PIERWSZY WIĘZIEŃ III RP

KRYMINAŁ ZA ... WALKĘ Z KORUPCJĄ...

W czasie swojej krótkiej pracy w administracji publicznej, podjąłem próbę walki z korupcją, konkretnie z aferami nieruchomościowymi z udziałem prominentnych polityków z lewej, ale także i „prawej” strony. Jedną z "tropionych" przeze mnie i mój wydział afer była sprawa Spółdzielni "Dębina".
Spółdzielnia "Dębina", do której należą miedzy innymi Miller, Jaskiernia i Tober, dzięki protekcji wysokich urzędników URM, załatwiła sobie bez przetargu grunt przy ul. Nowoursynowskiej i Rosoła w Warszawie. Warunkiem zwolnienia z przetargu było przyjęcie określonej ilości kandydatów z "zamrażarki" (listy posiadaczy wkładów na książeczkach mieszkaniowych). Ten przepis tzw. "ustawy Glapińskiego" był sam w sobie kontrowersyjny, umożliwiając protekcyjne nabywanie gruntów za bezcen. Ale SM "Dębina" nawet warunków tej ustawy nie spełniła! Nie przyjęli ani jednej osoby z "zamrażarki"!
Kiedy na początku 1996r. "ustawa Glapińskiego" przestała już obowiązywać, stwierdzili jednak, że działek wzięli ... za mało. Aby wiec ominąć prawo, zwiększyli sobie teren o prawie 3 hektary, na podstawie wydanego przez wojewodę Jastrzębskiego "Komunikatu", nie mającego żadnych podstaw prawnych.... Prokuratura, za którą wykonaliśmy 90% pracy, wszczęła postępowanie, ale w końcu je umorzyła, stwierdzając, że są nieprawidłowości, ale przestępstwa nie było... Złodzieje mieszkają na kradzionym gruncie do dzisiaj. Jak mi wiadomo z innych źródeł - lewą kasę na budowę osiedla dał Gudzowaty (chociaż akurat tego w pełni nie mogę potwierdzić, bo tą sprawą się nie zajmowałem).

Jako człowiek uparty, swoją walkę, kontynuowałem także po odejściu z administracji, między innymi wykonując na budynku Kancelarii Premiera napis: „Miller mieszka na kradzionym”. Zostałem za to ukarany grzywną, a ponieważ jej nie zapłaciłem, bo byłaby to moim zdaniem uległość wobec aferzystów, zamieniono mi ją na 20 dni aresztu. No cóż, siedziałem już kilka razy za różne swoje akcje. Posiedzę i teraz. Mam nadzieję, że tym razem stanę ością w gardle temu złodziejskiemu systemowi!

Nie można spokojnie patrzeć na to co się dzieje w naszym kraju. Mówią niektórzy - „korupcja jest na całym świecie”. To prawda, ale jedynie w niektórych krajach przyjmuje ona takie rozmiary jak w postkomunistycznej Polsce, której najbardziej adekwatna nazwa brzmiałaby „Polska Republika Bananowa”. Można u nas wręcz postawić znak równości między polityką a korupcją. Powoduje to nie tylko polityczną, moralną ale w konsekwencji także gospodarczą degenerację naszego kraju. Ja nie mam zamiaru patrzeć na to obojętnie i nie przestraszy mnie groźba pójścia do kryminału!

REFLEKSJE POWIEZIENNE

No i odsiedziałem 20 dni za prawdę o Millerze. Kryminał dla mnie to nie pierwszyzna a te dwadzieścia dni to „pryszcz”. To sama radość, że można znowu poświęcić parę tygodni aresztu dla Ojczyzny... wszak kiedyś wielu oddawało i życie... Ale nie spodziewałem się, że w roku 2003 przyjdzie mi iść do kryminału za prawdę o politykach.

Wszystko oczywiście, jak zwykle odbyło się pod pozorami praworządności. W latach 70-tych działaczy Wolnych Związków Zawodowych, rozrzucających ulotki karano za „zaśmiecanie miasta”. Dzisiaj też ukarano mnie jakoby tylko za „graficiarstwo” – sędzia Dyhdalewicz skazała mnie za namalowanie napisu bez zgody administratora. Sędzia Tomczak spokojnie zamieniła grzywnę na areszt. Tylko, że ci „administratorzy”, których o zgodę miałbym prosić to złodziejska mafia, przeciwko której mój napis był właśnie skierowany.

Poza tym nikt mi nie zarzuci, że nie próbowałem działać konstruktywnie. Kiedy pracowałem w administracji rządowej, mimo utrudnień ze strony starych biurokratycznych wyjadaczy, prowadziłem dociekliwie kontrole, monitowałem przełożonych o podjęcie stanowczych działań, informowałem dziennikarzy. Wszystko na darmo! AWSowskim politykom i urzędasom brakowało woli politycznej do zrobienia porządku ze złem szerzącym się w Polsce. Niektórzy po prostu sami byli umoczeni, inni byli zwykłymi ciotami politycznymi, bojącymi się podskoczyć w obawie przed utratą stołka. I tak AWS zmarnował prawdopodobnie ostatnią szansę całkowicie pokojowego zrobienia porządku w Polsce. Te sprzedawczyki kontynuowały po prostu politykę okraglostołową – „zmienić wszystko tak aby nic się nie zmieniło”. Moje aresztowanie potwierdza prawdę, że ten system jest totalnie zdegenerowany. Aferzyści, złodzieje na wielką skalę spokojnie chodzą po wolności, stanowią nową „elitę”, piastują wysokie stanowiska państwowe. Natomiast ludzie walczący z korupcją są spychani na margines lub nawet trafiają do kryminału. Trzeba tu także wspomnieć Michała Falzmana, który walcząc z korupcją (wykrycie afery FOZZ), stracił życie. Oczywiście głównymi sprawcami tego wszystkiego są postkomuniści. Jednak sami nie byliby w stanie zrobić takiego badziewia z naszego kraju. Potrzebni im byli ludzie posiadający poparcie społeczeństwa, których wykorzystali jako „zasłonę dymną”. I do tych ludzi mam największy żal i pretensje – zarówno do tych, którzy bezpośrednio to wszystko kreowali, jak i do tych, którzy piastując wysokie stanowiska, przyglądali się biernie temu, jak Polska spychana jest w przepaść.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010