Panrumuńska polityka a mołdawska tożsamość

harles KING
PANRUMUNSKA POLITYKA I MOŁDAWSKA TOŻSAMOŚĆ

Dopiero na początku XVIII w., kiedy książe mołdowski Dumitru Kantemir stał się gwiazdą berlińskich i petersburskich salonów, istnienie państwa mołdawskiego zostało szerokie uznano przez wspólnotą międzynarodową. Mołdowa opuściła Związek Sowiecki 27 sierpnia 1991, jednakże jej wejście do ONZ następnego roku stało się podstawą narodzenia kwestii przyszłej orientacji tego państwa. Kwestia, czy Mołdowa musi wzmacniać swe związki z "siostrzanymi republikami" WNP, czy orientować się ku reintegracji z Rumunią, państwem do którego należała większa część jej terenów do roku 1940, ciągle dzieli politycznych działaczy tej republiki. Mimo tego, że liczne partii polityczne kraju mają dużo innych problem do rozwiązania, są one zmuszone bronić swego stanowiska w wiecznych debatach między "unionistami" i "niepodległościowcami" wśród elity politycznej i kulturalnej.

Do tegoż, poważne miejsce w publicznych debatach zaimuje kwestia definicji "mołdawiańskości". Dla znacznej części mołdawskich pisarzy i intelektualistów mołdawska niepodległość jest dopiero pierwszym krokiem na drodze do zjednoczenia z Rumuńską macierzą. Dla tych ugrupowań, które nazywamy "panrumuńskimi", "mołdawskość" oznacza tylko regionalną tożsamość w ramach odnowionej "Wielkiej Rumunii". Z drugiej strony, istnieją potężne siły polityczne, które popierają tezą, że, mimo związków Mołdawian z Rumunami poprzez wspólny język i kulturę, historia "zmusiła Mołdowę do tworzenia państwa", i jej obywatele nie muszą czekać na zjednoczenie jako na "mannę z nieba". Dla najbardziej radykalnych reprezentantów tych sił, - potocznie zwanych "mołdowistami", - Mołdawianie muszą całkowicie wyrzec się etnonimu "Rumuni" i budować niepodległe państwo mołdawskie w ramach WNP. Mówienie o panrumuńskiej integracji, niezależnie kulturalnej czy politycznej, tylko wykorzystuje "wysokie ideały", żeby "ukryć osobiste interesy, związane z rozbiorem terenów republiki". Od 1990 r., po powstaniu secesyjnych republik na południu i wschodzie Mołdowy (Gagauzia i Transnistria), kwestia tożsamości narodowej nabiera dodatkowej ważności i staje się podstawowym punktem w sprawie przyszłej konfiguracji ziem państwa.

[…]

Spory o język mołdawski.

Kwestia istnienia odrębnego języka mołdawskiego stała się główną bronią w arsenale "nieformalnych ugrupowań" mołdawskich, powstałych latem 1988 roku. W Związku Sowieckim kryterium lingwistyczne długo uważano za podstawowe dla tożsamości narodowej i także długo utrzymywała się teza o istnieniu odrębnego języka mołdawskiego, to znaczy również idea nierumuńskiego narodu mołdawskiego. Pisarze, artyści, historycy i lingwiści, zgrupowani w głównej mołdawskiej organizacji nieformalnej - Mołdawskim Froncie Ludowym - zażądali natomiast odrzucenia alfabetu cyrlicznego na rzecz łacińskiego, oficjalnego uznania jedności języków rumuńskiego i mołdawskiego, oraz ogłoszenia języka rumuńskiego jako państwowego w MSRS. Za przykładem państw bałtyckich i Tadżykistanu, Rada Najwyższa Mołdowy w dniu 31 sierpnia 1989 przyjęła trzy nowe ustawy w sprawie języka, deklarując że język mołdawski jest językiem państwowym w republice i że " używa się go w życiu politycznym, gospodarczym, społecznym i kulturalnym i zapisuje w alfabecie łacińskim". Ustawy zadowoliły niemal całość wymagań Frontu Ludowego, chociaż jedyna wzmianka w sprawie jedność języków mołdawskiego i rumuńskiego była dość ukryta i stwierdzała, że władze "zdają sobie sprawę z realnie istniejącej mołdawskoo-rumuńskiej tożsamości lingwistycznej".

Nowe ustawy w sprawie języka stały się pierwszym etapem rozpadu Komunistycznej Partii Mołdowy i pierwszym krokiem ku mołdawskiej niepodległości. Przyjmując te ustawy mimo oficjalnej opozycji partii komunistycznej, Rada Najwyższa Mołdowy potwierdziła swoją władzę jako władzę prawdziwego parlamentu, odrzucając tym samym swoją poprzednią rolę "pasa transmisyjnego" partii. Przewodniczący Mircea Snegur zmusił Radę Najwyższą do uchwalenia takżę innych ważnych dokumentów ustawodawczych. Pod koniec roku 1990 Mołdowa obwieściła swoją suwerenność w składzie Związku Sowieckiego i przyjęła trzykolorową flagą rumuńską z godłem "głowy byka" Dragosa i Stefana Wielkiego jako flagę narodową. W sierpniu 1991 rząd potwierdził swoje pragnienie niepodległości, kiedy na początku odmówił podpisania układu związkowego, a po tym opublikował bezapelacyjne oskarżenie moskiewskich puczystów. W następnym tygodniu po klęsce puczu mołdowski parlament ogłosił stworzenie "suwerennego i niezależnego państwa, mogącego decydować o współczesność i przyszłość ojczyzny bez żadnych wpływów zagranicznych". Pod koniec roku Mircea Snegur został pierwszym prezydentem, wybranym przez naród niezależnej Mołdowy.

Pod koniec lat 1980-tych kwestia językowa była punktem zgody między intelektualistymi a elitą polityczną Mołdowy. Dążąc do potwierdzenia swojej władzy wobec zarówno centrum sowieckiego, jak tez wobec zrusyfikowanych szefów lokalnej partii komunistycznej, mołdawscy/rumuńscy działacze polityczni tworzyli wspólny front z mołdawskimi/rumuńskimi intelektualistymi. Ich wspólny interes był jasny: mołdawscy pisarze, artyści i historycy spodziewali się osiągnąć odrodzenie mołdawskiej (czytaj: rumuńskiej) kultury narodowej, nad czym pracowali jeszcze od lat 1970-ch, wtedy kiedy lokalne elity polityczne spodziewały się wykorzystać ruch narodowy jako środek do otrzymania od centrum większych samodzielności i usunięcia od władzy breżniewskich szefów Komunistycznej Partii Mołdowy. Pierwszy sekretarz partii lokalnej Semion Grossu przebywał na stanowisku od roku 1980 i wyróżniał się tym, że był ostatnim pierwszym sekretarzem lokalnym, wyznaczonym za Brieżniewa oraz ostatnim, zastąpionym za Gorbaczewa. Jego osobisty styl zachowania i brak dyplomacji w rokowaniach z Frontem Ludowym ciągle przeszkadzały Snegurowi, Nicolajowi Tiu, Andrejowi Sangheli i innym młodym członkom mołdawskiego politbiura. W sierpniu 1989 roku, podczas ostrej krytyki podniesionej przez intelektualistów tezy o odmienności języków mołdawskiego i rumuńskiego, Grossu po raz kolejny ogłosił że oba języki są całkowicie odrębne i że alfabet laciński jest nieprzydatny dla przekazania języka ustnego. Dla bardziej dalekowzrocznych przedstawicieli nomenklatury, takich, jako Snegur, Grossu był wygodnym straszakiem. W porównaniu z pierwszym sekretarzem-konserwatystą, niemal wszyscy inni członkowie mołdawskiego politbiura mogli przedstawiać się jako pragmatycy, przychylnie nastawieni do sprawy odrodzenia mołdawskiej/rumuńskiej kultury narodowej w ramach odnowionego Związku Sowieckiego

Polityczna krystalizacja wokoło kwestii tożsamości.

Po uchwaleniu ustaw o języku obserwujemy zmiany zachodzące w mołdawskim ruchu narodowym. Dla licznych mołdawskich/rumuńskich intelektualistów ich uchwalenie stanowiło historyczne potwierdzenie "realnej tożsamości" etnicznej większości mieszkańców Mołdawii. Według Frontu Ludowego, "imię historyczne naszego narodu, imię które nosiliśmy od wieków, które zostało zapisane w kronikach i manuskryptach, w historycznych dokumentach najnowszych czasów, o czym świadczą też klasycy marksizmu-leninizmu, brzmi Rumuni, a nasz język nazywa się rumuńskim". Na swoim drugim kongresie, w czerwcu 1990 r., Front Ludowy przeszedł do opozycji wobec rządu, który, według Frontu, zbyt powolnie wyprowadzał Mołdawę ze składu ZSSR, i wezwał otwarcie do zjednoczenia z Rumunią. Zajęcie takiego stanowiska było dla szefów Frontu Ludowego decydującą próbą: po zadeklarowaniu antykomunizmu i dążenia do zjednoczenia narodowego jako celu ostatecznego swej organizacji, stało się możliwie odłączenie "panrumunów" od komunistów. Podczas swego trzeciego kongresu, w lutym 1992 r., Front przekształcił się z "ruchu masowego" w partię polityczną (Chrześciańsko-Demokratyczny Front Ludowy) i włączył do swego statutu jawne zobowiązanie do zjednoczenia mołdawsko-rumuńskiego: "naturalna ewolucja ruchu na rzecz wyzwolenia narodowego w ciągu ostatnich lat mogła się skończyć tylko przez przejście do ideału jedności narodowej i ponownego zjednoczenia w jednolite państwo rumuńskie. (...) Chrześcijańsko-Demokratyczny Front Ludowy zachowa swoje stanowisko zjednoczeniowego ruchu narodowego, głównym celem którego jest odnowienie unitarnego państwa rumuńskiego". Żeby nie stwarzać żadnych wątpliwości co do legalności istnienia odrębnego państwa mołdawskiego, zmieniony Front nawet wyrzekł się nazwy "Republika Mołdowy" na rzecz "Bessarabii".

Chociaż radykalizacja Frontu Ludowego postawiła mołdawskich polityków przed koniecznością zajęcia określonego stanowiska pro czy contra zjednoczenia z Rumunią, oraz poważnie zmniejszyła liczebność samej organizacji. Gęsta siatka organizacji lokalnych, która pozwoliła Frontowi tak skutecznie zorganizować się w roku 1989, szybko zmniejszyła się po tym, jak zjednoczenie z Rumunią stało się celem ostatecznym Frontu. Co więcej, po odejściu członków Frontu i posłów do nowo powstałych partii politycznych i po wyjeździe przewodniczącego oraz innych przywódców Frontu do Rumunii, organizacja podzieliła się na dwie grupy: istniejący już wcześniej Chrześcijańsko-Demokratyczny Front Ludowy i Kongres Inteligencji, stworzony w kwietniu 1993 roku. Licząc wśród swoich członków kilku byłych i najbardziej respektowanych szefów, Kongres jest mniej radykalną partią unionistyczną w Mołdowie. Zawsze przychylny bliskim stosunkom z Rumunią, Kongres ograniczył swój unionizm poprzez apel do "zgody narodowej" i, jeżeli chodzi o przyszłość, do kontynuacji istnienia niepodległego państwa mołdawskiego. Jego reguły nadmieniają tylko o "postępującym jednoczeniu gospodarczym i świadomościowym z Rumunią", a nie o bezzwłocznym zjednoczeniu politycznym, propagowanym przez Front.

Innym skutkiem bojowości Frontu stała się szybka radykalizacja grup na rzecz niezależności Mołdowy. Pierwszą z tych grup była Agrarno-Demokratyczna Partia (utworzona w listopadzie 1991), która posiadała największą ilość mandatów zarówno w sowieckim jak i w post-sowieckim parlamencie. Agraryści, w zasadzie reprezentanci byłej nomenklatury kołchozowej, ciągle akcentowali tezę, że Mołdowa nie musi stać się "ani prowincją ani gubernią jakiegokolwiek innego państwa". Najbardziej radykalni z agrarystów, skupieni wokół pisma "Viata Satului" ("Życie wsi"), oraz ich sojusznicy z grona komunizujących członków Partii Republikańskiej dochodzili do odrzucenia etnonimu i glottonimu "Rumuni", popierając dawną tezę sowiecką głoszącą, że Mołdawianie zawsze byli etnicznie odrębni od Rumunów, mieszkających na zachód od Prutu. Takie twierdzenia służyły ogólnym interesom agrarystów: zajmując najmocniejsze stanowiska w gospodarce głównie rolniczej Mołdowy, przewodniczący kołchozów, szefowie zespołów rolniczo-przemysłowych, przywódcy lokalnych władz zrozumieli, że zbliżenie z Rumunią może osłabić ich pozycję. Co więcej, uświadamiając sobie, że mołdawska wymiana rolnicza i handlowa zawsze była zorientowana głównie na dawne republiki sowieckie, agraryści nie chcieli zrywać tych związków, ani oddawać ich w ręce Rumunów.

Mimo zmniejszenia poparcia dla Fronta Ludowego, tak w Parlamencie jak i na wsi, w 1993 r. panrumuni po raz ostatni potrafili zademonstrować swoją siłę kiedy chodziło o udział Mołdowy w WNP. Jeszcze w połowie roku 1993 parlament nie ratyfikował deklaracji Ałmaatyńskiej z 1991 roku i Moskwa wzmocniła presję na kraj, żeby została powzięta decyzja ostateczna o przyłączeniu Mołdowy do WNP pod groźbą karnych ograniczeń handlowych. Kiedy kwestia przyłączenia do WNP ostatecznie stanęła na płaszczyźnie politycznej, sprowokowała najpoważniejszy za czasów niepodległości konflikt pomiędzy panrumunami a independentystami. Kiedy Rumunia latem 1993 orientowała się na wejście do Rady Europy, wielu posłów mołdawskich uważało głosowanie na rzecz ratyfikacji ugody WNP-owskiej za oznakę wyboru między "Zachodem" i "Wschodem", to znaczy między szlakiem rozwoju, zorientowanym na Rumunię i Europę, oraz orientacją na Rosją i dawne republice sowieckie. Dlatego posłowie panrumuńscy ogłosili, że ratyfikowanie deklaracji ałmaatyńskiej oznaczać będzie "legitymizowanie ekspansjonistycznej polityki Rosji w tym regionie, podrywanie podstaw ruchu odrodzenia narodowego i ranić będzie naszą godność narodową".

Mimo poparcia prezydenta Snegura, głosowanie na rzecz przyłączenia do WPN skończyło się niepowodzeniem dla zwolenników drugiego drogi. Na więcej niż 300 posłów zapisanych, 162 głosowało na rzecz przyłączenia i 22 przeciwko, czyli trochę mniej od większości absolutnej niezbędnej dla powzięcia ustawy. Rzeczywiście, tylko 188 posłów wzięło udział w głosowaniu, podczas gdy niemal wszyscy reprezentanci separatystycznego regionu Transnistria jak zwykle bojkotowali sesję parlamentu, i 90 posłów-unionistów (reprezentantów Frontu, Kongresu Intelegencji i ich sojuszników) opuściło parlament na znak protestu przeciwko procedurze głosowania. Klęsce uchwały sprzyjało też przejście części agrarystów do obozu anti-WNP-owskiego, wskutek groźby unionistów, że historia oskarży surowo tych, którzy głosowaliby na rzecz uwiecznienia podziału narodu rumuńskiego. Chociaż głosowanie to stało się nie byle jakim sukcesem panrumunów, było ich łabędzim śpiewem. To że Mołdowa opuściła WNP ilustruje wielką siłę mniejszościowego bloku panrumuńskiego w post-sowieckim parlamencie, wybranym w 1990 r. Jednak zdarzenie to dopiero przyspieszyło ruch na rzecz utworzenia nowego zmniejszonego organu parlamentarnego. Prezydium Parlamentu zignorowało wyniki głosowania o nieratyfikacji i podpisało w imieniu Mołdowy układ WNP w sprawie sojuszu gospodarczego i ogłosiło nowe wybory parlamentarne na dzień 27 lutego 1994 roku.

W ciągu kampanii wyborczej, wiele bloków politycznych dążyło do minimalizacji kwestii tożsamości i do zwrócenia uwagi na konkretne problemy prywatyzacji, nowego rozdziału ziemi i reform konstytucjonalnych. Mianowicie trzy główne ugrupowania reformistów – Partia Socjal-Demokratyczna, Demokratyczna Partia Robotnicza i Partia Reform – apelowały do wyborców żeby, mimo swoich poglądów w kwestii tożsamości, zgromadzili się pod hasłem walki przeciwko pogorszenia stanu gospodarki kraju. Ale jakby to nie było, głównym wydarzeniem politycznym tej kampanii stał się specjalny kongres, zwołany przez mołdawski rząd, i on to świadczył, że kwestia tożsamości narodowej pozostaje się najpoważniejszym polem walki w życiu politycznym kraju. Kongres "Nasz dom – Republika Mołdowa" odbył się w Kiszyniowie 5 lutego 1994 roku pod egidą Aliansu Obywatelskiego Mołdowy, koalicji partii wrogo nastawionych do idei panrumuńskich. W przemówieniach mołdawskiego pisarza Iona Druta i lidera agrarystów-demokratów Dumitru Motpana odrzucono ideę zjednoczenia z Rumunią i podkreślono konieczność zachowania niezależności i integralności terytorialnej Mołdowy. Na największą uwagą zasługuje krótka mowa prezydenta Snegura na tym kongresie, zaznaczyła ona ważną zmianą w poglądach prezydenckich w kwestii narodowej tożsamości mołdawskiej. W przeszłości Snegur starał się utrzymywać poważny dystans wobec radykalnego "mołdawianizmu" agrarystów-demokratów postrzeganego jako właściwego dla polityki sowieckiej, zdyskredytowanej w roku 1989. Mimo zaprzeczania możliwości zjednoczenia politycznego, Snegur dotychczas uznawał korzenia rumuńskie państwowości mołdawskiej i konieczność integracji kulturalnej i gospodarczej z Bukaresztem. Otóż w przemówieniu "Nasz dom" prezydent już wypowiadał się niedwuznacznie. Snegur odrzucił panrumunizm jako "zdradę" i oskarżył mołdawskich pisarzy i historyków o podważanie "legitymizacji i historycznych zasad naszego prawa do tworzenia państwa i nazywania się narodem mołdawskim". W niedwuznacznych słowach podkreślił fakt istnienia etnosu mołdawskiego jako fundamentu mołdawskiego państwa, i w stylu poprzedniego pierwszego sekretarza Grossu uchylił się od zajęcia określonego stanowiska wobec istnienia odrębnego języka mołdawskiego: "Jest dużo rozmów na temat języka, którym mówią Mołdawianie w Republice Mołdowie. Oczywiście, dzielimy ten samy język z naszymi braćmi w Rumunii. Jednak paralelnie nikt nie może odrzucać faktu istnienia pewnych niuansów [w języku mołdawskim] (…) Moim zdaniem, zdaniem prostego słuchacza tego języka, nie możemy wątpić, że nasi bracia i siostry mówią trochę inaczej niż my. Przyjęcie tej różnicy było charakterystyczne dla całej naszej historii, i nie rozumiem dlaczego dziś robimy wszystko żeby o niej zapomnieć".

Wersja wydrukowana tego przemówienia zawierała wielką liczbę przypisów z odwołaniem się do dobrze znanych historycznych i literackich prac rumuńskich, w których termin "Mołdawianie" został wykorzystany dla opisu większości etnicznej regionu między Prutem a Dniestrem. Wbrew swojemu dotychczasowemu stanowisku Snegur też opisał republikę mołdawską lat 1917-1918 jako logiczną poprzedniczkę Republiki Mołdowy: "W 1917 r., wskutek rozpadu imperium carów, w dniu 2 grudnia została uchwalona konstytucja Demokratycznej Republiki Mołdowy, a w dniu 24 stycznia 1918 została ogłoszona niepodległa Republika Mołdowa. Skutkiem tego, co stało się w końcu sierpnia 1991 po puczu w dawnym imperium sowieckim, to znaczy w wyniku postanowienia (…) parlamentu o proklamowaniu Mołdowy jako państwa niezależnego i suwerennego, można i trzeba uważać za spełnienie niezmiennego dążenia narodu do kontynuowania tradycji Mołdowy jako państwa narodowego..." Oczywiście przemówienie zostało bezzwłocznie określone przez wpływowych intelektualistów mołdawskich – reprezentantów Związku Pisarzy, Instytutu Lingwistyki, Instytutu Historii, Uniwersytetu i innych instytucji – jako zniewaga dla prawdziwej tożsamości większości etnicznej państwa i jako próba kontynuowania "wymysłów reżymu komunistycznego", budująca "bariery przeciwko autentycznej kulturze rumuńskiej". Mianowicie historycy zostali obrażeni wykorzystaniem przez Snegura historycznych dokumentów w celu legitymizacji podziału narodu rumuńskiego. Otwarty list do prezydenta, podpisany przez 43 profesorów, głosił, że użycie glottonimu "język mołdawski" nie ma żadnego uzasadnienia. "To samo można mówić o "państwie mołdawskim" i chcielibyśmy wierzyć, że skorzystaliście z tego terminu tylko po to, żeby przekonać nas że jesteśmy Mołdawianinami. Nie ma żadnej potrzeby robić coś podobnego. Wiemy dobrze, że jesteśmy Mołdawianami, (…) tak samie jako Włosi są Mediolańczykami, Venecjanami, Piemontczykami (...). Nie jest aż tak ciężko zrozumieć że nazwa "Mołdawianie" nie opisuje narodu [popor] jako takiego, ale raczej część narodu rumuńskiego [neamului romanesc]. Pochodzi ona od nazwy topograficznej "Mołdowa", i jest na skutek tego ma charakter głównie geograficzny, a nie etniczny, podobnie jak inne nazwy Rumunów, którzy mieszkają w innych częściach terytorium narodowego. Jesteśmy Mołdawianami na skutek nazwy tego regionu, gdzie urodziliśmy się, ale jako integralna część narodu rumuńskiego jesteśmy też Rumunami, czy to komuś podoba się, czy nie".

Przyjęcie przez Snegura "mołdawiańskiej" koncepcji tożsamości narodowej niewątpliwie sprzyjało agrarystom-demokratom w casie wyborów w lutym 1994 r. Zmniejszenie poparcia dla Frontu po 1990 roku już oznaczało, że idee panrumuńskie znajdują mały odgłos w społeczeństwie, a przejście Snegura do retoryki bardziej anti-unionistycznej w czasie kampanii wyborczej wyznaczyło polityczny los Frontu. Agraryści z ponad 43% głosów otrzymali absolutną większość w parlamencie składającym się ze 104 posłów, podczas gdy panrumuni, podzieleni na zwolenników Frontu i Kongresu Inteligencji, uzyskali 20 miejsc. Rezultatem bardziej poważnym stało się utworzenie ultrakoserwatywnego sojuszu, który odrzucał większość idei panrumunów i mołdawianistów i między innymi żądał, żeby język rosyjski został językiem oficjalnym republiki. Stworzony przez Partię Socjalistyczną (bezpośredni następca dawnej Komunistycznej Partii Mołdowy) i Ruch "Jedinstwo-Unitatea" (następca zjednoczonego Frontu za czasów pieriestrojki), Alians otrzymał 22% głosów, co uczyniło z niego drugą partię w parlamencie (28 posłów) po agrarystach-demokratach. Żadna z innych dziewięciu partii i sojuszy wyborczych nie przekroczył progu 4% niezbędnych dla wejścia do parlamentu.

Przyczyny zmiany dawnego dyskursu rządu wobec kwestii tożsamości są jasne. Poprzez przyjęcie miejscowego nacjonalizmu mołdawskiego jako fundamentu państwa mołdawskiego, poprzez ożywienie nie tylko pamięci o efemerycznej niezależnej republice bessarabskiej, ale też uznanie odrębnego języka mołdawskiego, Snegur próbował prezentować swój rząd oraz siebie samego jako gwarantów niepodległości i całości terytorialnej Mołdowy. Ten temat był bardzo popularny na wsi. Dwie trzeci Mołdawian/Rumunów mieszkają na wsi, gdzie stanowią one 80% ogółu ludności wiejskiej. Ankieta, prowadzona przez William'a Crowther'a ujawniła, że mniej niż 10% ludności mołdawskiej/rumuńskiej jest gotowy do poparcia zjednoczenia z Rumunią w krótkim lub dłuższym czasie i jeśliby mieli wybór między określeniami etnicznymi "Rumun" czy "Mołdawanin", 87% używających języka mołdawskiego/rumuńskiego wybrałyby to ostatnie określenie. Paralelnie, "ankieta socjologiczna", prowadzona przez rząd (La sfat cu poporul) tydzień po wyborach, mimo tego, że została skrytykowana ze względów naukowych oraz prawnych, dała jasne rezultaty na rzecz niepodległości: ponad 90% uczestników powiedziało "tak" dla niezależnej republiki w jej obecnych granicach.

Tak, jak na końcu lat 1980-tych, kiedy Snegur potrafił znaleźć drogę między radykalizmem panrumunów a bezkompromisowością pierwszego sekretarza partii komunistycznej, tak teraz spróbował odszukać własną drogę między resztkami Frontu a mocną nową grupą Jedinstwa. Pierwszi pchali Mołdowę w kierunku Bukaresztu, drudzy do Moskwy, i miejscowy "mołdawianizm" zdawał się ostatecznym wyjściem dla rządu, który chciałby zachować własną niepodległość. Szczególnie dla Snegura kultywowanie miejscowego nacjonalizmu mołdawskiego musiało zapewnić pozytywny rezultat podczas następnych wyborów prezydenckich. Jego głównym konkurentem był ówczesny przewodniczący Parlamentu Petru Lucinschi, który też urodził się w Mołdowie, ale większą część swojej kariery politycznej zrobił poza granicami kraju. Otóż "mołdawska" koncepcja tożsamości narodowej pozostawiła prezydenta w impasie: nie tylko odepchnęła od niego inteligencją panrumuńską, która teraz obiecywała wysunąć dyskusję na temat tożsamości na pierwsze miejsce w swoim dyskursie politycznym, ale również zagroziła rozchwianiem pozaetnicznych i obywatelskich podstaw państwa, niezbędnych dla zapobieżenia konfliktom międzyetnicznym.

Tłum. Ihar Lalkou