Rozdział IV - Solidarność Walcząca poza Wrocławiem

Solidarność Walcząca powstała we Wrocławiu. Tam miała też swoją główną siedzibę. We Wrocławiu i na Dolnym Śląsku przez cały okres lat 1982-1986 najmocniej oddziałała na kształtowanie postaw politycznych osób zaangażowanych (tak zwolenników, jak i przeciwników SW) oraz na zasięg oporu społecznego przeciwko władzy komunistycznej.

Jednak już w 1982 r. zaczęły powstawać struktury Solidarności Walczącej poza Wrocławiem. Sposób ich tworzenia i krzepnięcia był bardzo różny. W większości wypadków decydującą rolę odegrali działacze miejscowi. Rzadziej było tak, że oddział czy grupę SW inspirował ktoś wysłany z Wrocławia. Oddziały Solidarności Walczącej powstawały zarówno w dużych, jak też w mniejszych miastach Polski.

Główne kryteria, jakie należy zastosować przy ocenie danej struktury, to jej trwałość, posiadanie własnego pisma, szacunkowy stopień oddziaływania na społeczność lokalną, przybliżona, proporcjonalna do zewnętrznego otoczenia, liczba członków i model kierownictwa.

Pierwszym oddziałem Solidarności Walczącej poza Dolnym Śląskiem, którego działalność miała znamiona trwałości, były Katowice. Inicjatorem założenia zrębów organizacyjnych SW w Katowicach był Norbert Liszka1. Z jego osobą związany jest nie tylko początek, ale także późniejsza działalność oraz kształtowanie specyficznego oblicza programowego Solidarności Walczącej w Katowicach. Oddział w Katowicach nie powstał w oparciu o zastaną, szerszą grupę osób jak to było, na przykład, we Wrocławiu. Poszczególne środowiska sympatyzujące i pojedyncze osoby z upływem czasu wstępowały i zaczynały się identyfikować z organizacją jako taką, a także z założeniami programowymi przez nią propagowanymi. Dlatego tym istotniejszą rolę odegrała grupa kilku osób z Norbertem Liszką na czele, która ogniskowała i koordynowała działania katowickiej części Solidarności Walczącej.

Na powstanie SW w Katowicach wpłynęła szczególna sytuacja panująca w tym województwie. W pierwszych dniach stanu wojennego doszło do wyjątkowo ostrego starcia między najbardziej aktywnymi ośrodkami związkowymi a siłami rządowymi. W kopalniach „Ziemowit”, „Piast”, a zwłaszcza w kopalni „Wujek”, leżącej w Katowicach, oraz w innych kopalniach, hutach i fabrykach regionu, pacyfikacja załóg strajkujących i represje, które potem nastąpiły, znacznie utrudniły budowę podziemnych struktur oporu. Aresztowanie Andrzeja Rozpłochowskiego i Tadeusza Jedynaka – czołowych przywódców regionu, w dużym stopniu pozbawiło Górny Śląsk znanych i popularnych autorytetów, które mogłyby spajać rozproszone komórki związkowe. Zakłady pracy Górnego Śląska najdłużej stawiały opór przeciwko wprowadzaniu reguł stanu wojennego. Niewielkie poparcie zakładów pozostałych regionów powodowało poczucie osamotnienia i frustracji wśród załóg pracowniczych przedsiębiorstw górnośląskich. Takie były główne powody względnie małej aktywności społecznej w organizowaniu państwa (społeczeństwa) podziemnego na Górnym Śląsku w 1982 r.2

Taka sytuacja spowodowała, że niektórzy działacze regionu szukali propozycji organizacyjnych poza Górnym Śląskiem. Norbert Liszka, wraz z dwoma najbliższymi współpracownikami, pojechał najpierw latem 1982 r. do Warszawy, szukając tam kontaktów z różnymi strukturami związkowymi, następnie zaś do Wrocławia3. W warunkach stanu wojennego rozpoczęcie i prowadzenie działalności podziemnej w dużym stopniu zależało od układów towarzyskich, rodzinnych lub zawodowych. Znajomość i zaufanie odgrywało w konstruowaniu organizacji ogromną rolę. Również w przypadku N. Liszki o podjęciu budowy Solidarności Walczącej w Katowicach decydowały nie tylko walory programowe czy ideologiczne, ale i więzy towarzyskie. We Wrocławiu spotkał się on na początku września 1982 r. z członkiem Rady SW Zbigniewem Oziewiczem. Oziewicz przedstawił Liszce Solidarność Walczącą jako radykalną, bojową organizację, nastawioną na walkę z SB, przede wszystkim poprzez wezwania i koordynację masowych protestów ulicznych, ale też nastawioną na działania kadrowe, elitarne, wymagające dużej dyscypliny i zdecydowania4. Taka wizja organizacji została przez N. Liszkę zaakceptowana.

Po powrocie z Wrocławia ta grupa paru osób rozpoczęła w Katowicach tworzenie oddziału Solidarności Walczącej. Faktycznie oddział katowicki zawiązał się w trzeciej dekadzie września, formalnie natomiast 8 października 1982 r.5 Zespół założycielski SW oddział Katowice wystąpił jako Grupa Inicjatywna. W okresie początkowym napływ nowych osób był ograniczony. Formuła związku zawodowego wydawała się wielu ludziom bezpieczniejsza i bardziej sprawdzona, niż organizacja deklarująca zamiar obalenia władzy. Dlatego przyjęto w pierwszych miesiącach istnienia katowickiej grupy SW taki model działania, w którym trzon stanowiło grono kilkunastu osób w pełni świadomych celów i zadań Solidarności Walczącej, a pozostałe osoby nie były informowane o specyfice organizacyjnej. Zdawały sobie zazwyczaj sprawę z tego, że funkcjonują w strukturze odrębnej od NSZZ „S”, ale ze względów konspiracyjnych, a często na własne życzenie, nie wnikały w organizacyjne i programowe szczegóły. W taki sposób zaistniał w ciągu kilku miesięcy krąg ludzi w różnym stopniu powiązanych z Solidarnością Walczącą, jako radykalną, niepodległościową i niezwiązkową organizacją, w równym zaś stopniu zorientowanych na stawienie oporu władzy, która złamała porozumienia z Sierpnia 1980 r.

Z legalnych władz „S” Górny Śląsk na wolności pozostała jako jedna z nielicznych Jadwiga Chmielowska. Przewodziła ona szybko odradzającej się po grudniowych pacyfikacjach Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej6. Nie był to jedyny ośrodek pretendujący do schedy po Zarządzie Regionu. Drugi stanowiła RKW – Regionalna Komisja Wykonawcza, która jesienią 1982 r. cieszyła się większym poparciem i uznaniem TKK. Porównanie zawartości gazetek MKK (w 1983 r. przekształconej w RKK) z treścią pisemka RKW wskazuje na większy radykalizm żądań, bardziej zdecydowaną retorykę i niechęć do podporządkowania się centralnemu ośrodkowi krajowemu w przypadku MKK7. Liczba wydawanych pism MKK (RKK) i późniejszy wzrost znaczenia RKW dowodzi, że w 1982 r. i przez znaczną część 1983 r. MKK (RKK) była strukturą bardziej prężną i przez wielu mogła być uważana za kontynuatora legalnych władz NSZZ „S”8. Aktywność MKK (RKK) i jej radykalne enuncjacje spowodowały, że z tym ośrodkiem nawiązała kontakt katowicka Solidarność Walcząca. Z początkiem 1983 r. współpraca między tymi dwoma ośrodkami zaowocowała wymianą czasopism, wzajemnie publikowanymi oświadczeniami (komunikatami) oraz widocznym zbliżeniem stanowisk w zasadniczych sprawach politycznych.

Solidarność Walcząca Oddział Katowice została utworzona w oparciu o statut przygotowany przez Grupę Inicjatywną Oddziału. Statut określał strukturę organizacji, sposób funkcjonowania kierownictwa oddziału, a także prawa i obowiązki członków9. Choć statut ten nigdy nie został opublikowany w pismach pozakatowickich, jego treść musiała dotrzeć do kierownictwa SW we Wrocławiu, ponieważ wiele sformułowań i myśli statutu zostało faktycznie przyjętych w procesie tworzenia innych oddziałów organizacji.

Rozbudowa działów druku, kolportażu i łączności oraz sprawne przebiegająca ich koordynacja doprowadziła do tego, że katowicka Solidarność Walcząca była ważnym węzłem kolportażu i zbierania informacji na Górnym Śląsku. Przez punkty kolportażu SW przechodziły wszystkie liczące się tytuły regionalnej i pozaregionalnej prasy podziemnej10.

Jesienią 1982 r. wydany został i rozprowadzony w kilkunastotysięcznym nakładzie pierwszy numer miesięcznika „Wolni i Solidarni” – pisma oddziału katowickiego SW. W „WiS” drukowane były wszystkie oświadczenia władz (krajowych i regionalnych) SW oraz już od pierwszych numerów zaczęły się ukazywać artykuły analityczne, polemizujące z linią NSZZ „S” reprezentowaną przez TKK11. „WiS” rozprowadzany był w Katowicach, w innych miastach Górnego Śląska i w Krakowie. Jego kolportaż prowadzony był nie tylko przez członków i sympatyków Solidarności Walczącej, ale też (dzięki wymianie czasopism z innymi środowiskami) przez osoby z SW niezwiązane. W taki sposób „WiS” trafiał do grupy Mirosława Dzielskiego (w zamian za kolportaż „13 grudnia”) lub do grupy redagującej pismo „Niepodległość” (w zamian za kolportaż „Niepodległości”)12.

Mimo warunków konspiracyjnych katowicka SW miała szerokie kontakty z innymi ugrupowaniami czy środowiskami. Działacze SW dotarli do Huty Katowice, gdzie nawiązano ścisłą współpracę z grupą wydającą pismo „Wolny Związkowiec”. Grupa osób „Wolnego Związkowca” w dużym stopniu stanowiła Tajną Komisję Zakładową Huty Katowice13. Problemy, jakie mieli związkowcy Huty Katowice z regularnym wydawaniem swego pisma, zmusiły ich do szukania pomocy na zewnątrz. Taką pomoc uzyskali od SW. Ustalono zasady współdziałania: raz na dwa tygodnie przedstawiciel TKZ Huty Katowice spotykał się z osobą z SW odpowiedzialną za kontakty z Hutą, przekazywał jej informacje i część materiałów do kolejnego numeru „Wolnego Związkowca”, po czym cały proces redagowania, drukowania i częściowo kolportaż był robiony przez SW Katowice14. Współpraca ta nie była formalnie niczym uwarunkowana. Grupa skupiona wokół pisma „Wolny Związkowiec” uważała siebie za działaczy związkowych i ani nie przystąpiła do Solidarności Walczącej, ani się przy niej nie afiliowała. Wydaje się, że głównym elementem, który zadecydował o dostarczeniu tak wszechstronnej pomocy dla środowiska „Wolnego Związkowca”, była zbieżność celów i podstawowych założeń programowych.

Od jesieni 1982 r. Oddział SW Katowice utrzymywał też bliskie kontakty z grupą związkową w Tychach. Współpraca w dziedzinie kolportażu, wymiany materiałowej i informacyjnej okazała się wyjątkowo trwała – z niewielkimi przerwami kontynuowana była do 1987 r.15 Jeszcze bardziej ścisła, choć nie tak długotrwała, była współpraca z grupą działaczy podziemnych Rybnickiego Okręgu Węglowego (Źory, Wodzisław, Jastrzębie). Była to radykalnie nastawiona grupa, która przeprowadziła w ciągu swojej kilkumiesięcznej działalności szereg akcji z dziedziny „małego sabotażu”. Praca w kopalniach umożliwiła jej członkom zdobywanie materiałów wybuchowych i zapalników. Dzięki temu mieli techniczne możliwości efektywnego niszczenia symboli sowieckiej dominacji w Polsce (sierpy i młoty, czerwone gwiazdy, pomniki) oraz tablic z napisami charakterystycznymi dla komunistycznej retoryki lat '70 i '80. Działacze z Rybnickiego Okręgu Węglowego byli nieformalną, niezaprzysiężoną grupą Solidarności Walczącej16. Ich działalność zakończyła się na przełomie 1982/83 r. na skutek aresztowań.

Bazą Solidarności Walczącej Oddział Katowice był Uniwersytet Śląski. Czołowi przedstawiciele byli pracownikami naukowymi Uniwersytetu – N. Liszka, „Leszek”, „Gustaw”, „Palacz”17. Przed rozpoczęciem wydawania pisma „Wolni i Solidarni” osoby związane z SW przejęły proces redagowania i druku „Biuletynu KKO”, który nie był firmowany przez SW, choć był robiony w całości (od zbierania informacji po kolportaż) przez członków Solidarności Walczącej18.

SW Oddział Katowice współpracował ze wszystkimi ugrupowaniami i ruchami podziemnymi, które opowiadały się za opcją jednoznacznie antykomunistyczną. W latach 1982-1983 nie było jeszcze tak wyraźnych podziałów w opozycji polskiej, jakie nastąpiły po roku 1986. Mimo szeregu różnic wspólny przeciwnik jednoczył zantagonizowane środowiska, przynajmniej na zewnątrz. Lecz już od 1984 r. rozpoczął się proces krystalizacji stanowisk, którego podstawowym wyróżnikiem był stosunek do porozumienia z władzą komunistyczną. Powierzenie kierownictwa RKW NSZZ „S” regionu Śląsko-Dąbrowskiego Tadeuszowi Jedynakowi w połowie 1983 r. i jego aktywność poparta uznaniem i pomocą materialną centrali warszawskiej spowodowało stopniowe schodzenie na drugi plan konkurencyjnej Regionalnej Komisji Koordynacyjnej. Jej szef, J. Chmielowska usiłowała nawiązać kontakt z T. Jedynakiem, nie chciała się jednak zgodzić na podporządkowanie RKK Komisji Wykonawczej. RKK traciła z początkiem 1984 r. na znaczeniu. Dalsza radykalizacja postaw doprowadziła do unifikacji organizacyjnej, a jesienią 1984 r. do formalnego wejścia większej części struktur RKK do SW Katowice. W zamian za to J. Chmielowska została przewodniczącą Solidarności Walczącej Oddział Katowice19.

W 1983 r. SW Katowice nawiązała kontakt z lokalnymi władzami „Solidarności” w Zagłębiu Dąbrowskim (Sosnowiec – Międzyzakładowy Komitet „S”). Poza wymianą informacji, z drukarń SW wychodziła część nakładu organu prasowego MK „S”. W 1984 r. współpraca została zerwana, ponieważ, zdaniem N. Liszki, SW Katowice propagowało zbyt radykalny program działania, który był nie do przyjęcia dla związkowców z Sosnowca20.

Rozrost oddziału katowickiego następował do początku 1984 r. W okresie tym rozpoczęto wydawanie kolejnego pisma oddziału – „Podziemny Informator Katowicki” („PIK”). Zadaniem „PIK” było drukowanie oświadczeń, apeli, komunikatów SW, a także publikacja takich artykułów, które mogłyby trafić do środowisk robotniczych21. W 1982 r. utworzone zostały dwie drukarnie w Katowicach, a od stycznia 1983 r. uruchomiono też drukarnię w Gliwicach. Do połowy 1983 r. pracowano na matrycach powielanych na ramkach, potem stopniowo przechodzono na sitodruk. Dzięki kontaktom zagranicznym, naukowym, SW otrzymała elektryczną maszynę, na której robiono od 1983 r. większość pism. Kierownictwo SW Katowice nie miało skanerów ani aparatury radiowej. Wszelkie próby zorganizowania zaplecza technicznego nie dawały rezultatów, a obiecany sprzęt z Wrocławia – nie dotarł.

Działaniami oddziału katowickiego kierowała Katowicka Rada SW. Jej przewodniczącym w pierwszych dwóch latach był Norbert Liszka, występujący pod pseudonimem „Jan Wysocki”. Był to pseudonim przechodni, nie przywiązany do konkretnej osoby, lecz do stanowiska. Z chwilą przyłączenia RKK do SW i objęcia przez Chmielowską funkcji przewodniczącego Rady Oddziału, zaczęła się ona posługiwać nazwiskiem „Jan Wysocki”. Podobnie było w przypadku jeszcze jednej osoby, która od końca 1986 r. pełniła w SW na Górnym Śląsku funkcje kierownicze.

W różnych okresach „WiS” wydawany był w nakładzie od 1000 do 2000, a „PIK” około 5000 egzemplarzy22.

Od 1984 r. do połowy 1985 r. sytuacja w SW Katowice była w miarę stabilna: regularnie wychodziły „WiS” i „PIK”, stała liczba osób zaangażowanych, doprecyzowane kontakty z kierownictwem SW we Wrocławiu. Latem 1985 r. niemal równocześnie wpadły dwie drukarnie (trzecia została wcześniej zlikwidowana, gdyż po przejściu na sitodruk dwie wystarczały do pełnej obsługi druku katowickiej SW). Aresztowany został również N. Liszka. Pod znakiem zapytania stanęło dalsze wydawanie pism, których rolę integracyjną w warunkach podziemnych trudno przecenić. Aresztowany N. Liszka koordynował pracę poszczególnych grup i kół SW na Górnym Śląsku. Struktury oddziału uratowało zachowanie reguł konspiracji. SB nie wiedziała o roli N. Liszki w SW Katowice i został on wypuszczony po 48 godzinach. Podobnie w przypadku innych ludzi – „Leszek” (szef drukarni SW w Gliwicach ) i „Palacz” (odpowiedzialny za większą część kolportażu) – nie zostali aresztowani jako członkowie ani tym bardziej jako osoby na tak ważnych stanowiskach w Solidarności Walczącej. Organizacja została osłabiona, ale nie rozbita. Głównym problemem było zapewnienie ciągłości druku „WiS”. Redakcja pisma po przygotowaniu kolejnej makiety pojechała do Warszawy, by tam, korzystając z rutynowo wykonywanych usług poligraficznych, wydrukować „WiS”. Po niepowodzeniach udano się do Krakowa i tam drukowane były kolejne numery pisma do czasu odbudowania siatki druku w początkach 1986 r23.

Cały 1986 r. organizacja katowicka odbudowywała struktury nadszarpnięte aresztowaniami i rekwizycjami sprzętu w 1985 r. Ponowny wyraźny rozrost SW na Górnym Śląsku miał miejsce w 1987 r. i był ściśle związany ze zmianą warunków w otoczeniu politycznym po amnestii we wrześniu 1986 r. i po ujawnieniu się działaczy i ogniw związkowych.

Finansowanie działalności Solidarności Walczącej w Katowicach odbywało się na kilka sposobów. Cena i koszt wydawania pism „WiS” i „PIK” zostały skalkulowane w taki sposób, żeby wydawnictwa te nie były deficytowe, a zatem niemal każdy numer wydawany bez nieprzewidywalnych zakłóceń albo się bilansował, albo przynosił dochód. Niektórzy ukrywający się ludzie, działający zarówno w Solidarności Walczącej, jak i w komórkach zakładowych otrzymywali pieniądze od swoich TKZ ze składek członkowskich. Centrala wrocławska nie przysyłała bezpośrednio pieniędzy, lecz dofinansowywała oddział katowicki, przesyłając farbę, matryce lub pisma dolnośląskie, za które nie wymagano zwrotu kosztów. Dość duży dochód przynosił druk znaczków pocztowych i pocztówek o treści niepodległościowej i solidarnościowej24. Innym źródłem pieniędzy były dobrowolne datki na Solidarność Walczącą, potwierdzane w pismach SW, oraz używanie pieniędzy prywatnych na działalność organizacyjną przez tych, których było na to stać. Datków na SW było niewiele. Ponadto potwierdzenia zamieszczane w pismach były często fikcyjne. Robiono tak, by zachęcić czytelników „WiS” czy „PIK” do podjęcia tej formy finansowania organizacji. Rezultat był jednak nieznaczny. W 1985 r., podczas pobytu kilku członków SW w Warszawie, udało się im uzyskać jednorazowo sporą kwotę 300.000 zł. z puli RKW Mazowsze, dzięki wstawiennictwu Henryka Wujca. Pieniądze te miały konkretny cel i zostały przekazane pod warunkiem realizacji tego celu. SW Katowice miała spożytkować je wyłącznie na utrzymanie osób ukrywających się, a będących w kontakcie z Solidarnością Walczącą25.

Grupa Inicjatywna Oddziału Katowickiego, z której wyłoniła się Rada Oddziału, przyjęła zasadę ograniczonego napływu nowych członków do SW. Przyjmowano tylko ludzi sprawdzonych, którzy w dodatku mogli się już wykazać jakimś stażem podziemnym. Metody weryfikacji nowego kandydata na członka SW to poręczenie za niego przez co najmniej dwóch innych działaczy, rozpoznanie personaliów i miejsca zamieszkania, a następnie wywiad środowiskowy. W oparciu o tak uzyskane dane dokonywano analizy możliwych motywacji działania danego człowieka oraz decydowano się na przyjęcie bądź odrzucenie starań ewentualnego nowego członka organizacji. Zazwyczaj więcej zaufania przejawiano w stosunku do tych osób, które dłuższy okres pracowały lub udzielały się w strukturach Solidarności Walczącej, nie będąc bezpośrednio wtajemniczone w detale organizacyjne. Takim osobom proponowano formalne zaprzysiężenie, tj. wstąpienie w szeregi SW. Podejrzane były te osoby, które za wszelką cenę chciały nawiązać kontakt z kierownictwem SW Katowice, argumentując koniecznością przekazania istotnej informacji itp. SB usiłowała wprowadzić w kierownicze struktury SW Katowice swoich ludzi. Nie wydaje się jednak, by usiłowania te uwieńczone zostały powodzeniem. Co najwyżej, Służbie Bezpieczeństwa mogło powieść się zainstalowanie agenta na szczeblach wykonawczych, niedecyzyjnych. W 1984 r. do osób mających bezpośredni kontakt z J. Chmielowską i N. Liszką dotarła osoba z listem polecającym od członka Rady SW, Z. Oziewicza, której bardzo zależało na szybkim dotarciu do władz oddziału katowickiego. Po uruchomieniu rutynowej procedury weryfikacyjnej okazało się, że człowiek ten jest wysoce niepewny. Krótko potem przestał się pojawiać w kręgach osób związanych z SW26. Niewykluczone, że tak skrupulatne sprawdzanie i taka ostrożność doprowadziły do odtrącenia od organizacji bardzo wartościowych ludzi. Nie wytrzymywali oni, lub często nie chcieli się poddawać niesformalizowanym (zapewne niezbyt przyjemnym) metodom weryfikacyjnym, trwającym niekiedy kilkanaście miesięcy. Taki sposób rekrutacji nowych kadr był jednak niezbędny w modelu organizacji konspiracyjnej, przyjętym przez kierownictwo katowickiej Solidarności Walczącej.

Szef Rady SW Katowice w styczniu 1983 r. po raz pierwszy spotkał się z przewodniczącym SW Kornelem Morawieckim. Stały kontakt korespondencyjny odbywał się poprzez Z. Oziewicza. Ze względów konspiracyjnych nie utrzymywano kontaktów z innymi oddziałami Solidarności Walczącej w Polsce. Wyjątkiem była regularna wymiana prasy z SW w Lublinie. Z Wrocławia katowicka SW miała w początkach 1983 r. otrzymać powielacz, który jednak nie dotarł do miejsca przeznaczenia na skutek wpadki27. W latach 1983-84 kilkakrotnie odbywały się spotkania kierownictwa SW Katowice z K. Morawieckim w Opolu, na których omawiano bieżące problemy organizacyjne i kwestie programowe28. Od 1983 r. we Wrocławiu odbywały się również spotkania przedstawicieli kilku miast, kilku oddziałów SW z kierownictwem krajowym organizacji.

Tak oddział katowicki, jak i inne oddziały miały bardzo niewielką styczność z hierarchią Kościoła katolickiego.

W okresie prosperity SW Katowice miała około 150-200 członków. Do charakterystycznych cech oddziału katowickiego należała stosunkowo duża liczba osób ukrywających się kilka lat (pod bezpośrednią opieką SW znajdowało się siedem osób); głoszenie haseł i dezyderatów wyjątkowo radykalnych29, nawet w porównaniu do całości założeń programowych Solidarności Walczącej; bardzo rygorystyczne przestrzeganie reguł konspiracyjnych. W Solidarności Walczącej na Górnym Śląsku nikt z ważniejszych osób nie został aresztowany jako członek organizacji. SW Katowice miała przyjazne i partnerskie stosunki z większością ugrupowań podziemnych – RKK do 1984 r.30, NZS, od 1985 r. KPN i LDP „N”. Relatywnie gorszy był natomiast jej stosunek do ruchu „Wolność i Pokój”, postrzeganego jako nazbyt pacyfistyczny. Z sympatią śledzono jego zmagania z aparatem wojskowym, lecz w podejściu do „WiP” nie było tyle zaangażowania i deklaracji pomocy, co w innych ugrupowaniach podziemnych, a nawet w innych oddziałach Solidarności Walczącej31. Pomimo ścisłej konspiracji SW Katowice miała poprzez swoich działaczy dosyć szerokie kontakty ze znanymi i starannie inwigilowanymi przedstawicielami opozycji, takimi jak Henryk Wujec, Zbigniew Romaszewski, Anna Walentynowicz, Seweryn Jaworski czy ksiądz Stanisław Małkowski. Świadczą o tym m.in. wywiady przeprowadzone z tymi osobami, zamieszczane w „WiS” i „PIK”32.

Rekonstrukcja działalności SW w poszczególnych oddziałach Solidarności Walczącej oparta została po części na relacjach i wywiadach szefów tych oddziałów. W opisie wydarzeń wzięto pod uwagę te fragmenty relacji, które miały wysoki współczynnik wiarygodności, oszacowany dzięki analizie porównawczej. Każda relacja została zestawiona z relacjami innych osób z SW danego regionu, a także została zweryfikowana w oparciu o przegląd prasy podziemnej regionu (zwłaszcza prasy SW) oraz o korespondencję, jeśli taka istniała. Tak wyselekcjonowane informacje zostały użyte jako źródło do rekonstrukcji wydarzeń.

Przed zawiązaniem oddziału katowickiego Solidarności Walczącej powstała grupa identyfikująca się z SW w Gdańsku. Jednakże utworzony w oparciu o nią oddział (lato 1982 r.) przetrwał do końca 1982 r. i zakończył swoją działalność, najprawdopodobniej wskutek aresztowań. Szefem „pierwszego” Oddziału Gdańskiego był „Bogdan”33. Liderzy oddziału zamierzali organizować go na modłę wojskową. (na spotkania z Radą SW „Bogdan” przyjeżdżał do Wrocławia z pistoletem). Być może „pierwszy” oddział gdański powiązany był również w jakiś sposób z II Komisją Krajową. Potwierdzałyby taką hipotezą częste kontakty II KK z SW Wrocław w okresie sierpień-listopad 1982 r.34

Z końcem 1983 r. lub na początku 1984 r. po raz drugi w Gdańsku zawiązała się grupa osób, która przyznawała się do Solidarności Walczącej35. Z początkiem 1984 r. rozpoczęto wydawanie pisemka „Ziemia Gdańska” i nawiązano trwalsze kontakty z SW Wrocław, oparte głównie o wymianę prasy. Redakcja SW Wrocław zamieściła w kwietniu 1984 r. notkę: „Z radością witamy pismo Solidarności Walczącej Oddziału Gdańsk pt. »Ziemia Gdańska«. Doszedł do nas drugi numer. Wasze miasto (...) wydało takich przywódców Związku jak Przewodniczący Lech Wałęsa, jak Andrzej Gwiazda, Bogdan Lis (...) Anna Walentynowicz (...) Służymy naszą skromną pomocą”36.

Jak w innych miastach Polski, tak przede wszystkim w Gdańsku utworzenie organizacji odrębnej od NSZZ „Solidarność” uzależnione było od szeregu czynników obiektywnych. Gdańsk – stolica „Solidarności” – był miastem, w którym działacze podziemni niechętnie podejmowali się budowy struktur niepodporządkowanych władzom związkowym. Stosunkowo niewielkie wpływy w Trójmieście miały takie organizacje jak LDP „N”, KPN. Najbardziej popularne były te grupy, które wywodziły się bezpośrednio z NSZZ „S” – RKK i II KK. W Gdańsku prędzej niż w innych regionach doszło do ostrych podziałów wśród liderów „S”, podziałów wynikających jeszcze z sytuacji sprzed 13 grudnia 1981 r. Z chwilą, gdy „SW” Wrocław w jednym szeregu umieszczała takie postacie, jak Wałęsa, Gwiazda, Lis, Walentynowicz – osoby te były od siebie politycznie znacznie oddalone. Andrzej Gwiazda, z krótkimi przerwami przebywający w więzieniu do wiosny 1985 r., stał się symbolem zdecydowania, radykalizmu i legalizmu (rozumianego jako reprezentowanie Związku na szczeblu krajowym wyłącznie przez władze Związku wybrane przed stanem wojennym). Lech Wałęsa i Bogdan Lis uosabiali umiar i skłonność do kompromisu, połączony z wolą walki o uwolnienie wszystkich więźniów politycznych i żądaniem relegalizacji NSZZ „S”.

W takiej atmosferze politycznej powstał po raz trzeci Oddział Gdański Solidarności Walczącej. Środowisko „Ziemi Gdańskiej”, osłabione aresztowaniami wykruszało się, choć wydano co najmniej 10 numerów pisma37. W porozumieniu z osobami związanymi z redakcją „Ziemi Gdańskiej” zorganizowano w grudniu 1984 r. spotkanie założycielskie „trzeciego” Oddziału Gdańskiego (Trójmiasto) SW, który okazał się najtrwalszy. Uczestniczyli w nim m.in. Andrzej Kołodziej (powrócił do działalności po 2,5-letnim pobycie w czechosłowackim więzieniu), Ewa Kubasiewicz, Wiesława Kwiatkowska i Roman Zwiercan. Przez cały 1984 r. do Gdańska docierała regularnie przez W. Kwiatkowską prasa Solidarności Walczącej z Wrocławia. W oparciu o koncepcje programowe SW zredagowany został pierwszy numer „SW” Oddział Gdańsk38. Organ prasowy oddziału Trójmiasto początkowo ukazywał się niecyklicznie, później zaś co miesiąc.

Pod patronatem Solidarności Walczącej w Trójmieście rozpoczęły również w połowie 1985 r. działalność niezależne grupy młodzieżowe – WIS-y, do zadań których należało zazwyczaj wykonywanie akcji plakatowych, ulotkowych i pisanie na murach antykomunistycznych haseł39. Organizowano wspólnie z RKK, częściej oddzielnie, manifestacje uliczne. Podczas manifestacji ulicznych organizowanych przez SW dochodziło zazwyczaj do starć z ZOMO.

Wcześniej niż w pozostałych oddziałach SW Gdańsk zaczął krytykować Wałęsę za jego ugodowość. Pierwsza poważniejsza krytyka L. Wałęsy miała miejsce przy okazji strajku studentów gdańskich w 1986 r.40 Zdaniem R. Zwiercana i A. Kołodzieja dezaprobatę dla działań przewodniczącego NSZZ „S”, członkowie gdańskiej („trzeciej”) SW przejawiali od powstania oddziału w grudniu 1984 r.41 Najwyraźniej jest to jednak odczucie Zwiercana, które stanowić może przyczynek do dyskusji nad poglądami politycznymi liderów gdańskiej SW w 1984/85 r. Lektura prasy „SW” Gdańsk w 1985 r. i pierwszej połowie 1986 r. świadczy raczej o poczuciu wspólnej walki, a nawet o sympatii, jaką redakcja „SW” do pewnego czasu przejawiała w stosunku do B. Lisa, B. Borusewicza, A. Halla czy L. Wałęsy.

W 1985 r. rozbudowany został dział druku SW do tego stopnia, że organizacja była w stanie wydawać oprócz swego pisma kilka innych dla struktur związkowych i szkolnych. Stale drukowano „Poza układem” (gazetka redagowana przez A. Gwiazdę), „Tarczę” – pismo szkół średnich. SW wydrukowała kilka numerów pisemka zakładowego przedsiębiorstwa „Unimor”, kiedy jednak w stopce ukazała się notka: „druk AISW”, TKZ Unimor zrezygnował z korzystania z usług poligraficznych SW. Drukowano także „Trzecią Bramę” – gazetkę Stoczni Gdańskiej, również do czasu umieszczenia notki AISW. Usługowo drukowano także pisma związane z RKK – „Czas” i „Gryps”. Proces redagowania pisma „SW” Oddziału Trójmiasto nadzorowała E. Kubasiewicz. A. Kołodziej zajmował się kolportażem oraz analizą nasłuchów radiowych. Druk organizował R. Zwiercan.

Od 1986 r. wychodzić zaczęło pisemko „SW” Stoczni im. Komuny Paryskiej. Grupa osób skupiona wokół gazetki43, stała się motorem całego oddziału Trójmiasto. Miała duże poparcie w swoim zakładzie i organizowała spektakularne akcje obliczone na ośmieszenie i utrudnienie działań zakładowym władzom PZPR (wyłączanie prądu podczas zebrań partyjnych, blokowanie drzwi, wrzucanie świec dymnych itp.)44. „SW” Oddział Trójmiasto zamieszczała przedruki z „SW” Stoczni KP45. Grupa zakładowa SW w Stoczni KP wykonywała prace związkowe w tych okresach lat 1986-87, kiedy struktury „S” były osłabione46. Natomiast w okresie aktywnego istnienia kierownictwa „S” w Stoczni Rada Grupy „SW SKP” współdziałała z TKZ47.

Po aresztowaniu członka TKK i RKK, B. Borusewicza w styczniu 1986 r., SW opracowała plan uwolnienia go z więzienia. Plan jednak nie został zaakceptowany przez pozostałych na wolności członków RKK i nie wszedł w fazę realizacji. Powodem odrzucenia planu było operacyjne dopuszczenie użycia przemocy podczas akcji „odbicia” Borusewicza48.

Bezpośrednio związanych z Solidarnością Walczącą było w 1985 r. ok. 25 osób, w 1986 r. ok. 50, z tendencją wzrostową. Wielu ludzi działało „na pograniczu” SW i „Solidarności”, doceniając sprawność organizacyjną SW, lecz nie chcąc formalnie do organizacji wstąpić. Były takie osoby, które należały do SW, ale nie zgadzały się na wzywanie do manifestacji ulicznych i na inne radykalne formy walki49. W przypadku rozwoju SW Oddziału Trójmiasto „trzecia mutacja” wyjątkowo dużą rolę odegrali sympatycy organizacji.

Sprawnie działające struktury Solidarności Walczącej powstały w 1983 r. w Poznaniu. Zdaniem Kornela Morawieckiego w Wielkopolsce w latach 1983-1986 Solidarność Walcząca stanowiła znaczniejszą siłę podziemia politycznego niż regionalne władze NSZZ „S”50. SW w Poznaniu założył Maciej Frankiewicz. W 1982 r. był on jednym z działaczy średniego szczebla „S” i nie pełnił żadnych funkcji związkowych. W 1982 r. zorganizował kilka akcji ulotkowych, zajmował się przygotowaniem manifestacji, do których wezwał 13 marca 1982 r. Tymczasowy Zarząd Regionu. Frankiewicz był zwolennikiem działań radykalnych, zamierzał je jednak realizować w ramach Związku51. W sierpniu 1982 r. został aresztowany. Uciekł z więzienia w listopadzie. Wówczas dotarły do niego pierwsze gazetki Solidarności Walczącej. Jak twierdzi – „można w nich było jasno wyczytać przynajmniej jedną rzecz: z tym systemem trzeba bezkompromisowo walczyć”52. Frankiewicz po raz pierwszy pojechał do Wrocławia w kwietniu 1983 r. z zamiarem bliższego zapoznania się z działalnością SW. Po kilku spotkaniach z osobą związaną z SW Frankiewicz postanowił zorganizować oddział SW w Poznaniu.

15 września 1983 r. został zredagowany pierwszy egzemplarz gazetki „SW” Poznań. Podstawą do zrobienia go była ulotka programowa SW – „Nasza wizytówka”. Pierwszy numer „SW” miał 4 strony, format A-5, kosztował 5 zł., drukowany był na ramce w nakładzie 4000 egzemplarzy. Kilkanaście początkowych numerów „SW” redagowali Krzysztof Stasiewski i M. Frankiewicz. Pismo zawierało najczęściej komentarz aktualnych wydarzeń politycznych, wezwania do obchodów rocznic, do manifestacji oraz oświadczenia. W jednym z pierwszych numerów zamieszczony został artykuł krytyczny wobec TZR „S” za traktowanie kwestii porozumienia z władzą jako nie podlegającej dyskusji53. Samego TZR raczej nie atakowano.

W kierownictwie poznańskiej SW znajdowały się trzy osoby: M. Frankiewicz, Szymon Jabłoński i Szymon Łukasiewicz. Ta tzw. Rada Oddziału miała prawo do posługiwania się przechodnim pseudonimem „Stefan Bobrowski”. Prócz tych trzech osób oraz Anny i Rafała Grupińskich do 1986 r. nikt nie orientował się, kto kryje się za pseudonimem „Stefan Bobrowski”. W 1986 r. Służba Bezpieczeństwa, przesłuchując szereg osób, zarzucała im, że działały pod tym pseudonimem. Trzon organizacyjny stanowiło około 20 osób, z którymi współdziałało na statusie sympatyków dalsze 30-40 osób. Ich rola (jako niebezpośrednio zaangażowanych w działalność i tajniki SW) w docieraniu do różnych środowisk była znaczna54. W listopadzie 1983 r. M. Frankiewicz i Sz. Łukasiewicz pojechali na spotkanie z kierownictwem SW do Wrocławia, na którym ustalono zasady stałego kontaktowania się, „łączność awaryjną”. Działacze poznańscy otrzymali niewielką pomoc finansową. Ogólnie jednak pomoc finansowa napływająca co pewien czas z Wrocławia była niewspółmierna do potrzeb. Ze względu na to SW w Poznaniu kładło nacisk na wygospodarowanie środków obrotowych z własnej działalności poligraficzno-dystrybucyjnej. Z każdego numeru „SW” wracało około 60% nominalnej wartości nakładu (10.000 zł.), co pozwalało na samofinansowanie infrastruktury pisma. Duży dochód osiągnięty został na druku kalendarzy (zwłaszcza kalendarza na rok 1984), zawierających symbolikę patriotyczną i opatrzonych znakiem Solidarności Walczącej. Kolportaż „SW” odbywał się poprzez punkty przekaźnikowe w liczbie ok. 30, do których dostarczano po 50 do 200 sztuk „SW”. Następnie kolportaż detaliczny odbywał się poza wewnętrzną strukturą SW. W 1984 r. uruchomione zostały trzy drukarnie (sito), służące do obsługi organu prasowego SW Poznań, czwarta (druk „Czasu”) oraz piąta, w której drukowano znaczki, pocztówki i kalendarze. W czerwcu wydano pierwszą pozycję książkową55. Ze względów konspiracyjnych kontakt redakcji „SW” i kierownictwa oddziału poznańskiego z drukarniami odbywał się zawsze tylko w jedną stronę – drukarze nie mieli dojścia do struktur kierowniczych.

W lipcu 1984 r. M. Frankiewicz spotkał się po raz pierwszy z K. Morawieckim. W spotkaniu tym uczestniczyli również Leszek Dymarski, który pisywał artykuły do „SW” Poznań oraz bliski współpracownik K. Morawieckiego – Andrzej Zarach. Najprawdopodobniej po tym spotkaniu kierownictwo SW postanowiło organizować cyklicznie zebrania, w których uczestniczyliby przedstawiciele sprawnie działających oddziałów SW. Zebrania takie rozpoczęły się od października 1984 r. i odbywały się mniej więcej co dwa miesiące. Były to tzw. „spotkania miast”, na których omawiano bieżącą sytuację polityczną, decydowano o formach protestu i koordynacji akcji ogólnopolskich56. W spotkaniach tych uczestniczyli przedstawiciele Gdańska, Wrocławia, Poznania, Katowic i Rzeszowa. Zwykle byli to E. Kubasiewicz, A. Kołodziej, K. Morawiecki, A. Zarach, M. Frankiewicz, N. Liszka i A. Kopaczewski57.

W pierwszej połowie 1985 r. nastąpił szczyt popularności i sprawności organizacyjnej SW w Poznaniu. Ok. 40 osób zaprzysiężonych, z których część pracowała na etatach w SW, druk książek, sprawnie funkcjonująca łączność między poszczególnymi grupami Solidarności Walczącej, sporadyczne rozszerzanie kolportażu „SW” na inne miasta58, ustabilizowane kontakty z SW we Wrocławiu. Sytuacja ta uległa zmianie po aresztowaniu M. Frankiewicza w czerwcu 1985 r. Jego funkcje przejął Szymon Jabłoński. W listopadzie 1985 r. aresztowany został Sz. Łukasiewicz.
Od jesieni 1985 r. zaczął maleć z 7000 do 3000 egzemplarzy nakład „SW”, pismo przeszło z cyklu dwutygodniowego na miesięczny. Okazjonalna pomoc finansowa z Wrocławia nie pomogła utrzymać poznańskiej struktury na dotychczasowym poziomie sprawności organizacyjnej. W 1986 r. SW Poznań przeżywała głęboki kryzys. Do organizacji przystąpiły osoby, które nie do końca identyfikowały się z jej założeniami programowymi, ale były zdania, że warto podtrzymać istnienie Oddziału Poznańskiego SW (np. redaktor naczelny „Czasu” Włodzimierz Filipek oraz Jerzy Fiećko)59. Niemniej jednak w 1986 r. kierownictwo SW zerwało na kilka miesięcy kontakt z oddziałem poznańskim, uważając, że jest on dobrze rozpracowany przez SB.

Jesienią 1984 r. wszedł w struktury SW Oddział Poznań współpracownik SB, Marek X60. W hierarchii organizacyjnej nie doszedł do struktur kierowniczych, decyzyjnych, objął jednak ważną funkcję wykonawczą – szef jednego z punktów kolportażowych oraz osoba odpowiedzialna za pełną obsługę jednej drukarni. Marek X znał M. Frankiewicza i Sz. Jabłońskiego, chociaż nie orientował się, jakie pełnili funkcje. Jego znajomość specyfiki SW Oddział Poznań mogła naprowadzić Służbę Bezpieczeństwa na ślad wielu członków organizacji oraz ułatwić jej rozpoznanie niektórych mechanizmów działania Oddziału. Rozpoznanie to nie mogło być jednak pełne, ponieważ w 1986 r. Marek X obsługiwał jedyną przez okres 3 miesięcy drukarnię Solidarności Walczącej w Poznaniu i gdyby SB zdawała sobie z tego sprawę, to najprawdopodobniej zlikwidowałaby ją61.

W 1984 r. kierownictwo SW Poznań miało możliwość wprowadzenia swojego człowieka do SB. Zrezygnowano jednak z tego uważając operację za zbyt niebezpieczną62. Prowadzono jedynie rutynowe spisywanie numerów rejestracyjnych samochodów należących do Służby Bezpieczeństwa63. Podczas spotkań ciała o charakterze Rady Oddziału w latach 1983-84 dyskutowane były radykalne pomysły. Teoretycznie nie wykluczono nawet użycia broni. Większość dyskusji nie miała jednak przełożenia praktycznego i od drugiej połowy 1984 r. na zebraniach Rady poruszane były przeważnie kwestie organizacyjne i techniczne.

Po amnestii we wrześniu 1986 r. M. Frankiewicz wraz z najbliższymi współpracownikami rozpoczął odtwarzanie nadszarpniętych struktur SW Poznań. Dość szybko udało się im odbudować dział poligrafii i kolportażu. Z początkiem 1987 r. SW Poznań prócz obsługi własnego pisma okazjonalnie drukowała gazetki zakładowe i czasopisma innych ugrupowań. Również w pierwszych miesiącach 1987 r. powstały grupy zakładowe SW w fabryce Cegielskiego i ZNTK.

Jako jedną z charakterystycznych cech oddziału poznańskiego SW Maciej Frankiewicz podaje tworzenie swoistej konspiracji w konspiracji, czyli mitologizacja działań i zamierzeń64.

Biorąc pod uwagę krótki, aczkolwiek intensywny okres rozwoju Solidarności Walczącej Oddział Poznań (IX 1983-VI 1985) oraz późniejszy kryzys Oddziału i ponowną szybką rozbudowę jego struktur, można skonstatować, że podlegał on niespotykanym gdzie indziej fluktuacjom.

Utworzenie Oddziału Solidarności Walczącej w Rzeszowie było wynikiem rozbieżności poglądów na sprawę porozumienia z władzą komunistyczną w łonie Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „S” regionu rzeszowskiego. Przewodniczącym RKW był Antoni Kopaczewski. Opowiadał się on za radykalną artykulacją żądań, a przede wszystkim za otwartym dążeniem do obalenia władzy. W takim duchu były redagowane przez niego i kolportowane ulotki. Większość tych ulotek sygnowana była przez RKW, co nie odpowiadało innym członkom Komisji, takim jak Stanisław Alot, Stanisław Łakowy, czy Zbigniew Sieczkoś. Na posiedzeniach RKW dochodziło do coraz ostrzejszych starć65.

W 1983 r. A. Kopaczewski zapoznał się z koncepcjami programowymi i celami Solidarności Walczącej przez prasę wrocławskiej SW, która docierała do Rzeszowa. Na przełomie 1983/84 r. A. Kopaczewski, Andrzej Kucharski i Janusz Szkutnik rozpoczęli tworzenie oddziału rzeszowskiego Solidarności Walczącej. Kopaczewski posługiwał się nieprzechodnim pseudonimem „Michał Jodłowski”. Kopaczewski przyznaje, że SB prawdopodobnie dość szybko ustaliła, kto jest założycielem SW, kto posługuje się pseudonimem „Michał Jodłowski”. Przyjął on jednak odmienną zasadę funkcjonowania, niż struktury Solidarności Walczącej w innych miastach. Otwarcie głosił swoje poglądy, biorąc na siebie ewentualną odpowiedzialność za najbardziej drażliwe politycznie teksty. Tym samym dawał pewną swobodę działania innym osobom związanym z SW. SB najprawdopodobniej wprowadziła do rzeszowskich struktur SW swoich agentów, powszechnie bowiem stosowano podsłuchy, wykorzystywano wszelkie potknięcia i brak dyscypliny organizacyjnej – większy w Rzeszowie, niż np. we Wrocławiu, Gdańsku, Katowicach czy Poznaniu66. Zdając sobie z tego sprawę, A. Kopaczewski dbał o to, by najistotniejsze elementy działalności oddziału nie zostały opanowane przez SB. Do takich elementów należały kontakty z przedstawicielami innych oddziałów w ramach „spotkań miast”, redagowanie gazetki oddziału rzeszowskiego oraz wąska grupa kilku osób skupionych wokół „Michała Jodłowskiego”, uprawniona do podejmowania decyzji.

Jeszcze przed powstaniem SW w Rzeszowie Antoni Kopaczewski organizował wiece i manifestacje po mszach św. za ojczyznę w Kościele „farnym”. Jego wystąpienia na wiecach sprowadzały się do akcentowania kwestii niepodległości Polski. Także po utworzeniu SW Kopaczewski kontynuował swoje uczestnictwo i przemówienia połączone ze wzmożonym kolportażem gazetek podczas manifestacji (najczęściej 3 maja, 31 sierpnia, 11 listopada lub 13 grudnia). Największa manifestacja uliczna została zorganizowana 3 maja 1984 r. (ok. 3 tys. ludzi) już po powstaniu Solidarności Walczącej.

Z końcem 1984 r. rozpoczęto wydawanie pisma oddziału rzeszowskiego pt. „Galicja”. Musiała istnieć dość dobra łączność Rzeszowa z SW we Wrocławiu, ponieważ już w pierwszej połowie grudnia 1984 r. „Galicja” nr 1 dotarła do redakcji „Biuletynu Informacyjnego Solidarności Walczącej”67. Redakcja „Galicji” często wprawdzie przedrukowywała artykuły z prasy wrocławskiej, ale zamieszczała też własne teksty o ostrych politycznie sformułowaniach, pisane zwykle przez A. Kucharskiego (pod różnymi pseudonimami). Gazetka spełniała ważną rolę uwiarygodnienia struktury, która ją wydawała, integracji środowiska Solidarności Walczącej oraz integracji innych radykalnych środowisk regionu. Wydawanie pisemka SW, na łamach którego „Michał Jodłowski” i Rada Oddziału SW wzywali do bojkotu wyborów sejmowych czy do uczestnictwa w manifestacjach, powodowało, że RKW „S” podejmowała bardziej zdecydowane kroki polityczne.

W pełni zaangażowanych działaczy Solidarności Walczącej było w Rzeszowie ok. piętnastu. Organizacja mogła jednak sprawnie funkcjonować dzięki szerokiej grupie sympatyków SW i osób popierających nielegalną i antykomunistyczną działalność, niezależnie od tego, czy firmowała ją SW, KPN, czy RKW. Dużą aktywnością w regionie rzeszowskim wyróżniała się Słocina, gdzie istniała dobrze zorganizowana grupa SW, regularnie odbierająca i kolportująca prasę. Oprócz Słociny, przedstawiciele Solidarności Walczącej byli w Krośnie, Sanoku, Tarnobrzegu, Leżajsku i Strzyżowie. Grupy te – kilku- lub kilkunastoosobowe – działały w różnym natężeniu, w różnych formach i w różnych okresach68. Ich działalność w Solidarności Walczącej polegała przede wszystkim na kolportowaniu prasy, a poza tym na agitacji w środowisku opozycyjnym, robieniu akcji ulotkowych, sporadycznym organizowaniu wieców. Do ośrodka rzeszowskiego regularnie docierały pisma SW z Wrocławia, co stanowiło ważny element umacniający świadomość polityczną i zwartość ideową środowiska SW Rzeszów.

Od 1984 r. do 1986 r. co dwa lub trzy miesiące A. Kopaczewski jeździł do Wrocławia jako szef Rady Oddziału rzeszowskiego na spotkania z przewodniczącym Solidarności Walczącej i reprezentantami innych miast. M.in. ustalano na tych spotkaniach, zdaniem Kopaczewskiego, sposoby koordynacji akcji ulotkowych w skali ogólnopolskiej69.

Położenie terytorialne Rzeszowa (blisko granicy z ZSRR) powodowało, że miasto to i region odgrywało istotną rolę w nawiązywaniu kontaktów Solidarności Walczącej z przedstawicielami niezależnych środowisk na Ukrainie i w Rosji70.

Utworzenie Oddziału Solidarności Walczącej w Lublinie było w znacznym stopniu wynikiem układów rodzinnych. Latem 1982 r. w Lublinie przebywał jeden z członków Rady SW – Paweł Falicki. Wykorzystując swoje powiązania rodzinno-towarzyskie oraz niezadowolenie części środowisk opozycyjnych z pasywnej, ich zdaniem, polityki władz regionu lubelskiego – Falicki zainicjował powstanie Oddziału Solidarności Walczącej71. Organizatorami oddziału były dwie osoby Krzysztof Z. i „Ojciec”. Po skupieniu wokół siebie kilkunastu ludzi rozpoczęto organizowanie manifestacji ulicznych i robienie akcji ulotkowych72. Własne pismo – „Solidarność Walcząca” Oddziału Lubelskiego – zaczęto wydawać po półrocznej działalności. Pierwszy numer wyszedł w marcu 1983 r.73, pismo ukazywało się najpierw w cyklu dwutygodniowym, a od września 1984 r. co miesiąc, przy równoczesnym zwiększeniu objętości do 8 stron. Redakcja pisma zamieszczała informacje spóźnione w stosunku do ukazujących się w organie podziemnego zarządu regionu („Informator Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ »S«”). Niektóre artykuły przedrukowywała prasa zachodnia oraz cytowane były przez zachodnie radiostacje74. Teksty zamieszczane w „SW” Lublin charakteryzowały się wyjątkowo ostrą retoryką – być może był to efekt odreagowania na umiarkowane stanowisko zarządu regionu NSZZ „S”, a może po części uzależnione to było od poglądów kierownictwa lubelskiej Solidarności Walczącej. Lubelszczyzna nie była prężnym regionem w legalnym okresie istnienia Związku, co miało swoje analogiczne skutki w latach stanu wojennego. Lansowane pomysły działania – gaszenie telewizorów podczas DTV, palenie świec itp. – były w oczach założycieli i głównych działaczy SW Lublin pomysłami na bierność75.

Anonimowy członek Rady SW Oddział Lublin twierdził, że lubelska część organizacji przygotowywała tzw. „podstruktury” – starannie utajnione z uwagi na niebezpieczeństwo wejścia współpracownika SB do SW Lublin. Z kontekstu jego wypowiedzi można się domyślać, że chodziło mu albo o kompletowanie akcesoriów służących do walki zbrojnej, albo o posiadanie własnego człowieka (paru osób) w strukturach przeciwnika (SB, MO?). Nie można jednak wykluczyć, że tego typu informacja nie miała pokrycia w rzeczywistości i obliczona była jedynie na przedstawienie organizacji większą, silniejszą czy też bardziej radykalną, niż była naprawdę. Istnieje natomiast duże prawdopodobieństwo, że SW Lublin, – podobnie jak w kilku innych oddziałach – miała i korzystała z radiostacji służącej do zdobywania informacji operacyjnych MO i Służby Bezpieczeństwa76.

Środowisko lubelskiej „Solidarności” w dużym stopniu zdominowane było przez Katolicki Uniwersytet Lubelski i osoby z nim związane. Wiązało się z tym publikowanie na łamach „Informatora Regionu...” głębokich analiz politycznych i gospodarczo-społecznych. Redakcja „SW” Lublin programowo niejako odrzucała tego typu analizę sytuacyjną, zamieszczając raczej wezwanie do manifestacji, apele i oświadczenia o treści mocno antykomunistycznej, teksty były „uproszczone (...) bowiem pisemko ma docierać (i dociera) przede wszystkim do ludzi mniej wyrobionych intelektualnie, nie do intelektualistów lubujących się w subtelnych igraszkach umysłu (...)”77. Innymi słowy, lubelska Solidarność Walcząca z definicji nastawiona była na działalność w środowiskach robotniczych, na które KUL nie wywierał takiego wpływu, jak na środowiska inteligenckie.

Oprócz własnego pisemka, SW Lublin drukowała i kolportowała od początku swego istnienia pisma organizacji dostarczane z Wrocławia – najczęściej była to „Solidarność Walcząca”. Druk „SW” Wrocław odbywał się w Lublinie na gotowych matrycach. Matryce te dostarczane były z Wrocławia przez P. Falickiego, Z. Oziewicza lub pośredników albo też zabierał je przedstawiciel oddziału lubelskiego przyjeżdżający co pewien czas do Wrocławia78. Drukarnie SW Lublin przedrukowywały również ważniejsze teksty programowe organizacji, takie jak „Manifest Solidarności”, czy „Nasza wizytówka”79.

Programowo Solidarność Walcząca Lublin, mając wyjątkowo dużą autonomię (wynikającą m.in. z odległości dzielącej Lublin od Wrocławia), dochodziła własną drogą do takich wniosków, jak Rada SW we Wrocławiu i publicyści SW kształtujący oblicze ideowe organizacji. Rada SW Oddziału Lublin uważała np., że rząd Jaruzelskiego „jest marionetką” rządu sowieckiego, w związku z czym nie ma nawet logicznych przesłanek do nawiązywania z nim dialogu. W 1985 r. pojawiła się na tle podejścia do kwestii porozumienia delikatna krytyka postawy władz krajowych Związku: „TKK i Wałęsa zdają się zapominać, że komuniści albo władzę mają, albo jej nie mają, i że nie ma pośredniej możliwości, tzn. dzielenia się władzą z kimś innym”80. Jednakże układ Solidarność Walcząca – TKK postrzegany był na zasadzie nie tyle sprzeczności między tymi dwoma członami opozycji polskiej, ile jako wzajemne uzupełnianie się, zgranie ról.

W kwestii finansowania działań Oddziału członek Rady SW Lublin wypowiedział się enigmatycznie. „Nikt nas nie finansuje i jesteśmy samowystarczalni. (...) W razie czego dokładamy z własnej kieszeni (...)”81. Wydaje się, że podobnie jak w Poznaniu czy Wrocławiu, sprawny kolportaż i konsekwentne egzekwowanie zapłaty za gazetki, mogło pozwolić na samofinansowanie się prasy. Uzupełnienie stanowiła dystrybucja i sprzedaż znaczków i kalendarzy (jeśli nie produkowanych w Lublinie, to otrzymywanych z Wrocławia)82.

Solidarność Walcząca w Lublinie w latach 1983-1986 była organizacją o wyraźniej niż w innych ośrodkach zhierarchizowanej strukturze. W kierownictwie (Radzie Oddziału) znajdowało się nie więcej niż 4-5 osób. Na średnim szczeblu (o prerogatywach decyzyjno-wykonawczych) działało do 30 osób, z którymi współpracowały osoby mniej lub bardziej identyfikujące się z Solidarnością Walczącą, zajmujące się zasadniczo kolportażem i uczestniczące w masowych protestach organizowanych, tak przez SW, jak i przez inne podziemne ugrupowania.

Poszczególne oddziały Solidarności Walczącej miały daleko posuniętą autonomię. Do pewnego stopnia wymuszały ją warunki stanu wojennego, które uniemożliwiały ustalenie i przestrzeganie stałych kontaktów, raportów, regulaminów itp. Z drugiej strony autonomia oddziałów wypływała z założeń taktycznych i programowych Solidarności Walczącej. Kierownictwo organizacji zakładało, że wystarczająco mocnym spoiwem jest przyjęcie głównych celów i koncepcji ideowych SW przez założycieli poszczególnych oddziałów; przyjęcie, od którego uzależniano nieformalną akceptację nowopowstałego ośrodka. W Radzie SW pojawiały się jednak takie głosy, które dowodziły istnienia tendencji integracyjno-centralistycznych. Niektórzy członkowie Rady obawiali się, że wypuszczenie kontroli nad pozawrocławskimi ośrodkami Solidarności Walczącej stwarza niebezpieczeństwo odejścia władz lokalnych SW od linii przyjętej w „Naszej wizytówce” i innych enuncjacjach programowych. Niebezpieczeństwo to odnosiło się de facto tylko do tych oddziałów, które były wystarczająco silne koncepcyjnie oraz niezależne poligraficznie i finansowo. Takimi oddziałami były w latach 1983-1986 właśnie: Poznań, Katowice, Gdańsk, Lublin i Rzeszów. Praktyka pokazała, że duża doza samodzielności ośrodków pozawrocławskich nie doprowadziła do rozłamów bądź znaczących nieporozumień. Być może do ogólnej afirmacji linii programowej Solidarności Walczącej przyczyniły się „spotkania miast”, które nie tylko zbliżały i integrowały uczestników z kilku ośrodków, lecz także pozwalały wypracować wspólne stanowisko. Autonomia poszczególnych komórek i oddziałów organizacji została zastosowana nie tylko w Solidarności Walczącej. Za samodzielnością terytorialną opowiadało się także przede wszystkim kierownictwo Związku84.

Nieco inaczej wyglądała relacja wrocławskiego centrum Solidarności Walczącej do pozostałych ośrodków. Starano się zachować choćby korespondencyjny kontakt z założycielami kół i oddziałów SW w Polsce. Nie zawsze się to udawało. Warunki stanu wojennego i ludzka niedbałość, brak dyscypliny doprowadzały często do czasowego zerwania łączności. Łatwiej było tę łączność utrzymać z ośrodkami dolnośląskimi, trudniej z takimi miastami jak Kalisz, Toruń czy Szczecin. Stolice regionów, w których SW zaistniała (takich jak Rzeszów, Poznań, Gdańsk, Katowice) – inicjowały często, a niekiedy nadzorowały, proces powstawania i działalności grup Solidarności Walczącej w mniejszych miastach i miejscowościach. Miasteczka Rzeszowszczyzny podlegały operacyjnie SW w Rzeszowie, Gliwice, Zabrze – Katowicom, miasta dolnośląskie – bezpośrednio Solidarności Walczącej we Wrocławiu.

W przypadku Dolnego Śląska poszczególne miasta i miejscowości wchodziły w obszar zainteresowania Solidarności Walczącej poprzez sieć kolportażu. Kontaktami z regionem Dolny Śląsk, po powstaniu organizacji, zajmował się Paweł Falicki. Od września 1982 r. zaangażował do prac Kazimierza Klementowskiego. We wrześniu 1982 r. (i w każdym następnym wrześniu do końca istnienia struktur podziemnych w PRL), z uwagi na okres powakacyjny trzeba było odnawiać i na powrót nawiązywać kontakty. Mimo stanu wojennego sezon urlopowy i absencja działaczy często doprowadzały do zerwania lub zmniejszenia drożności „kanałów” organizacyjno-łącznościowych i kolportażowych.

K. Klementowski, budując sieć kolportażu i struktury operacyjne na Dolnym Śląsku, korzystał częściowo z zastanych kontaktów, po części zaś rekrutował nowych ludzi, dzięki czemu w wielu dolnośląskich miastach zawiązały się „koła”, „grupy” lub „oddziały” SW. W 1983 r. istniały dość silne, jak na realia stanu wojennego grupy osób przyznających się lub identyfikujących się z Solidarnością Walczącą. Głównym sposobem rekrutowania nowych działaczy i grup podziemnych był kolportaż. Przekazywanie gotowej prasy lub matryc do druku. Jeszcze w 1982 r. nawiązane zostały w ten sposób kontakty z Nową Solą, Głogowem, Lubinem, a następnie w Wałbrzychu, Kłodzku, Brzegu, (woj. opolskie), Dzierżoniowie, Brzegu Dolnym, Miliczu, Jeleniej Górze, Lądku Zdroju, Strzelinie i Świdnicy85. „W różnych okresach niektóre ośrodki się zgłaszały, niektóre przerywały działalność”, zeznawał K. Klementowski86. Dotarcie do każdego z miast warunkowała nie tylko sprawność organizacyjna działaczy wrocławskiej SW, lecz również stopień zaangażowania ośrodków dolnośląskich i ich specyfika. Na przykład w Brzegu Dolnym kolportaż został zorganizowany przez pracowników zakładu „Rokita”87. W pewne miejsca prasę lub matryce przywozili kurierzy wrocławscy, z innych z kolei miast przyjeżdżali do Wrocławia przedstawiciele środowiska związanego z Solidarnością Walczącą. Każde miasto dolnośląskie miało w sieci kolportażowej swój kryptonim i za każdym kontaktem przekazywano łącznikom wrocławskim (K. Klementowskiego, P. Falickiego, W. Myśleckiego) informacje dotyczące zapotrzebowania na prasę, częstotliwości jej odbierania, możliwości skonstruowania samodzielnej grupy Solidarności Walczącej (redagowanie własnej gazetki lub druk i kolportaż „SW” Wrocław; przekazywanie wiadomości). Przykłady kryptonimów, którymi posługiwały się w latach 1982/83-85 (niekiedy dłużej) miasta dolnośląskie: Wałbrzych – „Zakopane”, Kłodzko – „Grab”, „Olcha”, Strzelin – „Brzoza”, Brzeg – „Hel”, Brzeg Dolny – „Śnieżka”, Dzierżoniów – „Trójmiasto”, Milicz – „Lama”, „Kolejarz”, Lubin – „Grajewo”, Kępno – „Harpun”. Kryptonimami posługiwano się także w kontaktach z ośrodkami większymi (np. Poznań – „Lech”), do czasu, aż nie utworzyły samodzielnych struktur88.

Trwałość powiązań zależała od obu stron. Aresztowania we Wrocławiu w końcu 1983 r. i pierwszej połowie 1984 r.89 utrudniły (lub uniemożliwiły) kontynuowanie współpracy. Podobnie wpływały na stałość kontaktów stosunki wewnątrz każdego z dolnośląskich ośrodków, a również brak punktualności, nacisk Służby Bezpieczeństwa i inne. Jedynie kilka miesięcy trwał kontakt kolportażowy ze Szczecinem i Nysą90. Wielekroć odnowiona po roku, dwóch łączność międzyośrodkowa opierała się już o zupełnie nowych ludzi, nowe grupy.

W bezpośrednim zasięgu zainteresowania wrocławskiej Solidarności Walczącej znajdowały się też miasta nie leżące na Dolnym Śląsku, lecz niezbyt oddalone od Wrocławia. Od 1983 r. przekazywana była najpierw prasa, potem prasa i matryce do Opola, Częstochowy i Kępna91. Tak wypracowaną strukturą kolportażu szła „bibuła” Solidarności Walczącej, ale również dołączano do tego prasę RKS NSZZ „S” Dolny Śląsk, a nawet – okresowo – „Tygodnik Mazowsze”92. Niektóre miasta otrzymywały od kurierów wrocławskich tylko matryce albo tylko część tekstów do numeru „Solidarności Walczącej” i same organizowały druk (m.in. Jerzmanowice)93. Szczegółowe informacje na temat łączności operacyjnej Wrocławia z ośrodkami dolnośląskimi oparte zostały na aktach oskarżenia i zeznaniach działaczy SW i NSZZ „S” pochodzących z 1983 r. i 1984 r. Ze źródeł tych wynika, że grupa podległa K. Klementowskiemu nie była jedyną, która organizowała sieć drukarń, kolportażu i wymiany informacji w regionie95. Wydaje się jednak, że (przynajmniej do połowy 1984 r.) działała najprężniej i jej zasługą jest koordynacja większości prac kolportażu i łączności na Dolnym Śląsku.

Poprzez kolportaż nawiązywane były kontakty o charakterze ściśle organizacyjnym: spotkania osób z kierownictwa SW z przedstawicielami kół (oddziałów) SW w terenie, koordynacja akcji okolicznościowych, podział zadań. W taki sposób kilkuosobowa grupa po pewnym czasie rozrastała się i zawiązywała w danym mieście oddział (Świdnica, Jelenia Góra, Brzeg Dolny). Zazwyczaj oddział taki uzgadniał swoją działalność z Wrocławiem.

Prócz kolportażu, środkiem wpływającym na rozwój kontaktów Solidarności Walczącej było radio. K. Klementowski, P. Falicki jeździli do różnych miast Dolnego Śląska (m.in. Kłodzko, Wałbrzych), przekazując bądź montując nadajniki radiowe albo też emitując gotowe programy radiowe.

Wydaje się, że rozprzestrzenienie prasy Solidarności Walczącej na Dolnym Śląsku, a następnie samej organizacji, było szybkie i stosunkowo powszechne. Jeden z czołowych wrocławskich publicystów, Jerzy Przystawa96, niezwiązany bezpośrednio ani z SW, ani z RKS, związany za to mocno z dolnośląskim podziemiem, w 1984 r. wyraził opinię, że społeczeństwo regionu „uważa już Solidarność Walczącą za coś swojego”97. Jest to opinia człowieka zaangażowanego o zaangażowanych. Trudno jednak mówić o odczuciach rzeczywiście wszystkich warstw społecznych.

Solidarność Walcząca w Polsce charakteryzowała się dość wysokim stopniem międzyoddziałowej integracji informacyjnej. Stało się tak dzięki szerokiej wymianie prasy. Informacje o powstaniu, istnieniu grup i oddziałów SW w Polsce zachowały się niekiedy wyłącznie w pismach pozawrocławskich. Redakcja „Podziemnego Informatora Katowickiego” zanotowała, że w Kaliszu w lutym 1985 r. zawiązała się grupa Solidarności Walczącej. Wiadomość ta dotarła do „PIK” (ergo do oddziału katowickiego) w ulotce grupy kaliskiej, która deklaruję m.in.: „Organizacja SW jest otwarta dla wszystkich, którzy walczą o niepodległość Polski. (...) Będziemy dążyć do zbudowania silnej organizacji, posiadającej program, dobrze zakonspirowanej”98. Tak więc o zaistnieniu w Kaliszu grupy identyfikującej się z założeniami programowymi SW, grupy budującej oddział organizacji – dowiedzieć się można było najprędzej z gazetki górnośląskiej. Redakcja „Solidarności Walczącej” Oddziału Poznań w dziale „Informacje” donosi o strajku w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, w którym brali udział Roman Zwiercan i Adam Borowski oraz o ich perturbacjach ze Służbą Bezpieczeństwa99. R. Zwiercan był w tym czasie (wiosna 1985 r.) jednym z głównych organizatorów Solidarności Walczącej w Trójmieście. Z kolei „SW” Oddziału Trójmiasto zamieściło w marcu 1986 r. wiadomość o powstaniu oddziału Solidarności Walczącej i pisma „Gencjana” w Jeleniej Górze oraz o utworzeniu grupy SW i pisma „Zgorzelina” w Zgorzelcu100. Wiadomość ta stanowiła wprawdzie część komunikatu Komitetu Wykonawczego Solidarności Walczącej, podpisanego przez Andrzeja Lesowskiego101. Niemniej jednak nie wyjątkowe zamieszczenie tego typu notki świadczy, jeśli nie o pierwszeństwie w zdobyciu informacji na temat SW w Jeleniej Górze i Zgorzelcu, to o zainteresowaniu działaczy (redakcji) SW Trójmiasto przejawami życia organizacji w innych częściach Polski.

W podobnym brzmieniu ukazała się w 1983 r. w „SW” Wrocław i „PIK” (Górny Śląsk) informacja o powstaniu nowych pism Solidarności Walczącej, takich jak „Solidarny Robotnik” i „Solidarność Walcząca” (gazetki poznańskie), „Solidarność Walcząca” w Lublinie, miesięcznik „Myśl” w Jeleniej Górze czy też „Solidarność Lubuska” – pismo SW Ziemi Lubuskiej102. Najprawdopodobniej redakcja „PIK” sporządziła tę notkę na podstawie „SW” Wrocław. Jednakże i do tego przypadku odnieść można zagadnienie zainteresowania członków jednego oddziału losami innych i rozwojem organizacji w innych regionach. Tym bardziej że „PIK” zamieścił powyższą informację pod znamiennym tytułem „SW coraz silniejsza”. Częste też było zamieszczanie w pismach jednego oddziału SW publikacji, artykułów, a nawet oświadczeń i apeli Solidarności Walczącej innego ośrodka103. O ile naturalne było korzystanie z „SW” Wrocław jako ze źródła informacyjnego, ponieważ pismo to rozsyłane było do wielu ośrodków, o tyle warto podkreślić istnienie przedruków publicystów jednego pozawrocławskiego oddziału w drugim104.

Jesienią 1984 r. utworzony został oddział SW w Pile. Inicjatorami byli miejscowi działacze podziemni. Przedstawiciele oddziału dotarli do Poznania i wyrazili chęć regularnego kolportowania „Solidarności Walczącej” Oddziału Poznań105. Ich zachowanie świadczyło jednak o za dużym – jak na warunki konspiracji – zainteresowaniu budową i sposobem funkcjonowania struktur poznańskich. Chcieli wziąć do kolportażu 5000 egzemplarzy poznańskiego periodyku (tyle wynosił zazwyczaj cały jego nakład). Decyzją M. Frankiewicza otrzymali 500 i nie rozliczyli się z tego. Do Piły dotarli z końcem 1984 r. członkowie Rady Solidarności Walczącej, Andrzej Myc i Zbigniew Oziewicz. Po paru spotkaniach skonstatowali, że oddział SW w Pile albo w całości utworzony został przez pracowników Służby Bezpieczeństwa, albo został przez nich całkowicie opanowany106. Ich przekonanie przerodziło się w pewność, kiedy po powrocie do Wrocławia o wydarzeniach i zajściach w Pile informowali ich podczas przesłuchań funkcjonariusze SB107. Trudno znaleźć przyczyny w pełni wyjaśniające powyższy epizod. Okręg pilski był chyba jednym z najbardziej spenetrowanych przez Służbę Bezpieczeństwa108. Oddział SW w Pile tworzony był zapewne nie tylko po to, by rozpracować miejscowe środowiska osób najbardziej aktywnych, lecz mógł także służyć jako baza wypadowa do rozpoznania i zlikwidowania innych oddziałów, przede wszystkim Poznania (z racji bliskości) i Wrocławia (ze względu na jego centralny w SW charakter).

Aktywność Solidarności Walczącej w różnych okresach zaznaczyła się także w wielu innych miastach Polski. W 1983 r. powstał oddział SW w Toruniu, w Radzie którego znajdowały się Krystyna Sienkiewicz, Krystyna Kuta. Toruńska SW sprawnie przeprowadzała wystąpienia foniczne emitowane w TV, najczęściej podczas dziennika telewizyjnego, obejmujące całe miasto109. Szefem struktury w Chełmnie, gdzie też ukonstytuowała się grupa zwolenników Solidarności Walczącej, była Krystyna Michalak. Między Chełmnem, Toruniem i Wrocławiem istniała stała łączność. Każde miasto i miejscowość kładły nacisk na inne formy działalności. W Toruniu do SW należało kilku pracowników naukowych Instytutu Fizyki, w związku z czym oddział toruński wyróżniał się na polu zastosowania urządzeń radiowych. W Chełmnie sprawnie funkcjonował druk i kolportaż. W Inowrocławiu działała grupa osób, która przekazywała do Wrocławia stosunkowo wysokie kwoty pieniężne (zbiórki, kolportaż). Częstochowska grupa sympatyków Solidarności Walczącej uaktywniała się w czasie pielgrzymek i ogólnopolskich akcji ulotkowych. Do Legnicy i innych miast Dolnego Śląska dowożono gotowe matryce „SW”.

Pod koniec 1983 r. powstał oddział w Szczecinie, zorganizowany przez Stanisława Janusza i Krzysztofa Korczaka. Do 1986 r. oddział szczeciński nie wydawał własnego pisma. Przez dwa lata w miarę cyklicznie przyjeżdżał do Wrocławia przedstawiciel SW Szczecin po wydrukowaną „Solidarność Walczącą” do kolportażu. Wcześniej jeszcze, na przełomie 1982/83 r. miało miejsce wydarzenie, które mogło zaowocować powstaniem oddziału w Szczecinie, zanim zaangażowali się w jego tworzenie S. Janusz i K. Korczak. Do Wrocławia przybył bliski współpracownik Mariana Jurczyka, Aleksander Krzysztofiak i po przeprowadzeniu rozmów z kilkoma członkami Rady SW postanowiono zorganizować oddział organizacji na Pomorzu Zachodnim. Aresztowania i brak dopracowania szczegółów spowodowały, że plany te spełzły na niczym.

Na przełomie 1983/84 r. powstała w Łodzi najpierw kilkuosobowa grupa członków i sympatyków SW, która z upływem czasu rozrastała się, by w 1986 r. rozpocząć wydawanie własnego pisma pt. „Wolność”. Dużą rolę przy organizowaniu oddziału łódzkiego odegrali Włodzimierz Strzemiński i Włodzimierz Domagalski110.

W Krakowie do 1986 r. nie powstała grupa jednoznacznie identyfikująca się z SW. Od 1982 r. wydawane było w tym mieście pismo „Solidarność Zwycięży” – początkowo „nieregularnik wojenny Koła Oporu Społecznego”, później jako „Porozumienie Prasowe Solidarność Zwycięży”111. Oblicze programowe i założenia taktyczne, jakim hołdowały osoby ze środowiska „Solidarność Zwycięży”, były podobne do zasad i zadań stawianych przez Solidarność Walczącą. Na bazie wspólnych poglądów już w 1982 r. zawiązano nieformalne porozumienie między SW a pismem „Solidarność Zwycięży”. Współpraca polegała m.in. na wzajemnym drukowaniu artykułów, oświadczeń, na stosunkowo częstej wymianie korespondencji. Jan Gajos, członek Rady Solidarności Walczącej pomagał działaczom krakowskim zorganizować system nasłuchów i analiz związany z tworzeniem działu bezpieczeństwa (którego był szefem). Kontakty z podziemiem krakowskim nie były ujednolicone, odbywały się kilkoma „kanałami” równocześnie. W nawiązywanie łączności z Krakowem zaangażowane były takie osoby jak Antoni Lenkiewicz, Michał Gabryel, Piotr Bielawski, czy Andrzej Zawisza112. Z. Oziewicz podaje, że w 1983 r. bezpośrednio związanych z Solidarnością Walczącą było w Krakowie ok. 10 osób. Miały one swoją drukarnię i sieć kolportażu. Niekiedy też otrzymywali matryce z Wrocławia i sami drukowali. Grupa ta miałaby być związana raczej z Nową Hutą niż z Krakowem113. Nie jest jednak pewne, czy ta struktura należała (afiliowała się?) do Solidarności Walczącej, czy raczej stanowiła fragment podziemia politycznego w Krakowie, niezwiązany bliżej z żadną organizacją.

Niemożliwe jest w pełni kompleksowe odtworzenie istnienia i działalności Solidarności Walczącej w Polsce. Koła sympatyków lub ludzi uważających się za członków SW, powstawały często na kilka miesięcy i zanikały. Zwykle nie wydawano własnej gazetki, lecz kolportowano prasę wrocławską (gdańską, poznańską, katowicką). Niekiedy jednak nawet niewielki oddział SW, dłużej czy krócej, wydawał własne pisemko. Terenowe oddziały (koła, grupy) SW powstawały np. przed akcjami okolicznościowymi na 1 maja, 31 sierpnia itd., po czym rozwiązywały się. Trudno oszacować ich stopień identyfikacji z organizacją. Zapewne bywało i tak, że osoby zawiązujące Solidarność Walczącą w jakiejś miejscowości nie zdawały sobie do końca sprawy z różnic programowych i organizacyjnych między SW a NSZZ „S”.

W czerwcu 1984 r. najpierw „Z Dnia na Dzień”, później w „Tygodniku Mazowsze” ukazała się informacja o Zdzisławie Wiśniewskim, przebywającym w więzieniu w Rawiczu. Z. Wiśniewski usiłował popełnić samobójstwo – był torturowany przez służbę więzienną i SB, umieszczany w celi z recydywistami i osobami psychicznie chorymi. Wiśniewski aresztowany został za wydawanie pisma „Solidarność Walcząca Ziemi Wschowskiej”114. W takiej notce, która wcześniej została zamieszczona w prasie związkowej niż w gazetkach Solidarności Walczącej, znalazła się informacja o pisemku niedużego obszaru Ziemi Wschowskiej, pisemku, które zresztą wychodziło już od 1982 roku115. Z. Wiśniewski był studentem Uniwersytetu Wrocławskiego, co zwiększało prawdopodobieństwo jego powiązań z Solidarnością Walczącą.

Informacje o założeniu oddziału lub o zaistnieniu środowiska SW dochodziły nieraz do kierownictwa organizacji okrężną drogą. Po kilku tygodniach (miesiącach) pojawiał się we Wrocławiu przedstawiciel nowo powstałego oddziału, informował o zapatrywaniach, strukturze danej grupy SW, o zapotrzebowaniu na prasę, druk oraz o jego możliwościach. Do kierownictwa Solidarności Walczącej należało wówczas przeprowadzenie procesu weryfikacji nowej struktury i jej zatwierdzenie, uwiarygodnienie albo odcięcie się od niej, jak to miało miejsce na przykład w przypadku Piły. Zdarzało się, że nikt nie przyjeżdżał do Wrocławia i wtedy wiadomość o powstaniu SW docierała do Wrocławia pośrednio poprzez prasę regionalną i innymi „kanałami”. Z. Oziewicz informację o powstaniu oddziału SW w Toruniu otrzymał na Zjeździe Fizyków116.

Solidarność Walcząca w latach 1982-86 stopniowo rozrastała się. Jednym z motywów powołania Komitetu Wykonawczego Solidarności Walczącej była konieczność koordynacji prac „w związku z osobowym i terytorialnym rozwojem Organizacji”117. Na spotkaniach przedstawicieli głównych oddziałów Solidarności Walczącej starano się wypracowywać wspólne stanowisko w najważniejszych dla organizacji sprawach. Sukcesem integracji międzyoddziałowej było opracowanie i opublikowanie wiosną 1985 r. stanowiska pięciu regionów SW: Wrocław, Katowice, Poznań, Trójmiasto, Rzeszów. Uzgodniono wówczas wspólną taktykę postępowania na 1 maja; mechanizm tworzenia i akceptowania nowych oddziałów Solidarności Walczącej; tworzenie i nadzór nad grupami młodzieżowymi SW; „stosunek do struktur NSZZ »S«” w kontekście odwołanego strajku 28 lutego 1985 r.118 oraz nakreślono wizję udziału Solidarności Walczącej w budowie Ogólnopolskiego Porozumienia na Rzecz Niepodległości i Demokracji119.

Z perspektywy czasu wydaje się, że strategicznym błędem Solidarności Walczącej było niezainstalowanie się w Warszawie. Warszawa była polskim oknem na świat. Do stolicy przyjeżdżali zagraniczni dziennikarze, przez co najłatwiej można było nawiązać kontakty zagraniczne i wsparcie finansowe z Zachodu. Informacja o niemal każdej akcji (strajk, manifestacja) w Warszawie trafiała do gazet i rozgłośni zachodnich, podczas gdy akcje w innych miastach Polski przechodziły bez echa. Oddział Solidarności Walczącej w Warszawie powstał na przełomie 1986/87 r. Wcześniej istniały młodzieżowe grupy wykonawcze uaktywniające się przed organizowanymi przez SW manifestacjami. Istniały również nieformalne koła sympatyków kolportujące prasę SW. Koła te miały jednak efemeryczny charakter. Trwała i dosyć sprawnie funkcjonująca struktura organizacji w Warszawie powstała dopiero po amnestii we wrześniu 1986 r. Błąd ów wynikał najprawdopodobniej z modelu terytorialnej rozbudowy Solidarności Walczącej. Nie był to model starannie przekalkulowany, z dokładnie rozplanowanymi etapami. Rozwój organizacji odbywał się raczej w sposób naturalny, żywiołowy. Nikt nie planował utworzenia oddziału SW w danym mieście za wszelką (wysoką) cenę. Jeżeli nie było osób chętnych do prowadzenia prac organizacyjnych, to oddział nie powstawał, niezależnie od tego, czy to były Suwałki, czy Warszawa. Toteż, mimo posiadania przez Solidarność Walczącą wielu atrybutów organizacji kadrowej, organizacji o dość jasno, choć szeroko sprecyzowanym zakresie celów i zadań – nie posługiwała się ona w swych działaniach uprzednio skalkulowanym planem rozwoju.

Rozwój Solidarności Walczącej spowodował, że była ona do 1986 r. obecna we wszystkich większych miastach Polski, z wyjątkiem Warszawy. W grudniu 1987 r. przedstawiciel SW w Norwegii Jerzy Jankowski w odniesieniu do rozprzestrzeniania się Solidarności Walczącej stwierdził, że oddziały organizacji znajdują się „prawie we wszystkich województwach, gdzie wydają własne biuletyny, a centrala wrocławska nie wpływa ani nie ingeruje w te wydawnictwa”120. O ile to drugie stwierdzenie wydaje się słuszne, o tyle pierwsze było zapewne przejawem mitologizacji działalności podziemnej. W wielu środowiskach starano się ukazywać ugrupowania, ruchy i organizacje podziemne silniejsze, niż były w rzeczywistości. Wynikało to po części z taktyki wobec SB z jednej i Zachodu z drugiej strony, a częściowo z potrzeby dowartościowania prowadzonych działań. Zjawisko to nie ominęło Solidarności Walczącej.

Wiele nieporozumień i niejasności narosło wokół stopnia zinfiltrowania poszczególnych oddziałów Solidarności Walczącej przez SB. Gen. Czesław Kiszczak zamieścił w swojej książce opinię na ten temat: „Jak tylko powstała »Solidarność Walcząca« i ogłosiła swój program, to na Rakowieckiej wpadli w taki zachwyt, że pozakładali mnóstwo oddziałów terenowych tej organizacji. Prężnych, z własnymi gazetkami, drukarniami, które zawsze szczęśliwie unikały zdekonspirowania”121. Do głównych oddziałów SW należały Wrocław, Poznań, Katowice, Gdańsk, Lublin i Rzeszów. Jest wykluczone, żeby w którymkolwiek z tych miast Solidarność Walczącą tworzyli agenci Służby Bezpieczeństwa122. Kilka sformułowań powyższego cytatu wskazuje na nieznajomość tematu, przeinaczenia, uogólnienia i zwykłe przekłamania, co wyjątkowo pomniejsza jego wiarygodność. Np. Solidarność Walcząca po powstaniu nie ogłosiła żadnego programu. Nawet taktyka jej działania nie była dookreślona; rodziła się w trakcie istnienia organizacji. Wiele przesłanek wskazuje na to, że „na Rakowieckiej” nikt nie „wpadł w zachwyt” po utworzeniu SW, a wręcz przeciwnie – organizacja o radykalnym podejściu do rzeczywistości musiała utrudniać władzy komunistycznej proces „normalizacji”, tj. pacyfikacji nastrojów społecznych123. Poza tym samych oddziałów terenowych SW nie było wcale „mnóstwo”. Prócz sześciu najważniejszych, były grupy i oddziały na Dolnym Śląsku – mniej lub bardziej uzależnione od centrali wrocławskiej, podlegające z racji swej bliskości terytorialnej stosunkowo łatwej weryfikacji. W Szczecinie, Łodzi, Toruniu i Warszawie (w 1987 r.), Solidarność Walczącą tworzyły osoby działające w niej co najmniej do 1988 r. osoby, które nie były współpracownikami SB. Mniej oddziałów Solidarności Walczącej miało swoje własne gazetki, niż nie miało. Zazwyczaj do kół i grup SW dostarczana była (lub przez nie odbierana) prasa organizacyjna z najbliżej położonych dużych ośrodków. Z Wrocławia do Opola, Kalisza, Kępna i na Dolny Śląsk, a także do Gorzowa Wielkopolskiego124, Rzeszowa czy Torunia; z Poznania do Konina, Leszna; z Rzeszowa do miasteczek południowo-wschodniej Polski. Analogicznie z prasą katowicką, gdańską czy lubelską. Nawet, jeżeli jakiś inny oddział prócz sześciu głównych rozpoczynał redagowanie własnej gazetki – okazywało się to zjawiskiem nietrwałym bynajmniej nie na skutek dekonspiracji, ale z powodów niewydolności organizacyjnej, sprzętowej, z braku umiejętności itp. Być może autor wypowiedzi zamieszczonej w książce gen. Kiszczaka miał na myśli Oddział w Pile, rozpracowany lub utworzony przez SB. Trudno jednak przypadek jednostkowy rozciągać na inne oddziały Solidarności Walczącej. Tym bardziej że to działania Służby Bezpieczeństwa zostały w krótkim czasie „zdekonspirowane” przez delegację Rady SW, nie zaś odwrotnie (co było zapewne intencją funkcjonariuszy SB). Może też autor cytatu miał szczegółowe informacje o liczbie i rozmieszczeniu agentów MSW w Solidarności Walczącej. Nie jest do końca jasne gdzie i ilu agentów SB znajdowało się125. Jeżeli jednak Służbie Bezpieczeństwa udało się wprowadzić w struktury terenowe swoich współpracowników, to mimo wszystko nie jest uprawnione uogólnienie, które wskazuje wręcz na konstruowanie oddziałów Solidarności Walczącej przez SB.

Solidarność Walcząca w latach 1982-86 stała się organizacją ogólnopolską, w takim rozumieniu, w jakim rozpatrywać należy słowa „organizacja” i „ogólnopolska” w warunkach systemu komunistycznego w PRL lat '80. Jej oddziały zaistniały w większości ważnych ośrodków politycznych Polski. Sama Solidarność Walcząca weszła do świadomości zaangażowanych politycznie środowisk opozycyjnych w większej części regionów Polski, jako organizacja dość sprawna technicznie i radykalna w swoich założeniach programowych.

Przypisy:

1. Jest to pseudonim, pod którym została również zamieszczona relacja w aneksie. Nazwisko nie zostało opublikowane na prośbę osoby zainteresowanej. Nazwisko znane jest autorowi.

2. M. Łopiński, ..., op. cit., s. 276 (wypowiedź T. Jedynaka).

3. Relacja Norberta Liszki – aneks

4. Relacje Zbigniewa Oziewicza, N. Liszki, K. Morawieckiego – aneks

5. „Wolni i Solidarni”, 1, listopad 1982 r., Katowice; zob. też relacja N. Liszki – aneks

6. Później Regionalna Komisja Koordynacyjna

7. Zob. Regionalny Informator „»S« Śląsko-Dąbrowskiej” (pismo RKW) oraz „Powrót do Życia”, „Ku Wolnej Polsce” pisma MKK, od końca 1983 r. „Przegląd Katowicki” (gazetka RKK)

8. Por. Gwiazda miałeś rację, op. cit., s. 20

9. Nieformalny statut opracowany przez Grupę Inicjatywną SW Katowice miał charakter bezprecedensowy i oddziałał na sposób tworzenia innych ośrodków Solidarności Walczącej w Polsce. Szczegóły zob. rozdział 6. Treść statutu zob. „Wolni i Solidarni”, 1, XI 1982, s. 1-2

10. Relacja N. Liszki – aneks. Prasa pozaregionalna to przede wszystkim „Tygodnik Mazowsze” (Warszawa) i „Solidarność Walcząca” (Wrocław), „13 grudnia” (Kraków)

11. Zob. rozdział 7

12. Relacja N. Liszki – aneks

13. Józefa Kamińska, Bibliografia publikacji podziemnych w Polsce, 13.12.1981 r. – czerwiec 1986 r., Editions Spotkania 1988 r., s. 178

14. Relacja N. Liszki – aneks

15. Tamże

16. Tamże

17. Nazwiska znane autorowi, nie ujawnione na prośbę zainteresowanych

18. „Biuletyn Konspiracyjnego Komitetu Oporu”, zob. J. Kamińska, op. cit., s. 52, zob. też relacja N. Liszki – aneks

19. Relacja N. Liszki – aneks

20. Tamże

21. Zob. rozdział 7

22. Relacja N. Liszki – aneks

23. Tamże

24. Zob. rozdział 7

25. Relacja N. Liszki – aneks

26. Tamże

27. Postanowienie o umorzeniu śledztwa na podstawie ustawy o amnestii z dn. 21.07.1983 r., Prokuratura Rejonowa Wrocław Śródmieście, sprawa prowadzona przez wiceprokurator Barbarę Górecką, DS 55/84, przeciwko Cz. Suss, J. Łomako, T. Tytkowskiej, M. Pisarkowi i K. Michalakowi. K. Michalak „przewoził powielacz przeznaczony dla nielegalnych struktur związkowych w Katowicach”, zob. też relacja N. Liszki – aneks

28. „Podziemny Informator Katowicki”, 1, 1.08.1983 r. – komunikat ze spotkania przedstawicieli Rady SW Oddział Katowice z przewodniczącym SW K. Morawieckim. Na spotkaniach tych pojawił się także Alfred B. Gruba, członek kierownictwa SW Katowice, którego koncepcje programowe wywarły duży wpływ na myśl polityczną Solidarności Walczącej. Zob. rozdziały 3 i 10

29. Zob. np. Alfred B. Gruba, Jak wygrać tę wojnę, „Biuletyn Dolnośląski”, 3/43, III-IV 1983 r., s. 16-24; „Wolni i Solidarni”, 1, XI 1982 r., Informacja dla Kół Porozumienia Solidarność Walcząca – Oddział Katowice

30. Choć formalnie RKK istniała jeszcze w 1985 r., świadczy o tym np. oświadczenie RKK z marca 1985 r. o strajkach przeciwko podwyżkom, „Podziemny Informator Katowicki”, 22, IV 1985 r.

31. Relacja N. Liszki – aneks

32. Zob. „Wolni i Solidarni”, numery 18 do 26; PIK, 24, XI 1985 r., s. 4

33. Też „Zosia” – pseudonimy. Zob. relacja K. Morawieckiego – aneks

34. Por. rozdział 2

35. Najprawdopodobniej inspirowana była z Wrocławia przez wysłannika – J. Paciorkowskiego. Dużą rolę w kontaktach odegrała też Anna Birecka i T. Świerczewski

36. SW 8/75, 15.04.1984 r., s. 2

37. J. Kamińska, op. cit., s. 183

38. Była to mutacja gazetki wcześniej zredagowanej w porozumieniu ze środowiskiem „Ziemi Gdańskiej” pt. „Ziemia Gdańska”. Brak zaufania A. Kołodzieja do tego środowiska spowodował, że numer ten, choć wydany, nie znalazł się w kolportażu. Dopiero po nieznacznych zmianach i pod zmienionym tytułem („SW” Oddziału Gdańskiego) wydrukowany i kolportowany został w lutym 1985 r., zob. relacja R. Zwiercana – aneks

39. Solidarność Walcząca, Oddział Trójmiasto, 2, maj 1985 r.

40. Zob. rozdział 12

41. A. Znamierowski, op. cit., s. 82-84 i 87-88; relacja R. Zwiercana – aneks

42. Relacja R. Zwiercana – aneks

43. Kierowana m.in. przez Edwarda Frankiewicza

44. Relacja R. Zwiercana – aneks

45. Np. SW Oddział Trójmiasto, 14/15, s. 3

46. Materiał sprawozdawczy przygotowany w 1989 r. dla „National Endowment for Democracy” (amerykańska fundacja wspomagająca ruchy demokratyczne na całym świecie). Kopia w rękach prywatnych.

47. A. Znamierowski op. cit., s. 92

48. Relacja R. Zwiercana – aneks

49. Tamże, takie osoby to np. Leszek Sobieszek, Longin Stoik

50. Relacja K. Morawieckiego – aneks

51. Relacja M. Frankiewicza – aneks

52. Tamże

53. Tamże

54. Tamże

55. Był to tomik wierszy Rafała Grupińskiego pt. „W ziemi cieniach”

56. Temat „spotkań miast” powtarza się w relacjach wielu osób pełniących funkcje kierownicze w SW lub w poszczególnych oddziałach SW.

57. Zob. też rozdział 6

58. W winiecie „Solidarność Walcząca” 4/31, 24.02.1985 r. pojawiła się informacja: „Dwutygodnik organizacji Solidarność Walcząca Oddział Poznań, Kalisz Leszno, Piła, Konin”. Zob. relacja M. Frankiewicza – aneks

59. Relacja M. Frankiewicza – aneks

60. Nazwisko znane autorowi

61. Relacja M. Frankiewicza – aneks

62. Tamże

63. Zanotowano około 200 takich numerów rejestracyjnych

64. Relacja M. Frankiewicza – aneks

65. Relacja Antoniego Kopaczewskiego – aneks

66. Relacje K. Morawieckiego i A. Kopaczewskiego – aneks

67. „Biuletyn Informacyjny Solidarności Walczącej” (BIS), 68, 17.12.1984 r.

68. Relacja A. Kopaczewskiego – aneks

69. Tamże

70. Zob. rozdział 10

71. Relacja Pawła Falickiego – aneks

72. „Solidarność Walcząca”, Oddział Lublin, Rok III, 3/34, III 1985 r., s. 2-5, wywiad z członkiem Rady SW Lublin, marzec 1985 r.

73. „Biuletyn Informacyjny Solidarności Walczącej” (BIS), 83, 22.04.1985 r.

74. „Solidarność Walcząca” Oddział Lublin, Rok II, 3/34, op. cit.

75. Relacja Pawła Falickiego – aneks; „Solidarność Walcząca” Lublin, 3/34, op. cit.

76. „Solidarność Walcząca” Lublin, 3/34, op. cit.

77. Tamże

78. Relacje P. Falickiego i Z. Oziewicza – aneks

79. „Solidarność Walcząca”, Lublin, 3/34, op. cit.

80. Tamże

81. Tamże

82. Zob. rozdział 7

83. Relacja P. Falickiego – aneks; „Solidarność Walcząca” Lublin, 3/34, op. cit.

84. Np. Z. Bujak, Przepraszam za Solidarność, Warszawa 1991 r., s. 84-85; M. Łopiński, ..., op. cit., rozdział 5

85. Relacje Kazimierza Klementowskiego, Z. Oziewicza, P. Falickiego – aneks

86. Przesłuchanie K. Klementowskiego z dn. 21.03.1984 r., przesłuchujący – B. Górecka i Wł. Boba, s. 22-29, w akta sprawy nr 34/84 Prokuratura Rejonowa Wrocław – Śródmieście

87. Tamże

88. Akt oskarżenia II k, 593/84, Prokuratura Rejonowa Wrocław – Śródmieście, przeciwko 22 osobom związanym z organizacją Solidarność Walcząca o czyny z artykułów 278 § 1 i § 3 kodeksu karnego; 273 § 2 kk; 281 kk; 282 „a” § 1 kk, s. 20-21

89. Zob. rozdział 5

90. Zob. przypis 85

91. Relacja K. Klementowskiego – aneks, Akt oskarżenia 593/84, op. cit., s. 23, 27

92. Akt oskarżenia 593/84, op. cit., s. 18-19, 20-27, 39; Akt oskarżenia 490/84, z 14.06.1984 r., Prokuratura Rejonowa Wrocław – Śródmieście, s. 12, 14, 17, 22.

93. Akt oskarżenia 490/84, op. cit., s. 74

95. Tamże, 21.03.1984 r., s. 24-28, zob. też Akty oskarżenia 593/84, 490/84

96. Występujący pod pseudonimem „Andrzej Łaszcz”

97. Andrzej Łaszcz rozmawia z Kornelem Morawieckim, „Obecność”, 7, jesień 1984 r., s. 72-80

98. „Podziemny Informator Katowicki”, 23, maj 1985 r., s. 3

99. „Solidarność Walcząca”, Oddział Poznań, 9/36, 5.05.1985 r., s. 2

100. „Solidarność Walcząca”, Oddział Trójmiasto, 14/15, 15.03. – 15.04.1986 r., s. 2

101. Andrzej Lesowski to pseudonim. Na jego temat zob. rozdział 6

102. PIK, 7, 12.11.1983 r., „SW coraz silniejsza”; „Solidarność Walcząca”, 32/62, 16-23.10.1983 r., s. 3

103. Tematyka wymiany prasy i wydawnictw między oddziałami zob. rozdziały 7 i 8

104. Jednym z przykładów jest zamieszczenie obszernego przedruku artykułu A. B. Gruby (publicysty katowickiego) „Solidarność Walcząca” Oddziału poznańskiego, nr 11/38, 2.06.1985 r., s. 2-3

105. Relacja M. Frankiewicza – aneks

106. Relacje Z. Oziewicza, Andrzeja Myca – aneks

107. Tamże; również inne przesłanki potwierdzały konstatację A. Myca i Z. Oziewicza, np. intensywność ich inwigilacji w Pile, nienaturalne zachowanie „działaczy” oddziału pilskiego, czy późniejszy los oddziału

108. Generał Kiszczak mówi..., opracowali Witold Bereś, Jerzy Skoczylas, Warszawa 1991 r., s. 195-196

109. Relacja Z. Oziewicza – aneks

110. Zestaw informacji przygotowanych przez E. Kubasiewicz dla National Endowment for Democracy (NED), op. cit.; relacje K. Morawieckiego, Z. Oziewicza, A. Myca – aneks

111. J. Kamińska, op. cit., s. 155-156

112. Relacja K. Morawieckiego – aneks

113. Relacja Z. Oziewicza – aneks

114. „Z Dnia na Dzień”, 3-9.06.1984, 21/323 „Wieści zza krat”; TM, 92, 21.06.1984 r., s. 2, „Więźniowie polityczni

115. J. Kamińska op. cit., s.153

116. Relacje K. Morawieckiego, Z. Oziewicza – aneks

117. „Solidarność Walcząca”, 23/116, 17-24.11.1985 r., s. 4

118. Zob. rozdział 12

119. PIK, 23, maj 1985 r., s. 1. Oświadczenie w sprawie spotkania ukazało się równolegle także w prasie SW w Poznaniu i w Gdańsku.

120. Wywiad z Jerzym Jankowskim przeprowadził w grudniu 1987 r. Leszek Zieliński, „Gwiazda Polarna”, grudzień 1987 r.

121. Generał Kiszczak mówi... , op. cit., s. 274-275

122. Zob. analiza procesu zakładania i działalności oddziałów Solidarności Walczącej w niniejszym rozdziale

123. Na temat infiltracji Solidarności Walczącej przez Służbę Bezpieczeństwa zob. też rozdział 6

124. Przez Zbigniewa Bełza, członka Rady SW, który jednocześnie był przewodniczącym podziemnego zarządu NSZZ „S” regionu gorzowskiego.

125. Zob. rozdział 6.