2. Bryja idzie w górę, Krzywoń wypada

Wszystkie konstruktywne siły w kraju i za granicą pasjonowały się przed świętami kolejny plenulą.

Ekscytujące wydarzenie zostało natychmiast głęboko przeanalizowane. Podkreślono zwłaszcza awans znanego z liberalnego nastawienia tow. Bryji z Ostrołęki. Nadzieje budzi także dokooptowanie do Biura, słynącego z szerokiego spojrzenia partyjnego intelektualisty, prof, Kolano. Również nieoczekiwane włączenie w skład tow. tow. Chomontka, Kluchy i Maślakiewicza niewątpliwie przybliża szansę.

Poważni obserwatorzy akcentują odejście gen. Mrumały. Porozumieniu służyć winno również wypadnięcie z władz najwyższych znanego z antyreformatorskiego nastawienia tow. Krzywonia. Wszystko wskazuje na to, iż Politbiuro się otwiera. Najwyraźniej zdecydowane jest („Byłoby więc naiwnością uznać, że walka o charakterze klasowy już się w Polsce skończyła”) kierując się „teoretyczną i ideologiczną busolą marksizmu-leninizmu”! pod swym przewodem, na przejście do pluralizmu i odbudowę demokracji. Niedługo druga część plenuli. W redakcji „Wolnej Europy” odwołano urlopy i zapowiedziano wprowadzenie całodobowych dyżurów. Już dziś ustalono, że wstępną analizę (czy uwzględniono wymogi odprężenia i przez prawdziwe nawiązanie wkroczono na polską drogę do socjalizm, która daje tyle możliwości) przeprowadzi korespondent paryski ze słynnym profesorem, wybitnym działaczem społecznym i socjalistycznie niezależnym dziennikarzem. 1989 rok z miejsca zapowiada się fascynująco, zwłaszcza dla słuchaczy polskojęzycznych rozgłośni i czytelników „Tygodnika Mazowsze”.

Analizując część pierwszą wydarzenia wybitny opozycjonista - realista Jacek Buroń wychwycił znamienną zmianę titbre'u (brzmienia) głosu tow. premiera. Wyraził też wiarę w przemianę systemu w demokratyczny i pluralistyczny. Nie wiadomo atoli czy miał na myśli wspomnianą wyżej niestalinowską busolę czy też raczej słowa tow. premiera na temat taktyki umacniania (utrwalania) socjalizmu w naszym kraju. Nadzieję swą słynny społecznik pokłada w ożywieniu i zaaktywizowaniu PZPR, a wiarę opiera na możliwości pojawienia się w niej sił reformatorskich, zwalczających

nomenklaturę. Umożliwi to mu (czyli nam) włączenie się w odbudowę kraju według obiecującego schematu z lat czterdziestych. Również znany niezależny publicysta red. Piełżyński jest pełen optymizmu. Na plenuli szczególnie ucieszyły go głosy sprzeciwiające się zbyt szybkiemu wprowadzaniu mało postępowego rynku. Red. Piełżyński martwił się bowiem uprzednio o los socjalizmu. W ciągu najbliższych lat wielokrotnie usłyszymy jeszcze głosy działacza Buronia, red. Piełżyńskiego i innych. Będą rozbrzmiewać wszędzie tam, gdzie rozlega się polskie wolne słowo. To przecież najbardziej reprezentatywny głos naszego społeczeństwa. Już to tylko pozwala z optymizmem spojrzeć w przyszłość.