Schadenfreude
Komisja Europejska odroczyła wypłatę Węgrom do czasu „poprawy” 7,2 mld euro na realizację węgierskiego planu odbudowy. Powodem była obawa Komisji, iż pieniądze zostaną wydane niewłaściwie. W Unii rodzi się więc nowy system prawny, którego podstawą nie będą dowody tylko „obawa” członów Komisji, stąd o losie państw wasalnych będzie decydował stan psychiczny urzędników w Brukseli. Warto przypomnieć, że nasz „sojusznik” Wiktor Orban wykorzystał porozumienie z Polską w sprawie sprzeciwu wobec uwspólnotowienia długu Unii do porozumienia z Niemcami za naszymi plecami. Pamiętam jak eksperci zachwycali się inteligencją Orbana, gdyż umowa węgiersko-niemiecka o przesunięciu daty wprowadzenia powiązania spraw finansowych z praworządnością daje premierowi Węgier jeszcze możliwość wygrania wyborów w 2022 roku, ponieważ w praktyce wejdzie w życie po tej dacie, ale przed wyborami w 2023 roku w Polsce. Tak że ewentualne represje przeciwko Węgrom i Polsce przypadłyby przed wyborami polskimi i już po głosowaniu na Węgrzech. Wiara, że Komisja Europejska nie wykorzysta wszelkich możliwości, by złamać opór niepokornych, to nawet nie naiwność, lecz poważna przypadłość umysłowa. Cieszenie się, że nasz krajowy plan odbudowy jest w odróżnieniu od węgierskiego procedowany dowodzi takiej samej krótkowzroczności jak u Orban, który sądził, że umowy są dotrzymywane. Myślał, że przechytrzył nas i kosztem Polski załatwił swoje interesy. Teraz widzimy czym kończą się ustępstwa wobec Unii i zdrada sojuszników. Berlin i Bruksela nie cofną się przed niczym dopóki nie zwasalizują całkowicie innych państw, odbierając im resztki suwerenności. Tym bardziej, że do stworzenia wspólnego frontu oporu brak chętnych.