Klub Putina w Warszawie
Znany trefniś polityczny i autorytet młodzieży konfederackiej wykrył winnych zamachu na Skripala i Nawalnego. „Tych dwóch otruli Amerykanie” – autorytatywnie stwierdził do chłonącego słowa „prawdy” Roli. „Amerykanie zrobili chytry numer, wzięli ten nowiczok i podsypali Skripalowi i córce, twierdząc, że to spadnie na Rosję” – przekonywał. A dowód?
Przecież „to bardzo rozsądnie mówi Włodzimierz Putin, że gdyby Rosjanie to zrobili, to Skripal by nie żył”. Fakt, że Skripal i Nawalny żyją, ma być dowodem na amerykańskie sprawstwo. Identyfikacja agentów GRU nie ma znaczenia. Tylko śmierć Litwinienki jest dziełem służb rosyjskich, ponieważ „Rosja się starała, żeby nikt nie miał wątpliwości, że to oni zrobili”. Jednocześnie nie zauważa, że osoby zaangażowane w ratowanie Nawalnego w Rosji już nie żyją, a więc zgodnie z tym rozumowaniem zostali zabici przez GRU. Zapewne po to, by ukryć podstępne działania CIA, której agenci zakradli się na Syberię, by otruć Nawalnego i oskarżyć jak zawsze niewinną Rosję. Otoka-Frąckiewicz po bliższym obcowaniu z „Duchem Puszczy” stwierdził, że Pratasiewicz tak ochoczo oskarża Polskę z łukaszenkowskiego więzienia, iż dowodzi to, że działa z własnej, niczym nie przymuszonej woli jako agent Łukaszenki. Rozumiem, że Otokieł w celi okazałby się twardy i udowodnił swoje bohaterstwo. Gdyby było inaczej, oznaczałoby to, iż pracuje dla Troglodyty ze Szkłowa. Stanisław Dobrotliwy, który co tydzień zwykł ogłaszać nową Jałtę, ocenił, że Putin uzyskał od Bidena wszystko, czego chciał. Dowodem ma być to, iż powiedział, czego chce. Jest wiele spraw, w których wymienieni mają rację, tym bardziej służą one do uwiarygodniania rosyjskiej propagandy. Czy chodzi im tylko o pogoń za oryginalnością?