WYBORY PARLAMENTARNE 2005 Cz. 1. Zagadkowy manewr

Aktualne wydarzenia w Polsce wskazują już wyraźnie na wyborcze konteksty działań wszystkich niemal partii. Rozpoczynamy więc cykl artykułów, który będzie przybliżać tę problematykę. W pierwszej części tych rozważań przedstawimy dosyć zagadkowe posunięcia SLD. Chodzi tu głównie o poruszany już wcześniej problem wojennych reparacji, które Polska nie otrzymała po II Wojnie Światowej od Niemiec. Jest to problem dosyć zagadkowy i do dzisiaj nie rozstrzygnięty, a może on wpłynąć na wynik najbliższych wyborów parlamentarnych w Polsce.

Sytuacja prawna wygląda następująco: po zakończeniu najkrwawszej z wojen główny agresor – Niemcy został zobowiązany do wypłaty reparacji wojennych krajom, które niszczył, w tym także Polski. Umowa w tej sprawie podjęta w Poczdamie zakładała, że reparacje te zostaną przez Niemcy wypłacone Związkowi Radzieckiemu, który następnie z ich części zaspokoi potrzeby krajów Europy Środkowej. W praktyce jednak w latach stalinizmu Związek Radziecki traktował wspomniane kraje, jak terytorium podbite i nie tylko nic z reparacji otrzymanych od Niemiec im nie dawał, ale wywoził i dewastował mienie – często całe fabryki, w Polsce zwłaszcza na terenach tak zwanych Ziem Odzyskanych. W 1953 roku zmuszono Bieruta i jego rząd, by zadeklarował zrzeczenie się wojennych reparacji od byłej NRD. Tego typu stwierdzenie rządu w istocie będącego okupacyjną administracją Polski nie mogło mieć jakiegokolwiek znaczenia dla sytuacji kraju niepodległego i niezawisłego.

Kolejnym ważnym krokiem była konferencja 2 + 4, gdzie w 1990 roku określono status i miejsce Niemiec po ich zjednoczeniu. Na temat reparacji wojennych, nigdy Polsce nie wypłaconych nie padło wtedy ani jedne słowo, co z punktu widzenia przedstawicieli obecnych tam mocarstw raczej nie dziwi. Jednak fakt, że problem ten nie został podniesiony przez delegację polską, winien skłonić nasze władze do postawienia, choćby z tego tylko względu, członków tej delegacji przed trybunałem stanu, a może nawet przed plutonem egzekucyjnym. Tymczasem kwoty reparacji, jakie Związek Radziecki otrzymał po wojnie od Niemiec są bardzo pilnie strzeżoną tajemnicą. Zauważmy, że sytuacja tego ostatniego kraju po wojnie nie była najlepsza i dopiero po dziesiątkach lat zaczął on gospodarczo przewodzić Europie.

W 1990 roku Niemcy stanęły przed kolejnym problemem, jakim był proces zjednoczeniowy. Przez ostatnie kilkanaście lat wydały z tego tytułu setki miliardów dolarów do dzisiaj nie osiągając zakładanych celów. Gdyby w 1990 roku wypłynęła sprawa wojennych reparacji nie spłaconych do tej pory Polsce, wtedy ich sytuacja byłaby znacznie gorsza. Z drugiej strony gospodarka niemiecka po przegranej wojnie podźwignęła się bardzo szybko.

Jak wskazują eksperci stało się tak dzięki niewolniczej pracy milionów przymusowych robotników ściąganych do tego kraju w trakcie trwania wojny, którym obecnie wypłaca się nie adekwatną do wartości ich dawnej pracy - jałmużnę!

Problem wojennych reparacji nie wypłaconych nigdy Polsce jest dla wszystkich wielkich państw sprawą bardzo wstydliwą, przecież Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja przez kilkadziesiąt lat nie kiwnęły nawet palcem, by sprawdzić, czy Związek Radziecki podjął się realizacji zobowiązania wynikającego z umowy po zakończeniu wojny. Obecne władze rosyjskie oczywiście doskonale wiedzą, że Polsce i innym krajom żadnych reparacji nie wypłacono, ale oczywiście ten kraj nie ma zamiaru ich wypłacać obecnie. Niemcy mogą twierdzić, że się ze swoich zobowiązań wywiązały. I nie ma winnego!

Choć problem ten jest istotny ze względu na obecną sytuację polityczną w Polsce. Otóż zarówno politycy SLD, jak i Platformy Obywatelskiej, niedawnych i obecnych politycznych liderów, są bardzo niechętni podnoszenia sprawy reparacji na forum międzynarodowym. Co prawda posłowie tych dwóch ugrupowań głosowali w Sejmie za uchwałą w tej sprawie, jednak już rząd SLD kategorycznie sprzeciwił się jej realizacji, a posłowie Platformy to stanowisko w różnych wypowiedziach poparli. Wyłania się z tych reakcji dosyć klarowna sytuacja, gdy dwie główne opcje sprawujące dotąd po 1989 w Polsce władze są zdecydowanie przeciwne stawiania tej sprawy i próbom jej realizacji.

Pierwsza to rządząca w latach 1989-1993, współrządząca w latach 1997-2001 i ponownie starająca się o władzę w 2005 roku opcja nazywająca się kolejno : Komitetami Obywatelskimi przy Lechu Wałęsie, ROAD -em, Unią Demokratyczną, Unią Wolności i obecnie Platformą Obywatelską.

Druga to : SdRP i SLD (wspierana przez Unię Pracy i SDPL).

Bardzo zagadkową sprawą jest stanowisko tej drugiej opcji, które najlepiej wykazuje obecny rząd kategorycznie odmawiając zajęciu się sprawą reparacji. Skąd bierze się ten sprzeciw? Powrót polityków o komunistycznym rodowodzie do politycznej władzy w Polsce nie był po 1989 roku bardzo pewny. Stąd szukali oni poparcia i wsparcia od samego początku poza granicami kraju. Warto zauważyć, jak bardzo zależało SdRP na wejście w roli pełnoprawnego członka do Międzynarodówki Socjaldemokratycznej. A w latach sprawowania władzy na podpieraniu jej szerokim międzynarodowym poparciem, czego wyrazem stało się przyjęcie kraju nad Wisłą do NATO, a niedawno do Unii Europejskiej. We wszystkich tych działaniach wsparcie ze strony niemieckiej socjaldemokracji odgrywało rolę wręcz kluczową.

Zachodni sąsiad naszego kraju po 1989 roku stał się z roku na rok naszym głównym partnerem gospodarczym. Wszystkie te czynniki sprawiały, by tego partnera nie próbować niepokoić i wchodzić z nim w konflikty.

Tymczasem co się może stać, gdy problem reparacji zostanie postawiony na forum międzynarodowym w całej swojej złożoności. Gdy okaże się, że Związek Radziecki nie wywiązał się ze swoich zobowiązań? Kto je będzie spłacał? Obecnie widać tworzenie się w Europie swoistej osi Rosja, Niemcy, Francja. Te trzy kraje chcą najwyraźniej rządzić całym kontynentem, a może nawet częścią świata. Niedawno ich podobna opinia na temat wojny w Iraku była odmienna od tej, jaką prezentowały Stany Zjednoczone. Czy tworząc przeciwko Stanom wspólny front z Rosją będą na nią wywierać nacisk, by to państwo wreszcie spłaciło Polsce należne jej wojenne reparacje?

Elity obecnej Polski zdecydowały się na poparcie Stanów w wojnie w Iraku. Był to krok w pewnym stopniu będący wyrazem niezależności kraju od tych najbardziej znaczących w Europie. Jednak jakie z tego tytułu mogą być zyski, oprócz śmierci pewnej (oby jak najmniejszej!) ilości polskich żołnierzy? Jednak sprawa reparacji wojennych jest daleko poważniejsza i właśnie ona powinna skłaniać do działań. Przecież chodzi tu o kwoty przekraczające dwudziestokrotnie obecny budżet państwa. Gdyby (nawet na raty) doszłoby do ich wypłacenia, to kolejne ekipy rządowe rozwiązałyby niemal wszystkie główne problemy finansowe, starczyłoby i na służbę zdrowia i na wypłaty rosnących z roku na rok emerytur, a także na rozwój nauki, kształcenia, a nawet wlokącego się ostatnio w ogonie innych państw sportu.

Zasadnicza zagadka, którą się tu zajmujemy polega na tym, że dwie główne opcje rządzące Polska, które już wymieniliśmy, tych pieniędzy wyraźnie nie chcą! Nie chcą się ich domagać, nie robią praktycznie nic, by je odzyskać. Dlaczego nie chcą zyskać szerokiego społecznego poparcia we własnym kraju, tylko bardzo już wyraźnie bronią interesów Rosji i Niemiec? Istnieje na ten temat kilka hipotez. Jedna z nich mówi, że cała elita rządząca po 1989 roku wywodzi się z danego układu komunistycznego i politycy ci niezależnie od partii i haseł, jakie głoszą, nie potrafią działać samodzielnie i w istocie cały czas albo są zależni od centrali w Moskwie, albo w Brukseli. Inna z hipotez wskazuje na istnienie różnych pól działań państw w obecnym świecie, te najbogatsze i najbardziej wpływowe zastrzegły dla siebie pewną grupę najbardziej znaczących spraw, które nie mogą podnosić przywódcy krajów mniej znaczących. Istnieje tu wyraźne miejsce w szeregu międzynarodowej hierarchii. W jej ramach w sprawie wojny Iraku rząd Polski stać na niezależność, ale w przypadku wojennych reparacji wojennych od Niemiec – już nie!

Oczywiście elity rządzące krajem o tego typu ograniczeniach z całą pewnością wiedzą, jednak nie ogłaszają tego powszechnie, nikt raczej nie lubi upowszechniać wiedzy o swoich ograniczeniach czy to umysłowych, czy w realnych decyzjach w procesie rządzenia. Będzie bowiem taki rząd oceniany i traktowany jest jak marionetkowy, co chwały przynieść nie może! Istnieje nawet na ten temat dosyć precyzyjne określenie : „administracja tubylcza”. Jest to rząd zajmujący się najbardziej prostymi operacjami w zarządzaniu, pozbawiony jednak wpływu na najważniejsze decyzje swojego kraju. Wiele wskazuje ostatnio na to, że tego typu administrację próbuje się ostatnio upowszechniać poprzez odpowiednie zapisy w konstytucji Unii Europejskiej! Problem wojennych reparacji należnych Polsce jest swoistym papierkiem lakmusowym wskazującym na niezależność kraju nad Wisła od silnych sąsiadów. Jak wskazuje reakcja w tej sprawie premiera Belki i ministra Cimoszewicza mają oni pełną świadomość ograniczonej swojej w tej sprawie władzy.

Problem nie polega tu tylko na istnieniu zależności i podległości SLD i jego rządu od międzynarodowych układów. Nie widać na polskiej politycznej scenie sił, które o taka niezależność i niezawisłość potrafią skutecznie walczyć. Czy siły takie pojawią się przed nadchodzącymi wyborami? Zalążki takich koncepcji przygotowują Prawo i Sprawiedliwość oraz Liga Polskich Rodzin. Przedstawimy je w kolejnych odcinkach naszego cyklu.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010