ARCHIWUM MITROCHINA - 50 LAT SOWIECKIEJ INFILTRACJI ZACHODU. WŁOSI TEŻ LUSTRUJĄ
Latem 1992 roku Wasilij Mitrochin zapukał do drzwi ambasady amerykańskiej w Rydze proponując kopie kilku tysięcy dokumentów z archiwów KGB. CIA nie była jednak zainteresowana ofertą i odesłała zbiega z kwitkiem. ZSRS już nie istniał, po cóż więc zagłębiać się w stare tajemnice i psuć sobie stosunki z "budującą demokrację" Rosją. Mitrochin zwrócił się wówczas do Anglików, którzy zainteresowali się zawartością archiwum i szybko przerzucili ich właściciela wraz z cennym bagażem do Wielkiej Brytanii. Dziś już każdy może zapoznać się z "Archiwum Mitrochina", bo taki tytuł nosi książka właśnie wydana w Londynie i oparta na wywiezionych dokumentach.
10 lat mrówczej pracy
Dziś 77 letni pułkownik Wasilij Mitrochin wstąpił na służbę do KGB w 1948 roku, jak przyznał w wywiadzie dla "The Sunday Timesa", "z pobudek ideowych". Po wielu latach pracy rozczarował się jednak do systemu i wówczas postanowił "pokazać światu ogrom wysiłku jaki dokonała ta piekielna machina... uważałem to za swój obowiązek rosyjskiego patrioty" - dodaje.
Mitrochin pracował w centrali KGB jako bibliotekarz, porządkował, katalogował i pieczętował najwartościowsze raporty KGB redagowane począwszy od lat 1930-tych. W połowie lat 1970-tych, przy okazji kolejnej przeprowadzki archiwum, wpadł na pomysł, by skopiować najważniejsze raporty i odtąd przez 10 lat, aż do przejścia na emeryturę w 1985 roku, systematycznie przepisywał tajne dokumenty na kawałkach papieru, które wynosił w skarpetkach, a następnie jeszcze raz przepisywał na maszynie i chował w blaszanych pudełkach w ogrodzie swej podmoskiewskiej daczy i pod jej podłogą.
Mitrochin skopiował w ten sposób w sumie około 300 tys. dokumentów i spokojnie czekał na okazję przedostania się na Zachód. Kiedy w 1992 roku Amerykanie z ambasady w Rydze odmówili zainterosowania się jego zbiorami, m.in. dlatego że nie były to oryginały, emerytowany pułkownik zwrócił się do najbliższego zachodniego poselstwa i 7 września 1992 był już w Anglii.
Mitrochin miał jednak z sobą tylko kilka tysięcy kopii, reszta czekała natomiast nadal w ogródku jego daczy. W ciągu kilku tygodni MI6, czyli brytyjski kontrwywiad, wysłał do Rosji nieznanego na tamtym terenie oficera, który wykopał pozostałe dokumenty i przewiózł je do ambasady brytyjskiej w Moskwie, skąd trafiły do Londynu. Całość mieści się w 6 kufrach. Raporty zawierają m.in. nazwiska oficerów prowadzących oraz jedynie kryptonimy ich agentów i informatorów i dopiero trzeba ich zidentyfikować.
W 1996 roku ówczesny rząd konserwatywny zgodził się na opublikowanie danych z archiwum Mitrochina. Zadanie opracowania przywiezionego materiału powierzono Christopherowi Andrew, profesorowi z Cambridge, który już w 1985 roku wydał historię MI6, a po 1990 roku razem z Olegiem Gordijewskim, szefem rezydentury KGB w Londnie, który przeszedł na stronę zachodnią, napisał trzy książki na temat historii KGB. Blisko tysiącstronnicowa książka ukazała się 17 września, natomiast obszerne streszczenia jej rozdziałów poświęconych sowieckiej infiltracji Wielkiej Brytanii drukuje "The Times" i "The Sunday Times". W innych krajach Europy i w USA archiwum Mitrochina wzbudziło mniejsze zainteresowanie.
"Agent Romeo"
John Symonds, dziś 63 letni były dedektyw Scotland Yardu, uciekł z kraju w 1969 roku, gdy "The Times" oskarżył go o branie łapówek od przestępców i wysyłanie ludzi do więzień na podstawie sfałszowanych dowodów.
W Morocco, gdzie ukrywał się w 1972 roku, spotkał Francuza "Marcela", agenta sowieckiego który go zwerbował. Symonds przedstawia się oczywiście jako ofiara misternie przygotowanej intrygi, ale w rzeczywistości chętnie pracował dla KGB do 1980 roku, kiedy powrócił o kraju. Został wówczas skazany na 2 lata więzienia za korupcję. W czasie śledztwa przyznał się do pracy dla KGB ale służby specjalne nie dały mu wiary. I to mimo, że opowiedział o swojej historii w styczniu 1985 roku w wywiadzie dla "Daily Express".
Teraz w archiwum Mitrochina znaleziono potwierdzenie jego roli. Ale materiały Mitrochina były znane już od 1992 roku, a Symondsa, który po pobycie w Portugalii ponownie wrócił do kraju w 1998 roku nikt nie niepokoił. Dziś konserwatyści żądają jego aresztowania i ukarania, gdy tymczasem "agent Romeo" opowiada o swoich wyczynach w telewizji.
Symonds początkowo podróżował po świecie z przesyłkami KGB, ale wkrótce jego zadanie miało polegać na uwodzeniu kobiet pracujących w ambasadach brytyjskich. Wiadomo, że dwie jego "ofiary" były zatrudnione w poselstwie brytyjskim w Moskwie. W sumie "Romeo" miał dokonać 100 miłosnych podbojów dla KGB.
Jak sam wspomina, uczyły go jak być dobrym kochankiem dwie piękne dziewczyny z KGB. "To było bardzo przyjemne"- podkreśla teraz w wywiadach.
Symonds przekazywał też informacje o skorumpowanych oficerach, tym samym ułatwiając KGB zwerbowanie niektórych z nich.
Stalin więdział więcej niż Attlee
W 1994 roku na podstawie archiwum Mitrochina zidentyfikowano agentkę "Holę", która wydała tajemnice brytyjskiej bomby atomowej, jako Melitę Norwood, dziś już 87 letnią staruszkę. MI5 nie poinformowało jednak o tym fakcie rządu, a jedynie zwróciło się do prokuratora generalnego, Johna Morrisa z prośbą o radę czy pociągnąćwinną do odpowiedzialności. Jego opinia, iż jest na to za późno, rozstrzygnęła kwestię.
MI5 i MI6 tłumaczą się dzić, że nie rozpoczynały śledztwa w sprawie "Holi", by nie alarmować innych podejrzanych w bardziej aktualnych dochodzeniach.
Malcolm Rifkind, ówczesny szef MSZ, twierdzi, że wydając zezwolenie w 1996 roku na publikacje archiwum nic nie wiedział o roli Norwood. Prasa brytyjska oburza się jednak, że o "Holi" poinformowano naukowca Andrew, a sprawę ukryto przed parlamentem.
Jack Straw, minister spraw wewnętrznych dowiedział się o Norwood dopiero w grudniu 1998 i wtedy też nie poinformował parlamentu, ale oburzył się gdy "The Times" ujawnił rolę "Holi". Premier Tony Blaire został powiadomiony o wszystkim dopiero około 10 wrzesnia.
Pod naciskiem opinii publicznej Straw zapowiedział teraz śledztwo w sprawie sposobu w jaki MI5 i MI6 potraktowały przypadek Norwood.
Melita Sirnis urodziła się w 1912 roku. Jej ojciec, introligator z zawodu był emigrantem łotewskim. Dla ruchu komunistycznego tłumaczył prace Lenina, Liebknechta i Trockiego.
"Hola" od 1937 roku była tajnym członkiem partii komunistycznej i w tym okresie rozpoczęła też pracę dla Sowietów, co przeczy tezie, iż tajne służby ZSRS nie rekrutowały członków partii.
Melita pracowała wówczas jako sekretarka Brytyjskiego Stowarzyszenia Badań nad Metalami Nieżelaznym w Euston, które po wojnie miało zająć się przygotowaniami do wyprodukowania brytyjskiej broni atomowej.
Od 1937 roku przez 30 lat Hola przekazywała informacje Sowietom, ale największą wartość miała jej praca w latach 1945-1949. To wówczas Stalin był lepiej poinformowany o brytyjskim programie nuklearnym niż premier Attlee.
W 1949 roku Norwood odebrano przyznane jej w 1945 roku prawo dostępu do tejemnic rządowych z powodu jej powiązań komunistycznych. W 1962 roku ponownie odmówiono jej tego prawa, a w 1965 roku prowadzono przeciwko niej śledztwo, które zakończyło się stwierdzeniem, że w latach 1940-tych była szpiegiem ale nie znaleziono żadnych dowodów i pozostawiono w spokoju.
Melita Norwood była już podejrzewana przez MI5 wcześniej, w latach 1940-tych.
W 1949 roku Amerykanie odczytali szyfrówkę wysłaną z Moskwy do rezydentury brytyjskiej w 1944 roku stwierdzającą, że "materiał Tiny na temat Enormoz jest bardzo cenny", nie mogli jednak zidentyfikować Tiny. Dziś wiemy, że to była Melita Norwood.
Uratował ją pradopodobnie Kim Philby, również agent sowiecki, który jako brytyjski oficer łącznikowy pracował w Waszyngtonie (1949-1951) i miał przekazać informacje amerykańskie dotyczące odczytanej szyfrówki do Londynu. Kim Philby rzucił podejrzenie na Henię Peierls, rosyjską żonę jednego z brytyjskich fizyków pracujących przy projekcie Manhattan, którego protegowanym był Klaus Fuchs, kolejny agent sowiecki przekazujący tajemnice bomby do Moskwy.
Za swoje zasługi Norwood otrzymała Order Czerwonego Sztandaru, dwa razy spędziła wakacje w ZSRS i dostawała pieniądze "na drobne wydatki".
W wywiadzie dla "The Timesa" zdemaskowana "Hola" stwierdziła: "nie czuję się winna. Nie doprowadziłam kraju do upadku... To był specjalny przypadek. Patrzę na niego jako na pomaganie Rosji raczej niż na zdradzanie tego kraju... Jeśli na przykład rząd zdecydowłby się pracowaćprzeciwko Kubie ... a żywię dla niej wielki podziw, Pomagałabym im. Zrobiłabym to ponownie".
Na informacje o postępku Mitrochina zareagowała": "A to sukinsyn. Jako dobra pacyfistka nie mogłabym jednak go zastrzelić".
Dziś "Hola" służy idei kolportując co sobotę 30 egzemplarzy komunistycznego "Morning Star".
12 agentów na emeryturze
W sumie archiwum Mitrokhina pozwala na zidentyfikowanie 6 agentów, choć zdaniem Andrew można ich zidentyfikować dwa razy tyle.
Jednym z nich jest były urzędnik ministerstwa obrony występujący pod kryptonimem "Hunt", zwerbowany w 1967 roku przez Melitę Norwood, czemu ta oczywiście zaprzecza. W końcu lat 1970-tych otrzymał on od KGB 9 tys. funtów na założenie małego przedsiębiorstwa zapewne w celu prowadzenia wywiadu technologicznego. "Hunt" był tak cenny, że ze względów bezpieczeństwa kontrolowano go przez francuskiego agenta "Maire˘ a", a nie przez londyńską rezydenturę. "Hunt" został już zidentyfikowany przez MI5.
Działacza związkowego "Williama" zwerbował w 1970 roku oficer KGB, Borys Densow, który występował jako działacz związkowy w czasie wizyty "Wiliama" w ZSRS. Przekazywał on informacje na temat ruchu związkowego i Partii Pracy, jednak po grudniu 1975 roku zrezygnowano z jego usług.
Zmarły w 1976 roku Tom Driberg, pisarz i radiowiec, poseł Partii Pracy, został z łatwością zwerbowany z powodu swoich skłonności homoseksualnych. Dla KGB pracował pod kryptonimem "Lepage".
Zmarły w 1991 roku Raymond Fletcher, pseudonim "Peter", poseł labourzystoski w latach 1964-1983 i dziennikarz zwerbowany został w 1962 roku, ale w 1963 KGB dowiedziało się, że "Peter" pracuje również dla Czechów i zerwało z nim kontakty.
Departament V planował zerwanie inwestytury Księcia Wali w 1969 roku, wysadzając most na drodze z Porthmadog do Caernafon w Wali i zrzucając odpowiedzialność za ten czyn na walijskich nacjonalistów ale wycofano się z obawy, że powiązania KGB wyjdą na światło. Traf chciał, że niezależnie od KGB dwu walijskich nacjonalistów, nazwanych później "Męczennikami z Abergele", rzeczywiście wysadziło wspomniany most ponosząc przy tym samemu śmierć.
Sowieci mieli uzbroić IRA i planowali przewiezienie broni oraz lądowanie oddziałów dywersyjnych w Szkocji w ramach akcji sabotażu w całej Europie.
Według niektórych źródeł archiwum Mitrochina zawiera dane dotyczące 37 agentów, którzy operowali na terenie Wielkiej Brytanii.
Za 30 funtów złota
Po zakończeniu wojny Brytyjczycy wydali Sowietom na pewną śmierć 70 tys. Kozaków. Historyk brytyjski, książę Nikołaj Tolstoy opisał tę historię, określając jako "przestępcę wojennego" obecnego lorda Aldingtona, a ówczesnego brygadiera Toby Low odpowiedzialnego jako szef sztabu V Korpusu Brytyjskiego w Austrii za wykonanie tej decyzji.
W procesie o oszczerstwo, które lord Aldington wytoczył historykowi w 1989 roku, Tołstoj został skazany na zapłacenie 1,5 mln funtów odszkodowania.
Archiwum Mitrochina rzuca nowe światło na całą sprawę. Wspomina ono pewnego podpułkownika, który został przekupiony 30 funtami złota za wydanie Smierszowi generałów: Piotra Krasnowa, Andreja Szkuro i Sułtana Gireja. Sowieci obiecali Anglikowi, że jeśli dostrczy generałów będzie mógł zatrzymaćich złoto. Smiersz wiedział o złocie od kochanki Szkuro, Jeleny która wpadła w jego ręce. Tony Low mógł, choćnie musiał, byćowym pułkownikiem.
Raj agentów
Francja była rajem dla agentów, zwłaszcza dla "agentów wpływu", których zadaniem było sterowanie opinią publiczną i politykami w kierunku wyznaczanym przez KGB. Co najmniej 50 agentów zinfiltrowało administrację państwową, sfery polityczne, kręgi intelektualne i służby specjalne. Dziesiątki dziennikarzy świadomie lub nie służyły interesom sowieckim, czemu sprzyjały antyamerykańskie nastroje społeczeństwa i jego elit politycznych, zarówno lewicowych jak też prawicowych.
Szczególnie znany w tej roli był dziennik "Le Monde", który w archiwum Mitrochina występuje pod kryptonimem "Viestnik". Według paryskiej rezydentury dwu z jego znanych dziennikarzy i wielu współpracowników pracowało dla KGB. "Le Monde" oczywiście odrzuca zarzut, iż był manipulowany przez KGB, ale dla każdego krytycznego cztelnika jego prosowiecka linia nie ulegała wątpliwości.
W latach 1960-tych i 1970-tych agenci wpływu działali nie tylko w "Le Monde" ale również w Agence France Presse i w "L˘ Expresse". 6 najlepszych agentów sowieckich we Francji było właśnie dziennikarzami.
Archiwum Mitrochina wymienia "Broka" i "Andre" nie podając tytułu gazety, do których pisali. "Brok" utrzymywał bezpośredni kontakt z samym Andropowem, zaś "Andre" miał dostęp do prezydenta Georgesa Pompidou.
KGB finansowało "La Tribune des Nations" wydawaną przez Andre Ulmanna (1912-1970), tajnego członka KPF. Ulmann otrzymał od KGB na ten cel 3,5 mln franków.
KGB finansowało również czasopisma wydawne przez Pierre Charles Pathe, agenta KGB bliskiego gaulistom skazanego w 1979 roku.
Charles Hernu, nieżyjący już minister obrony Francois Mitterranda był agentem bułgarskim, przejętym później przez KGB, o czym powiadomił zbiegły agent rumuński. Synowie Hernu wytoczyli proces o zniesławienie pamięci ojca, a prasa prześcigała się w udowadniani, iż było to tylko pomówienie. Teraz archiwum Mitrochina potwierdziły słowa Rumuna.
Hernu miał wspólne biuro w Krajowym Centrum Handlu Zgranicznego z Aleksandrem Kożewem, filozofem heglistą pochodzenia rosyjskiego (1902-1968), który również był agentem sowieckim i odgrywał ważną rolę jako łącznik między KGB a Hernu.
W książce Mitrochina mówi się o dwu starych socjalistach dostarczających KGB bardzo cenione informacje.
Jeden z nich, noszący kryptonimy "Roter", "Giles" i "Gilbert", dostarczał "wewnętrzną informację z bliskiego otoczenia prezydenta Mitterranda" z początku lat 1980-tych. Zwerbowany przez Czechów w 1955 roku, dla których pracował jako "Roter", w 1956 roku przejęty został bezpośrednio przez KGB.
Opisowi temu odpowiada Claude Estier, obecny przewodniczący senackiego klubu Partii Socjalistycznej i bliski współpracownik prezydenta Mitterranda.
"Le Monde" ujawnił, iż posiada kopię noty zredagowanej w latach 1982-1983 na prośbę prezydenta Mitterranda przez DST (Direction de la surveillance du territoire) czyli kontrwywiad na temat penetracji sowieckiej lewicowych partii politycznych. Nota również wymienia agenta zwerbowanego przez Czechów w 1955 roku i przejętego przez KGB w 1970 roku, identyfikując go z Estierem. Mitterrand wiedział o roli swego współpracownika i dlatego po 1981 roku Estier nie zajął żadnego stanowiska w socjalistycznym rządzie.
Drugi agent w Partii Socjalistycznej o pseudonimie "Drom" zwerbowany został w 1961 roku i nie został dotąd zidentyfikowany. "Drom" pobierał przez 12 lat wynagrodzenie w wysokości 1500 franków miesięcznie. Po zainkasowaniu większej sumy na spłatę długów przeszedł jednak na stronę DST.
Ważnym agentem był szyfrant we francuskim MSZ o kryptonimie "Jour" (Dzień). Pracował on dla Sowietów nieprzerwanie od 1945 aż do 1982 roku i ułatwił werbunek wielu pracowników MSZ. Służby francuskie uprzedzone o jego roli przez zbiega z KGB położyły kres działalności "Joura" w 1983 roku i w ramach retorsji Francja dokonała wówczas ekspulsji 47 dyplomatów sowieckich.
"Jour" dostarczył KGB na przykład informacji wywiadowczych w okresie kryzysu berlińskiego w 1948 roku oraz kopie korespondencji ambasad francuskich w Waszyngtonie i Moskwie z Paryżem w czasie kryzysu kubańskiego w 1962 roku.
KGB używało zmarłego w 1991 roku businessmana Francois Saar-Demichel, który miał szerokie kontakty z gaullistami. To z nim wynegocjowano sprzedaż systemu secam telewizji sowieckiej.
Na początku lat 1950-tych wśród wartościowych agentów archiwum Mitrochina wymienia: "Nosenkę", "Szirokowa", "Korablewa" i "Dubrawina" w Sdece (wywiad francuski); Goriaszewa w DST, "Giza" w kontroli policyjnej, "Izwekowa" w MON i "Piżo" w ministerstwie marynarki.
Tajne arsenały
Archiwum Mitrochina mówi o składach broni, materiałów wybuchowych i sprzętu radiowego ukrytych w Ameryce Północnej, Japonii, Izraelu i Europie Zachodniej. Miały one posłużyćagentom KGB do sabotowania rurociągów, rafinerii, mostów itp. w ostatecznej konfrontacji z Zachodem. Zakopywano je w lasach, w pobliżu instalacji do sabotowania których miały byćużyte, w wodoszczelnych kontenerach obliczonych na 30 lat przebywania pod ziemią.
Dotychczas pisał o tym Suworow ale nie uwierzono mu, ponieważ żaden magazyn nie został odnaleziony. Teraz według wskazówek z archiwum Mitrochina jeden kontener odkopano w Szwajcarii, a cztery w Belgii.
Brytyjczycy powiadomili Belgów dopiero w październiku 1998 roku o zakopanych pojemnikach. Według wskazówek z archiwum Mitrochina 6 listopada odkopano trzy aluminiowe kontenery w lesie Hal i Soignes a Groenendael w Brabancie i czwarty w Heverlee zawierające sprawne radiostacje z drugiej połowy lat 1960-tych.
Instrukcja z 1972 roku mówi o sprawdzeniu kryjówek z materiałami dywersyjnymi ukrytych w 1966 roku.
Igor Wojtecki, pseudonim "Paul", przybrał tożsamość Emila Evraerta, syna Ernesta, Belga który mieszkał w ZSRS do 1933 roku i matki Niemki. Wojtecki-Evraert dostał paszport belgijski w 1962 roku w gminie Bellecour gdzie pracował agent KGB o kryptonimie "Rag". Z nową tożsamością "Paul" udał się do Anglii, gdzie dziłał do 1975 roku jako "tajny agent XIII departamentu KGB". Wówczas został odwołany i powierzono mu stanowisko instruktora sabotażu wojskowych baz angielskich, irlandzkich, szkockich, francuskich, belgijskich, hiszpańskich i amerykańskich. Wojtecki udał się w podróż po Europie i Stanach w celu wyselekcjonowania miejsc do lądowania oddziałów dywersyjsnych i obiektów, gdzie miano dokonać aktów dywersji w latach 1960-tych i 1970-tych.
W 1963 roku KGB miało wysłać agentów z zadaniem dokonania aktów sabotażu w Irlandii Północnej i w Szkocji.
Sparaliżować USA
Dzięki informacjom z archiwum Mitrichina w USA aresztowany w lutym 1996 roku Roberta Lipkę, urzędnika w Krajowe Agencji Bezpieczeństwa - NSA. Został on skazany na 18 lat więzienia we wrześniu 1997 roku. Lipka zajmował się w centrali NSA w Marylandzie dystrybucją i niszczeniem tajnych materiałów. Jego informacje przekazane KGB dotyczyły przede wszystkim łączności elektronicznej.
Archiwum Mitrochina pozwala na ponowne otwarcie sprawy dyplomaty Feliksa Blocha, którego zwoniono z pracy w atmosferze podejrzeń w 1989 roku, po sfilmowaniu go jak wręczał teczkę sowieckiemu agentowi w Paryżu. Wówczas Blocha jednak nie oskarżono.
Z książki Mitrochina usunięto jednak informacje bardziej aktualne o innych agentach ze względu na dobro toczących się, nowych dochodzeń. Dziesiątki nierozwiązanych przypadków znajdą prawdopodobnie swoje zakończenie dzięki archiwum Mitrochina.
Henry Kissinger, doradca do spraw bezpieczeństwa prezydenta Nixona podsłuchiwany był regularnie przez KGB. Sowieci rejestrowali nawet rozmowy Kisingera z narzeczoną.
KGB zainstalowało posłuch w sali obrad Senackiej komisji spraw zagranicznych na Kapitolu.
Niezachowywanie środków bezpieczeństwa w amerykańskich sferach związanych z obroną było zadziwiające. Według CIA połowa rozwiązań wojskowych zastosowana w Sowietach oparta była na kradzieży z Zachodu.
W sferze dezinformacji KGB rozpowszechniało wieści, że to CIA zamordowała prezydenta Kennediego. Podjęto też kampanię przeciko szefowi FBI, Edgarowi Hooverowi, przedstawiając go jako transwestytę.
KGB podjęło próbę rekrutacji Zbigniewa Brzezińskiego gdy był on doradcą prezydenta Cartera do spraw bezpieczeństwa.
Głównym celem akcji sabotażowych KGB miała byćAmeryka Ârodkowa, ale broń przemycana też do USA za pośrednictwem robotników meksykańskich i zakładano magazyny materiałów dywersyjnych w pobliżu baz wojskowyhc (podobnie jak w Europie w niedaleko baz NATO). KGB planowało akcje sabotażu w porcie w Nowym Jorku, wysadzenie tam, elektrowni, wodociągów oraz naftociągu prowadzącego z El Passo w Texasie do Costa Mesa w Kalifornii. Jak podało CBS środki wybuchowe są do dziś zakopane w pobliżu miejsca, gdzie miała nastąpić akcja.
W Kanadzie KGB planowało sabotowanie przemysłu naftowego i gazowego
Myślano o wysadzeniu murzyńskich bloków i oskarżenie o to białych rasistów. Jednocześnie KGB rozpowszechniało rasistowskie pamflety oraz oszczerstwa przeciwko Lutherowi Kingowi, którego Moskwa uważała za niebezpiecznego dla jej interesów z powodu jego umiarkowanego stanowiska politycznego. Dlatego sugerowano, że był on opłacany przez prezydenta Lyndona Johnsona.
Kanadyjska trampolina
Kanada służyła za trampolinę do przerzucania agentów do USA. Po zalegalizowaniu i zyskaniu nowej tożsamości mogli oni łatwo przenosićsię do Stanów.
W 1962 roku przybył do Kanady wraz z żoną i 4 letnim synem Niemiec Sudecki, Rudi Hermann. W rzeczywistości był to czeski wopista, Dalibar Volouszek zwerbowany przez KGB i używający tożsamości Niemca, który zmarł w czasie wojny.
"Hermann" kupił w centrum Toronto restaurację Harold˘ s Famous Delikatessen, ponieważ często bywali tam pracownicy CBC. Dwa lata później sam rozpoczął pracę w CBC jako inżynier dźwięku i zaczął uczęszczaćna kursy reżyserskie. W 1968 roku robił filmy wyborcze dla liberałów i zaprzyjaźnił się z Pierrem Trudeau, ówczesnym premierem Kanady.
W tym też roku odnoszący sukcesy i popularny reżyser przeniósł się do Stanów. Stamtąd musiał jednak uciekać w 1970 roku.
KGB nie przebacza. Jeszcze w 1975 roku szukało kontaktu na swego dawnego agenta, Igora Guzenkę, który uciekł do Kanady w 1945 roku (zmarł w 1982). Sowieci chcieli dojść do Guzenki przez konserwatywnego posła, Thomasa Cossitta, gdy jednak nie udało się go zwerbować, podjęli "aktywne środki" celem jego kompromitacji. Wdowa po Cossitcie wspomina teraz, że mąż zdawał sobie z tego sprawę i cały czas był bardzo ostrożny spodziewając się prowokacji.
Jewgenii Brik przybył do Halifaxu w 1951 roku z zadaniem zalegalizowania się w Montrealu. KGB nadało mu tożsamość Davida Soboloffa, Torontończyka, który emigrował wraz z rodziną do ZSRS. Brik-Soboloff założył sklep fotograficzny i przystąpił do wykonywania zadania ale zakochał się w żonie pewnego żołnierza z Ontario, która namówiła go na przejście na stronę kanadyjską. Brik został podwójnym agentenm ale w 1955 roku KGB go zdemaskowało.
50 nowych spraw
W oparciu o archiwum Mitrochina Wielka Brytania przekazała setki wskazówek Niemcom o szpiegach na ich terenie ale rząd niemiecki nie był zadowolony ze względu na przedstawienie w niekorzystnym świetle kanclerza Willy Brandta i wielu innych polityków. Archiwa spowodowały jednak wszczęcie 50 śledztw.
KGB próbowało dwukrotnie zwerbowaćWilly Brandta w roku 1940 i pod koniec lat 1970-tych oraz Oskara Lafontaine w 1981 roku.
---------
Christopher Andrew, Vasili Mitrokhin, Andrew, The Mitrokhin Archive: the KGB in Europe and the West, London 1999, s. 996
Publikacja książki Wasilija Mitrochina wywołała w Italii skandal, gdyż okazało się, że włoska część dossier Mitrochina, zawierająca ponad 200 nazwisk i pseudonomiów agentów sowieckich działających na tym terenie, przekazana wcześniej przez Anglików kontrwywiadowi włoskiemu nie dotarła do wymiaru sprawiedliwości, zaś lewicowo-centrowy rząd byłego komunisty Massimo D’Alemy odmówił ujawnienia nazwisk agentów, aby "w wyjątkowo poważny sposób nie zaszkodzić" bezpieczeństwu państwa. Były prezydent Francesco Cossiga w liście otwartym do premiera D’Alemy zażądał by komisja śledcza d/s dossier KGB zbadała wszystkie podmioty polityczne w tym WłPK.
Zaginione dossier
Włoska część dossier Mitrochina przekazywana przez Anglików partiami począwszy od 23 marca 1995 do 10 listopada 1998 roku liczy 261 raportów i 645 stron. Dokumenty pełne są nazwisk polityków, urzędników, dziennikarzy, dyplomatów, sowieckich agentów wpływu. Prokuratura rzymska przesłuchała szefa kontrwywiadu SISMI, admirała Gianfranco Battelli i dwu funkcjonariszy chcąc odtworzyć drogę jaką przebyło dossier Mitrochina. Z jednej strony były minister obrony Andreatta utrzymuje, że poinformował premiera gdy dowiedział się o sprawie Mitrochina od Anglików, z drugiej zaś ówczesny premier Romano Prodi twierdzi, że nie dostał od Andreatty niczego na piśmie, żadnej listy domniemanych agentów.
Prodi powołuje się na swoją rozmowę z końca października 1996 roku z gen. Sergio Siracusa, ówczesnym szefem karabinierów i SISMI, który miał wspomnieć o operacji angielskiej przeciwko domniemanym szpiegom sowieckim. Kontrwywiad zdecydował wówczas by w powodu braku dowodów nie informować policji sądowej. Taki sam wniosek zapadł w rozmowie Prodiego z Andreattą.
Dziś mało kto wierzy, iż były premier a obecny przewodniczący Komisji Europejskiej nie znał treści dossier Mitrochina. Oznacza to, że poprzedni rząd zataił przed parlamentem, wymiarę sprawiedliwości i opinią publiczną zawartość archiwum Mitrochina. Zdaniem gen. Siracusa aktualny szef SISMI, Battelli nie poinformował rządu ani w momecie jego zmiany w październiku 1998 roku ani w momencie przybycia ostatniej partii dossier. Gdyby zatem nie opublikowano książki Mitrochina, jego archiwum nigdy nie zostałoby udostępnione opinii publicznej.
Razem z dossier Mitrochina rząd otrzymał listę ponad 200 nazwisk agentów notorycznych i informatorów okazjonalnych zwerbowanych w latach 1960 i 1970-tych. Rząd D'Alemy, wzorem swego poprzednika, postanowił nie podawać do wiadomości opinii publicznej nazwisk agentów sowieckich. Chciano postąpić inaczej niż gabinet Forlaniego, który w 1981 roku ujawnił skład prawicowej loży masońskiej P2, oskarżanej o infiltrację struktur państwowych.
Dopiero nacisk opinii publicznej spowodował wycofanie się D'Alemy i nagle, 11 października dossier Mitrochina zostało przekazane na polecenie rządu przez Prokuraturę Rzymską parlamentarnej komisji śledczej, która ma za zadaniem zbadanie zasadności zarzutów i identyfikację agentów ze świata politycznego.
Pierwsze nazwiska
Wśród pierwszych nazwisk, które ujawniono znaleźli się: jeden z leaderów partii komunistycznej, "zaufany kontakt", Armando Cossutta; również "zaufany kontakt" były wicepremier Francesco de Martino; "utrzymywany kontakt" Jan Gawronski, dziennikarz, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia Forza Italia i były rzecznik prasowy premiera Berlusconiego; Lelio Basso, pseudonim Libero, były sekretarz Włoskiej Partii Socjalistycznej, zwerbowany w 1970 roku jako "kontakt rezerwowy" ale kontaktujący się z KGB już od 1963 roku i prowadzony przez członka rezydentury KGB w Rzymie; Falco Accame zwerbowany w 1977 roku kiedy był przewodniczącym parlamentarnej komisji obrony; Giuseppe Avolio, "kontakt utrzymywany" w Rzymie w latach 1961 - 1965, następnie odmówił pogłębienia stosunków. Jako "agenci" wymieniani są gen. Nino Pasti i Ruggero Orfei doradca rządu.
Książka Mitrochina podaje, w porównaniu do dossier przekazanego przez Anglików, ograniczony wybór informacji na temat włoskiej rezydentury KGB i jej agentów. W połowie lat 1970-tych rezydentura rzymska, która podlegała Departamentowi V I. Zarządu Głównego (wywiad), kontrolowała 23 agentów, w tym 18 aktywnych i 6 kontaktów poufnych oraz 4 agentów sowieckich. Wykaz ten nie obejmuje agentów prowadzony bezpośrednio poza rezydenturą.
W rezydenturze działały wydziały: d/s kolonii sowieckiej, akcji specjalnych, kontrwywiadu, wywiadu politycznego, techniki i nauki oraz pomocy "nielegałom", czyli oficerom KGB żyjącym na nielegalnej stopie pod przybraną tożsamością. W ciągu miesiąca rezydentura otrzymywała od 40 do 50 raportów od swoich agentów.
W latach 1950-tych istniała dodatkowo nielegalna rezydentura KGB zajmująca się prowadzeniem wyłącznie agentów we włoskim MSW.
Nielegalna rezydentura
Kontrolą włoskiego MSW zajął się Aszot Akopian, od 1955 roku szef nielegalnej rezydentury KGB w Rzymie. Akopian, pseudonim Eufrat, przyjął tożsamość libańskiego Ormianina Oganesa Saradżiana mieszkającego w ZSRS. Razem z żoną, agentką Tanią, osiedlili się w Rumunii w 1948 roku, następnie kupili włoskie wizy i przenieśli się do Rzymu, gdzie uzyskali paszporty libańskie. W 1952 roku para została wysłana do Egiptu, by po dwu latach powrócić do Włoch. Za pieniądze KGB kupili sklep w Rzymie i rozpoczęli kierowanie tajną rezydenturą.
Eufrat-Akopian prowadził agentów: "Diemida", "Kwestora" i "Cenzora" oraz jego żonę "Kapę".
Diemid działał od 1945 roku. Zwerbował on Cenzora i szyfranta Kwestora, który dostarczał tajnych informacji z prefektur, komendantur karabinierów, ministerstwa finansów, włoskich ambasad, wywiadu wojskowego i sztabu generalnego. Uzyskał też listę osób obserwowanych przez kontrwywiad krajowy.
Cenzor wyciągał dokumenty z sejfu dyrektora służby bezpieczeństwa MSW.
Pod koniec lat 1950 agentów w MSW przekazano do prowadzenia legalnej rezydentury.
Siatka w MSZ
"Dario", pracownik MSZ, nawiązał współpracę z wywiadem sowieckim już przed wojną, kiedy sam zdążył zwerbować trzy agentki i działał bez przeszkód do 1979 roku.
Po wojnie Dario powrócił do ministerstwa i zwerbował jeszcze dwie maszynistki: "Ledę", z którą się ożenił i "Ingę". Następnie zwerbował "Wenecjankę" zatrudnioną w ambasadzie Włoch w Paryżu, "Owod" i "Suzę" pracującą dla doradcy dyplomatycznego prezydenta Giovanni Gronchi oraz pomógł w rekrutacji "Magdy" z departamenu prasy MSZ. W sumie Dario miał dostęp do raportów ambasadorów i innych tajnych dokumentów MSZ. Leda spotykała się z oficerem prowadzącym raz w tygodniu, najczęściej w kinie i ściskając jego dłoń przekazywała mu mikrofilmy. W 1968 roku Dario "zamrożono" przyznając mu emeryturę w wysokości 180 rubli wymienialnych miesięcznie ale w 1972 roku reaktywowano go. Dario i Leda odbierali wynagrodzenie w czasie podróży zagranicznych lub wycieczek do ZSRS.
Duże sukcesy odnosiło KGB przy rekrutacji pracowników włoskich ambasad, a zwłaszcza poselstwa w Moskwie. Ulubioną metodą było tu podsuwanie im "jaskółek" z KGB. II Zarząd Główny (kontrwywiad) zwerbował attache ambasady Włoch w Moskwie, "Ikarusa", któremu wmówiono, że podsunięta mu dziewczyna zaszła w ciążę. Podobnie uwiedziony przez jaskółkę a następnie szantażowany zmyśloną ciążą, podjął współpracę w 1976 roku aby uniknąć skandalu, "Platon", inny pracownik ambasady.
Dyplomata "Enero" miał romans z pracownicą ambasady Francuskiej w Moskwie. Podsunięto mu więc najpierw jaskółkę "Suchową", a potem Kazaczenko i zrobiono zdjęcia. Szantażowano go też fikcyjną ciążą Kazaczenko, która po aborcji miała stać się inwalidką i grożono procesem. Na początku lat 1970-tych Enero powrócią do Włoch i zgodził się współpracować dalej za 500 dolarów miesięcznie.
Dyplomata "Artur" został zwerbowany w latach 1960-tych przez czechosłowacką StB, która szantażowała go groźbą ujawnienia "przygody" z prostytutką. Kiedy Artura wysłano do Moskwy przejął go II Zarząd Główny KGB. Po powrocie do Włoch pracował nadal dla KGB do 1983 roku.
"Plemiannika" pomógł zwerbować w 1977 roku na Środkowym Wschodzie wywiad bułgarski, a innych wywiad polski.
Dziennikarz równa się agent
Dla wydziału wywiadu politycznego rezydentury pracowali przede wszystkim dziennikarze. Spośród jego 13 najlepiej płatnych agentów 7 należało do tej grupy zawodowej. W 1977 roku na 6 najlepiej płatnych agentów (240 rublii wymienialnych miesięcznie) znanymi dziennikarzami byli: "Podwiżny" i "Frank" zwerbowany w 1966 roku oraz "Stażier" z agencji prasowej w Rzymie (rok rekrutacji 1969).
Pozostała trójka to: wspomniany już Dario, znany lewicowy polityk, "Niemiec" i Orlando. Po 170 wymienialnych rubli miesięcznie otrzymywali: "Renato", wydawca czasopisma zwerbowany w 1974 roku oraz "Fidelio", dyrektor agencji prasowej, pracujący od 1975 roku. Fidelio tak zasmakował w robocie, że zaczął pracować jednocześnie dla wywiadu węgierskiego, polskiego i czechosłowackiego dlatego ze względów bezpieczeństwa został w 1978 roku wycofany.
"Mawr", lewicowy dziennikarz w czołowym dzienniku rzymskim zwerbowany około 1971 roku, sam z kolei zwerbował "Arlando", który znał cały establiszment polityczny i donosił z upodobaniem.
Ostatni w grupie dobrze zarabiających był wydający gazetę "Turista" z gażą 150 wymienialnych rubli miesięcznie.
Tajne radiostacje
Osobnym rozdziałem w historii sowieckiej infiltracji Włoch były stosunki z komunistami. Jedną z podstaw potęgi WłPK były sowieckie dotacje wypłacane mimo oficjalnej samodzielności ideologicznej włoskich komunistów. W 1972 roku dotacja na wybory wyniosła 5,7 mln dolarów (w 1971 roku - 3.2 mln). Początkowo pieniądze przekazywano bezpośrednio w ambasadzie, później poza nią. Ostatnie wpłaty: 700 tys. dolarów w 1985, 600 tys. w 1986 i 630 tys. w 1987 roku szły już jednak tylko na wzmocnienie zachowawczego skrzydła Cossutty.
Relacje urywają się w 1985 roku nie możemy więc odtworzyć zadań agenturalnych okresu pieriestrojki kiedy Gorbaczow poparł oficjalnie skrzydło eurokomunistyczne.
Po zamachu pułkowników w Grecji i Pinocheta w Chile komuniści włoscy zwrócili się do KGB z prośbą o pomoc w przygotowaniu się do przejścia do podziemia w wypadku podobnego zamachu we Włoszech.
KGB przekazało WłPK 3 tajne radiostacje i wyszkoliło ich obsługę oraz zorganizowało w Moskwie kursy dla specjalistów od wyrobu fałszywych dokumetów.
Osobnym problemem były kontakty czechosłowackiej StB z Czerwonymi Brygadami. WłPK obawiała się, że może to wyjść na jaw. Po zamordowaniu premiera Aldo Moro przez Brygadzistów KGB podjął akcję dezinformacyjną, która miała rzucić podejrzenie na USA jako odpowiedzialne za dopuszczenie do zbrodni.
Ukrywanie agentury
Sprawa Mitrochina nasuwa ważne pytanie. Dlaczego od czasu przetransportowania jego archiwum na Zachód, a więc od 7 lat czekano z dekonspiracją byłych agentów sowieckich wśród elity politycznej Zachodu?
W każdym kraju, poczynając od samej Anglii, powtarza się ten sam scenariusz. Służby specjalne za pełną aprobatą rządu ukrywają zasięg agentury i pozostawiają wieloletnich szpiegów, dzis już na emeryturze, w spokoju. Przy czym nie chodzi tu nawet o zaniechanie karania ale o ukrywanie ich prawdziwej roli przed opinią publiczną.
Dlaczego dopiero ukazanie się książki wywołując skandal zmusza władze pod naciskiem opinii publicznej do zajęcia się tą sprawą? Za każdym razem interes szpiegów i agentów wpływów wydaje się ważniejszy niż prawo wyborców do poznania prawdy o politykach, dziennikarzach, często ludziach z pierwszych stron gazet.
Nasuwa się refleksja, iż niechęć elit politycznych Zachodu do oczyszczenia się z byłej sowieckiej agentury ma takie same przyczyny jak walka politycznej wierchuszki i autorytetów moralnych Wschodu przeciwko lustracji - głęboką infiltrację tych elit przez KGB.