4. Stosunki bułgarsko - rosyjskie (1996)

BUŁGARIA - nowy członek WNP?

29 marca 1996 roku, z okazji podpisania przez Rosję, Białoruś, Kazachstan i Kirgizję traktatu o ściślejszej integracji w ramach WNP, prezydent Jelcyn roztoczył świetlane perspektywy również przed dalszymi kandydatami: « Układ jest otwarty do ewentualnego podpisania przez inne państwa. Mogłyby to być również Republiki Bałtyckie lub mogłaby to być Bułgaria. Poziom integracji wewnątrz WNP będzie różny. Ktoś (będzie zintegrowany) w większym a inny ktoś w mniejszym stopniu. Dziś nie możemy określić z góry które państwo mogłoby wstąpić do tej wspólnoty. »

Propozycja nie jest nowa już bowiem 9 grudnia 1991 roku, a więc w dniu powołania Wspólnoty do życia, ówczesny prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk nie wykluczył, iż mogłaby ona rozszerzyć się o Państwa Bałtyckie, a spośród państw środkowoeuropejskich « Bułgaria mogłaby przyłączyć się do niej natychmiast ». W połowie stycznia 1992 roku premier Rumunii Theodor Stolojan stwierdził na konferencji prasowej, iż Rumunia mogłaby przystąpić do WNP. Jako potencjalnych członków Wspólnot ówczesny minister spraw zagranicznych Rosji Kozyriew wymienił Rumunię i Bułgarię. Od tego czasu wspomniani politycy utracili już swe stanowiska ale idea okazuje się niczym Lenin « wiecznie żywa ». Nasuwa się więc pytanie dlaczego powraca się do niej publicznie właśnie teraz i dlaczego tym razem reakcja bułgarska jest pełna wigoru?

Już bowiem 30 marca 1996 roku prezydent Bułgarii, Żeliu Żelew odrzucił sugestię Jelcyna, a następnie przy milczącej postawie własnego postkomunistycznego rządu wystąpił w telewizji, zarzucając Partii Socjalistycznej (dawnej komunistycznej) brak jasnej polityki i wysyłanie mieszanych sygnałów, co mogło dać Rosji powód do snucia takich propozycji. « Jeśli rząd nie odpowie jasno, niedwuznacznie i kategorycznie na wymienione stwierdzenia i na moje pytania, będę przekonany, że prowadzi tajne rozmowy za plecami narodu bułgarskiego i popełnia zdradę » - stwierdził prezydent Żelew przed kamerami TV.

Gdyby nie zbliżające się wybory prezydenckie (styczeń 1997), nagły przypływ troski o suwerenność u prezydenta Żelewa byłby dziwny po tym jak sam podpisał 4 sierpnia 1992 roku traktat z Rosją, uniemożliwiając w ten sposób wrześniową debatę parlamentarną nad nim i ewentualne zmiany, a co najmniej anulowanie punktu czwartyego, który przewiduje konsultacje Bułgarii i Rosji w razie zagrożenia lub zaostrzenia sytuacji w Europie i w basenie Morza Czarnego,

Żelew komunistom nie jest potrzebny, gdyż swoje już zrobił: w okresie przejściowego zagrożenia, gdy władzę sprawowała Unia Sił Demokratycznych, prezydent uniemożliwił dekomunizację i lustrację oraz sterował obaleniem antykomunistycznego rządu Filipa Dimitrowa w grudniu 1992 roku i rozłamem w samej Unii, co w konsekwencji doprowadziło do powrotu komunistów. Teraz prezydent chciałby zaprezentować się jako przeciwnik postkomunistów oraz powrócić do jakiegoś sojuszu z Unią, która w styczniu 1992 roku zapewniła mu zwycięstwo wyborcze, ale nie można dwa razy wejść do tej samej wody.

Dopiero 31 marca rząd oświadczył, iż nie prowadzi żadnych tajnych rozmów na jakimkolwiek poziomie, a następnie podkreślił, że jego celem pozostaje przystąpienie do Unii Europejskiej, choć « stara się zrównoważyć priorytety między Unią i WNP ». O NATO zachowano taktowne milczenie.

1 kwietnia opozycyjna Unia Sił Demokratycznych zwołała kilkutysięczny wiec przed siedzibą rady ministrów by zaprotestować przeciwko dwuznacznej postawie rządu i odrzucić propozycję Jelcyna.

3 kwietnia minister spraw zagranicznych Bułgarii Georgi Pirinski, reprezentujący to skrzydło postkomunistów do sojuszu z którym Żelew chciał zmusić Unię w 1992 roku, spotkał się z ambasadorem Rosji, Aleksandrem Awdejewem, by poskarżyć się na negatywne skutki oświadczenia Jelcyna. Zdaniem Pirinskiego przeszkadza ono rządowi Żana Widenowa, a przecież prowadzi on politykę mającą na celu intensyfikację bilateralnych stosunków z Rosją we wszystkich dziedzinach. Czyżby więc Jelcyn wyrządził niedźwiedzią przysługę swemu człowiekowi przez zbytni pośpiech, czy był to raczej balon próbny by sprawdzić reakcję nie tylko bezpośrednio zainteresowanych? Nie zapominajmy, iż niedawno minister obrony Rosji Paweł Graczow zapowiedział, że jeśli Polska przystąpi do NATO, to Rosja utworzy bazy wojskowe w Bułgari.

Od lutego Amerykanie dysponują już bazą wojskową pod Tiraną i będą zakładali dalsze bazy (w Macedonii stacjonują tylko w ramach sił ONZ), a w marcu przyznali Albanii 100 milionów dolarów kredytu wojskowego. USA instalując się w Albanii przestrzegają starych stref wpływów gdyż od 1968 roku kraj ten nawet formalnie nie należał do Układu Warszawskiego. Dla Albańczyków marines są gwarancją, że nie dostaną się ani w ręce Rosji ani reprezentującej ją na Bałkanach Serbii. Instalacja USA w Europie postkomunistycznej oznacza, iż aktualnym staje się drugi po Jałcie podział stref wpływów i Rosja już zastrzega sobie swe tradycyjne tereny ekspansji: Rumunię, Bułgarię, Serbię. Niebawem zostanie zapewne podjęty targ również o wyszehradzką czwórkę dlatego ważne jest po której stronie granicy znajdzie się Polska na kilka najbliższych pokoleń. W tym kontekście propozycje « korytarza suwalskiego » nie są przypadkowym wybrykiem. WNP czeka.

Autor publikacji
INTERMARIUM