Problem następstwa
W organizacjach opartych na zasadzie wodzowskiej i autorytecie jednego człowieka problemem kluczowym jest kwestia następstwa. Cztery sposoby rozwiązania tego zagadnienia kończą się niestety rozłamami. Przeżywa najsilniejsza frakcja aparatu i czasami udaje jej się odbudować organizację.
Tak działo się z Chorwacką Wspólnotą Demokratyczną po Franjo Tudjmanie. Najczęściej jednak kolejne rozłamy niszczą ugrupowanie i znika ono ze sceny politycznej. Przywódca może nie wyznaczać następcy, wówczas natychmiast dochodzi do walk wewnętrznych między pretendentami i rozłamy są nieuniknione. Podobnie dzieje się, gdy lider chce przekazać władzę w ręce kolektywu. Taki zespół może zachować jedność tylko w okresie przejściowym i nieuchronnie dochodzi do wojny diadochów. Przykładem jest los partii Tity. Przywódca może wyznaczyć następcę spośród członków kierownictwa. Wtedy jednak każdy z pozostałych stawia sobie natychmiast pytanie: dlaczego nie ja, przecież mnie się najbardziej należy, byłem najwierniejszy i jestem najzdolniejszy. Rozłamy są nieuchronne. I wreszcie czwarty sposób to wyznaczenie następcy z zewnątrz, kogoś spoza grona partyjnych baronów. Pozornie jest to sposób skuteczny, lecz przeciwko takiemu kandydatowi jednoczą się wszyscy, a po jego obaleniu, eliminowani są kolejni partnerzy sojuszu. Jedynym wyjściem z tej kwadratury koła jest przebudowa organizacji, która wyeliminuje jednowładztwo baronów w okręgach i przesunie władzę w dół. Chodzi o to, by członkowie organizacji nie byli podzieleni na grupy wasali wiernych swym baronom. Konieczna jest demokratyzacja i napływ nowych członków, by ich liczba była większa niż liczba stanowisk do obsadzenia, co wymaga jednak złamania buntu aparatu.