25. ANTYKOMUNIŚCI WSZYSTKICH KRAJÓW

ANTYKOMUNIśCI WSZYSTKICH KRAJóW…

W dzisiejszym świecie, a zwłaszcza wobec sytuacji powstałej wokół i w pobliżu Polski, niezwykle istotne jest niedopuszczenie przez ugrupowania niepodległościowe do zmonopolizowania stosunków z nie komunistycznymi kręgami narodów sąsiednich i pobratymczych przez tutejszą lewicę.

Ta ostatnia przedstawia, również na Wschodzie, wszystkie inne polskie kierunki polityczne, jako „nacjonalistów”. Należy starać się przekonać sąsiadów, że nie tylko jest to nieprawdą, ale że utrata przez lewicę dominacji w Polsce oznaczałaby dojście do głosu ludzi nie sparaliżowanych chęcią „pomagania Gorbaczowowi”, ludzi którzy zachowaliby się godnie i odważnie w sprawie Bałtów...

Najważniejsze jest wszakże to, iż zrozumienie i współpraca w dążeniu do wielkiego wspólnego celu - końca komunizmu, upadku ZSRS i niepodległości państwowej jest zbyt wielką rzeczą by pozostawiać ją w jednych rękach o wątpliwej determinacji i nie za dużej reprezentatywności. Chodzi oczywiście o kontakty z ugrupowaniami rzeczywiście niepodległościowymi a w pierwszym rzędzie antysocjalistycznymi. W tej chwili szczególnie istotne byłoby sprecyzowanie stanowiska wobec stosunków z Litwą czy Ukrainą przez Porozumienie Centrum...

W przyszłości kontakty i współpracę antykomunistycznych środowisk niepodległościowych krajów Obozu i Imperium warto by zinstytucjonalizować...

Contra

JACEK KWIECIŃSKI

OptymIstycznIe

ZSRS zmienia się w takim stopniu w jakim rozkład może oznaczać zmianę... Jestem pesymistą z punktu widzenia Gorbaczowa i optymistą z mego własnego, ponieważ pragnę końca tego systemu.

Alain Besançon

Zawsze twierdziliśmy, że kres komunizmu i niepodległość Polsce oraz innym narodom przynieść może tylko koniec, upadek tworu o nazwie Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich.

Przez lata wydawało się, że jest to twór niezniszczalny. Dziś - jeśli spojrzymy na sprawę w sposób perspektywiczny, z mniejszą niecierpliwością - można już z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że rzecz wygląda obiecująco.

Gorbaczow (ZSRS) nie ma żadnych szans - ani na „zreformowanie gospodarki radzieckiej”, ani na opanowanie wolnościowych aspiracji narodów podbitych. Na dłuższą metę nie mają też na to żadnych szans ani „partyjni reformatorzy”, ani - rzekomi czy prawdziwi – „dogmatycy”.

W tym stanie rzeczy mniej ważne (choć irytujące i przedłużające całą sprawę) jest już nawet to, jak bardzo Zachód pomoże Gorbaczowowi czy też jak skandalicznie będzie się zachowywać wobec Bałtów i innych narodów.

Na drugi plan schodzą pierwotne cele i zamierzenia Gorbaczowa czy scenariusze przewidziane przez KGB dla Europy środkowo-wschodniej. Średnie znaczenie mają także dzisiejsze plany i rachuby Gorbaczowa.

Zaryzykujemy twierdzenie, że szanse sekretarza generalnego, czy w ogóle kogokolwiek, na unowocześnienie bolszewizmu i uratowanie sowieckiego imperium wynoszą nul, zero. śmiech pusty ogarnia człowieka, gdy słucha o planach „reformy gospodarki radzieckiej”, gdy czyta zachodnie elaboraty na temat „szans pieriestrojki”, gdy ogląda obrazki z niezwykle śmiałych dyskusji na te tematy na forach przeróżnych Rad Wyższych i Sowietów Średnich (z olbrzymimi portretami Lenina w tle).

Co więcej, wydaje się że gdyby nawet Armia Czerwona próbowała przywrócić ład i porządek na Litwie, w Gruzji, Mołdawii, Armenii..., nawet gdyby jej się to udało, nawet gdyby sekretarzem generalnym została Nina Andrejewna, to i tak, na dłuższą metę, nic by to już nie pomogło. Nie twierdzimy, że ZSRS rozsypie się i rozpadnie zaraz. Z pewnością potrwa to jeszcze długo, za długo.

Nie twierdzimy nawet (co dziś jest tak modne), że „komunizm już umarł”. Wiemy, że wspomniany czas ma wielkie znaczenie, zwłaszcza dla zainteresowanych narodów. Zdajemy sobie sprawę, że podejmowane jeszcze będą różne kroki - na przykład, spróbuje się pewno zmontować system jakiegoś rozwodnionego komunizmu (być może pod zmienioną nazwę), co może być przez pewien czas niebezpieczne, a nawet destrukcyjne dla reszty świata. Znamy też dobrze niezwykłe zdolności bolszewizmu w dziedzinie wychodzenia z kryzysów i zapaści (przy pomocy „kapitalizmu”), a także jego zdolności na polu dezinformacji. Wydaje się jednak, że został już przekroczony pewien próg...

Ani (co jest najbardziej prawdopodobne) dalsze beznadziejne ciągnienie się gorbaczowizmu nie uratuje już sytuacji... Oprócz stanu gospodarki, zasadnicze znaczenie mają

oczywiście dążenia niepodległościowe narodów wchodzących wciąż w skład imperium. To co obserwujemy obecnie w tej dziedzinie, jest zaledwie początkiem...

Ze strony sowieckiej podejmowane są próby powtarzania zagrań i chwytów z pierwszych lat Bolszewii - obietnice szerokiej autonomii, starania o uwiarygodnienie „patriotycznego” komunizmu narodowego, a nawet ogłaszanie fikcyjnej suwerenności (czego nie należy mylić z działaniami Bałtów). Jest niemal pewne, że szanse na sukces podobnych planów są równie duże, co „reform” gospodarczych...

Należy oczywiście stanowczo odrzucić modne na Zachodzie straszenie „libanizacją” i „bałkanizacją”, twierdzenia, że zreformowany, skonfederowany Związek Sowiecki to rzecz lepsza, „pewniejsza”, bardziej bezpieczna. Jest również wysoce prawdopodobne, że osiągnięcie tak wielkiego celu - wolności całych narodów - nie obędzie się bez ofiar i wyrzeczeń.

Związek Sowiecki jest jednak nadal „Górną Woltą(1) (a raczej Imperium Górnej Wolty) z rakietami” ... Niewątpliwie jest, ale należy sądzić, że USA nie rozbroją się całkowicie... Ponadto bolszewickie „zaciskanie śruby” polega na ogół na odgradzaniu się od świata, a rakiety są raczej mało przydatne do rozwiązywania problemów „wewnętrznych”...

Reasumując: czy Związek Sowiecki będzie się „reformował” czy też zaprzestanie tego, czy będzie próbował szczególnych sposobów i środków, czy też raczej gnił dalej w dzisiejszym stylu, nie zmieni to rezultatu końcowego. Przynajmniej dzisiaj tak to wygląda... .

Niektórzy „realiści” polscy twierdzą, że winniśmy „wykazywać ostrożność w popieraniu ruchów odśrodkowych w ZSRS”, Kierować się należy własnym interesem - twierdzą. Jest to argument wyjątkowo głupi. Zniesienie, upadek, kres ZSRS leży - poza wszystkim innym, czyli „interesem świata” - w jak najgłębiej pojętym interesie polskim.

śmieszne są przypuszczenia, że zaczęliby na nas wówczas napadać Ukraińcy z Litwinami, w Moskwie nastałby zaborczy car, a z drugiej strony wykorzystaliby sytuację Niemcy i w ogóle zapanowałaby destabilizacja, wystąpiłyby nieznane zagrożenia i nowe niebezpieczeństwa. Od 70 lat komunizm ze swą centralą w Moskwie, stanowi zmorę wiszącą nad ludzkością, od ponad 40 lat jesteśmy przez niego zniewoleni. Wiemy najlepiej co on oznacza i co niesie z sobą. Nie ma najmniejszego powodu byśmy zaczynali naśladować Zachód, który boi się jakiejkolwiek prawdziwej zmiany. Nie ma też powodu, byśmy patrzyli na świat poprzez okulary z innej epoki.

Wspomniani bowiem „realiści” uporczywie powtarzają nonsens: Polska leży między Rosją a Niemcami. Tymczasem Polska leży - po pierwsze - między komunizmem (o którym w ogóle zaprzestali mówić) a Europą (do której należą Niemcy a czego również nie zauważają), po drugie - między Europą (Niemcami) a Ukrainą, Białorusią, Litwą...

Z jakiej przyczyny nie mamy wspierać wolnościowych aspiracji sąsiednich narodów? Pomyślmy, jakie wielorakie znaczenie miałoby natychmiastowe uznanie niepodległości Litwy właśnie przez Polskę, jako pierwszy kraj na świecie... Poza wszystkim innym byłoby to symbolem tego, że Polska odrywa się wreszcie od sowieckiego cielska, że nie zamierza grzęznąć wraz z nim, lecz TREAZ WŁAŚNIE podejmuje działania przywracające nasz kraj Europie. „Realiści” twierdzą wszakże, że jedyną realną wspólnotą jest ta, która wiąże nas z „Rosją” (a zapewne i - Rosją) i że winniśmy wprowadzać „Rosję” do Europy!

Jednocześnie, przywiązując nas definitywnie do Sowietów, dziwią się zimnemu traktowaniu nas przez - chcących wrócić autentycznie do Europy - sąsiadów.

Oderwania się od Sowietów („Rosji”) w ogóle sobie nie wyobrażają, za to dziwią się też, że Europa dziwi się takiemu nastawieniu! Może jednak gdzieś w Polsce, a nawet w Warszawie, są i prawdziwi realiści?

By nieco zneutralizować wyrażony powyżej optymizm, zacytujmy raz jeszcze Alain Besançona:

„Jeśli Gorbaczow dobrze zagra swymi atutami, a my zagramy bardzo źle, może jeszcze, jeśli nie wygrać, to przynajmniej uzyskać dla leninizmu odroczenie wykonania wyroku.”

Przypis:

(1) W roku 1985 obywatel sowiecki skonsumował mniej mięsa niż poddany carski w roku 1913. Produkcja dóbr i usług na głowę mieszkańca stawia Zw. Sowiecki w okolicach 50-60 miejsca na świecie (czyli znacznie wyżej niż Górną Woltę; w związku z czym przepraszamy gospodarkę radziecką).

Sukcesy pieriestrojki

... W Parku Gorkiego w Moskwie można dostać przepalone żarówki (po 5 kopiejek). Po co są kupowane? To proste - zabiera się je do biura i wkręca na miejsce świecących, potrzebnych w domu.

Sowieccy lekarze dyskutują o pacjentce w szpitalu: „Czy zrobimy coś dla niej, czy pozwolimy jej żyć?”

W związku z szeroko rozpowszechnionym poglądem o ogromie rynku sowieckiego i wspaniałych możliwościach handlowych, jakie on stwarza, np. dla Polski, nasz korespondent finansowy informuje:

Sowieci nie mają pieniędzy.

W Moskwie od 1 września 1990 obowiązywać będą kartki na papierosy. Przypomina się rok 1981 w PRL... Należy tylko żywić szczerą nadzieję, że jeśli i dalszy bieg wydarzeń będzie podobny, nie zaowocuje on po pewnym czasie żadnym „radzieckim”, „republikańskim” czy jakimkolwiek „okrągłym stołem” hamującym wolność.

Contra 1988-1990