13. Podstawowa różnica

Podstawowa różnica nie przebiega między zniecierpliwionymi zwolennikami „bicia się” i reprezentantami mądrej taktyki ewolucji. I to mimo, iż tak właśnie usiłują to przedstawić ci drudzy, prezentując siebie jako bystrych polityków kierujących się zasadą osiągania możliwego. Podstawowa różnica rysuje się w postawie i podejściu wobec komunistów, w każdej sytuacji. Dotyczy to także dążenia do dialogu oraz samych rozmów. Możliwe jest przecież np.: wyzbycie się nastawienia i retoryki koalicyjności z komunistami, uznanie ich, w tym także w owych rozmowach, za przeciwnika a nie partnera, spróbowanie rozróżnienia interesów, systemu od interesów kraju i sprawy wolności oraz motywów i celów „obu stron” (miast deklaracji o „wspólnym interesie nas wszystkich”).

A także; zaprzestanie hałaśliwego i natrętnego utożsamiania się z reżim PRL, dążenie nie do „pojednania” a np. umowy, odrzucenie zasady obwieszczania z góry jacy to jesteśmy rozsądni, że chcemy mało a zgodzimy się na jeszcze miej. Porzucenie socjalistycznej konstruktywności odznaczającej się m.in. gryzieniem się w język (dla „przybliżenia szans” oraz „wyższych wartości”) oraz małpowaniem Gorbaczowa (walka li tylko o „usunięcie pozostałości stalinizmu”).

Nie identyfikowanie „porozumień narodowych” z panaceum na wszystko i początkiem świtu powszechnego, który umożliwi wszystkim Polakom, we wzajemnej współpracy, wspólną pracę w jednym kierunku do ogólnego dobra i w blasku rozkwitającej demokracji.

Czy podobna zmiana nastawienia byłaby wyrazem chęci bicia się? Szykowania rewolucji, objawem agresji i frustracji? A może oznaczałaby li tylko przypomnienie sobie najprostszych oczywistości systemu komunistycznego, oczywistości stanowiących jego istotę niezależnie od przybieranej twarzy?

Przypomnienie owo wcale przy tym nie wyklucza - jeśli ktoś ma takie skłonności i założenia – umiarkowania, nawiązywania rozmów czy nawet wiary, iż tym razem dokona się ewolucyjnie i etapowo zasadniczych zmian. Jest zatem możliwe. Czy też nie?

Nie_wcześniej

będzie pluralistycznie, a co ważniejsze normalnie, dopiero wtedy, gdy nie będzie można napisać w gazecie o „zadaniach partii” bez sprecyzowania o jaką partię chodzi,. Gdy, nie stosowany w normalnych społecznościach, a używany tu bez ustanku termin „władza” zostanie odłożony do lamusa, albowiem nie będzie jednorodnej, całościowej, namaszczonej i oddzielnej grupy, którą będzie można tak nazywać, a wszelkie rządy będą czymś chwilowym i wymiennym. Ponadto rządy te podobnie jak wszystkie inne ciała wybieralne, obawiać się będą sądów i opinii społecznych. A nie na odwrót.