WYZNANIA CZECHA

Byłego posła i sekretarza generalnego Unii Wolności Mirosława Czecha uwag kilka na temat polskiej sceny politycznej A.D. 2002.. (M. Czech, O potrzebie silnika, Gazeta Wyborcza, 3-4 sierpnia 2002)

Czech nie wychodzi w swoim tekście poza schematy myślowe latami wypracowywane przez środowisko "Wyborczej" i bliskich mu polityków UD, a potem UW, a sprowadzające się do stwierdzenia: SLD - tak, wypaczenia frakcji Millera - nie. Z tekstu Czecha bije wręcz żal, że towarzysze z PZPR zboczyli ze ścieżki, wytyczonej tak starannie przez "dwóch takich, co niejedną flaszkę obalili", czyli Kwaśniewskiego i Michnika, i zamiast łamać sobie głowy nad filozoficzno-historycznymi aspektami "historycznego kompromisu", czy jak mówią inni, "sojuszu chamów z żydami", poszli na łatwiznę leszkowego PRL-bis. Nic to, oświecone elyty nie będą szczędziły wysiłków, aby uratować duszyczki zbłąkanych owieczek, co to wolą swojskiego premiera (robotnik z czerwonego Żyrardowa) od "europejskiego" prezydenta, co to zgrywa inteligenta i brata się z amerykańskimi imperialistami.

Czech martwi się o polską lewicę, choć ona sama, zwłaszcza po ostatnich wyborach i czystkach w urzędach i spółkach skarbu państwa, pokazuje, że potrafi o siebie zadbać. Boli go odejście ostatniego liberalnego Mohikanina w rządzie, czyli Marka Belki. Przeraża powrót Kołodki, który w nosie ma opinie ekonomicznych autorytetów z "Wyborczej". "Sojusz wiąże z Kołodką nadzieje na >>bardziej lewicową politykę>zdynamizowanie działań>bardziej lewicowej

Teraz zaś jest, według Czecha, osamotniony w walce z politycznym radykalizmem. "Nie on sam powinien odpowiadać na rosnące znaczenie sił radykalnych i populistycznych, które coraz wyraźniej odciskają swe piętno na polityce państwowej"- wyraźnie zwraca się w kierunku polityków SLD Czech. W interesie kraju jest, aby skuteczniej przeciwstawili się rosnącej w siłę Samoobrony i powrócili do koncepcji socjaldemokracji postępowej. "Pytanie więc o przyszłość Samoobrony jest przede wszystkim pytaniem o rozwój sytuacji w Polsce, o eskalację napięć społecznych i groźbę wybuchu buntu. I o to, czy Lepper mógłby stanąć na czele owego buntu. Jest to zarazem pytanie o politykę lewicy - jej wizję polskiej transformacji i przyszłości sceny politycznej". Bo to, co Czecha boli najbardziej, to demonstracyjne lekceważenie przez obecnych władców Polski "najświatlejszej wyroczni III RP", bez której wiedzy nie miało prawa nic ważnego się w Polsce dziać - Redaktora.

Mirosław Czech wydaje się być osobą wielce łatwowierną. Za dobrą monetę przyjmuje wyznania Millera, który w wywiadzie dla "Wyborczej" mówił, że celem Leppera jest zdobycie władzy. "Wygrać wybory samorządowe, przyspieszyć parlamentarne, wprowadzić się na Aleje Ujazdowskie"- straszy premier czytelników GW. Zapewnia jednak, że tym razem, teraz to już na pewno, i na zawsze, zrywa romans z chłopskim watażką. "I zapowiedział: Granica została przekroczona. Nie spotkam się z Lepperem"- przypomina Czech. "Można by rzec: lepiej późno, niż wcale"- cieszy się autor i dodaje: "Dobrze, że szef SLD przyznał się do fiaska polityki obłaskawiania Samoobrony". Porażająca brakiem logiki i znajomości taktyki postkomunistów diagnoza... O czym przekonać się mógł każdy, kto oglądał telewizyjne serwisy informacyjne dzień przed publikacją tekstu pana Mirosława. Z jednej strony bezkarność blokujących przejście graniczne w Bezledach i deklaracja ministra Janika, że policja czasami kieruje się współczuciem i zrozumieniem (a gdzie przepisy?), z drugiej sielskie obrazki z meczu piłki nożnej polityków SLD z drużyną Leppera. "SLD i sam Miller docenili wreszcie siłę radykalizmu Leppera"- pisze Czech, zapominając dodać, że sami się do tego radykalizmu przyczynili. Były działacz UW trzyma się z uporem tezy, że Samoobrona i SLD są konkurentami. Nie dostrzega, że jest to rywalizacja pozorna. "W tej sytuacji politycy Sojuszu zdecydowali się na konfrontację z Samoobroną"- twierdzi Czech. "Zaczęli od dokończenia spraw prokuratorskich i sądowych przeciw Lepperowi. Usunęli Danutę Hojarską z funkcji wiceprzewodniczącej sejmowej komisji sprawiedliwości. Wreszcie zagrozili uczestnikom protestu użyciem siły i konsekwencjami karnymi." Pan Mirosław liczy, że to ostateczne zerwanie SLD z radykałami. Tymczasem Miller dyscyplinuje wasala, jakim jest Samoobrona i po raz kolejny prezentuje typowo bolszewicką metodę "dokręcania śruby", aby potem ją znowu poluzować. Wszystko zarazem na użytek zewnętrzny, manipulacja opinia publiczną, a jak widać, także niektórymi politykami. Zaraz potem autor jednak się zabezpiecza, i pisze "Czy jednak SLD wystarczy woli i determinacji do skutecznego izolowania Samoobrony?" Może okazać się, że nie. Jednym z powodów jest czekające nas referendum w sprawie członkostwa Polski w UE. Czech przewiduje więc, że w obawie przed zbyt niską frekwencją, Miller "kupi" Samoobronę i dojdzie do przedziwnego sojuszu proeuropejskiego. "Tym bardziej że skrajnie antyeuropejski ojciec Rydzyk również zechce sięgnąć po broń frekwencyjną" - straszy Czech. W tym wypadku Lepper et consortes mogą okazać się zbawieniem, nie tyle dla wejścia Polski do Unii, co przetrwania ekipy Millera, która swoje działania podporządkowuje przyszłemu członkostwu w UE i finansowym oraz propagandowym korzyściom, z tego płynącym. Tak więc dla eks-unity Czecha Samoobrona antyeuropejska jest zagrożeniem dla demokracji w Polsce, a Samoobrona proeuropejska konstruktywnym czynnikiem na naszej scenie politycznej.

"Podsumujmy tę część wywodów"- pisze Czech i stawia diagnozę, z którą możnaby długo dyskutować. "Samoobrona jest trwałym elementem polskiej sceny politycznej, a SLD staje się w coraz większym stopniu jej zakładnikiem. Dopóki Lepper będzie uzyskiwał znaczące poparcie społeczne, dopóty Sojusz będzie stosował wobec niego taktykę kija i marchewki, walki i partnerstwa." Następnie były poseł przechodzi do tego, co jest od lat typowe dla jego środowiska - swoiście pojmowanej troski o polską prawicę. "Przed dwoma tygodniami PiS i PO podpisały porozumienie o wspólnym starcie w wyborach do sejmików wojewódzkich oraz poparciu wspólnych kandydatów w niektórych dużych miastach"- przypomina Czech i od razu zastrzega: "Mariaż ten na samym starcie natknął się na dwa problemy". Pierwszy, to wspólny program, i tu pan Mirosław odwołuje się do, jak zwykle przyjaznej prawicy i żyjącej jej problemami, Janiny Paradowskiej. "Jeżeli obecna koalicja zapowiada powstanie nowego ugrupowania, to będzie ono zupełnie odmienne od tego, jakie zakładali Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński i Donald Tusk. Będzie to formacja bardziej braci Kaczyńskich niż Andrzeja Olechowskiego"- cytuje publicystkę "Polityki" Mirosław Czech i od razu wiemy, co jest wielkim problemem koalicji PiS-PO. Druga kwestia to rywalizacja Olechowskiego i L. Kaczyńskiego w stolicy. O ile autor potrafi wyobrazić sobie ustąpienie z tej rywalizacji lidera PO, o tyle trudno mu "przyjąć, że podobnie uczyni przywódca PiS, na którego popularności została zbudowana partia. Bez Lecha Kaczyńskiego PiS po prostu społecznie nie istnieje." O roli Olechowskiego, a zwłaszcza jego wyniku w wyborach prezydenckich, w budowaniu Platformy Czech jakoś zapomina. A jak PO jest osadzona w społeczeństwie, każdy widzi. "Kaczyński wyklucza jakiekolwiek układy z postkomunistami, Olechowski natomiast oznajmił, że co prawda za pierwszego koalicjanta uznaje PiS, ale nie będzie przeciwny współpracy z SLD"- to dla byłego posła UW kolejna przewaga Olechowskiego nad Kaczyńskim. Taka pragmatyczna prawica, to jest to. Czech cytuje Millera - "Myślę, że część opozycji, gdyby mogła - gdyby pozwalała im na to estetyka - współpracowałaby z Lepperem, żeby nam dokopać". Już wiemy, kto na naszej scenie politycznej ma poczucie estetyki, a kto nie. A pan Czech odwraca kota ogonem i bezczelnie sugeruje, że koalicja PO-PiS rozważa wchodzenie w koalicje w samorządach z Samoobroną. Jakby nie widząc jasnego i sprecyzowanego zdania polityków prawicy o Samoobronie straszy aliansem tych dwóch formacji: "Lech Kaczyński rzeczywiście tak uważa, a w ślad za nim nie tylko PiS, lecz także wielu polityków PO, z Płażyńskim na czele." Zapomina o tym, kto i jak współpracuje, lub współpracował z ugrupowaniem Leppera w Sejmie. Czech straszy, że PiS wchłonie PO i zradykalizuje się, aby przyciągnąć przynajmniej cześć elektoratu LPR. A po wyborach parlamentarnych wejdzie w koalicję z PSL, lub... Samoobroną. Tymczasem, z drugiej strony jest SLD. I tak źle, i tak niedobrze. Jak więc jest recepta na ratowanie Polski przed radykałami. Oczywiście powrót na scenę polityczną ugrupowania "ludzi rozumnych".

"Czy istnieją przesłanki do powrotu na scenę parlamentarną >>klasycznego

Archiwum ABCNET 2002-2010: