7. Nowomowowa

„Jestem zaskoczony, że Prawie wszyscy mówią tym samym językiem i właściwie mają to samo spojrzenie na wiele spraw”.

(Funkcjonariusz reżymu po pierwszym posiedzeniu politycznym stoła)

„Zamęt pojęciowy w głowach szerokich rzesz to pożywka dla komunizmu”.

(Kornel Morawiecki)

Wiadomo, że jednym z filarów rządów komunistycznych jest oszustwo językowe. Wydawało się więc, że na spotkaniu z komunistami należy zacząć od ponownego sprecyzowania podstawowych pojęć. Tymczasem „strona społeczna”, pewno w ramach porozumienia narodowego, postanowiła dać pospołu z komunistami nowy impuls rozkwitowi orwellizmu. Bazujące na niedopowiedzeniu półprawdy, pomieszane z komunistycznym żargonem tworzą ogłupiającą społeczeństwo mieszankę. Gdy mówi się na przykład, podobnie jak komuniści, o wolności i demokracji oraz, jednocześnie, o nie-kwestionowaniu ustroju i rządów PZPR, uwierzytelnia się sowieciarską nowomowę.

Od dłuższego czasu konstruktywni opozycjoniści robią wiele, by zamazać znaczenie zupełnie jednoznacznych pojęć, jak „pluralizm”. Komuniści wspomagają tę robotę - używając jednocześnie języka z „Prawdy” i z Izby Gmin. Tu mamy wszystko „socjalistyczne” (aż po „socjalistyczne granice socjalistycznego rozwoju Polski; brak jeszcze tylko „wolności socjalistycznej”), to znów wszystko jak gdyby normalne i prawdziwe (wolne wybory, demokracja bez przymiotników etc.). Nawet demokracja parlamentarna jest czasem „socjalistyczna” a czasem nie - często w tych samych tekstach i mowach. Prof. Geremek stwierdza dumnie, że on coś wyraźnie zaznaczył i niedwuznacznie zasugerował. Nie, proszę pana, to nie wystarczy. „Zmierzamy do pełnej demokracji przedstawicielskiej i pluralizmu z legalnym udziałem opozycji w życiu politycznym i państwowym.” Kto to powiedział - Urban czy Geremek? Powyższe jest akurat autorstwa Urbana, ale Geremek mówił mniej więcej to samo. Operowanie tymi samymi co reżim pojęciami bez sprecyzowania, że chodzi o coś zupełnie innego spowodowało, że podstawowe terminy mają już potrójne i poczwórne znaczenia. Prawdziwe, fikcyjne, niedopowiedziane, warunkowe, sugerowane. Z tego się nie wyjdzie a ludzi nie przestanie ogłupiać bez przebicia balonu komunistycznych sloganów i ukazania ich fałszu. Wszystkie rozmowy polityczne z reżimem stają się bezsensowne, nie-zborne i oszukańcze, gdy wystrzega się wskazania na kretynizm wszelkich pojęć łączonych z „ramami socjalizmu”. Nabrać one mogą jakiegokolwiek sensu tylko wtedy, gdy ostro skontrastuje się np. pluralizm i pluralizm w ramach socjalizmu. Gdy uczyni się to jasno i wyraźnie. Prof. Geremek wraz z kolegami nie mogą jednak tego uczynić, z uwagi na cechujący ich „realizm”. Wszystko więc, łącznie z końcowymi ustaleniami, oblepiać będzie nadal wata fałszu i obłudy, na których oparte jest komunistyczne zniewolenie. Półprawdy to też double-talk, podstawowy składnik nowomowy.

Z uwagi na brak miejsca nie wyczerpiemy tu tematu. Bo przecież tyle można było publicznie powiedzieć. Można było ukazać bez ogródek pustkę i zakłamanie komunistycznych haseł i bezprawność komunistycznych rządów. Zabrakło nawet banalnego stwierdzenia, że wolność oznacza wolności dla inaczej, na prawdę inaczej (antysocjalistycznie) myślących. Można było, przy rozprawianiu o różnorodność społeczeństwa polskiego, zapytać czemu Polacy-antysocjaliści mają być zawsze pozbawieni praw i dlaczego? Czy „druga strona” wie w ogóle co to są wolne wybory i jaki jest sens operowania podobną terminologią, skoro władza PZPR jest ustalona z góry. Można było zapytać co to są „zasady ustrojowe socjalizm”? Dlaczego mają obowiązywać wiecznie? Jakim prawem obowiązują w ogóle, skoro PZPR sama mówi o oszustwach leżących u podstaw jej rządów. U podstaw tych leży stalinowska koncepcja, a Stalina dziś zwalczamy. Można było podważyć wreszcie nienaruszalną świętość samego soc-komunizmu. Można było wreszcie zapytać o sens wszelkich umów politycznych, skoro „władzy nigdy nie oddany”. Jeśli podobne pytania odparowywano by względami geopolityki, nożna było bez ogródek zapytać, czy oznacza to możliwość interwencji sowieckiej, a jeśli tak, to jakim prawem mówi się o niezawisłości PRL. Jeśli druga strona opiewać by zaczęła w tym momencie wzniosłość i piękno socjalizmu, można było odpowiedzieć, że bardzo ładne jest takie zaangażowanie ideowe, ale czyż nie jest najprościej sprawdzić co o tym sądzi ogół Polaków.

Gdy zarzucono „stronie społecznej” występowanie w imieniu wszystkich, gdy powoływano się na ankiety i na to, iż „nawet” rząd nie wie czy popiera go większość, aż prosiło się o replikę na temat tego, że są bardziej precyzyjne, niż próbki ankietowe, metody ustalające kto popiera kogo i jak bardzo. Można było powiedzieć, że chodzi właśnie o periodyczne ujawnianie podobnych tajemnic i o to, by zmienny rząd popierała większość. Śmiemy twierdzić, iż powiedzenie choćby tego miast samoomotania się aluzjami i komunistycznymi ograniczeniami, miast stosowania zasady „wszyscy Polacy i tak wiedzą” miałoby perspektywicznie większe znaczenie niż tuzin doraźnych ustaleń liberalizujących wszechobecny fałsz. Śmiemy też przypuszczać, że kiedyś byli Polacy, którzy na powiedzenie tego potrafili się zdobyć...

Powie ktoś, iż przynajmniej to, co napisaliśmy w drugiej części tekstu jest zbyt radykalne, że było to niemożliwe. Odpowiadamy - a dlaczegóż to? Przecież, jeśli ktoś ma takie inklinacje, można było potem spokojnie wrócić na pozycje pluralizmu socjalistycznego. Reżym nic by przy tym nie „zerwał”. Reżym nie chce zerwać procesu kooptacji opozycji. Także „Solidarność” i tak by uznano. Natomiast można by wreszcie odetchnąć naprawdę świeżym powietrzem. I nieco trudniej byłoby je potem zanieczyścić.

Czemu w tytule niniejszego mowa jest o możliwości tego, iż większość uczestników mówi tą samą nowomową (a me dwiema)? Ano dlatego, iż w istocie tak naprawdę to nie wiadomo co p. Geremek z większością kolegów rozumieją pod pojęciem demokracji, czy wolnych wyborów. Te ostatnie na przykład to bynajmniej nie tylko „możliwość zgłaszania przez obywateli” pojedynczych postaci. Ponadto, p. Geremek wraz z kolegami, prześcigają się, by wspólnie z komunistami upowszechniać podstawowy a wieczny argument wszelkich tyranii: że społeczeństwo polskie nie dojrzało do tego i tamtego.

Co zaś oznacza dla niektórych szeroko rozpowszechnione pojęcie „ładu demokratycznego” łączone zazwyczaj ze zliberalizowaniem się PZPR?

Adam Michnik, już w czasach KOR-u („Kultura”, marzec 1977) tak precyzował swe dążenia i nadzieje: „Wszelako istotniejszym od tego skąd się idzie jest d o k ą d się zdąża. Wierzę, że kierunkiem ewolucji jest alternatywa demokratycznego socjalizmu ...” (podkr. A. Michnik). Tak więc stałe rządy „demokratycznych socjalistów” uważał za cel i ideał. Czy Adam Michnik zmienił poglądy na demokratyczne (bez rzeczowników)? Nic na to nie wskazuje. Tak więc nasze wątpliwości są jak najbardziej uzasadnione.

Pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia co lepsze, a raczej co gorsze dla Polski i perspektyw na jej uwolnienie. Czy to. że przy Stole jest w użyciu jedna nowomowa czy może jednak dwie?