KANDYDATURA SŁOWENII DO UE

Niemiecki dziennik “Sueddeutsche Zeitung” z 13 grudnia 2000, Peter Muench; Karzeł z potencjałem wzrostu. Słowenia jako kandydat do Unii Europejskiej.

Komentując gospodarczo-polityczną sytuację Słowenii autor stwierdza, iż zagraniczne udziały w słoweńskiej gospodarce są niezbyt mile widziane. Komisja Europejska w swoim raporcie na temat postępów kraju poddała to ostrej krytyce. Jej zdaniem zagraniczni inwestorzy czują, że są pod presją klubu miejscowych. Ci ostatni z kolei należą zdaniem autora do politycznej oraz gospodarczej elity kraju. Pracują raz dla rządu, raz dla prywatnego biznesu.

“Wedle sondaży 60 proc. Słoweńców opowiada się za przystąpieniem do Unii Europejskiej. Istnieje jednak mała, ale aktywna grupa przeciwników UE. Bazuje ona na czymś, co można nazwać >>jugosłowiańską traumą. - W okresie istnienia SFRJ Słoweńcy czuli się kierowani i wykorzystywani przez Belgrad. Stanowili 8 proc. mieszkańców tego kraju, a wytwarzali 16 proc. jego PKB. Relatywne bogactwo odpływało wówczas na południe i to budowało podłoże secesyjnym dążeniom. Gdy w końcu - po wiekach istnienia w ramach państwa habsburskiego i dziesięcioleciach jugosłowiańskiego – Słoweńcy uzyskali w 1991 r. niepodległość, była ona dla nich święta. – A teraz mają oddać prawo decydowania o sobie Brukseli?”. Zdaniem przeciwników UE, jest ona groźniejsza niż Jugosławia, bowiem w UE Słowenia zostanie zmarginalizowana. Jej głos będzie właściwie bez znaczenia, bowiem jej ludność stanowi tylko 0,5 proc. ludności UE, a jej udział w wytwórczości UE będzie stanowić 0,3 proc.

“Natomiast zwolennicy UE w rządzie postrzegają małe znaczenie Słowenii jako dużą korzyść w negocjacjach akcesyjnych. Główny negocjator Słowenii – Janez Potocnik, przedstawia to w krótkiej formule: >>Słowenia nie jest dla UE dużym problemem. I jest na tyle pewny siebie, by ją odwrócić. – Unia – jak twierdzi – nie jest też dużym problemem dla Słowenii. Wskaźniki przyznają (...) profesorowi ekonomii rację. PKB na głowę mieszkańca kształtuje się na poziomie Grecji czy Portugalii. Wzrost gospodarczy jest wysoki, a inflacja stosunkowo niska. Już teraz słoweńska gospodarka jest ściśle związana z UE. 66 proc. towarów eksportowana jest do Unii, stamtąd z kolei pochodzi 69 proc. importu.

Potocznik oczywiście wie także, że wskaźniki są o wiele lepsze niż image jego kraju. Gdy niedawno zapytano obywateli Unii o to, który kraj najszybciej przyjęliby do UE, Słowenia znalazła się na ostatnim miejscu. Potocznik ma na to dwa wytłumaczenia i oba są druzgocące. Pierwsze, – że obywatele UE nie znają Słowenii i umiejscawiają ją gdzieś na ziemi niczyjej, miedzy Slawonią a Słowacją. Drugie – że znają Słowenię - mianowicie jako byłą składową republikę Jugosławii. Jugosławia jednakże odpowiedzialna jest za kryzys, wojnę i tyranię. Tego wszystkiego Europejczycy nie lubią, dlatego i nie chcą mieć w UE Słoweńców. Czyni to bezsilnym Potocnika, któremu poza tym nie brakuje ani werwy ani optymizmu. >>Obawiam się, iż potrzebujemy wiele cierpliwości by to zmienić - mówi.

(...) W każdym razie w kwestii członkostwa UE nalega na szybkie działania. Jeśli Słoweńcy będą do końca 2002 r. gotowi do wstąpienia, także Unia musi być gotowa na przyjęcie nowych członków. >>Unia złożyła obietnicę i nie może sobie pozwolić na to, by ją złamać - sądzi. >>Pod koniec dnia - twierdzi - >>Liczy się tylko gospodarka. A ta ma się dobrze i dlatego też oczywiście wierzy w to, iż w niej leży prawda”.

Archiwum ABCNET 2002-2010