33. Wielka niewiadoma - ludność Związku Sowieckiego

Alain Besançon

Wielka niewiadoma - ludność Związku Sowieckiego

Od niedawna przestaliśmy brać za dobrą monetę sowieckie statystyki gospodarcze. Wiemy już, że te triumfalne liczby są nieprawdziwe. Przyznali to sami przywódcy sowieccy, co więcej przyznają oni, że nie wiedzą jaka jest rzeczywista produkcja w ZSRS.

Nadal jednak wierzymy na słowo sowieckim statystykom demograficznym. Nie próbujemy serio kwestionować globalnej liczby ludności (288 mln.), ani liczby ludności rosyjskiej (140 mln.).

Tymczasem nie powinniśmy ufać statystykom demograficznym z tych samych powodów, z których nie powinniśmy byli ufać statystykom gospodarczym. Jedne i drugie bowiem mają swoje znaczenie polityczne, co powoduje ich fałszowanie. Statystyki ekonomiczne miały dowieść, przez tempo ich wzrostu, wyższości socjalizmu. Jaka polityczna stawka zaciążyła na demografii?

W tej samej dziedzinie statystyka ma przede wszystkim wskazywać na normalny i harmonijny wzrost populacji, a co za tym idzie - zamaskować ogromne straty ludzkie wywołane przez sztuczny głód, gułag, żałosne warunki sanitarne i rodzinne, jakie przyniósł socjalizm. Powinna też, z przyczyn wielkomocarstwowych, podtrzymywać ideę przewagi liczebnej ludności ZSRS nad ludnością USA, jak również - z tych samych powodów - zadowalającej proporcji Rosjan do nie-Rosjan i ogólniej: Słowian do nie-Słowian.

Te trzy powody leżały u podstaw już pierwszej wielkiej falsyfikacji, dokonanej jeszcze w 1937 roku, co dziś już przyznają i potwierdzają sami badacze sowieccy. Władze polityczne uznały wówczas, że ludność ZSRS powinna wzrastać o 3 mln rocznie. Tymczasem organizatorzy spisu powszechnego w 1936 roku uzyskali wyniki dużo niższe niż przewidywał „plan”. Dziś już wiadomo, że obliczyli oni, iż ludność ZSRS wynosi ok. 163 milionów. Stalin kazał więc rozstrzelać i deportować winnych tego „sabotażu”. Unieważnił wyniki spisu i w 1940 r., w przededniu wojny, podał całkowicie dowolną liczbę 190 milionów. Nawet biorąc pod uwagę aneksje dokonane do spółki z Hitlerem, ludność ZSRS nie mogła wówczas przekraczać 178 milionów. Od tej daty statystyki demograficzne będą stały pod znakiem fałszerstw kumulujących się, bo do nieprawdziwych danych dochodzą każdego roku nowe dane, coraz bardziej nieprawdziwe.

W roku 1959, na przykład, władze podały liczbę 209 mln. ludności, czyli większą o 20 mln w porównaniu z i tak już przesadzoną liczbą z roku 1940. Tymczasem w okresie tym ZSRS, nie licząc już innych nieszczęść, poniósł ciężkie straty wojenne (oficjalnie: 20 mln), a do tego dochodzą jeszcze ofiary gułagu. Znaczna część ludności męskiej w wieku rozrodczym nie mogła mieć potomstwa bądź z powodu mobilizacji, bądź deportacji. Jak więc wytłumaczyć tak wielki przyrost ludności?

Od roku 1959 ludność ZSRS rośnie oficjalnie w regularnym rytmie, zbliżonym - dziwnym trafem - właśnie do tych 3 mln rocznie, uznanych przez Stalina za właściwą liczbę. Mimo niezbitych świadectw mówiących o rozpadzie rodziny, wysokiej liczbie rozwodów, sztucznych poronień, wysokiej stopie śmiertelności niemowląt, dramatycznej sytuacji sanitarnej, braku mieszkań itd., statystyki demograficzne wkładają nam do głowy idealną niemal stopę rozrodczości 2,1, wyższą od średniej europejskiej, oraz ogólną liczbę ludności 288 mln, przy czym Rosjanie wciąż mają stanowić około połowy.

Jednak wszystkiemu temu przeczą lub podważają wiarygodność fakty, z których kilka chcę tu zasygnalizować.

l. Wyniki pierwszego spisu powszechnego w ZSRS, w roku 1926, którego naukowej wartości nikt nie kwestionuje, zostały zawarte w 50.-tomowej publikacji. Wyniki spisu z roku 1959 zmieściły się już w 16 tomach, spisu z 1970 - w 7, a spisu z 1979 - w jednym tomie! To rosnące ubóstwo danych jest wymowne. Łatwiej sfałszować jeden tom danych niż 50. Co się zaś tyczy ostatniego spisu powszechnego, co do którego Gorbaczow podjął decyzję w 1989 roku, a który miał być - pieriestrojka zobowiązuje - przeprowadzony w sposób całkowicie uczciwy, to jak dotąd na jego temat jest zupełnie cicho.

2. Procent ludności zamieszkałej w miastach wzrasta w ZSRS wraz z wyludnianiem się wsi. Miałby on dziś wynosić 65%, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych 73%. Tak więc liczba mieszkańców w obu krajach powinna być mniej więcej taka sama: 182 mln w ZSRS; 178 - w USA. Tymczasem, jeśli się przyjrzeć bliżej liście największych miast w ZSRS, to można stwierdzić, że ludność trzech największych (Moskwa, Leningrad, Kijów) wynosi razem tyle co ludność Nowego Jorku. W sześciu następnych (Baku, Taszkient, Gorki, Kujbyszew, Mińsk, Swierdłowsk) zamieszkuje razem 9 mln. ludzi, a więc nieco mniej niż w Los Angeles. 12 kolejnych miast ma razem tyle mieszkańców co Chicago razem z Detroit. A gdzie są w ZSRS takie miasta jak Boston, Filadelfia, San Francisco, Baltimore, Waszyngton, Houston, Dallas, St. Louis, New Orleans itd.? Skoro ludność Związku Sowieckiego nie mieszka już na wsi, ale także nie można się jej doliczyć w miastach, to gdzie jest?

3. Kiedy, chcąc ominąć roczniki statystyczne, próbuje się czerpać dane dotyczące demografii z gazet i periodyków, można się przekonać, że wszystkie one pochodzą z tego samego źródła: Goskomstatu, Państwowego Komitetu Statystycznego. Próżno byłoby szukać innych źródeł. To bezcelowe. Kontrola w tej dziedzinie jest absolutna. Szukałem w prasie oświatowej danych na temat liczby dzieci przychodzących do szkół podstawowych. Znalazłem ich bardzo niewiele i wszystkie bez wyjątku pochodziły z Goskomstatu. A przecież w tych samych gazetach można znaleźć wiele artykułów mówiących o ostrym braku rąk do pracy w rolnictwie i przemyśle. Prasa wojskowa pełna jest biadolenia na temat niewystarczającej liczby i kiepskiego stanu zdrowotnego poborowych. Tajemnica jest jednak pilnie strzeżona. Tak pilnie, że demografowie zachodni nie są w stanie podać żadnej alternatywnej liczby obywateli ZSRS.

Trudno się temu dziwić. Ujawnienie katastroficznego deficytu demograficznego spowodowałoby jeszcze większy szok niż ujawnienie deficytu ekonomicznego. I tak już mówi się oficjalnie o deficycie ok. stu milionów ludzi w porównaniu z prognozami sporządzonymi w 1914 roku. A gdyby tak ten deficyt był w rzeczywistości jeszcze większy?

A po drugie, jeśli rzeczywiście liczba ludności ZSRS, a zwłaszcza ludności rosyjskiej, jest niższa niż się twierdzi, to przewróciłoby to do góry nogami wszystkie zachodnie analizy polityczne i wojskowe. Tłumaczy to dlaczego dane demograficzne są wciąż otoczone najściślejszą tajemnicą.

Marzec 1990

Tłum. Anatol Arciuch

Contra 1988-1990