu Pani ze znienawidzonymi przez Panią i salon ENDEKAMI!!! Przecież oni także byli przeciwnikami powstań. Wynika z tego, że nawet z najgorszymi wrogami może się Pani zjednoczyć, byle ducha polskiego upodlić. Ale przykłady z historii macie znakomite: Pakt Ribbentrop – Mołotow - śmiertelni wrogowie jednoczą się byle Polskę – wyrzut sumienia Europy unicestwić. Gratuluję, to bardzo „trendy”.

To kompleks łotra wobec wielkości bohaterów, twórców, bo nie sięga im do pięt.

Optymistycznie dla mnie, choć zapewne perwersyjne dla Pani i Salonu brzmi też kolejna Pani teza – „Obawiam się, że wzięła w łeb nasza praca po 1989 roku zmierzająca do ukazania całej złożoności tej tragedii” (Chodzi o opinię Pani i Salonu na temat Powstania Warszawskiego i Muzeum Powstania).

I całe szczęście, że wasza „praca” po 1989 roku wzięła w łeb. Może dlatego, że nie czytała Pani wcześniej Mircea Eliade. A może dlatego, że działaliście w złej wierze, że nienawidzicie „tego kraju” jak nazywacie mój kraj, że nienawidzicie mnie i moich bliskich, że potraficie wykpić śmierć połowy mojej rodziny w czasie wojny i Powstania, że cieszy was podobnie jak Olgę Lipińską – „polska głupota”, która myli wam się ze wspaniałomyślnością, odwagą i poświęceniem. Że jesteście zdolni jedynie do małych, podłych kpin i podgryzań.

Nawet wspominając z sympatią przecież Pani rodzinne Wilno, „zapomina” Pani w tym wywiadzie, kogo deportowali głównie Sowieci na Sybir i kto pomagał im w tworzeniu list do wywózek.

Na deser zostawiam dwie, z natury niepoprawne politycznie sprawy: media oraz identyfikację narodową.

Krytykuje Pani Profesor media. Bardzo słusznie. Media, zdominowane do tej pory (cała nadzieja w Wildsteinie) przez lewicowych sprzedawczyków, obojętnych na sprawy moralności i dobrego smaku, są naszym wspólnym problemem. Tylko jakoś nie zauważa Pani, że do tej pory w mediach rządziły takie pozbawione zasad i dobrego smaku osoby jak niejaka Kazimiera Szczuka. Serce się kraje, co musi przeżywać jej wielkiej zacności ojciec. A czy taki typ jak Jerzy Urban, także nie miał wpływu na media? Czyż nie prowadzi najbardziej plugawego i rynsztokowego tygodnika? Kto mu zabrania? Kto z Salonu go krytykuje? Guru Adaś przyznał się dawno do wspólnych obiadków. Ten co ciągle gębę miał tekstów o moralności i przyzwoitości, który wytacza procesy przyzwoitym ludziom próbującym pisać nieśmiało prawdę o nim i jego „autorytetach” okazujących się agentami lub łotrami, tylko raz w życiu zabrał głos w obronie Polaków kiedy jeden z przywódców państwa Izrael powiedział o naszym antysemityzmie, że „wyssaliśmy go z mlekiem matek”. I dobrze zrobił, że go skrytykował, bo przecież wiadomo, że państwo to nie powstałoby bez pomocy wojskowych Żydów z Armii Andersa. Ale to był chyba przypadek, albo błąd, podobnie jak sprawa Rywina. Na szczęście dobro zaczyna zwyciężać.

Napiętnowanie chamstwa Szczuki wobec Madzi Buczek jest pierwszą jaskółką. Choć ciągła obrona „artystki” jak stale podkreśla „Wyborcza” – Nieznalskiej to skandal. Sztuka myli się wam ze skandalem. Udajecie, że nie wiecie jakie są kryteria ocen dzieła sztuki. Kto zna wybitne obrazy Nieznalskiej?!

Teraz twierdzi Pani, że antysemityzm jest zamieniany u nas na homofobię. Więc chcę Pani powiedzieć, że do jej pory, telewizją publiczną w Polsce, oprócz ubeków i ich kolesiów – nieudaczników, poza małymi wyjątkami, rządziło lobby homoseksualne i była to tajemnica Poliszynela. To właśnie lobby jest odpowiedzialne za kilka skandalicznych audycji, za które nikt nie poniósł odpowiedzialności. I to nazywacie wolnością!? Wolność do propagowania homoseksualizmu i pedofilii, to jest dla was wolność. Ale wolność do ukazywania postaw altruistycznych, to dla was przejaw frajerstwa.

Czy jest normalnością, kiedy jedyna redakcja, której zależy na pozytywnym wizerunku naszego kraju – Telewizja Polonia – jest najgorzej traktowaną przez kolejnych prezesów i kolejne zarządy TVP? Przejawia się to w drastycznym niedofinansowaniu tego właśnie programu – wizytówki Polski w świecie, w rzucaniu jej ochłapów w postaci powtórek Programu I i II. Tylko tam uchowało się kilku redaktorów mających Polskę w sercu, kilka prezenterek nie strojących min pod publiczkę. To tylko u nas, w dotychczasowym systemie, jest możliwe traktowanie po macoszemu tego co najważniejsze i lansowanie miernot na różnych „bezludnych wyspach” kiczu. Kicz powinien pozostać na zawsze na tych wyspach i może tam nawet ogłaszać niepodległość, walkę z ciemnogrodem, homofonią i pozostałymi obsesjami, jakie go nurtują.

Mówi Pani pod koniec tego skandalicznego wywiadu, że towarzyszy jej nadzieja - (cytuję) – „ że inna - wolna myśl już dzisiaj tworzy coś mniej szpetnego” (w TVP). Czyli to, co było w telewizji do tej pory, było szpetne, ale dla Pani strawne? Ale Pani dopiero co, parę akapitów wyżej, krytykowała telewizję właśnie za szpetotę. I słusznie Pani krytykowała, bo wyjątkową szpetotą telewizji było zaczynanie każdych niemalże wiadomości od morderstw, gwałtów, lansowanie dewiantów i wyraźne im sprzyjanie poprzez bezkrytyczne ukazywanie demonstracji homoseksualistów na Zachodzie, które są demonstracjami złego smaku i kiczu. Herbert w grobie się przewraca, kiedy widzi nasze „parady równości”, które na razie oczywiście nie są tak szmirowate i wulgarne jak na Zachodzie, ale tylko patrzeć, jak będziemy zmuszeni patrzeć na sześćdziesięciolatków, umalowanych jak kokoty z końca XIX wieku, ubranych w damskie majtki i biustonosze na włochatych torsach i trzęsących grubymi dupskami. Może dla Salonu i Pani, to jest przejaw wolności i kultury alternatywnej, ale dla normalnego człowieka to szmira. Dlaczego bez odruchów wymiotnych możemy patrzeć na karnawał w Rio? Bo tam, mimo kiczowatej scenografii i kostiumu idą po prostu ładne i zgrabne dziewczyny. Niech więc ci, którzy zdaniem waszym są prześladowani tak jak Żydzi przez Hitlera, nie mają żadnych wpływów i stanowisk, niechże robią te swoje spektakle złego smaku w swoich zamkniętych rezydencjach. Przecież ci „biedacy” prześladowani w dzisiejszej Polsce, jak za Hitlera, mają niezłe dacze, salony i apartamenty. Tam się pomieszczą i nikt im nic nie zrobi. Tak żyli przez setki i tysiące lat i niech sobie dalej oddają cześć odbytnicy. Ich sprawa, ale niech nie trąbią niech nie przekonują po szkołach, że odbytnica i jej penetracja jest wyższą formą seksu. Z odbytnicy wychodzi po prostu g…

Co charakterystyczne jeszcze dla tych wszystkich parad pseudo – równości, to jeszcze fakt, że prawie nigdy nie pokazują się na nich ludzie wybitni i znani. Bo wiadomym jest, że wielu wybitnych twórców miewa homoseksualne skłonności. Ale nie znam ani jednego, który by to demonstrował publicznie. Uważają to i słusznie, za swą strefę intymną. Dlatego nigdy nie należy z nich kpić. Było by to zwykłym chamstwem. Charakterystyczne, że dominują w paradach równości frustraci, którzy aby zaistnieć, gotowi są do publicznych kopulacji i załatwiania potrzeb fizjologicznych. (Wiadomym jest, iż takie przypadki już się zdarzały w czasie parad na Zachodzie). Więc niech mi nikt nie mówi, że załatwianie potrzeb fizjologicznych i seksu publicznie, jest przejawem wolności. To zwykłe chamstwo i stoczenie się do poziomu skądinąd tak kochanych przez niektórych postępowców zwierząt. Już słyszę kolejny jęk pseudo – obrońców zwierzątek. Ale jak mówi stare przysłowie: PSIE GŁOSY NIE IDĄ POD NIEBIOSY.

Ale wróćmy do naszej telewizji. Krytykujecie ją nim powstała, nim Wildstein rozpoczął w niej reformę. Ale rozczarujecie się, JEST WIELE SIŁ W NARODZIE (Wyspiański). Naród da sobie radę, społeczeństwo, (wolicie ten termin, proszę bardzo) da sobie radę.

Teraz na deser o Pani identyfikacji narodowej. Znów perwersyjny temat, co? Kiedyś słyszałem o tatarskich korzeniach, ale widać, z powodu wyjątkowej lojalności Tatarów Polskich do Rzeczpospolitej stało się to dla Pani niezbyt „trendy”, więc przerzuciła się Pani na „Żydostwo duchowe” jak ochrzcił Panią podobno kiedyś Profesor Jakubowski. To już wyjątkowa perwersja, tym razem intelektualno – reklamowa. Wiadomym jest, iż według „Gazety Wyborczej”, tylko ten jest utalentowany, mądry i moralny, kto zadeklaruje choćby kroplę żydowskiej krwi w swych żyłach. To oczywiście nie jest rasizmem. Rasizmem, według „Wyborczej”, jest przyznawanie się do polskiego pochodzenia. To jest ta specyficzna poprawność polityczna. Kiedy smarkacz – redaktor Morozowski, wyraża publicznie, z okienka TVN, żal, że nie jest Żydem „pełnej krwi” a tylko w połowie, to nie jest rasizm, to nie jest antypolonizm, to nie jest skandaliczne zachowanie, tego salonowcy nie zauważają, tego nawet zaszczuci narodowcy – pożal się Boże także nie piętnują. Wszystko gra. Można pluć w twarz Polakom, którzy mają najwięcej drzewek w ogrodzie „Sprawiedliwych wśród narodów świata”. Pani tego też nie piętnuje. Jak więc to nazwać.

Przecież to kraina niejakiego Bubla, tylko w drugą stronę. On dopatruje się w swoich idiotycznych listach Żydów z nominacji, wyłącznie zła, a „Gazeta”, wyłącznie dobra. Przecież to paranoja, trzeba leczyć!!! Obie strony. Czy nigdy nie potrafimy być dumni z tego, iż tak wielu, tak wybitnych twórców i naukowców pochodzenia żydowskiego, tyle wniosło do kultury i nauki polskiej? Czy to nie wspaniałe, że tylu poetów i pisarzy wybrało polszczyznę? To chyba także dobrze świadczy o polszczyźnie właśnie, o atrakcyjności polskiej kultury, że tak utalentowani ludzie pochodzenia żydowskiego wybierali właśnie język polski. Kochamy za to Tuwima czy Hemara i dziesiątki innych artystów i uważamy za barbarzyństwo wytykanie ich pochodzenia czy obniżanie ich rangi twórczej. Polska, właśnie wbrew lansowanym opiniom na Zachodzie, jest i była zawsze otwarta na tych, co nieśli serce, umysł i talent na dłoni. Ale skąd Zachód czerpie te informacje o naszym antysemityzmie, homofobii, zacofaniu? Przecież nie z Marsa. To nasi, rodzimi frustraci i byli władcy dusz czując koniec swej władzy dostarczają tam takich wiadomości. Skąd na Boga, pierwszy lepszy pismak w Ameryce, gdzie w wielu szkołach nawet nie uczy się historii i geografii, ma czerpać wiedzę? Więc nasi frustraci mu jej dostarczą, nasi tracący rząd dusz faryzeusze i niewdzięcznicy, którzy zapomnieli ile zawdzięczają „temu krajowi”, którym tak podle gardzą.

Ten kraj – to związek ludzi honoru. Kto pluje na swój kraj, sam się z niego wyklucza. Kto kpi z własnej kultury, z honoru, z bohaterów, zamienia wszystko w bagno. Tak, ludzie honoru nie służą przemocy, nie zginają karku, więc trzeba honor ośmieszyć, jak czyniono to z mitem Reytana czy Księcia Józefa. Trzeba ich było wsadzać do najpodlejszych kabarecików potem do lamusa historii. Na szczęście się nie udało. Narodu nie dało się zmienić, upodlić, zamienić na telewidzów. Mimo tylu zabiegów, książek, nagród literackich i filmowych premiujących miernotę i nihilizm. Tyle tekstów o „artystkach”, które zamiast malować lub rzeźbić, zajmowały się eksponowaniem genitaliów na krzyżu czy mordowaniem zwierząt aby je potem preparować w przeróżne „piramidy”. A ten „ciemny”, zły z natury naród, pozostał sobą.

Są więc jakieś stałe wartości i nie trzeba przeczytać o tym u Mircea Eliade, że odbytnica nigdy nie zepchnie na dalszy plan tego co nazywamy duszą, że kopulacja w miejscach publicznych nigdy nie wejdzie do kanonu zachowań ludzi kulturalnych.

Więc to żonglowanie w celach utylitarnych swoim pochodzeniem, także odejdzie w niepamięć, bo jak mawiał Wieszcz, w którego żyłach, jak twierdzi Salon ..., (choć to nieprawda, ale nawet jeśli to prawda, to co z tego, kiedy napisał to co napisał w jednym z wierszy) – Cytuję jedynie pierwszy i ostatni wiersz:

„W pół jest Żydem, w pół Polakiem... (wyliczanka negatywnych cech) Lecz za to całym łajdakiem”.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010