NIELUBIANI PETENCI

W grudniu 1990 roku odbyły się pierwsze w III RP wolne wybory prezydenckie. Wystartował w nich nikomu nieznany biznesmen z Kanady Stanisław Tymiński, który w pierwszej turze zdobył ponad dwudziestoprocentowe poparcie. Pokonał Tadeusza Mazowieckiego, ale w drugiej turze wysoko przegrał z Lechem Wałęsą. Trzy i pół miliona ludzi poszło jednak za jego głosem. 8 stycznia 1991 roku zarejestrowano wiec partię X, działała także w Trójmieście. Jak ma się teraz?

List Liliany Szczepkowskiej do Stana Tymińskiego, 26 listopada 1990 r.: Zwycięży Pan na pewno, a wówczas mój list będzie dla mnie osobistym sukcesem: będzie stanowić dowód na moją nieomylność w zakresie fizjognomiki - dziedziny nauki nieco ostatnio zaniedbanej. Prawdopodobnie jestem jedyną osobą, która po ogłoszeniu w prasie zdjęć sześciu kandydatów wybrała Pana - właśnie na podstawie fizjonomii - prezydentem!

Skromna grupa ludzi, która w Trójmieście zdecydowała się aktywnie popierać Tymińskiego, dzisiaj nie utrzymuje ze sobą kontaktu. Struktury partii przestały dawno funkcjonować, a nawet gdy jeszcze funkcjonowały - nie działały zbyt prężnie i Partia X nie odnosiła na Wybrzeżu sukcesów wyborczych. Do lokalnych działaczy doprowadziły mnie akta partii przechowywane w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Jest wśród nich deklaracja członkowska Liliany Szczepkowskiej z Oliwy, na marginesie odręczny dopisek: „współzałożyciel duchowy”. W dwanaście lat po wypełnieniu tej deklaracji, pani Liliana jest zaskoczona telefonem, ale godzi się na rozmowę.

Pani Liliana w szkole muzycznej uczy gry na pianinie. Polityką interesowała się od najmłodszych lat, dużo czyta - jej pokój zastawiony jest książkami. Pytana o orientację polityczną zastanawia się długo. Uważa, że państwo powinno zapewnić obywatelowi pewne minimum, dlatego nie potępia Peerelu: wtedy można było żyć, dzisiaj wcale nie jest to takie łatwe. Ciepło wypowiada się o kubańskim socjalizmie, a Che Guevara to dla niej prawdziwy patriota i romantyczny rewolucjonista. Z Tymińskim zetknęła się w czasie jego kampanii prezydenckiej. Spóźniła się z koleżanką na spotkanie wyborcze w sopockiej szkole, gdy dotarły na miejsce nie było już nikogo. Zapodziała się jednak ulotka, którą pani Liliana przechowuje do dzisiaj.

- Nie znał nikogo i nikt jego nie znał. Przekonał mnie, bo miał program i pomysły. Byłam przekonana, że to właśnie on może uzdrowić Polskę. Pisałam do niego, by podtrzymać go na duchu i przekonać, że nie jest sam - opowiada pani Liliana. Wyciąga papierową teczkę, w której trzyma kopie listów. Tak zapisała się do Partii X, a zamiast wysyłać kolejne listy, zaczęła jeździć do Warszawy. Nikt nie zwracał jej pieniędzy za przejazdy, ani nie opłacał warszawskiego mieszkania. - Działalność opozycyjna jest działalnością społeczną. Kto lekką ręką bierze pieniądze społeczne jako opozycjonista, bez skrupułów wyciągnie rękę po pieniądze państwowe, jako urzędnik administracji - mówi pani Liliana. Społecznie opiekowała się też partyjną gazetą „List X”.

List Liliany Szczepkowskiej do Stana Tymińskiego, 11 grudnia 1990 r.: Co teraz robić? Po partyzancku, powoli i skutecznie tworzyć jakiś nowy ruch społeczny, czy nadal wegetować? Co Pan radzi? A może Pan już nie ma ochoty, ani nerwów do walki o wolną Polskę?

We władzach partii znajdował się gdańszczanin. Leszek Ostrowski był jednym z kilku dyrektorów Partii X - członkiem Reprezentacji Krajowej, kolegialnego ciała zarządzającego partią. Wybrany na pierwszym kongresie tego ugrupowania. Jest człowiekiem nieufnym, ostrożności nauczyła go działalność polityczna - dlatego na spotkanie wybrał jeden z gdańskich pubów. Długo i uważnie oglądał moje dokumenty, zanim zaczęliśmy rozmawiać. - Komunizmu nienawidzę za czterdzieści lat życia w nim, nigdy nie zapisałem się do PZPR - zaznacza. Na początku lat osiemdziesiątych zaangażował się w tworzenie komórek Solidarności, jednak gdy po przełomie władzę objęli jej spadkobiercy, nie było lepiej. A Tymiński zaproponował „trzecią drogę”. Jego ekonomiczny liberalizm, nie pozostawiający ludzi samym sobie, odpowiadał Ostrowskiemu.

W czasie swojej kadencji Ostrowski dwukrotnie przygotowywał wybory parlamentarne. - Decyzja PKW o niedopuszczeniu do rejestracji ogólnopolskiej listy wyborczej w 1991 była ewidentnym nadużyciem. W naszej sprawie interweniowała Rzecznik Praw Obywatelskich Ewa Łętowska, ale bez skutku - wspomina. Łętowska w piśmie do Marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego pisała: „Otóż wiadomo, że Partia X jest organizacją, której z tych, lub innych przyczyn w wielu środowiskach się nie lubi. (...) W takim wypadku bardzo łatwo wyzwala się syndrom nielubianego petenta. Pojawia się skłonność, aby jego sprawy traktować z maksymalną oschłością i biurokratycznie. Aby tam, gdzie można mu czegoś odmówić - odmówić; a tam gdzie można mu czymś dokuczyć - dokuczyć”.

PKW zakwestionowała 1569 podpisów z poparciem dla partii i tym samym nie zezwoliła na rejestrację ogólnopolskiego komitetu wyborczego - zabrakło 145 podpisów. Według badań OBOP poparcie partii wahało się na poziomie około 18%. Działacze partii nazwali tę decyzję fałszerstwem, gazety milczały. Partia wprowadziła wówczas do parlamentu jedynie trzech posłów, którym w okręgach udało zebrać się wystarczająco dużo głosów. Klęską zakończyła się również kampania w 1993 roku: Partia X poszła do niej samodzielnie, chociaż działacze wspominają o rozmowach Tymińskiego z Samoobroną Andrzeja Leppera (do dzisiaj obydwaj nie przyznają się do tego). Ani jedna, ani druga partia nie wprowadziła wtedy do parlamentu swoich przedstawicieli. - Wydawało mi się, że pomysł tworzenia „miejskiej samoobrony” nie ma sensu. Tymiński grał na niskich instynktach, namawiał do zwiększenia radykalizmu w programie. Chciał odwoływać się do odrzuconego elektoratu - mówi Ostrowski o swoim odejściu z partii.

List Liliany Szczepkowskiej do Stana Tymińskiego, 19 lutego 1991 r.: Zaniepokoiła mnie informacja, że przeprowadził Pan dziesiątki rozmów. Jeśli bowiem większość tych rozmów zainicjował Pan, na podstawie sobie tylko wiadomego klucza (zawierzam Pańskiej wiedzy i intuicji!) - to OK. Jeśli natomiast z własnej inicjatywy cisnęli się do Pana różni „politykierzy”, a zwłaszcza ci, co to nie znaleźli miejsca w nowych układach - to bardzo niedobrze! Politykierów - spod różnych szyldów - należy wystrzegać się niczym wirusów groźnych chorób!

Ze Zbigniewem Arciszewskim, byłym wojskowym i byłym szeregowym członkiem Partii X, spotkałem się w siedzibie jego firmy - Gdańskiej Agencji Detektywistycznej (GAD). Pojawiłem się bez uprzedzenia, ale pan Arciszewski od razu przechodzi do rzeczy. Zaczesuje do tyłu przydługie siwe włosy, mówi szybko i nie przerywa. - Siostra Tymińskiego prowadziła firmę handlującą częściami komputerowymi i programami, których potrzebowałem dla swojej agencji. Na umówione spotkanie jednak nie przyszła. Jej pracownik wykręcił domowy numer telefonu, słuchawkę podniósł Stan. Przeprosił mnie w imieniu siostry i zaprosił do swojego domu w Komorowie. Dwadzieścia minut później siedziałem w samochodzie z Edwardem Grzywaczewskim, kierowcą i uzbrojonym ochroniarzem Tymińskiego. Pędził jak szalony, więc po kolejnych dwudziestu minutach piłem herbatę w domu Szefa. Rozmawialiśmy o zaproszeniu, jakie otrzymał od prezydenta USA, wahał się czy je przyjąć. Po dwóch godzinach zaproponował mi zapisanie się do partii. „A proszę bardzo! Pisz pan!”.

W Partii „X” Arciszewski nie pełnił żadnych funkcji. Jednak zainteresowała go działalność polityczna. Od tego czasu działał w kilku różnych ugrupowaniach. Dzisiaj jest pełnomocnikiem Ogólnopolskiego Ruchu Praw Obywatelskich i Walki z Korupcją, w którym współpracuje między innymi z mecenas Różą Żarską, etatowym obrońcą Andrzeja Leppera. Oraz przewodniczącym zarządu regionu gdańskiego Krajowego Porozumienia Emerytów i Rencistów. Jest urodzonym narodowcem. W wyborach samorządowych w 1998 roku kandydował do Rady Miasta Gdańska pod hasłem „Wasze bezpieczeństwo i mienie wspomagać będę własną agencją ochrony”. W tegorocznych wyborach samorządowych Arciszewski był kandydatem na radnego sejmiku województwa pomorskiego z ramienia Samoobrony.

List Liliany Szczepkowskiej do Stana Tymińskiego, 14 sierpnia 1994 r.: Sytuacja Partii X będzie taka, jaka jest, skoro poza dwójką Liderów - reszta członków musi być niema i niewidzialna. I nie ma z kim, kiedy i gdzie o tym pomówić (...). Moja ręka, wciąż wyciągnięta i gotowa do pracy takiej, którą potrafię wykonywać - wisi w próżni od trzech lat. Wciąż jestem do dyspozycji. Jeszcze mi się to nie sprzykrzyło!

Partia X nigdy nie miała politycznego zaplecza. W otoczeniu Tymińskiego roiło się od dawnych współpracowników peerelowskich służb specjalnych. Gdy po wyborach 1993 „Przywódca” - jak kazał się nazywać sam powoli wycofywał się z działalności, rolę lidera przejmował jego zastępca Józef Kossecki, były działacz nacjonalistycznej przybudówki PZPR - Zjednoczenia Patriotycznego „Grunwald”. Sam Tymiński mieszka dzisiaj w Kanadzie i prowadzi, tak jak dwanaście lat temu, firmę komputerową Transduction Ltd. Nie zajmuje się polityką. W dniu 15 lutego 1999 Sąd Okręgowy w Warszawie, w związku ze zmianą regulacji prawnych dotyczących ugrupowań politycznych, wykreślił Partię X z ewidencji.

List Liliany Szczepkowskiej do Józefa Kosseckiego, 7 sierpnia 1998 r.: W styczniu przestałam być członkinią Partii X. Postanowiłam zostać człowiekiem całkowicie apolitycznym i nigdy już nie wstępować do żadnego ugrupowania. Pomyślałam sobie, iż największe przysługi oddam społeczeństwu, jeśli będę nadal kontynuować proces bezustannego samokształcenia i samorealizacji. A mam wiele zainteresowań i posiadam umiejętności, warte rozwijania, z czego Ojczyzna może mieć o wiele większy pożytek, niż z mojej quasi działalności politycznej.

Michał Paweł Rachoń jest absolwentem V roku politologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, pisze pracę magisterską o Stanie Tymińskim. Współpracuje z redakcją portalu politycznego jozefdarski.pl

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010