CASUS BUTTIGLIONE/LIPNICKI

Odpowiedź na polemikę Jana Lipnickiego: POLITYCZNA POPRAWNOŚĆ

Odpowiadając panu Lipnickiemu na jego polemikę z moim artykułem chciałbym w związku z uwagą redakcji stwierdzić, że ani p. Lipnickiego, ani p. Buttiglione nie zamierzam prześladować ze względu na ich wiarę. Pragnę natomiast zwrócić uwagę na kilka aspektów jego wypowiedzi.

Zacznę od krótkiego cytatu: ”Zupełnie nie znam się na medycynie”. Dlaczego więc p. Lipnicki podejmuje się dyskusji w sprawie, w której pewne minimalne quantum takiej wiedzy jest podstawą do wyciągania jakichkolwiek wniosków?

I dalej: ”niezależnie od komisarzy politycznej poprawności trwałyby ogromne badania, aby to schorzenie (homoseksualizm) wyeliminować, gdyż miliony, jeśli nie miliardy ludzi na całym świecie zapłaciłyby z pewnością ogromne sumy tylko za to, żeby ich dzieci nie były homoseksualistami”. „Natrafiłem natomiast na numer „Frondy” poświęcony homoseksualizmowi oraz na artykuł w „Gazecie Wyborczej”. Redaktorzy obu tych nienawidzących się serdecznie pism zgadzali się w jednej kwestii – homoseksualizm jest uleczalny. Są różne uleczalne przypadłości, które pchają ludzi do popełniania grzechów: psychopatie, nałogi itd. Autorzy Pisma Świętego, a za nimi Buttiglione, mieli więc całkowite prawo do nazwania tego grzechem.”

Szanowny Panie, redaktorzy wspomnianych pism mogliby powiedzieć to samo, co Pan, czyli: „nie znam się na medycynie”! Natomiast w ramach zdobywania na ten temat wiedzy, gdyby zechciał Pan sięgnąć po książkę Anny Moir i Davida Jessela „Płeć mózgu” (I wydanie PIW 1993), to przeczytałby tam cały rozdział o medycznych uwarunkowaniach homoseksualizmu. Dowiedziałby się Pan tam, że ludzki seksualizm (czyli podział na kobietę – mężczyznę) zależy od długiego procesu rozwojowego, którego pierwszy etap odbywa się w 6 tygodniach życia płodowego. Pisałem o tym w swoim artykule, ale nie zauważył Pan tego w ogóle! Na dalszych etapach rozwoju ludzkiej płciowości istnieją różne pułapki i ograniczenia, w wyniku których może zachodzić proces utraty płciowego utożsamienia. Krańcowym przykładem jest z wyglądu i posiadanych narządów mężczyzna o kobiecej strukturze mózgu. Czy będzie się on w takiej sytuacji zachowywać jak mężczyzna? To raczej wątpliwe. Czy można go z takiego z stanu leczyć? To tak samo prawdopodobne, jak nauczenie mówienia dziecka wychowanego aż do dorosłości wśród zwierząt (ten przykład także w swoim artykule przedstawiałem i p. Lipnicki tak że go nie zauważył w swoim głosie w dyskusji).

Do czego zmierzam? Do stwierdzenia, że Pismo Święte zostało zapisane przed dwoma, a może nawet trzema 3 tysiącami lat, gdy wiedza o strukturze ludzkiego mózgu odbiegała znacznie od tej, którą posiadamy obecnie. Złodzieje, zdziercy, oszczercy, czy pijacy są ludźmi niewątpliwie winnymi i zasługującymi na karę za swoje zachowania. Mogą bowiem nie kraść, mówić prawdę i utrzymywać w stanie trzeźwości. Czy jednak można w tym rzędzie postawić także homoseksualistę? Czy on może realizować swoje potrzeby inaczej, niż to robił od chwili dojścia do dorosłości? Na czym ma polegać jego wina – a więc grzech?! Jego sposób zaspokajania popędu płciowego dla normalnego seksualnie człowieka może się wydawać obrzydliwy, tu mogę się zgodzić z taką opinią. Ale karać go za to, że nie udało mu się rozwinąć prawidłowo? Równie dobrze moglibyśmy przymusowo usypiać ludzi, którzy nie przekroczyli 1 metra 50 centymetrów wzrostu!

W świetle obecnej wiedzy o seksualizmie człowieka pewne stany homoseksualne można leczyć, natomiast cofanie takich, które powstały na bardzo wczesnym etapie ludzkiego rozwoju, a dokładniej seksualnego niedorozwoju, w świetle znanych faktów wydaje się mało prawdopodobne. I taki jest obecny stan wiedzy. Kościół katolicki oceniając homoseksualizm nadal jako grzech, nie bierze w ocenie rzeczywistości wynikających z tego konsekwencji. Gdyby pan Buttiglione działał w strukturach obejmujących wyłącznie ludzi wierzących, wtedy jego opinia nie byłaby przecież tam krytykowana. Skoro jednak podjął się działań na nieco szerszym społecznie i politycznie forum, obejmującym także i tych niewierzących, to musi się liczyć z wynikającymi z tego konsekwencji. Także z krytyką tych, którzy dostrzegają, że ocena homoseksualizmu, jako grzechu, jest wyrazem stanu wiedzy o tym zjawisku sprzed tysięcy lat i ma się nijak wiedzy na ten temat aktualnej. Są nadal tacy, którzy twierdzą, że Słońce krąży wokół Ziemi, ale ich miejsce w społeczności astronomów nie jest raczej eksponowane...

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010