GUUAM

Walentyn Badrak z ukraińskiego Centrum Badań Wojskowych, Konwersji i Rozbrojenia pisze na łamach popołudniówki “Weczirnij Kyjiw” w artykule “GUUAM: wprowadzić trudno ale żal odrzucić” (17.03.00) na temat powstałego w 1997 roku z inicjatywy Kijowa nieformalnego ugrupowania państw: Gruzja - Ukraina - Uzbekistan - Azerbejdżan - Mołdawia, które miało na celu stworzenie niezależnego od Rosji szlaku naftowego. Miało to być regionalne ugrupowanie między NATO i Rosją, w którym Ukraina “mogłaby grać rolę lidera”. Dzięki GUUAM “Ukraina podobnie jak pozostali uczestnicy GUUAM mogłaby uwolnić się od kontroli, w praktyce totalnej, i prawie katastrofalnego wpływu na nią Rosji”.

Wprawdzie na wiosnę ub. roku w Gruzji odbyły się wspólne ćwiczenia wojskowych ukraińskich, gruzińskich i azerskich w obronie rurociągu Baku - Supsa, ale w styczniu tego roku odwołano spotkanie ministrów obrony państw GUUAM.

W czasie kampanii prezydenckiej na Ukrainie w zamian za poparcie Rosji Kuczma zamroził aktywność GUUAM, lecz po wygranej już nie powrócił do poprzednich koncepcji. Zrezygnowano ze stworzenia wspólnej jednostki wojskowej dla obrony rurociągu.

“Jak skomentował autorowi sytuację wokół GUUAM wysoki funkcjonariusz ukraińskiej instytucji wojskowej, na rozwój współpracy w ramach GUUAM silny wpływ wywiera czynnik rosyjski, który zwłaszcza >.

Rezygnując z podjęcia ryzyka posprzeczania się z Moskwą, Kijów i tak nie rozwiąże problemu energetycznej zależności od sąsiada, który natarczywie proponuje siebie jako “starszego brata”. Ponadto, całkowicie zostanie naruszona powstająca struktura bezpieczeństwa regionalnego, a Ukraina znalazłszy się w strefie buforowej między Rosją i NATO, pozostanie sama ze swymi problemami. W taki sposób rozpad nienarodzonego GUUAM jest najbardziej niepożądanym dla Ukrainy” - kończy autor.

Natalia Baluk zamieściła we lwowskiej gazecie „Wysoki zamok” artykuł pt. „Portfele w zamian za rządowy program” (24-30.03.00), w którym pisze, że polityka kadrowa Juszczenki absolutnie nie zadowala pewnych kręgów finansowo-politycznych i stała się kością niezgody między rządem i parlamentarną większością.

Osoby obrażone z powodu niewłaściwego, ich zdaniem, doboru kadr, wykorzystają pierwszą lepszą okazję, aby podstawić nogę premierowi, a taką sposobność daje program rządowy. Przewodniczący komitetu do spraw polityki przemysłowej i przedsiębiorstw M. Brodski powiedział wprost, że los rządowego programu (czytaj samego rządu) zależy od tego czy odbędą się zmiany kadrowe w gabinecie Juszczenki. Biorąc pod uwagę nieukrytą agresywność Brodskiego, można przypuszczać, że osobiście dla siebie wypatrzył on jakieś krzesło ministerialne. Również inni dostojnicy mają ochotę na ministerialne portfele. Frakcje, które przegrały przy rozdzielaniu ministerialnych portfeli, teraz mają szansę odnieść podwójne zwycięstwo: wejść do rządu, mając już sporo komisji w parlamencie. Ale ten scenariusz stanie się możliwy, jeżeli Juszczenko okaże słabego ducha i zgodzi się na reguły gry dyktowane przez kręgi finansowo-polityczne. Jednak wygląda na to, że premier minister i kilku członków rządu ma zamiar raczej podać się do dymisji niż zgodzić się na inne reguły gry.

Archiwum ABCNET 2002-2010