13. Bułgaria i Rumunia - dwie drogi (1999)

Bułgaria i Rumunia są krajami, które zwykle porównuje się. Oba miały tak samo opresyjny i ortodoksyjny reżym komunistyczny, taki sam biedny poziom życia i w obu po długiej walce zwyciężyły siły antykomunistyczne. Dlaczego zatem Bułgarii udaje się wychodzić z kryzysu, podczas gdy Rumunia grzęśnie w nędzy i anarchii?

Podobieństwa i różnice

Zmiana systemu spowodowała w obu krajach czasową zapaść gospodarczą tej samej skali - produkcja spadła o ponad 50 proc. Nomenklatura rumuńska i bułgarska były w równym stopniu "zacofane" i niechętne przemianom rynkowym.

W obu krajach istotną rolę odgrywają mniejszości narodowe; w Bułgarii głównie Turcy i Cyganie (15 proc.), a w Rumuni Węgrzy i Cyganie (10 proc).

Również struktura polityczna jest podobna. W Rumunii siły antykomunistyczne tworzą sojusz - Konwencję Demokratyczną, a w Bułgarii Unię Sił Demokratycznych.

Postkomuniści także podzielili się na kilka grup. W Bułgarii reprezentuje ich Partia Socjalistyczna i bardziej nowoczesna Eurolewica, a w Rumunii Partia Demokracji Społecznej byłego prezydenta Iona Iliescu i zmodernizowane Partia Demokratyczna byłego premiera Petre Romana oraz Zgromadzenie na rzecz Rumunii Melescanu. Wszystkie podkreślają swój socjaldemokratyczny charakter.

Elementy komunistyczne, które postawiły na nacjonalizm (antywęgierski lub antyturecki) potrafiły zdobyć trwałą pozycję parlamentarną tylko w Rumunii. Partia Wielkiej Rumunii i Partia Jedności Narodowej potrafiły uzyskać odpowiednio 19 i 18 mandatów. W parlamencie występują one razem z Iliescu.

Drugą różnicę stanowi postawa partii mniejszości narodowych. Demokratyczny Związek Węgrów Rumunii, choć jednoczy wszystkie grupy od byłych aparatczyków do antykomunistów, współpracuje z Konwencją. Turecki Ruch Praw i Swobód, kierowany przez grupę były funkcjonariuszy i agentów policji komunistycznej, wchodził już w koalicję z postkomunistami i w 1992 roku obalił rząd mniejszościowy Unii.

Jesienią 1996 roku w Bułgarii wybory wygrała Unia Sił Demokratycznych Iwana Kostowa, a w Rumunii Konwencja Demokratyczna. Również stanowiska prezydentów objęli antykomuniści: Petyr Stojanow i Emil Constantinescu.

Po dwu latach

Spójrzmy jaki jest bilans dwuletnich rządów sił antykomunistycznych w obu krajach.

Bułgaria zwiększy w tym roku produkt krajowy brutto, galopującą inflację udało się zahamować dzięki drakońskiej polityce i związaniu lewa z marką zachodnioniemiecką. Sytuacja jest ciężka, ale rokowania są dobre i kraj już odbił się od dna. Ponad 60 proc. pkb pochodzi z sektora prywatnego, co odpowiada sytuacji Polski z 1995 roku.

W Rumunii, po dwu latach pełzających reform, pkb znów spadnie w 1999 roku o 2%, mimo że za Iliescu już wzrastał (w 1995 roku o 6,9 proc.), deficyt handlowy przekroczy 3 mld, bezrobocie osiągnie 12% (za Iliescu 8 proc.). Inflacja w 1998 roku przekroczyła 40 proc. a konsumpcja spadła aż o 30 proc. Ârednia płaca netto wynosi zaledwie 93 dolary, a dwie trzecie ludności żyje poniżej progu ubóstwa.

Nawet 4 mld dolarów, suma czterokrotnie większa niż w Bułgarii, chociaż pięciokrotnie mniejsza niż zainwestowana na sąsiednich Węgrzech, nie poprawiła sytuacji Rumunii.

Nie zakończono siedmioletniego programu prywatyzacji 6 tys. spółek skarbu państwa, chociaż w ubiegłym roku sprywatyzowano ich ponad 1200. W dalszym ciągu w miejscu drepcze sprawa reprywatyzacji. Nie można bowiem jej przeprowadzić do końca, ponieważ Iliescu dał lokatorom prawo kupna mieszkań w domach znacjonalizowanych.

Ziemię wprawdzie w większości sprywatyzowano, ale podzielono na zbyt małe działki i prawie 40 proc. ich właścicieli mieszka w miastach.

Są to koszty populistycznej polityki Iliescu i jego osobistego wroga, a sojusznika Konwencji, Petre Roamana.

Decydują wybory

Katastrofa, do której doprowadził w 1995 roku gabinet ˚ana Widenowa, opierając gospodarkę na dotacjach i sprzedając zagranicę wszystkie zapasy zboża, okazała się korzystna dla opozycji antykomunistycznej, gdyż dała Unii bezwzględne zwycięstwo: 52,3 proc. głosów i 137 mandatów w 240 osobowym parlamencie.

W ten sposób rząd stał się niezależny od poparcia agenturalnego Ruchu Praw i Swobód Ahmeda Dogana i może prowadzić konsekwentną politykę.

Postkomuniści, rozbici na Demokratyczną Lewicę 58 i Eurolewicę 14 nie są w stanie zagrozić pozycji Unii. Również agenturalny Bułgarski Blok Biznesu (12) może grać jedynie rolę folklorystyczną.

Pozycja Konwencji Demokratycznej zdobyta w 1996 roku podobna jest do sytuacji gabinetu Filipa Dimitrowa w 1992 roku. Po przedterminowych wyborach w 1991 roku Unia zdobyła 110 mandatów i mogła utworzyć rząd mniejszościowy z poparciem Ruchu Praw I Swobód. Konwencja może rządzić tylko w sojuszu z postkomunistyczną Partią Demokratyczną Petre Romana, co upodabnia Rumunię do krajów postsowieckich i uniemożliwia strategię radykalnych reform i odcięcia się od przeszłości. Konwencja wraz ze Związkiem Węgrów dysponuje bowiem tylko 147 mandatami, podczas gdy partie postkomunistyczne związane z Iliescu - 128. Stanowisko Petre Romana (53 mandaty) przesądza więc o tym kto rządzi Rumunią. Naturalny byłby sojusz wszystkich postkomunistów, ale uniemożliwiło go zerwania Iliescu z Romanem w 1991 roku. Ten konflikt o podział łupów skazał Romana na sojusz z Konwencją i umożliwił jej przejęcie władzy.

Jak cenbula

Historia Unii Sił Demokratycznych, to dzieje pozbywania się przez nią kolejnych warstw agentury. Unia, zorganizowana w grudniu 1989 roku pod kierownictwem ˚eliu ˚elewa, była początkowo całkowicie kontrolowana przez policję komunistyczną. Spośród członków jej pierwszego zarządu, prawie wszyscy okazali się tajnym agentami Bezpieczeństwa Państwa. Nacisk oddolny był jednak tak silny, że doprowadził do obrania Uni niczym cebuli z kolejnych łupin.

W 1991 roku odeszli ludzie, którzy sabotowali walkę Unii o przedterminowe wybory. W 1992 roku opuścili Unię zwolennicy prezydenta ˚elewa, starający się razem z nim zablokować dekomunizację i dopiero w następnym roku Unia uzyskała obecny kształt, po przeszło rocznej walce z prezydentem o przedterminowe wybory.

W Rumunii proces tworzenia Konwencji, któremu agentura starała się przeciwstawiać, trwał dwa lata (1990-1992) i jeszcze długo potem partie formalnie opozycyjne podejmowały współpracę z Iliescu zanim zostały weliminowane z gry politycznej.

Dwie różnice

Dwie różnice dzielą Konwencję od Unii. Od 1991 roku Unia konsekwentnie walczyła o lustrację i chociaż w 1992 roku z tego właśnie powodu prezydent ˚elew współdziałając z agenturą obalił rządy Unii, po 1996 roku udało jej się ten program zrealizować. Wprawdzie nie ujawniono wszystkich agentów w parlamencie, a tylko kilku, których teczki zachowały się, ale jednocześnie dano obywatelom prawo dostępu do własnych dossier i co najważniejsze uchwalono ustawę dekomunizacyjną.

W okresie rządów Filipa Dimitrowa prowadzono konsekwentną politykę odcięcia się od przeszłości i postawiono przed sądem wielu byłych dostojników komunistycznych.

Już w lutym 1992 roku uchwalono ustawę reprywatyzacyjną, która dała podwaliny pod rozwój drobnej i średniej przedsiębiorczości oraz rolnictwa i w praktyce okazała się jedynym osiągnięciem rządu, które na trwałe przeżyło go.

W Rumunii lustracja nie stanowiła nigdy głównego hasła Konwencji. Gdy Iliescu przeprowadził uchwałę o zamknięciu akt Securitate na 40 lat, zadowolona była również część Konwencji. Nad Rumunią ciąży bowiem nie tylko dziedzictwo infiltracji elity politycznej przez przez policję, powszechne we wszystkich krajach postkomunistycznych, ale rola jaką służby rosyjskie odegrały w inscenizacji rewolucji z 1989 roku i obaleniu Ceausescu. Tak na prawdę nikomu nie zależy na wyjaśnieniu tej kwestii do końca.

Walka o lustrację, toczona przez senatora Ticu Dumitrescu, zakończyła się niepowodzeniem; ustawę najpierw skastrowano, a następnie pogrzebano w procedurze parlamentarnej.

Przykład Bułgarii i Rumunii pokazuje, że lepsze jest załamanie, które otwiera drogę do zdecydowanej polityki i radykalnych reform niż pełzanie wynikające z przejęcia władzy w sojuszu z częścią sił postkomunistycznych, które postawiły na populizm.

Autor publikacji
INTERMARIUM