STRATEGIA DLA ROSJI
Czasy Jelcyna przejdą do historii Rosji jako jedyny oprócz kilkumiesięcznych rządów Kierieńskiego okres wolności słowa i powierzchownej ale jednak demokracji. Obecnie ku zadowoleniu mieszkańców tego kraju eksperyment został zakończony i wracają asceza oraz marzenia o "wschodniosłowiańskim imperium". Jak uda się jego wskrzeszenie trudno powiedzieć, ale asceza już się zaczęła od podniesienia cen "narodowego trunku".
Koniec wolnego słowa
Koniec z kłótniami. Nareszcie znów wszyscy będą myśleli to samo, tak samo i co najważniejsze będą wiedzieli co i jak myśleć. I to bez cenzury. Spośród gazet pozostał jeszcze tylko dziennik "Siegodnia", który nie realizuje zamówień frontu ideologicznego. Na szczęście jego dni są policzone. Na 6 kanałów telewizyjnych jedynie NTW stara się w miarę obiektywnie przekazywać informacje ale i na nią jest sposób. Główny akcjonariusz Gazprom zapowiedział już sprzedaż swych udziałów. NTW niebawem utraci niezależność i będzie musiała realizować obowiązkową linię propagandową wyznaczaną przez ORT Bieriezowskiego, gdzie można zobaczyć jak "naród czeczeński wita swych wyzwolicieli z Armii Rosyjskiej, a samoobrona daje odpór terroryzującym Czeczeńców bandytom Maschadowa".
Najnowocześniejszy instrument komunikacji, internet już znalazł się pod kontrolą, co zbliża Rosję do przodujących pod tym względem Chin Ludowych. Wypisanie adresu radia "Swoboda" powoduje natychmiast zatrzymanie pracy komputera i konieczność jego zresetowania.
Wszystkie poważne periodyki politologiczne, nie mówiąc już o prasie codziennej, są pełne rozważań o konieczności powstrzymania rozszerzenia "zagrażającego Rosji NATO" i przywrócenia jej pozycji mocarstwowej. Liberalna inteligencja grawitująca wokół Gorbaczowa w okresie przebudowy, teraz zajmuje się problemem wskrzeszania państwowości rosyjskiej (czytaj: imperium).
Charakterystyczną oznaką tej zmiany był list do prokuratury tysiąca intelektualistów Petersburga, którzy żądali zakazania w NTW programu satyrycznego "Kukły", ponieważ żartuje się w nim z przywódców politycznych, w tym o zgrozo, z Putina. Później w NTW pokazywano program, w którym widzowie i politycy na poważnie dyskutowali czy wolno żartować z tych ostatnich.
Putin wirtualny
Jak stwierdził ostatnio w audycji telewizyjnej Gorbaczow, Putin jest osobistością wirtualną. Jego obraz stworzyły media kierując się zapotrzebowaniem widzów i nie ma on nic współnego z osobą pokazywaną na zdjęciach.
Jaką strategię przygotowano dla Putina wskazuje nam wydana w styczniu 2000 roku w Moskwie książka Aleksieja Podberezkina i Wiktora Makarowa pt. "Strategia dla przyszłego prezydenta Rosji: rosyjska droga". Autorzy należą do nurtu narodowo-komunistycznego, są członkami KPFR i liderami ruchu politycznego "Dziedzictwo duchowe" Rosji. Przedstawiony tam program można traktować jako w dużej mierze plan, który zamierzają realizować siły stojące za "pełniącym obowiązki" po wyborach, gdyż zgadza się on z podjętymi już decyzjami i przyjętą linią propagandową.
Autorzy książki uważają, iż naród bez ideologii nie może istnieć. Nową ideologią łączącą Rosjan powinna być idea odbudowy państwowości (czytaj: imperium) rosyjskiej. Jej wypracowaniu ma służyć synteza materializmu i idealizmu oraz przyjęcie światopoglądu państwowo-patriotycznego.
Jakowlew, Gorbaczow i Szewardnadze likwidując w okresie pieriestrojki partię komunistyczną i nie dając nic wzamian, zniszczyli państwo. Dlatego teraz trzeba je obudować. Kiedy przed rokiem 1986 zapadła decyzja o zmianie ustroju, nie pomyślano o tym. Dziś więc trzeba tworzyć elitę państwowców zarówno spośród byłych komunistów jak i liberałów, którzy porzucili pozycje antypaństwowe.
Państwo korporacyjne
Podbieriezkin i Makarow proponują czasowe porozumienie i sojusz władzy z opozycją (komunistyczną) dla odbudowy imperium. "Historyczny kompromis" miałby doprowadzić do powstania koalicji "komunistów, tradycjonalistów i reformatorów. Jego platformą byłoby uznanie niepodzielność państwa i prowadzenie aktywnej polityki wobec Wschodu i Zachodu.
W praktyce autorzy proponują utworzenie rządu koalicyjnego i powołanie Rady Państwa jako najwyższego organu państwa składającego się z przedstawicieli władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej oraz głównych sił polityczych i organizacji społecznych. Rada decydowałaby o rozwiązywaniu najważniejszych problemów i doborze kadr na kierownicze stanowiska w państwie. Rosji potrzebna jest bowiem "demokracja arystokratyczna".
Ostatnie decyzje: porozumienie Putina z komunistami, którego efektem był wybór Selezniowa na przewodniczącego Dumy oraz propozycja współpracy z opozycyjnym Łużkowem i Primakowem stanowią pierwszy krok na drodze do powstania wielkiego obozu władzy.
W gospodarce autorzy programu dla prezydenta proponują trzecią, "rosyjską drogę" rozwoju, ani liberalno-rynkową, ani socjalistyczną tylko państwowo-kapitalistyczną.
Dla zbudowania optymalnego systemu rynkowego konieczny ma być "długi okres państwowego regulowania" gospodarką. W praktyce już mówi się w Rosji o odwrocie od prywatyzacji, powtórnej częściowej nacjonalizacji i przywróceniu interwencjonizmu państwowego.
Asceza zamiast dobrobytu
Odbudowa imperium kosztuje. Autorzy proponują więc zamiast konsumpcyjnego stylu życia i kopiowania USA - ascezę, dzięki której będzie rozwijała się "duchowość, kultura i wykształcenie". Owa duchowość to oczywiście idea rosyjska. I rzeczywiście, Rosjanie już od dawna nie zaciskali pasa. Tak dobrze im się żyło, że się całkowicie "odkulturalnili".
A na dodatek po co mają kopiować zachodnią demokrację, skoro sprowadza się ona obecnie do całkowitej manipulacji i kontroli społeczeństwem, co stwarza "zagrożenie dla osobowości".
Mocarstwa w przeszłości nie tylko ekspoatowały kolonie ale również budowały w nich infrastrukturę gospodarczą. Rosja natomiast jest jedynie grabiona przez Zachód i pracuje na Amerykanów (na utrzymanie wysokiego kursu dolara). Dlatego kontynuacja obecnej drogi sprawi, że Rosja nie będzie miała przed sobą nawet przyszłości kolonialnej i będzie grozić jej utrata suwerenności.
Gwarancją bezpieczeństwa Rosji jest poróżnienie Anglii, Francji, Niemiec i USA "ich zjednoczenie zawsze przedstawia potencjalne niebezpieczeństwo dla Słowian, a w szczególności dla Rosjan". Kiedyś doprowadziło ono do klęski w wojnie krymskiej a dziś w Jugosławii.
Nie ekspansji Zachodu
Od tysiąca lat, zdaniem Podbieriezkina i Makarowa, toczy się walka o zniszczenie "prawosławnej cywilizacji słowiańskiej". Tysiącletnia ekspansja Zachodu stworzyła teraz śmiertelne niebezpieczeństwo dla prawosławnego świata słowiańskiego.
Autorzy wymieniają trzy główne zagrożenia dla Rosji: zmiana sił na jej niekorzyść ("pod kontrolą USA w niektórych państwach WNP po cichu już uformował się blok antyrosyjski" i wpływy Ameryki umacniajł się na Kaukazie i w Turcji), rozwój Chin i zamrożenie stosunków z Japonią. Dlatego proponują rozwój współpracy Rosji, Chin i Japonii przeciwko USA, co stanowi nawiązanie do koncepcji Primakowa, który starał się stworzyć sojusz Rosji Chin i Indii.
Odbudowa imperium
Podział Rosji oznacza zdaniem autorów albo wprowadzenie rosyjskiej dyktatury narodowej albo dalszy chaos. Dlatego priorytet powinny uzyskać interesy narodowe, co pozwoli na rozpoczęcie "procesu wskrzeszenia niepodzielnej Rosji".
Głównym zadaniem narodowym będzie "wskrzeszenie Rosji w jej naturalnych historycznych granicach", a dokładniej "nadanie nowych sił Federacji Rosyjskiej i pokojowe odzyskanie wielkiego państwa w granicach istniejących do 1991 roku, zjednoczenie podzielonego Narodu i sztucznie zerwanych związków oraz zagwarantowanie potężnego skoku intelektualnego". Na tym jednak apetyty się nie kończą, gdyż od 10 lat patrzą na Rosję bezskutecznie jako na czynnik "decydujący o losie świata słowiańskiego" nie tylko Ukraińcy i Białorusini ale również Słowacy i Serbowie. Wiemy więc już komu grozić będzie w przyszłości "wyzwolenie" spod jarzma Zachodu.
Rosja powinna powiedzieć "zdecydowane "Nie" wzrostowi aktywności USA w przestrzeni postsowieckiej". Wzorcem powinna być "konsolidacja elity narodowej" jaką osiągnięto już na Białorusi. Można więc sądzić, iż przywracanie granic z 1991 roku przybrałoby formę rozszerzania ZBiRu. Pozwierdza to teza, iż "wskrzeszenie niepodzielnego państwa wschodnich Słowian" ma być "produktem naturalnego zbliżenia i jednoczenia wielu narodów, a nawet ich początkowych tworów państwowych".
"Koniecznością jest przekonywujące pokazanie, że Rosja wcale nie zapomniała nie tylko o etnicznych Rosjanach ale również o wspólnej histroii życia narodów w jednym państwie. Ponadto trzeba dać jasno do zrozumienia narodowym (a w rzeczywistości nacjonalistycznym) elitom, że można im wybić grunt spod nóg, jeśli tylko kierownictwu politycznemu Rosji nie zabraknie zdecydowania".
Gdy autorzy przechodzą do praktycznych zaleceń, natykają się na odwieczny problem Rosji - brak pieniędzy na sfinansowanie imperialnych zamierzeń. Dlatego proponują ekonomię wysiłku i skuteczność, co oznacza zaangażowanie tylko na wybranych frontach. Proponują więc przede wszystkim ofensywę medialną: "szerzenie wszystkimi dostępnymi środkami politycznymi i informacyjnymi idei nieuniknioności powrotu imperium".
Rosja ma popierać integrację Europy ale z "wzięciem pod uwagę interesów byłego bloku wschodniego". Będzie więc nas miał kto bronić przed "dyktatem i niewolą Brukseli".
Z posunięć bardziej konkretnych czytamy o reformie wojkowej, a zwłaszcza o podniesieniu wydatków na wojsko i jego wyposażenie. Należałoby zwłaszcza rozwijać strategiczne i taktyczne siły jądrowe. Putin już podjął decyzje o podwyższeniu wydatków na armię.
Podbieriezkin i Makarow wypowiadają się za rozbrojeniem ale na warunkach korzystnych dla Rosji (zmniejszenie wysiłku - uzyskanie przewagi). Chcieliby więc zawarcia nowej umowy o ograniczeniu konwencjonalnych sił zbrojnych w Europie między wszystkimi zainteresowanymi krajami, zakazu rozmieszczenia sił NATO w nowych krajach członkowskich oraz zmniejszenia ograniczeń nałożonych na Rosję na Kaukazie. Dodajmy, że w tym ostatnim przypadku Rosja i tak już złamała te postanowienia przy milczącej zgodzie Zachodu.
Idea odbudowy wschodniosłowiańskiego imperium powinna być już głównym hasłem marcowych wyborów prezydeckich.
Nasza odpowiedź
Jeśli nie chcemy pewnego dnia dowiedzieć się, że podobnie jak Słowacy czekamy na "ochronę" ze strony Rosji, musimy podjąć wyzwanie medialne z Rosją na terenie Ukrainy i Białorusi. Tam będzie dycydował się bowiem los "wskrzeszonego imperium wschodniosłowiańskiego". Oznacza to nie tylko wciąganie Ukrainy do NATO, a więc działanie na poziomie państwowym, ale przede wszystkim konieczność dotarcia w językach ukraińskim i białoruskim do tych społeczeństw przez TV, radio, internet, programy oświatowe i szkoły wyższe z wiadomościami o świecie, z wartościami europejskimi i alternatywnym wobec rosyjsko-sowieckiego sposobem życia i myślenia.