Operacja “zajęcie przestrzeni”

Niedawno PO oficjalnie zapowiedziała ustami Zbigniewa Chlebowskiego, iż rezygnuje z lustracji. Nigdy nie miałem żadnych wątpliwości, iż celem PO, a nawet racją jej powołania w momencie gdy UW przestała być skutecznym narzędziem obrony interesów Ubekistanu, było uniemożliwienie lustracji czyli wymiany elit III RP. Po co jednak było to ogłaszać wszem i wobec? Czy taka deklaracja nie była błędem? Wydaje się, że nie, gdyż jej celem było wzmocnienie poczucia bezpieczeństwa i wzajemnej zależności agenturalnych elit i PO. Chlebowski mówił po prostu: niezależnie od tego co będzie się działo, możecie na nas liczyć i pamiętajcie, że to my będziemy Was bronili przed PiS-em. Takie przypomnienie było konieczne wobec spodziewanego pogorszenia koniunktury ekonomicznej i możliwych kłopotów PO.

Choć społeczeństwo postkomunistyczne generalnie choruje na amnezję i nie pamięta czego pamiętania elity postkomunistyczne sobie nie życzą, żyją jeszcze ludzie, którzy byli świadkami gromkich pokrzykiwań PO o otwarciu wszystkich archiwów i udostępnienia ich każdemu. Czy mamy zatem do czynienia z radykalną zmianą orientacji politycznej czy z zakłamaniem? Ani jedno, ani drugie. To po prostu skutki zakończenia operacji „zajęcie przestrzeni”, stanowiącej dokładne powtórzeni strategii służb z okresu zapowiedzi dekomunizacyjnych Wałęsy z lat 1990-1991.

Gdy w postkomunizmie grozi, że dzięki nośnym w danym momencie hasłom antykomunistycznym do władzy dojdą siły niekontrolowane, które stworzą zagrożenie dla pozycji elit Ubekistanu, trzeba przelicytować je w radykalizmie haseł, zajęć wolną przestrzeń, na której dzięki temu miejsca dla sił antysystemowych już nie będzie. Wspierający się na komunistycznej bezpiece Wałęsa dlatego wysunął program dekomunizacji, by nie uczynił tego ktoś inny i by elitom Ubekistanu w niepewnym okresie przejściowym włos z głowy nie spadł. Ludzie, którzy te zapowiedzi potraktowali poważnie, jak bracia Kaczyńscy, musieli potem zapłacić cenę własnej naiwności.

Podobna sytuacja powtórzyła się w 2005 roku, kiedy na skutek walk wewnątrz środowisk bezpieczniackich wytworzyła się próżnia, wolna przestrzeń, którą zaczął zajmować PiS. Wówczas PO, by uniemożliwić zwycięstwo PiS lub w wypadku utworzenia koalicji stać się silniejszym partnerem i dzięki temu gwarantem obrony interesów środowiska bezpieczniackiego, wysunęła radykalne hasła lustracyjne i dekomunizacyjne. Operacja się nie powiodła, gdyż PiS wygrał wybory dzięki hasłom socjalnym i nie chciał utworzyć koalicji za cenę wyrzeczenia się kontroli nad służbami. PO nie udało się dzięki przebiciu PiS radykalizmem ani powstrzymać jego zwycięstwa wyborczego, ani poddać swojej kontroli jak swego czasu UW AWS. Po zmobilizowaniu wszystkich sił Ubekistanu, w tym mediów, udało się wreszcie odsunąć zagrożenie dla agenturalnych i aferalnych elit III RP, a skoro zniknął powód przyjęcia lustracyjnych haseł przez PO, mogły wreszcie zniknąć same hasła.

Autor publikacji
Ubekistan