Odpowiedź na ankietę „Gazety Podlaskiej”: „Dlaczego wyszło to nam inaczej?” Czyli Polska i Solidarność widziana po latach

Tytuł: „Dlaczego wyszło to nam inaczej?” jest nieadekwatny do rzeczywistości. Państwa pytania zaczynają się bowiem od przyjęcia fałszywej tezy, iż to „My, ludzie „Solidarności”, wywalczyliśmy Polskę, w której żyjemy”. Taką tezę należałoby dopiero udowodnić. Moim zdaniem, żyjemy w Polsce, którą wywalczyły tajne służby komunistyczne oraz część nastawionej na modernizację nomenklatury. „Dlatego ta Polska wyszła inna” i nie nam, bo myśmy od czasu likwidacji „S” w czasie stanu wojennego nie odgrywali samodzielnej roli. Polska wyszła taka jaka miała wyjść tym, którzy ją budowali, czyli bezpiece i agenturze. Można jedynie dodać, iż początkowo Unia Wolności miała odgrywać większą rolę. Ale cóż, Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść i w 2000 roku odszedł, a teraz krzyczy, że jest krzywdzony przez „ludzi trzymających władzę”, którzy zamiast się dzielić z nim Polską, biorą wszystko dla siebie.

W 1982 roku i wcześniej uważałem za najważniejsze: odzyskanie niepodległości, budowę demokratycznego kapitalizmu i likwidację Związku Sowieckiego. Uważałem, że są to cele realne, które zostaną osiągnięte pod koniec lat 1980-tych, czemu dawałem niejednokrotnie wyraz na łamach „Niepodległości”. Moje poglądy były osądzane wówczas przez środowisko warszawskiej „S” jako dowód na wariactwo i działalność agenturalną na rzecz SB. Pan Lityński raczył zaś „udowodnić” na łamach „Krytyki” nr 17, iż jestem bolszewikiem. Dodajmy, że takich problemów ze zrozumieniem programu „Niepodległości” nie miała SB, czego dowodem jest jej rzeczowa analiza naszych poglądów i określenie wydawania przez nas pism jako największego niebezpieczeństwa dla systemu (patrz: www.abcnet.com.pl dział: „Archiwum opozycji”, sekcja: „Dokumenty” - uwaga - tekst zeskanuję w ciągu 2 tygodni) Teraz zaś środowisko „Wybiórczej” i tzw. doradców, czyli w większości byłych reformistów partyjnych lub poputczików twierdzi, iż upadku komunizmu nie można było przewidzieć. Jest to nieprawda. Od jesieni 1980 roku i dyskusji publicznej z udziałem prof. Kurowskiego na Uniwersytecie Warszawskim było jasne dla wszystkich ludzi myślących i nie liczących na przyszły sojusz z komunistami przeciwko „ciemnemu, głupiemu i antysemickiemu” narodowi, że komunizm niebawem upadnie. Dyskusyjny pozostawał jedynie sposób w jaki to nastąpi. 

Myliłem się sądząc, iż nastąpi to w drodze implozji i rozkładu systemu. Było dla mnie i mojej organizacji ważne, by w takim momencie, gdy dojdzie do niepokojów społecznych, uczestnicy ruchu wysunęli hasło wolnych wyborów a nie porozumienia z komunistami, naprawiania i reformowania systemu, odszkodowań dla komunistów, itp.  Niestety, okazało się, iż bezpieka lepiej zrozumiała nasz program niż opozycja solidarnościowa i dokonała skoku do przodu, czyli transformacji na swoich warunkach. Kooptowani opozycjoniści (bynajmniej nie antykomuniści) byli tak zachwyceni swoją sytuacją - nagłym awansem społecznym - że ich głównym zmartwieniem było zablokowanie opozycji antykomunistycznej.

Tak więc nasze cele nie były mrzonkami ale mimo to nie zostały zrealizowane w żadnym stopniu. Państwo nie jest nasze, to nie Polska jest suwerenna lecz elita polityczna (klasa polityczna) wyizolowana ze społeczeństwa i traktująca je jako przedmiot stałej grabieży i ogłupiania przez zależne od siebie media, traktujące społeczeństwo jako głównego wroga modernizacji Polski odpowiedzialnego za to, iż klasa polityczna je okrada.

Odpowiedzialność za rozwój wypadków ponoszą  okoliczności historyczne, całkowita pogarda dla zasad demokracji ze strony opozycji reformistycznej, która w po 1968 roku odeszła z partii komunistycznej, ale również części katolików, nie tylko „postępowych”, które to grupy podporządkowały sobie opozycję w sytuacji stanu wojennego. Odpowiedzialna jest również RWE; w 1988 roku dyrektor redakcji polskiej, p. Łatyński cenzurował osobiście dokumenty napływające z Polski wykreślając wszelkie wezwania do wolnych wyborów. Swoją część odpowiedzialności ponosi również Kościół, który grając rolę pośrednika nie rozumiał, iż na transformacji (likwidacji komunizmu) zależy najbardziej słuzbom specjalnym.

Rząd AWS był udaną próbą dołączenia do klasy politycznej działaczy, którzy nie zostali do niej dokooptowani przez komunistów w okresie 1989-1990. AWS poniósł klęskę, ponieważ zachował i rozbudował system stworzony przez postkomunistów pod hasłem ukradniemy więcej i szybciej niż komuniści i dlatego będziemy mogli wreszcie stworzyć dla nich przeciwwagę. Należało tymczasem budować alternatywę wobec postkomunistów zmieniając system ale działacze AWS byli zbyt wygłodniali i pazerni. Potem okazało się, iż nie dość, że ukradli mniej, to jeszcze zrobili to wyjątkowo nieudolnie, jedynie małpując komunistów. Tak więc pozornie prawicowy rząd AWS nie miał żadnych sukcesów.

Można podsumować, iż żadne idee „Solidarności” nie wytrzymały próby czasu w tym sensie, iż nie przetrwały, natomiast wartością, która obecnie najbardziej by sie społeczeństwu przydała jest właśnie solidarność różnych grup społecznych w walce z gnębiącą ją klasą polityczną

Autor publikacji
Ubekistan
Źródło
Fundacja Gazety Podlaskiej, Siedlce 2005, s. 74-75