MAGIA PIENIĄDZA

Do czego służy pieniądz? Nieprawdą jest, że do zaspokajania potrzeb, bo jego materialna postać jest zazwyczaj licha i mało użyteczna, zresztą coraz częściej pieniądz bywa dematerializowany.

A jeśli abstrahować od formy materialnej, to czym formalnie jest pieniądz? Z tym bywało różnie. Czasem pieniądz przedstawiał samoistną wartość, na przykład w kruszcu. Czasem zaświadczał o innej zabezpieczonej wartości: zboża, które posiadacz złożył w spichlerzu lorda feudalnego lub kruszcu powierzonego bankowi albo rządowi.

Od pewnego czasu pieniądz nie ma pokrycia w żadnych wartościach, gdyż stoi za nim tylko zobowiązanie rządu, że ten przyjmie pieniądz przy rozliczeniach podatkowych. Dla kogoś, kto podatków nie płaci lub płaci ich mało, nadwyżka pieniądza jest z formalnego punktu widzenia bezużyteczna.

Czemu mimo to większość ludzi pożąda pieniądza? Jaki charakter ma jego użyteczność, skoro nie materialny ani formalny? Otóż magiczny. Pieniądz przenosi moc, pozwalającą panować nad tym, kto weń wierzy. Posiadacz pieniądza może żądać od każdego wyznawcy rozmaitych posług oraz dóbr, a ten mu je zawsze odda za odpowiednią ilość pieniądza, a moc, której uległ - razem z pieniądzem - przechodzi na niego.

Pieniądz jest dobry tam i wtedy, gdzie jest wyznawany. Aborygen niewiele wskóra ze sznurem muszelek u Europejczyka, ale też Europejczyk niewiele zdziała z kartą kredytową w buszu. Jeśli jednak muszelki dają się zamienić na dolary lub elektroniczny pieniądz na garść odpowiednich muszli, wtedy magiczna moc obcego pieniądza jest przekładana na liturgię lokalnego kultu. Magia znowu działa. Na straży kultu pieniądza stoi państwo i różne organizacje ponadnarodowe. Prywatna osoba teoretycznie nie musi wierzyć w pieniądz więcej niż do sumy płaconych przez nią podatków, ale faktycznie niewielu umie skorzystać z pozostawionej im swobody. W obrocie profesjonalnym wiara jest przymusowa: ani sprzedawca, ani rzemieślnik, ani policjant, ani urzędnik, ani nawet artysta nie ma prawa odmówić przyjęcia pieniądza.

Co naprawdę można kupić za pieniądze? Paliwo? A kiedyż to Ziemia pobierała opłaty za grzebanie w niej? Mleko? A kto widział krowę z wypchanym portfelem? Za pieniądze kupujemy tylko władzę nad człowiekiem, bo tylko człowiek ulega tej magii. Każdy wydany grosz musi trafić do jakiegoś człowieka. Zwierzęta czy maszyny nie są powolne mocy pieniądza. Wydatkowanie pieniędzy na energię czy żywność jest tylko mylącym skrótem myślowym, bo tak naprawdę zawsze płacimy ludziom: jednym, żeby pomogli, innym, by nie przeszkadzali w zaspokojeniu naszych potrzeb. Podatki też są dla ludzi, mianowicie dla tych, nad którymi państwo chce mieć władzę bez sprawowania bezpośredniego przymusu, urzędników.

Magiczna władza pieniądza czyni niepotrzebnym poddaństwo czy niewolnictwo, a przy tym całkowicie depersonalizuje władzę, czyniąc ją łatwiejszą, mniej ryzykowną i w gruncie rzeczy powszechną, bo w a>zasadzie każdy może mieć pieniądz i korzystać z jego mocy. Ostatnio co prawda pojawiła się kategoria pieniądza brudnego, która pozwala arcykapłanom na pozbawienie mocy niektórych innowierców – z racji rozmaitych nieliturgicznych zachowań. Mimo to w stosunkach prywatnych brudny pieniądz wykazuje taką samą moc, jak każdy inny.

Magia wymaga precyzyjnego dawkowania. Nadmiar lub brak pieniądza prowadzi czasem do całkowitej utraty mocy. W takich momentach sparaliżowane zachowania społeczne wymagają zazwyczaj zastosowania bezpośredniego przymusu: magów ekonomii zastępują zbrojni.

Zdarza się jeszcze, że ludzie obywają się bez pieniądza. Potrzebna jest jednak do tego inna wiara: we wzajemność, wolę współpracy lub altruizm. Są to zazwyczaj kulty domowe, obejmujące tylko osoby najbliższe, i bardzo rzadko ujawniają się w większej skali – może poza enklawami ekonomii wzajemności w mafiach oraz slumsach.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010