Polska jako podwykonawca
Wiemy o polskich duchowych volksdeutschach i partii pruskiej kierowanej z Berlina czy raczej z ambasady. Ich aspiracją jest administrowanie Polską w imieniu Niemiec za prawo do dojenia własnego kraju. Ostatnio jednak zaczęła się kształtować i ujawniać partia niemiecka.
W tym wypadku nie chodzi o reprezentowanie interesów Niemiec w Polsce, lecz o budowę oficjalnie Niemieckiej Unii Federalnej, która byłaby amerykańskim policmajstrem w Europie, jak proponuje to Annegret Kramp-Karrenbauer, zaś Polska byłaby podwykonawcą Reichu we wschodniej części niemieckiego imperium, które cieszyłoby się parasolem amerykańskim. Piotr Zychowicz, czołowy germanofil, który poczuł się awatarem Studnickiego, i Jacek Bartosiak rozważają korzyści płynące z przynależności do federalnego państwa niemieckiego, które miałoby zainwestować w polską armię, by zapewnić sobie bufor wschodni i by miał kto walczyć z Rosją w wypadku konfliktu. Z kolei mjr Fiszer mówi o korzyściach powołania w ramach NATO jako siły wspomagającej Armii Międzymorza, do której warto dopuścić Niemcy. Koncepcja ta zakłada, że Niemcy zerwą z polityką Bismarcka opartą na sojuszu i penetracji Rosji i posłużą się nami do walki z Rosją, co będzie dla nas, jako podwykonawcy, też korzystne, bo pokonamy Moskwę. Oczywiście jestem pierwszy do walki z Rosą, tylko że zerwania z Bismarckiem nic oprócz zarzucenia przynęty przez Karrenbauer nie zapowiada. Nic nie gwarantuje lojalności Niemiec wobec USA. Za to wszystko gwarantuje dojenie Polski przez Niemcy, a bez produktów o wysokiej marży, jak kiedyś pouczał Bartosiak, nie będziemy zdolni do rozwoju. Warunkiem USA jest zerwanie Niemiec z Chinami, a Berlin zrobi wszystko, by zbliżyć się do Chin. W tym układzie Polska będzie niewolnikiem trzeciej kategorii.