11. „AHOJ” - POCZTA Z CZECHOSŁOWACJI

Od czasów dobrego wojaka Szwejka krąży po wszystkich – a trzeba powiedzieć, że niezliczonych – gospodach całej Czechosłowacji nieśmiertelne powiedzonko: „rząd, który podniesie ceny piwa – upadnie”.

Z upływem czasu staje się jednak jasne, że trudno byłoby tak dokładnie sterroryzowanemu społeczeństwu czechosłowackiemu potwierdzić rację owego najsłynniejszego w Czechach przysłowia.

Albowiem czołobitny wobec Kremla reżym Husaka, to nie jakaś tam monarchia Franciszka Józefa; co wierniejsi uczniowie „dobrego wojaka” siedzą w więzieniach, bądź zostali zmuszeni do emigracji na Zachód, a ostatnie niedobitki dokładnie odizolowano od życia publicznego i pozbawiono możliwości wywierania jakiegokolwiek wpływu na opinię społeczną. W połowie lat siedemdziesiątych zabłysnął promyk nadziei na przebudzenie się społeczeństwa z konsumpcyjnego letargu, w postaci aktywnie działającej grupy Karta 77, ale był to okres niesprzyjający, ponieważ ludność czeska i słowacka były w tym czasie już dokładnie spacyfikowane przez system konsolidacyjny reżymu. Powstało w społeczeństwie tylko uczucie głębokiej beznadziejności, gdyż brutalne akcje sił bezpieczeństwa i służące wiernie reżymowi sądownictwo okazało się straszakiem nader skutecznym. Przerażająca liczba tajniaków, donosicieli i różnej maści „społecznych agentów” penetrujących nastroje w środowiskach robotniczych i kulturalno – twórczych skutecznie likwiduje każdy przejaw niezadowolenia zanim zdąży on nabrać minimalnego choćby rozgłosu.

W ten sposób przestała de facto istnieć czechosłowacka kultura. Każda publikacja lub dzieło sztuki – zanim ujrzy światło dzienne – jest dokładnie dostosowywane do przygotowanego na Kremlu wzorca. Dopiero wtedy – jeśli do niego pasuje – otrzymuje „atest” i trafia na rynek. Przykładowo o skręt kiszek przyprawia normalnie myślącego człowieka lektura podręczników szkolnych, literatury dla dzieci lub kalendarzy, czy zeszytów dla pionierów bądź członków Związku Młodzieży Socjalistycznej. Oprócz „czarnych charakterów” wszystkie występujące tam osoby to oczywiście „towarzysze”. Jest więc towarzyszka nauczycielka, towarzysz kierowca, towarzyszka gospodyni domowa, wszystkie grzeczne dzieci chodzą po radę wyłącznie do towarzysza sekretarza POP w szkole bądź na osiedlu. A milicjanci – jak wynika z lektury – istnieją przede wszystkim po to, by przeprowadzać dzieci i staruszki przez ulicę, bądź uczyć maluchy jeździć na rowerze. Jeśli tatuś słucha Wolnej Europy lub innej „terrorystycznej” wrogiej rozgłośni – grzeczny chłopiec powinien o takim fakcie zawiadomić towarzysza sekretarza szkoły lub towarzysza dyrektora.

W takich warunkach nic dziwnego, że przestało istnieć również społeczeństwo czechosłowackie. Szerzy się tępa obojętność na sprawy polityczne i społeczne. Wysoka stopa życiowa w latach siedemdziesiątych sprzyjała prywatyzacji i atomizacji ludności. Czesi i Słowacy, zamknięci w sobie, wyrobili sobie taki oto model człowieka konsumpcyjnego: mieszkanie, w miarę wygodnie urządzone, samochód, dacza nad wodą lub gdzieś w górach, jakiś rasowy piesek, no i urlop za granicą, przeważnie jednak w którymś z demoludów. Przyrost naturalny spadł do niemalże katastrofalnego minimum. Mało która rodzina zdecydowała się na więcej niż jedno dziecko. Wybitnie konsumpcyjny styl życia znacznie obniżył stan świadomości. Dlatego możliwe stało się wytypowanie Czechosłowacji wraz z Bułgarią do rozprawy z Kościołem katolickim i protestanckim, co ma dać w efekcie całkowitą ateizację społeczeństwa. Miano w ten sposób usunąć ostatniego z możliwych oponentów. Nie przewidziano tylko twego, że w takich warunkach powstanie Kościół Podziemny. Księża – na co dzień pracownicy fabryk lub innych instytucji państwowych – wyświęcani są w podziemiu i potajemnie służą wiernym. Zaznaczyć trzeba, że nie łatwo jest w Czechosłowacji zostać księdzem, a jeszcze trudniej uzyskać nominację państwową, która pozwala w tym kraju jawnie pełnić obowiązki duszpasterskie.

Istnieje także prorządowa organizacja Księży Patriotów, tzw. Pater Interis, nie uznawana zresztą ani przez Watykan, ani przez światowe władze Kościołów protestanckich. Nie należą do rzadkości przypadki aresztowania i skazania, często na wieloletnie kary więzienia, lub pozbawienia praw wykonywania zawodu, tych księży, którzy do tej organizacji należeć nie chcą. Ostatnio głośna była sprawa pastora Tomaszka, więzionego w skandalicznych warunkach i poddawanego torturom za rzekome popieranie VONS-u Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania. Dzieje się to w kraju, który szermuje twierdzeniem, o braku u siebie więźniów politycznych. Przypomnieć należy fakt deportacji na granicę austriacką kłopotliwych obywateli. Pojęcie „praw człowieka” – jak w całym obozie – nie jest znane również reżymowi Husaka.

Do tej pory łatwiej było zwalczać niewygodnych ludzi niż „podnieść ceny piwa”. Ale oto zarysowuje się krach gospodarczy kraju do niedawna zwanego w świecie „małą Ameryką”. Wstrząsający gospodarką komunistyczną kryzys nie omija też CSRS. Na rynku coraz mniej towarów, brakuje piwa, a poza nim mięsa, przetworów mlecznych, licznych konsumpcyjnych artykułów przemysłowych. Całość rabunkowo wydobywanego uranu wędruje na wschód „za darmochę”, czy – jak usłyszeć nawet można wśród pionierów – „za oswobodzenie”. Braki rynkowe wywołane zostały upadkiem rolnictwa, które kolektywizacja doszczętnie „wypompowała”, utratą kilku tradycyjnych rynków eksportowych, nadmierną rozbudową na potrzeby bloku i według ideologicznego schematu przemysłu maszynowego, który – jako rekompensatę – wykonuje podzespoły dla elektrowni atomowych, co jest niezmiernie energo- i materiało-chłonne, czyli nieopłacalne ekonomicznie. Ten brak efektywności ekonomicznej ilustruje również fakt, że wspomniana gałąź przemysłu zatrudnia około 20 tys. ludzi ponad potrzeby produkcji. Skurczanie się możliwości eksportowych przesunęło w krótkim czasie Czechosłowację z grona eksporterów wyrobów do grona eksporterów surowców: węgla, kaolinu, drewna, mięsa, piasku i wiór drewnianych. System oraz zniewolone przezeń społeczeństwo nie mogły uniknąć sytuacji sygnalizującej koniec ery gospodarki ekstensywnej. Koniec czechosłowackiego dobrobytu nie wydaje się więc czymś dziwnym, zwłaszcza jeśli się zważy, że rządzi w CSRS ekipa najgorsza z możliwych pod względem moralnym i intelektualnym, stanowiąca jednak to najlepsze, co partia i aparat państwowy miały do zaproponowania po wydarzeniach 1968 roku; nie zdolna przeciwstawić się powstałej sytuacji inaczej niż poprzez brutalne represje i ekstensywny rozwój gospodarki.

A co dalej? Coraz częściej odzywa się niezadowolenie dołów partyjnych w organizacjach fabrycznych, zrzeszających robotników, którzy stopniowo uświadamiają sobie, że reżymowy system tzw. zabezpieczeń socjalnych zbudowano jednak na piasku ekonomicznego chciejstwa i masowej eksploatacji ogółu bogactw naturalnych przy daleko posuniętym skażeniu środowiska naturalnego. Niezadowolenie szerokich mas społeczeństwa nie znajduje dostatecznie mocnego wyrazu, tłumione przez oficjalne statystyki, sprawozdania, przemówienia różnych tam „towarzyszy”, no i oczywiście przez propagandę i łgarstwo mass-mediów. Z drugiej zaś strony, paraliż aktywności politycznej wewnątrz struktury ekipy rządzącej oraz doszczętna atrofia (zanik) społecznego systemu informacji i przekazu a także dosłowna likwidacja kultury; wszystko to tworzy nieprzebitą przeszkodę dla pojawienia się iskierki nadziei i zmiany na lepsze. W ten sposób społeczeństwu czechosłowackiemu grozi niebezpieczeństwo, że nie potrafi się przeciwstawić kryzysowi ekonomicznemu, socjalnemu i politycznemu oraz że przemiany schyłku komunizmu zastaną je kompletnie nieprzygotowane. A kryzys jest już odczuwalny. To spowoduje – jak nie trudno się domyślić szokujące wstrząsy w społeczeństwie, będące oczywiście fatalnym następstwem totalnej konsolidacji, której poddano oba narody – czeski i słowacki.

Ale reżym Husaka nie ma zamiaru upadać, choćby nawet ceny piwa poszły w górę. Od pewnego czasu wyborowe oddziały służby bezpieczeństwa ćwiczą się na praskim lotnisku w Kbelach, pośród makiet imitujących plac Wacława,(1) na razie wyimaginowanych, demonstrujących tłumów.

Przypis red. „N”:

/x/ Główny plac Pragi, na którym dokonał samospalenia J. Palach, na znak protestu przeciw inwazji Armii Czerwonej na Czechosłowację w 1968 roku (przyp. „N”). W grudniu 1982 roku skazano na 4 lata więzienia Jana Wunsza i Wacława Sokoupa, członków Grupy Czynu Rewolucyjnego, organizacji opozycyjnej działającej w konspiracji. GCzR rozpowszechniała m. in. ulotki wyrażające poparcie dla Podziemnej „Solidarności” i jej walki z władzami okupacyjnymi w Polsce.

Podczas gdy członkowie ruchu Karty 77, naśladując wzory opozycji radzieckiej, usiłowali działać jawnie, w sytuacji gdy w odróżnieniu od warunków polskich lat 1976 – 80, byli:

A. pozbawiani zaplecza społecznego;

B. władze komunistyczne nie były zainteresowane w „liberalnym” traktowaniu opozycji.

Grupa Czynu Rewolucyjnego powstała jako organizacja konspiracyjna. W ten sposób próg konspiracji przekroczono na przełomie 1981/82 w Polsce i w Czechosłowacji. Przed takim przełomem znajduje się jeszcze opozycja węgierska i tworzące się luźne grupy opozycji antykomunistycznej w NRD.

Redakcja „N”

"Niepodległość" - miesięcznik polityczny 1982-1983