Jak działa układ

Dziś trochę o systemie, w którym żyjemy. Prof. Jadwiga Staniszkis wprowadziła pojęcie kontroli strukturalnej. Jest ono kluczem do zrozumienia, jak działa III RP.

W komunizmie bezpieka dążyła do kontrolowania każdego obywatela i jego działania. Stan idealny osiągnięto w okresie stalinizmu. Jednak taka kontrola jest na dłuższą metę szkodliwa dla systemu. Cóż z tego, że bezpieka wie, co myśli i robi zwykły Kowalski, jeśli nie jest w stanie zapanować nad procesami społecznymi. Zbyt duża ilość informacji paraliżuje bezpiekę, nie może ona bowiem zatrudnić do ich analizowania nieograniczonej liczby osób. W archiwach NKWD znaleziono miliony donosów, których nigdy nie wykorzystano, bo nie było komu ich przeczytać. Bezpieka potrzebuje wyłącznie informacji cennych, istotnych.

Demokracja kontrolowana

Kontrola strukturalna sprowadza się do nadzorowania punktów i osób kluczowych. Chodzi o wpływ na takie procesy, jak tworzenie partii, wynik wyborów, nastawienie mediów, dobór osób na kluczowe stanowiska, sposób rozwiązywania kryzysów przez stosowanie manipulacji, tworzenie fortun biznesowych itp. Tak powstają ramy, w których możliwa jest niekontrolowana działalność. Jednak każda próba wykroczenia poza nie powoduje zniszczenie takiego elementu obcego, jak np.: lustracja, dekomunizacja, likwidacja przywilejów bezpieki, wybór prezydenta, który nie jest byłym oficerem lub TW, powstanie rządu niepowiązanego z bezpieką, uzdrowienie systemu podatkowego, wymiaru sprawiedliwości, masowy awans ludzi spoza układu, powstawanie dużych przedsiębiorstw, wymknięcie się mediów, oprócz niszowych, spod kontroli itp.

Stan idealny układu mieliśmy na początku III RP. Później było gorzej, ale nigdy nie doszło do gruntownej zmiany. Wszyscy pamiętamy wybór między Stanisławem Tymińskim a TW „Bolkiem”, a później między TW „Alkiem” i TW „Bolkiem”, którym entuzjazmowało się nieświadome społeczeństwo. Bezpieka wiedziała, że w każdym wypadku wygra, choć drugorzędne aspekty oczywiście tych kandydatów różniły, jak Ungier (oficer) różnił się od Wachowskiego (według „Drogi cienia” Pawła Rabieja i Ingi Rosińskiej agenciaka i sutenera).

Można pisać o mordercach, ale nie o oligarchach (chyba że w ramach rozgrywek mafijnych) i ich związkach z politykami i nieznanymi sprawcami, fachowcami od rozkręcania kół. Oczywiście mowa o wysokonakładowej prasie i telewizji. To, co piszą tytuły o znikomym zasięgu, jest dla systemu bezpieczne, ponieważ nie powtórzą tego czołowe media, a bez wielokrotnego powtarzania nic do widza i czytelnika epoki medialnej nie dociera.

Władza, rządzenie i zarządzanie

By zrozumieć kontrolę strukturalną, trzeba rozróżnić władzę od rządzenia i zarządzania. Pojęcia te dobrze zdefiniowała prof. Staniszkis w książce
„O władzy i bezsilności”. Najważniejsze jest pojęcie władzy. Ma ją ten, kto ustala reguły gry. Środowisko sprawujące władzę nie musi być w rządzie, może nawet w ogóle pozostawać poza oficjalnymi strukturami. To ono jednak ustala reguły gry, czyli zasady funkcjonowania państwa i społeczeństwa.

Rządzi ten, kto podejmuje decyzje, które muszą być zgodne z ustalonymi przez władzę regułami gry. Zarządzanie natomiast polega na wykonywaniu decyzji podejmowanych przez innych. Niewiele rządów w Polsce po roku 1989 rządziło, na ogół jedynie zarządzało. Klasycznym przykładem był tu gabinet Tadeusza Mazowieckiego; jego członkowie tłumaczą się do dziś, że przecież „rozumiecie, nic nie mogliśmy”. Po co więc tworzyli rząd? Dla odkucia się po latach biedowania? Władzy natomiast nie miał dotąd żaden rząd, nawet Jarosława Kaczyńskiego, mimo że do niej dążył. Ale przynajmniej rządził, czyli podejmował własne decyzje.

Kto rządzi w Polsce?

Najważniejsze decyzje podejmowane są przez oligarchów i grupy biznesowe o proweniencji bezpieczniackiej. Tu się rozstrzyga, jakie ustawy będą przyjęte, by umożliwiały dojenie państwa (np. zwolnienia podatkowe) i zapewniały im bezkarność, jakie decyzje podejmą instytucje państwowe (np. kto dostanie licencję na TV, kto sprywatyzuje które intratne przedsiębiorstwo itp.). Oczywiście nie wyklucza to rywalizacji między poszczególnymi klanami, wszak walka wewnątrz mafii jest rzeczą normalną, ale system pozostaje bez zmian.

A kto ma władzę w Uzbekistanie? Środowisko dawnych służb, które dokonało transformacji ustrojowej i właśnie przekazuje swoją pozycję w społeczeństwie swoim dzieciom i wnukom. Jakie ustaliło ono zasady funkcjonowania państwa i społeczeństwa?

Najważniejszy jest czynnik ludzki. Badając obecne elity, miałem wrażenie, że warunkiem awansu była współpraca z komunistycznymi służbami. Centralny ośrodek z katalogiem osobowym nie istnieje, ale środowisko to potrafi jednak się rozpoznawać. Generalnie nikt uczciwy i z charakterem nie mógł uzyskać istotnej pozycji w III RP, lecz był marginalizowany. Jeśli przez nieuwagę nadzorujących się przebił, natychmiast był przez system kooptowany albo eliminowany. Po prostu agentura awansuje tylko agenturę i ludzi gotowych stać na straży jej interesów.

Właśnie dobór ludzi w wymiarze sprawiedliwości, parlamencie, biznesie, a zwłaszcza w mediach gwarantuje, że bez jakiejkolwiek instrukcji są podejmowane decyzje właściwe z punktu widzenia systemu. Decydenci, broniąc własnego interesu, będą chronili system. Jeśli znaczna część Trybunału Konstytucyjnego jest powiązana bezpośrednio lub rodzinnie z bezpieką, to wiadomo, że utrupi lustrację.

W mediach, jeśli czołowi decydenci i dziennikarze powiązani są sami lub rodzinnie z bezpieką lub aktualną wspólnotą interesów, będą właściwie interpretowali wydarzenia, zapraszali odpowiednich gości, atakowali przeciwników systemu, bronili interesów Rosji, wyśmiewali tożsamość narodową Polaków itp.

W nauce zwolennicy lustracji nie znajdą promotorów (sam szukałem ponad rok), nie zostaną na uczelni. W rządzie pozostaną tylko sprawdzeni, jak ministrowie spraw zagranicznych (według dokumentów IPN zarejestrowani przez służby specjalne jako TW „Kosk”, KO „Must”, KO „Carex”, KO „Buyer”, syn oficera Informacji Wojskowej, i TW „Ralf”). W biznesie, zwłaszcza tym większym (Roman Kluska), ale także w średnim (Włodzimierz Olewnik), ludzie bez prawa do działalności będą eliminowani. Mafia, biznes, banki (niszczenie przez wstrzymanie kredytu), policja, prokuratura, sądy, władze razem przeprowadzą akcję, którą media przemilczą, a politycy będą udawali głuchych. I nie trzeba tu żadnych centralnych decyzji. Po prostu mamy zamknięte środowiska broniące swoich interesów i przywilejów. Gdy PiS chciało otworzyć zawody prawnicze, Trybunał Konstytucyjny natychmiast zareagował.

Czym jest układ

Kolejna reguła systemu mówi, że banki są zastrzeżone dla dawnej wojskówki (II Zarząd i WSW), ewentualnie Departamentu I SB. Takich reguł jest więcej, np. prawo do pasożytowania na handlu paliwami zastrzeżone jest dla firm bezpieczniackich powiązanych z Rosją.

To jest właśnie ów układ. Fakt, że nie ma jednego centralnego ośrodka, nie oznacza, że nie istnieją grupy kierownicze, które planują gry operacyjne, np. teraz poprzemy Tuska, a skoro Tusk się nie sprawdził, sięgniemy po Sikorskiego albo wypromujemy kolejną partię.

Żeby złamać ten układ, trzeba doprowadzić do wymiany elit, czyli do zajęcia kluczowych pozycji przez ludzi spoza systemu. Przecież to nie jest tak, że zdolne, a nie tylko wypromowane, dziennikarki rodzą się wyłącznie w rodzinach bezpieki, a w rodzinach WiN-owców przychodzą na świat niedojdy o ilorazie inteligencji poniżej 100.

Ekipa Donalda Tuska jedynie zarządza. Istotne decyzje zapadają gdzieś między środowiskiem WSI i oligarchami, czyli w obśmianym przez agenturę układzie, i są przekazywane „Słońcu Peru” do wykonania. Wykonanie zaś nie idzie tak sprawnie, jak zakładano. Wszyscy wiemy, jak kończyli w Rosji niesprawni wykonawcy. Czego też ekipie Tuska szczerze życzę.

Autor publikacji
Ubekistan
Źródło
GPC Numer 69 - 30.11.2011