PODZIEMIE INTELEKTUALNE

Myślenie jest ze swej natury chyba niedemokratyczne, bo co który zacznie samodzielnie myśleć, zaraz kwestionuje zdobycze demokracji. W podobny sposób myślenie okazuje się antypaństwowe i antyeuropejskie. Niektórzy znawcy nie wahają się nawet uznawać myślenia za par excellence antyludzkie: antyludzkie pojedynczo, bo samego myślącego wnet dopada jakaś filozoficzna frustracja, antyludzkie zbiorowo, bo kiedy myślenie wchodzi w fazę epidemiczną, zawsze trzeba się spodziewać ofiar śmiertelnych.

Myślenie narusza zazwyczaj czyjeś prawa autorskie albo dobra osobiste oraz ogólny ład i równowagę, ale jego zwalczanie jest nadzwyczaj trudne. Istniejące wykrywacze myśli działają zawodnie oraz z dużą zwłoką, a skuteczność tradycyjnych metod prewencji okazuje się coraz bardziej wątpliwa. Efektywnie zniechęcają do myślenia szkoły, ale obowiązek szkolny dotyczy tylko niepełnoletnich. Podobnie duża jest skuteczność gazet oraz telewizji, ale cóż, kiedy te w ogóle nie są obowiązkowe?

Kiedy już ktoś myśli, to obojętne z której strony zaczął, jakoś zawsze dryfuje w stronę politycznej niepoprawności. Skłaniać by to powinno do uznania myślenia jako takiego za niepoprawne i podejrzane, ale ze względu na problemy techniczne nadzorowi musi się wymykać bodaj najpodlejszy rodzaj myślenia: myślenie skryte. Ponieważ jednak rozwój ludzkości zdaje się konsekwentnie i nieuchronnie zmierzać w kierunku coraz większej poprawności i wspólnotowości oraz pomnożenia praw człowieka – prawa do trucizn, prawa do śmierci, prawa do bezmyślności – w przyszłości można się spodziewać ogólnego zakazu myślenia. Jakiekolwiek głoszone poglądy nie będą podlegać karze tylko wtedy, kiedy podejrzany udowodni, że są cytatami z właściwej Gazety, publikującej wypowiedzi homologowane.

Szczegółowe rozwiązania techniczne, prawne i instytucjonalne mogą się ukształtować rozmaicie. Jeśli przyjęty zostanie model hitlerowski albo stalinowski, przyłapani na myśleniu będą kierowani do zamkniętych ośrodków recyklingu lub reedukacji, jeśli zaś zatriumfuje raczej model niderlandzki, pewnie się wydzieli półotwarte rezerwaty dla myślozbrodniarzy, w których będą pozostawi sami sobie, a policja skupi się na ochronie reszty ludzi przed proliferacją myśli.

Tak czy owak, zdaje się, że osoby myślące nałogowo będą musiały się powoli nastawiać na zejście do intelektualnego podziemia – jeśli nie do łagru czy rezerwatu, to do jakichś wykopanych zawczasu katakumb, jaskiń albo schronów. Intelektualiści do łopat! Że też Mao tego nie doczekał...

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010