III. KRÓTKA PREZENTACJA FUNKCJONOWANIA ŚRODOWISKA STRUKTURA ORGANIZACYJNA

Na czele całego przedsięwzięcia stał cały czas trzyosobowy zespól zaufanych kolegów i organizatorów. Wszyscy mieliśmy jednakowe uprawnienia; Waldemar Pernach z energetyki, Andrzej Święcicki z Huty „Warszawa” i Zbigniew Zawadzki z Akademii Medycznej, którego jak wspominałem (wyjazd do Kanady) zastąpił Lech Antonowicz z Przedsiębiorstwa Poszukiwań Nafty i Gazu. Zespól ten decydował o kierunku politycznym, współpracy z innym organizacjami, redagował miesięcznik, dobierał pozycje wydawnicze, kwalifikował akcje w których mieliśmy brać udział.
Każde spotkanie Zespołu odbywało się w innym udostępnionym lokalu. Zasadą było, że nie nosimy ze sobą materiałów i nie przechowujemy ich w naszych domach lub mieszkaniach najbliższej rodziny. Ułożyło się w sposób naturalny, że oprócz redagowania i pisania każdy z Zespołu odpowiadał za wybrany pion, o którego działaniach, strukturze i zasobach osobowych nie informowani byli pozostali członkowie. (względy bezpieczeństwa). I tak, był pion polityczny, do którego należały też kontakty z innym organizacjami. Pion „społeczny” - zbieranie środków pomocowych dla potrzebujących i bieżące zaopatrzenie oraz pion zaopatrzenia w materiały i urządzenia poligraficzne. Kolportaż podzielony był na sekcje, które nadzorował każdy z członków Zespołu. Z szefem sekcji (obszaru) kolportażu miał kontakt tylko bezpośrednio nadzorujący, np.W.Pernach z „Górnikiem” ze Śląska (nie znam nazwiska, może uzupełni?), z Januszem Dombrowskim z Bielan, Wiktorem Ćwiklikiem – kontakt na Instytut Hydrologiczno-Meteorologiczny i innych piszących i kolportujących z jego kręgu, a przy tym kolegą „spod celi”
Równocześnie BAZA blisko współpracowała ze środowiskiem energetyków opracowując program jej działania na „lepsze dni”. Szczególnie merytoryczne były działania z kolegami z „Energoprojektu” o którym jest tu pisane. Poza tym z Kazimierzem Juszczykiem z ZE Warszawa Miasto (obecny Stoen), Kazimierzem Mazurem z ZE Warszawa Teren, Jackiem Kucą i Andrzejem Snarskim Przewodniczącym NSZZ „S” w Centrali Zaopatrzenia Energetyki i Energii Atomowej (potem internowany) Mariuszem Pintalem z El. Żerań
Obieg materiałów przebiegał przykładowo w następujący sposób;
Trzyosobowa redakcja ustalała charakter następnego numeru miesięcznika. Przynoszono materiały własne (rękopisy), od swoich współpracowników (nieznanych pozostałym członkom zespołu) i inne, które napływały różnymi trudnymi do identyfikacji drogami. Przykładowo, jednym z nich był kolega z Białołęki- Grzesiek Chrystowski, piszący materiały na tematy ekonomiczne, zorganizował „dziuplę” w Łomiankach, a stamtąd szły BAZY na „ścianę wschodnią”. Innym był kolega spod celi Adam Chrabąszcz z Mielca. Pisał o rzemiośle i nauczycielach. Zamieszczaliśmy wywiady, artykuły i opracowania m.in. Zdzislawa Najdera, prof.,.Tomasza Gruszeckiego, Andrzeja Gwiazdy, W.Czarnowiła- wieloletniego więźnia łagrów sowieckich oraz wielu innych znakomitych osób piszących pod pseudonimami. Prowadziliśmy stałe cykle artykułów i informacji pozyskiwanych najczęściej ze stałych źródeł, takich jak działacze ruchu ludowego, górnictwa i energetyki i kultury. Materiały sczytane, przedyskutowane, poprawione, czyli zakwalifikowane do przepisania na maszynie z kalką białkową (główne zaopatrzenie „Solidarity whit Solidarity”) szły, przez łącznika Miecia Jankowskiego z Milanówka, a przy tym kolegę z celi przez ścianę, do drukarni. W początkach drukiem zajmował się Terenowy Komitet Oporu „S”. (Poznałem później jednych z „przepisywaczy” akowskie małżeństwo mieszkające na ul.Puławskiej). O jednej z drukarń dowiedziałem się po wojnie, była w rodzinnych zabudowaniach Jurka Rota.. Jak widać wszystkich gałęzi struktury i jej składu osobowego nie znaliśmy. Rozrastała się ona lub więdła w sposób naturalny w zależności od potrzeb i możliwości. Do końca sprawdziły się zabezpieczenia chroniące przed wpadkami, nie było wsypy ciągnącej łańcuch konspiratorów. Wpadł na kolportażu (przewoził „Syrenką nakład BAZY) Kazio Mazur z Pruszkowa. Odsiedział pół roku na Rakowieckiej. Wpadła odbierana od nas maszyna wraz z ekipą chłopaków z nowohuckiej organizacji „Solidarność Zwycięży”. Było to podobnież z telefonicznego podsłuchu krakowskiego. Żadnych następstw tych wypadków nie odczuliśmy. (Sprawę tę wspólnie z „S”ZW trzeba opisać).Dla potrzeb kierownictwa wykorzystywaliśmy wiele miejsc; garaże, stare samochody, użyczone piwnice i przede wszystkim lokale, które na spotkania Zespołu udostępniali nam cyklicznie m.in. śp.Bronia i Szczepan Sawiccy, Ala i Janusz Dombrowscy, Barbara Woncisz, Janusz Ziemski i Halina Saczkowska, która pocztą dyplomatyczną przerzucała BAZY i korespondencję do Radia Wolna Europa i „Solidarity with Solidarity”.
Szczególnie trudne konspiracyjnie zadanie miała poligrafia (z którą nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu) Staranie pozyskania kilkunastu maszyn z zagranicy trwało nieraz blisko trzy kwartały a kończyło się odebraniem przez Związek do centralnego zagospodarowania, jak tłumaczono. Następna trudność była z pozyskaniem papieru. Tu bez względu na podziały zadań kradł każdy gdzie mógł. Przynosiły go panie drogą łańcuszkową –„dla podziemia”, okradaliśmy biura i ministerstwa, kupowaliśmy na podrobioną pieczątkę, a czasem trafił się lewy wagon i to papieru w ogromnej belce. Jakoś i gdzieś pomógł ją pokroić Tadek Markiewicz z SW Obszar Wschodni.
No i cały szereg anonimowych rąk, które składały numery i książki, pakowały, adresowały i roznosiły pod konspiracyjne lokale. Niech im będzie na wieki cześć, bo sławy nie zaznały.

Autor publikacji