Chcącemu nie dzieje się krzywda
W Bogatyni miała miejsce demonstracja przeciwko zamknięciu kopalni. Protestujący mają rację, ale to właśnie oni w 70 proc. głosowali w wyborach na Trzaskowskiego, czyli po co nam CPK, skoro mamy lotnisko w Berlinie.
Czyli po co nam kopalnia, skoro są kopalnie w Niemczech. A teraz ich wybraniec, razem z idolem zapasowym Hołownią, głoszą, że polski rząd musi wykonywać w 100 proc. postanowienie TSUE i praca kopalni wraz z elektrownią musi zostać natychmiast wstrzymana, gdyż takie są zasady w UE! Górnicy z Turowa będą protestować przeciwko rządowi i dalej popierać Trzaskowskiego i Hołownię, i dalej wycierpią wszystko, by Polska pozostała w Unii. A przecież są ofiarą własnych wyborów, powinni być więc szczęśliwi, gdyż mają to, czego chcieli. Polacy jednak utracili umiejętność wiązania przyczyny ze skutkiem i nikt i nic im tego nie uświadomi. Nie jest to zjawisko nowe. Przypomnijmy, że Gdańsk głosował na tych, którzy zamknęli stocznię. W dalszym ciągu gadanie o brexicie jest skutecznym zabiegiem propagandowym duszącym wszelką dyskusję na temat obrony naszych interesów. A przecież takie działania jak sabotaż Baltic Pipe, dążenie do likwidacji Turowa czy wkrótce zakaz budowy elektrowni jądrowej logicznie rozumując powinny rodzić zastępy przeciwników Unii. Tak przynajmniej było w Wielkiej Brytanii, gdzie polityka niemieckiej Unii spowodowała bunt elity politycznej poparty przez większość uczestników referendum. Polacy na bezrobociu spowodowanym polityką Unii będą jej bronili do upadłego. Dowodzi to, że mieszkańcy Polski – bo naród już dawno nie istnieje, a społeczeństwo nadal nie powstało – mają poważny problem sami z sobą, a ogłupianie młodzieży ekologizmem nie wróży nic dobrego.