26. Miejmy nadzieję*

Często mówi się dzisiaj, że antykomuniści (prawdziwi) byli zbyt dogmatyczni, by przewidzieć to, co się teraz dzieje. Chyba najbardziej konsekwentnym antykomunistą był JÓZEF MACKIEWICZ. Oto co napisał w roku 1983:

„Ale wszyscy jesteśmy ludźmi. Komuniści dążący do zapanowania nad światem, też są tylko ludźmi. Ludzka rzecz to omyłki, przeliczenia się w rachubach. Wstrząsy wewnętrzne w Bloku Sowieckim jeśli się rozszerzą, jeśli wyślizną się z rąk planistów komunistycznych mogą się przeistoczyć nagle z ilości w jakość... Przy sprzyjających okolicznościach zewnętrznych mogą, owszem, mogą doprowadzić do obalenia komunizmu.”

Krytycy antykomunistów zapominają dyskretnie, co sami przez lata pisali o Sowietach. Prof. Richard Pipes radzi, by największe imbecylizmy i niedorzeczności popełniane przez całe dekady przez hordy sowietologów, dziennikarzy, pisarzy i ekonomistów zachodnich, zostały przetłumaczone i wydane w Moskwie. Przyniosłoby to dużo uciechy nieszczęśliwym obywatelom sowieckim.

Może więc, skoro „stronniczy” i „obsesyjny” obraz Sowietów i Bloku - od stanu gospodarki, rozmiaru popełnionych zbrodni, po wciąż żywe odrzucanie nienaturalnego, tyrańskiego systemu przez społeczeństwa - malowany przez antykomunistów, był prawdziwy, skoro dzisiaj w samych Sowietach rysuje się obraz jeszcze czarniejszy, może i powyższa uwaga Józefa Mackiewicza okaże się równie trafnym opisem czasu dzisiejszego i jutrzejszego?

Miejmy nadzieję, ale z drugiej strony nie ignorujmy dzisiejszych ostrzeżeń pozostałych, nielicznych i sceptycznych w ocenie obecnych wypadków antykomunistów. Nie napiszemy więc jeszcze „spełnione nadzieje”...

Tytuł dodatkowego rozdziału, dopisanego przez J. Mackiewicza do drugiego wydania „Zwycięstwa prowokacji” (1983).

„Servilite - Egalite – Fraternite”

„Bez pomocy Zachodu imperium sowieckie rozsypie się, co grozi nieobliczalnymi konsekwencjami” - stwierdzili w specjalnym oświadczeniu Kohl i Mitterand (koniec czerwca 1990) - postulując wielomiliardowe wsparcie dla ZSRS.

Mamy tu do czynienia z wyrażonym expressis verbis wyznaniem wiary i określeniem celu działania politycznego.

Celem Zachodu jest zachowanie imperium sowieckiego, celem Zachodu jest zachowanie niewoli ludów wchodzących w skład tego imperium.

Oczywiście, nie są to żadne rewelacje - ale rzadko kiedy politycy zachodni formułują to tak szczerze. Szczególnie wzrusza postawa słynnego weterana zmagań z imperializmem amerykańskim (np. w Nikaragui) i południowoafrykańskim - F. Mitteranda, zwłaszcza iż - o ile nam wiadomo - kwestia dołączenia do metropolii, komunistycznej części Francji nie wchodzi w tym przypadku w grę. Jak żadne imperium w dziejach, Związek Sowiecki otoczony jest przez samych przyjaciół. Cały świat troszczy się o jego los.

Mimo tego domaga się on jeszcze wprowadzenia „ogólnoeuropejskiego systemu bezpieczeństwa” - co niedawno stwierdził jego rzecznik, M. Niezabitowska. Jakie szanse mają np. Litwini w batalii z Moskwą, Francją, Niemcami, St. Zjednoczonymi, KGB i zachodnimi miliardami? A może - by groźbę upadku imperium jeszcze bardziej odsunąć - wypadałoby rzucić pomysł utworzenia międzynarodowych sił ONZ do utrzymywania ładu, spokoju i porządku na całym jego obszarze?

Contra 1988-1990