15. Z ostatniej chwili

1 stycznia duża grupa intelektualistów wystosowała coś, co agencje nazwały „apelem o wolne wybory”. Już wydawało nam się, że uprzednio skrzywdziliby zbytnio wybitnych przedstawicieli inteligencji polskiej. Okazało się jednak, że chodzi raczej o petycję na temat demokratyzacji ordynacji wyborczej w ramach jednopartyjnego systemu PRL. Toteż adresat - rzecznik praw rządu PRL - jest właściwy.

Bez pluralizmu politycznego, bez skończenia z „przewodnią rolą” bez obowiązku deklarowania przez różnorodne partie wierności socjalizmowi nawet najbardziej zdemokratyzowana ordynacja będzie bezwartościowa. Wolne wybory nadal będą fikcją. Wolne wybory są niemożliwe w ramach tzw. porządku konstytucyjnego PRL.

Nie chodzi o to by w tzw. sejmie pojawiło się więcej tzw. posłów bezpartyjnych, ani nawet podległych dyktatowi i woli PZPR grup. Podobny „pluralizm” będzie tylko firmować komunistyczną dyktaturę. Ale i tak wspomniany apel oznacza postęp w dziedzinie śmiałości zachowania intelektualistów PRL. Nie przesadzajmy jednak z tym postępem. Oto prof. Stelmachowski mówi (3.I), iż sygnatariuszom chodziło o „większy demokratyzm w naszym systemie parlamentarnym”. Prawie każde słowo w tym krótkim sformułowaniu jest kłamstwem. I słowo „większy” i słowo „nasz” i słowo „parlamentarny”. Prof. Stelmachowski wyklucza wolnościowy, naprawdę wolnościowy, charakter wszelkich deklaracji i apeli. Jeszcze daleko do tego by polscy intelektualiści wystąpili w sprawie wolnych wyborów.

Tow. Rakowski przewiduje postęp na polu poprawy sytuacji politycznej w Polsce. Chodzi tu o postęp i poprawę tego typu, o którym dużo piszemy w tym Biuletynie. Postępu tego, à la PZPR nie wyklucza nawet powyższa petycja.

Redaktorka „Wolnej Europy” precyzuje na czym ów postęp miałby polegać. „Czy można żywić pewne nadzieje na rzeczywiste wyciągnięcie ręki do społeczeństwa o pomoc.” Chodzi o udzielenie reżimowi pomocy w ratowaniu socjalizmu i systemu. Redaktorka (ex Dziennik Telewizyjny) jest oczywiście za tym by Polacy pomogli, by pomogli jak najbardziej. Ona i wielu innych w tym pokłada nadzieje na rok 1989.

Tego znanego publicystę politycznego, który oświadczył: „Wierzę w instynkt polityczny Wałęsy. Będę w ciemno głosował za jego decyzjami” pragniemy zapytać czy wierzy również tak bezwarunkowo w instynkt polityczny prof. Geremka oraz szeregu innych osób? Czy wie kto ma wpływ na „decyzje Wałęsy” i jak one zapadają? Natomiast taka wiara jest na pewno pomocna. Zdejmuje potrzebę zajmowania stanowiska i usprawiedliwia pasywność, także intelektualną.

Wspomniany prominent PZPR, niejaki Rakowski został zaproszony przez swych osobistych i ideowych przyjaciół niemieckich na uroczysty bankiet ku czci przewodniczącego Międzynarodówki Socjalistycznej Willy Brandta. Na uroczystym bankiecie będzie obecny cały kwiat owej Międzynarodówki m.in. ze Szwecji i Austrii. Będzie też rzekomy wielki obrońca praw ludzi i narodów prez. Mitterrand oraz tow. Rakowski, czyli wszystko się zgadza. Może teraz PZPR zgłosi swój akces do tej Międzynarodówki? Na bankiecie obecni też będą, obok wielkich zwolenników postaci ustrojowej PRL czyli przywódców SPD, inni politycy niemieccy. Zarysowuje się coraz większa możliwość zburzenia muru berlińskiego i przeniesienia go do Bonn. Wiadomo też teraz po części po co było potrzebne Mitterrandowi i Genscherowi pokazanie się z Wałęsą.

Stefan Kisielewski zauważa w Chicago, że zarówno obecne władze PRL, jak i opozycja to osobistości i ciała przejściowe. Nazywa to podwójną kiereńszczyzną. Jeśli tak, to warto posłuchać innego wybitnego (naprawdę) publicysty: „żadnej pomocy dla Rządu Tymczasowego”, w żadnej formie. Stefan Kisielewski przypomina też raz jeszcze, iż opozycja musi być destruktywna wobec rządzących. Inaczej nie jest w ogóle opozycją w normalnym pojęciu tego terminu.

Jak wiadomo, p. Lech Wałęsa często stwierdza, iż winniśmy się wstydzić, że Polska stała się żebrakiem Europy. Wydaje się jednak, iż wstydzić się z tej przyczyny winni ci, którzy nie przejawiają w tym względzie żadnych skłonności, a mianowicie ci do pojednania, z którymi zmierza p. Wałęsa. Na miejscu p. Wałęsy, jeśli wstydziłbym się czegoś to tego, że Polska jest jednym z niewolników Europy. Wiem nawet, jak temu oraz szybkiemu wzrostowi żebractwa zapobiec. Wiem, ale nie powiem bo.. to niekonstruktywne i konfrontacyjne.

-----------------------------------------

Treść tego biuletynu przesiąknięta jest pesymizmem. Warto wice zwłaszcza w perspektywie nowego roku odnaleźć w naszej sytuacji coś optymistycznego. I nie trzeba daleko szukać. Do pesymizmu pobudza linia postępowania a nawet łysienia czołowych przywódców, wybitnych intelektualistów. Ale przecież nie tylko oni tworzą aktywną część społeczeństwa polskiego. Są też inni, aktywni ludzie, którzy już całkiem wyraźnie dostrzegają nie tylko bezsens ale wręcz szkodliwość wspomnianej linii. Optymizm wzbudza, że jest ich coraz więcej. Wszystkim im życzymy by w roku 1989 nikt i nic nie spowodowało pojednania się Polaków z komunizmem i nabrania przez nich ufności wobec PZPR. Zapewne są to życzenia minimalistyczne, ale ich spełnienie przyczyni się do tego, że w przyszłości będziemy mogli życzyć Polsce i sobie więcej.