Tytuł

W pełnym napięcia oczekiwaniu na zapowiedzianą odpowiedź PPS w związku z moim "nieodpowiedzialnym" artykułem z numeru pierwszego postanowiłem: /.../

Nieszczęśliwie posłyszałem właśnie szczegóły najnowszej afery, niestety jeszcze nie kryminalnej, a szkoda. Oto ona...

Niejaki pan Franek Carlucci, Sekretarz obrony USA zdecydował się, śladem swojego pryncypała, odwiedzić najbardziej bodaj dzisiaj dynamiczny zakątek świata. Nadto umyślił sobie osobiście skontrolować czy komuniści przestrzegają postanowień najnowszego układu "rozbrajającego". Usatysfakcjonowany został w pełni, bowiem 8 rakiet typu SS-12 z liczby 1268 przeznaczonych do bum-bum, na jego osobistych oczach uleciało w powietrze, wypadkowo tym razem na bardzo krótko, i to w postaci najniezwyklej autentycznego malutkiego muchomorka.

Nie wiadomo na ile p. Franek jest fachowcem. W każdym razie ja, skończony ignorant, skłonny jestem podejrzewać, że był on jedynie świadkiem likwidacji. Z racji wieku zapewne nieco podretuszowanych, pohitlerowskich niewypałów z czasów drugiej wojny światowej.

Dostojny gość zawitał nadto w Jałcie, gdzie zapewne do dziś czuć w powietrzu... wielką polityką. Najwidoczniej atmosfera kostnicy sprzyja dobremu samopoczuciu p. Franka, wydawał się bowiem z owej wycieczki wielce zadowolony.

Atmosfera w ogóle była wspaniała pomimo nietaktu wywleczenia nudnawej sprawy praw człowieczych, jakiej nie mieszkał poruszyć Amerykanin (jak to zwykle u nich, pod płaszczykiem narodowego sumienia. Ci panowie nigdy chyba już nie zrozumieją, że amerykański system penitencjarny to majówka w zestawieniu podkomunistycznym państwowym /sic/ przedszkolem). No i po co? Teraz komuniści pomyślą sobie o nas, bo przecież p. Franek jest po naszej stronie, że jesteśmy zachłanni.

Wszak wypuścili właśnie Mathiasa Rusta. Być może nawet niebawem zrehabilitują Sołżenicyna. Trzeba więc mieć choć odrobinę cierpliwości.

Przy okazji. Zastanawia mnie czasami fenomen rehabilitacji niedawnych zdrajców i przestępców. Odnoszę niekiedy wrażenie, że sami komuniści nie wiedzą na czym ten proceder polega. Kto wie, może gdyby na przykład Hitler był choć przez moment swojego życia obywatelem radzieckim, Gorbaczow nie omieszkałby zamówić dla niego gotowego mauzoleum figur woskowych Madame Tussaud. Że z tej właśnie formy pochodzi osławiona mumia NAJ-większego rzecz nie ulega chyba wątpliwości.

Jeszcze słowo o atmosferze. Jak się okazuje nie zawsze jest ona taka dobra.

Grupa ciężarowców amerykańskich postanowiła nadwyrężyć nieco swoje siły w Moskwie. Co się okazało (jest to relacja trenera zasłyszana w Głosie Ameryki)? Budynek hotelowy nie był od lat odnawiany! Brakuje klimatyzacji!!! Niemal głodowe racje żywnościowe, za wodnicy stracili każdy po kilka kilogramów!!! Łza w oku... się! Słowem, powiało zefirkiem zimnowojennym. Zimno, ponieważ ostatecznie zawody wygrali Amerykanie, wojennym, bowiem, jak sobie wyobrażam, taki ciężarowiec nie po to katuje przez ileś tam lat swoje bicepsy, żeby zakończyć karierę po ciężarem pacyfistycznej pikiety.

Wszystko dobrze. Mogę sobie nawet wyobrazić, że przekonanie (dotychczasowe) amerykańskiego trenera o powszechnym dobrobycie w ZSRR ma swoje źródło w łatwo dostrzegalnej, zachodnioeuropejskiej powierzchowności państwa Gorabczowów. Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego panowie zasiadający przed mikrofonem w Waszyngtonie uparli się przekonać w ten sposób polskiego o niedostatkach (drobnych) panujących tam czy tu zależnie od uznania. Ostatecznie już nawet małżonka pana Gierka ubierała się podobno w Paryżu. Ale jestem tego pewien, żadnemu mieszkańcowi Poznania na przykład nie przyszło nigdy do głowy podejrzenie, że gdy pojedzie na służbową delegację do Warszawy sprzątaczka zatrudniona w miejscowym hotelu nie będzie miała sumienia wyrzucić go z łóżka o 8 rano, po zresztą głównie by zapoznać się z zawartością jego osobistego bagażu. Mogę jedynie przypuścić, że panowie redaktorzy traktują naszą sytuację jako problem nieco egzotyczny, ale nie chcę. Wolę za to podziękować, za malutki temacik do rozmyślań na długie podkomunistyczne wieczory.

H.

Głos Poznańskich Liberałów 1988-1989