Grześ odkrył kolejny spisek
Gdy w rosyjskiej telewizji pokazano mapę I Rzeczypospolitej jako plan stanowiący zagrożenie dla Rosji, zastanawiałem się, kiedy odezwą się polskie pudła rezonansowe ruskiej propagandy.
Głos zabrał specjalista od zbrodniczych dążeń niepodległościowych – mesjasz Grześ, dla którego wierność carowi powinna stanowić wzorzec patriotyzmu w okresie rozbiorów. Symbolem wolnościowych szaleństw stał się Konstanty Kalinowski, wydawca białoruskiej „Mużyckaj Praudy” i komisarz Rządu Narodowego na Grodzieńszczyźnie. „Ci, co sięgają po imię Kalinowskiego, najwyraźniej sięgają po tradycję powstania styczniowego po to, by tu budować jakiś nowy internacjonalizm na skalę środkowoeuropejską, żeby użyć powstania i nieszczęśników w typie Kalinowskiego jako legitymacji do współczesnego zarządzania ludami”, gdyż „tradycje powstania styczniowego (są) złą receptą na utrzymanie suwerennych państw w Europie Środkowej” – peroruje Grześ i odkrywa, że walczący o zniesienie pańszczyzny powstańcy torowali drogę Leninowi i Trockiemu. Teraz walczący o wolność Białorusini otwierają drogę przed międzynarodowymi geszefciarzami. A wszystko jest winą prowokatorów, podobnie jak polska walka powstańcza. Jest jednak ratunek, bo w Mińsku siedzi „niezależny przywódca, który nie podoba się wielkim układom światowym”. To one wywołały zbrodnicze powstanie styczniowe, a obecnie bunt na Białorusi przeciwko dobroczyńcy, by wpędzić Białorusinów w nędzę i niewolę USA. Jak widać, nauki Swiridowa nie idą w las. Czekam, kiedy Stanisław Michalkiewicz odkryje, że demonstracje na Białorusi, podobnie jak w Hongkongu i we Francji, organizowała CIA. Ciekawe, że wszechmocna CIA jest bezsilna wobec takich mocarzy, którzy regularnie ujawniają jej zbrodnicze knowania.