Decyzje podjęte, rozkazy wydane
Od dwóch–trzech tygodni sondaże różnych instytucji pokazują stały wzrost poparcia dla partii Hołowni. 12 lutego deklaracje głosowania na Polskę 2050 wyprzedziły wskazania na PO i wyniosły 19,2 do 12,4 proc.
Dane te nie mają nic wspólnego z rzeczywistym obrazem wielkości elektoratu obu stronnictw i nikt tego od sondażowni nie oczekuje. Dane te mają za zadanie nie tylko kształtować opinię publiczną, lecz są przede wszystkim informacją dla aparatów partyjnych, z którymi trzeba się jakoś komunikować. Przecież nikt nie będzie telefonował, żeby wyjaśnić, która partia została teraz uznana za perspektywiczną i trzeba się do niej przenieść i ją popierać jako zbawcę Polski i dawcę synekur. Duchowi volksdeutsche na pewno już zrozumieli, że PO jako instrument zużyty trzeba opuścić i dlatego możemy spodziewać się strumyka przepływu kadr do nowej wydmuszki. Minusem jest brak okresu przebywania w zamrażarce, by wyborcy mogli zapomnieć, kim „nowi politycy” byli dotychczas. W najlepszej sytuacji są byli działacze Nowoczesnej, bo wszyscy już zapomnieli, że taka partia istniała. Ważne, że wahania się skończyły, decyzje – jak sądzę – w ambasadzie zachodniego sąsiada podjęto i rozkazy środowisku bezpieczniackiemu wydano. Oczywiście jest to moja całkowicie niesłuszna opinia, z którą wewnętrznie się nie zgadzam. I nie jest to ambasada USA, jak sądzi Stanisław Dobrotliwy, który swój wniosek opiera na jednym fakcie, że Michał Kobosko był członkiem Atlantic Council i zapomina o jego pracy dla „Wybiórczej” i Springera. Członków do takich think tanków z bantustanów rekrutuje się z przypadkowych znajomych bez znaczenia. Dlatego nie sądzę, by partia gen. Różańskiego, przeciwnika stałych baz amerykańskich w Polsce, była tworem amerykańskim.