LIST OTWARTY

Do Spółki „AGORA” (Helena Łuczywo) i do Prezesa TVP S.A. (Roberta Kwiatkowskiego)

Szanowne, zwaśnione strony!

Nie licząc na publikację w „Gazecie Wyborczej”, ani na jakąkolwiek reakcję ze strony Prezesa Roberta Kwiatkowskiego, niniejszy tekst zamieszczam w internecie. Zabezpieczam się tym samym przed dumnym milczeniem "Agory", której, w imieniu znaczącej części środowiska filmowego, na ręce pani Prezes (choć naprawdę wiceprezesem jest) złożyłem w roku ubiegłym propozycję poparcia w staraniach o stację telewizyjną, tuż po zakończeniu Walnego i Nadzwyczajnego Zjazdu Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Dumne milczenie skończyło się długimi zeznaniami przed Prokuraturą i Komisją Sejmową.

Jak zwykle, środowisko dziennikarskie, podobnie jak politycy, nie docenia opinii środowisk twórczych. Drodzy żurnaliści, nawet Wy z najlepiej robionej gazety w Polsce zachowujecie się jak Ojciec Tadeusz Rydzyk, sądząc, iż telewizyjna stacja będzie dobra, bo dobra była do tej pory gazeta.

Przywołałem tu Ojca Rydzyka, ponieważ, on myśli, ku mojemu smutkowi, podobnie; wydaje mu się, że sukces Radia Maryja, oznacza automatycznie sukces telewizji "Trwam". I choć sercem jestem przy Ojcu Dyrektorze, a przy Was czasem rozumem, to muszę przyznać, że zachowujecie się podobnie.

Ani telewizja „Gazety Wyborczej”, ani telewizja wyrastająca z Radia Maryja, ani żadna inna telewizja na całym bożym świecie nie uda się bez zaangażowania ludzi, którzy znają się na tworzeniu obrazów filmowych i telewizyjnych.

Próbowałem wbijać to do głowy Prezesowi TVP Robertowi Kwiatkowskiemu, już w 1998 roku, kiedy to przedstawiłem mu projekt powołania Studia Reżyserskiego przy TVP im. prof. Jerzego Bossaka. I nawet „Gazeta Wyborcza”, co jej się zdarza niezwykle rzadko, opublikowała mój tekst w sobotnio - niedzielnym wydaniu z dnia 11 lipca 1998 roku.

Niestety, Prezes Robert Kwiatkowski, pismem z dnia 5.101999, a więc PO PÓŁ ROKU!! Odpisał, podpisując się, z bliżej mi nieznanych powodów przybranym nazwiskiem - Bogusław Piwowar - Dyrektor Biura Zarządu TVP S.A. Odpisał negatywnie, argumentując, iż Telewizja ma u siebie Andrzeja Fidyka i kilka nagród (z drugorzędnych ale dla Prezesa widać pierwszorzędnych festiwali) i w związku z tym, współpraca Andrzeja Wajdy, Kazimierza Kutza, Wojciecha Marczewskiego, Marka Koterskiego, Krzysztofa Krauze, Filipa Bajona, oraz ponad trzydziestu innych reżyserów, którzy podpisali się pod moim projektem, Prezesa Kwiatkowskiego nie interesuje. Tak dalece nie interesuje, że nawet w piśmie, które już on sam, ze swych wysokości, podpisał (oczywiście w piśmie skierowanym nie do mnie, bo co tam ja - mam tylko 25 nagród za filmy) wyraził się następująco: „Tak czy inaczej, podpisy te (reżyserów polskich) można uznać za ważny sygnał potrzeby takiego usprawnienia pracy struktur TVP S.A. by jak najlepiej, w interesie kultury polskiej, służyły one rozwojowi polskiej twórczości filmowej. Prace takie podejmujemy, w dachu zamierzonej reformy całej Telewizji Publicznej i w konsultacji z przedstawicielami środowiska filmowego.” (Koniec cytatu z pisma z dnia 30 kwietnia 1999 r., jakie było odpowiedzią na interwencję ówczesnego Przewodniczącego Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Jana Marii Jackowskiego.)

Więc, ja po 4 latach oczekiwania na tę obiecaną reformę telewizji zwanej bardzo brzydko publiczną, doczekałem się - sprawy Rywina! Oto reforma prezesa Kwiatkowskiego! Nie chciał Pan, Panie Prezesie, posłuchać rad człowieka, który zaczął pracować w kinematografii, kiedy Pan miał 2 latka, to ma Pan teraz pasztet! Tak dzikiej satysfakcji już dawno w życiu nie miałem. Przy okazji wyszło na jaw, że wszyscy, nie tylko podejrzani ale i świadkowie sprawy Rywina i manipulowania przy ustawie o rediofonii i telewizji, wszyscy ci ludzie przypominają małpy, którym ktoś, nieopatrznie dał do zabawy brzytwy.

Męczy się więc z tymi wszystkimi małpami Komisja Sejmowa, męczy się Prokuratura, ale przecież nie należy winić małpy, że się pocięła! Należy winić tego, kto małpie tę brzytwę dał!

Jak długo będziemy państwem, w którym fachowcy zależą od przypadkowo wybranych, niekompetentnych dyletantów!? Jak długo wszyscy, z kluczy partyjnych, towarzyskich, rodzinnych, łóżkowych i przypadkowych, będą decydować o najważniejszym środku komunikacji społecznej?! Dlaczego przemysłem chemicznym zajmują się chemicy, górnictwem inżynierowie górnictwa, a telewizją i filmem zajmują się przedstawiciele zbieraniny przypadkowych znajomych - znajomych!?

Biednej Komisji Sejmowej, wydaje się, że rozmawiając z Włodzimierzem Czarzastym, rozmawiają z jakimś fachowcem. Przecież sam się przyznał, że jest politologiem. Dlaczego spikerka telewizyjna, pani Aleksandra Jakubowska decyduje o kształcie telewizji, o kształcie kultury w Polsce!! Dlaczego tylko posłom Janowi Marii Rokicie i Zbigniewowi Ziobro zależy na ustaleniu prawdy w tych wszystkich aferach? Dlaczego nie ma tam ani jednego prawdziwego doradcy lub eksperta który zrobił choć jeden film w życiu, jeden program telewizyjny!! Dlaczego słyszę ciągle o pieniądzach, platformie cyfrowej, reklamach, zyskach, koncesjach, a nie słyszę co ma być na ekranie telewizyjnym! Dlaczego nie może się reżyser z dorobkiem doprosić, raz na rok, trzydziestu tysięcy na film dokumentalny, podczas kiedy jest to suma poniżej przeciętnej pensji pierwszego lepszego redaktorzyny z TVP nie mającego pojęcia o filmie, teatrze, telewizji!? Czy reformy panów Kwiatkowskich i Czarzastych mają polegać na grabieniu pieniędzy do własnych kieszeni?

Ja, za jedną pensję pana prezesa mogę zrobić kameralny film fabularny lub kilka dokumentalnych!! Jeżeli ta "reforma" nie zakończy się w kryminale, to zacznę działalność terrorystyczną, podobnie jak na początku lat siedemdziesiątych zaczynaliśmy z Królikiewiczem, Antonim Krauze, Krzysztofem Kieślowskim i Tomkiem Zygadło.

Dziennikarze „Gazety Wyborczej”, także zapomnieli o swoich obowiązkach przypominania tamtych, krakowskich a potem gdańskich awantur. Dziennikarze „Gazety Wyborczej” i biznesmeni z "Agory" rozłożą się tak jak rozłożył się prezes Kwiatkowski, bo dalej wydaje im się, że zjedli wszystkie rozumy.

Ojciec Tadeusz Rydzyk, da sobie radę, mimo gwałtu, jaki się wokół niego podniósł i mimo, iż chce się oprzeć na amatorach robiąc telewizję, ale nad nim czuwa Duch Święty.

A kto czuwał nad "Pulsem", TV "Niepokalanów" i kto ma czuwać nad telewizją "Agory"? Duch Święty tu wstępu nie ma, a żurnaliści i politycy myślą, że przy wsparciu biznesmenów, platform, reklam i innych bajerów przetrwają dłużej niż dwa sezony. Mylicie się, Panie i Panowie, ale róbta tak dalej! Pamiętajcie tylko, że uprzedzałem!

Krzysztof Wojciechowski dn. 24 marca 2003.

reżyser ,

zam. 02-777 Warszawa Kopcińskiego 12/34

Tel. 64341580

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010