NOWA KONTREWOLUCJA

Wyniki wyborów 2001 roku stały się powszechnym szokiem dla środowisk prawicowych, nie stały się jednak ich katharzis. Prawica reprezentowana w Sejmie przez Platformę Obywatelską, Prawo i Sprawiedliwość oraz część Polskiego Stronnictwa Ludowego i Ligi Polskich Rodzin jest niewidoczna i nieskuteczna. Jej trwanie w świadomości społecznej zawdzięczać należy głównie programom publicystycznym telewizji państwowej i prywatnej oraz zbliżającej się samorządowej kampanii wyborczej.

Z czego wynika taka sytuacja? Gdzie leża największe problemy z zdefiniowaniem roli prawicy w społeczeństwie? Co lub kto może wpłynąć na jej odrodzenie? Jakiego potrzebujemy przywództwa i przywódców? Próbą odpowiedzi na te fundamentalne pytania jest ten esej.

POPRZEŁOMOWA PRAWICA

Bezsprzeczną zasługą L. Wałęsy i Porozumienia Centrum w początku lat dziewięćdziesiątych było niedpuszczenie do zawłaszczenia przez środowisko popularnie nazywanego „lewicą laicką” symbolu i etosu Solidarności. Wałęsa cieszący się podówczas olbrzymią popularnością w skuteczny sposób blokował próby przejęcia komitetu Obywatelskiego i przerobienia go w monoideową formację polityczną na której czele stanęłaby czołówka późniejszej Unii Demokratycznej. Podobnie walka w ramach, jedynych podówczas demokratycznych struktur w państwie, to jest NSZZ „Solidarność” została rozstrzygnięta na korzyść Wałęsy i wspierających go środowisk nowo tworzonej prawicy.

Zamiana fotela przewodniczącego „Solidarności” na fotel prezydencki nie zmieniła układu sił wewnątrz związku. Na fotelu szefa zasiadła jak się wydawało podrzędna postać związkowa, pozbawiona charyzmy i politycznych ambicji. Miało się jednak wkrótce okazać, że osoba Mariana Krzaklewskiego nie jest chętna do ręcznego sterowania z Belwederu, co więcej wraz ze spadkiem popularności prezydenta, chęć współpracy ze strony przewodniczącego związku była coraz mniejsza.

Dodatkowo nakładało się na to szybkie rozbicie struktur Porozumienia Centrum, częste rebelie w ramach tego środowiska i powstawania nowych frakcji. Odejście z kancelarii Prezydenta braci Kaczyńskich powodowało powolną i dalszą degrengoladę na prawej stronie sceny politycznej. Punktem kulminacyjnym konfliktu było obalenie rządu Jana Olszewskiego wspieranego przez PC i inne środowiska prawicowe. Co prawda rząd trwający pół roku zdążył wdać się w kilka awantur politycznych z których ostatnia nie udolna i niefachowa próba przeprowadzenia lustracji przypieczętowała na szczęście los tego rządu. Prawdą jest, że nikt bardziej nie przyczynił się do zdezawuowania idei lustracji niż tamten rząd a w szczególności minister Spraw Wewnętrznych Antoni Macierewicz i jego współpracownicy.

Wtedy to wydawało się, że nastąpił kres poprzełomowej prawicy. Po przełomowej to znaczy tej jaka była budowana w ramach ustalonych dla demokracji po „okrągłym stolePamiętać trzeba, że głównym organem formacyjnym dla idei prawicy był wówczas Tygodnik „Solidarność” cieszący się, kto wie, czy nie większą popularnością niż w czasach pierwszej Solidarności oraz ” i budowanej na zapleczu struktur Związku „Solidarność” oraz struktury związku zawodowego na których czele próbował stanąć Lech Kaczyński.

Wydarzenia nocy czerwcowej 1992 roku doprowadziły do całkowitego rozbicia PC poprzez opuszczenie go przez frakcję byłego premiera Olszewskiego i kilku innych polityków, którzy z czasem stworzyli własne stronnictwa polityczne. Rozbicie dotknęło również Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, partie współtworzącą rząd Olszewskiego, z której usunięty został Macierewicz i jego grupa, tworząc oczywiście własną partię.

BONUS ZA ZJEDNOCZENIE

Wszyscy chyba dobrze pamiętamy rok 1993 kiedy to rozdrobniona prawica przestała być reprezentowana w Sejmie, a władzę w cztery lata po rozpoczęciu przemian przejęła postkomunistyczna formacja polityczna. Z perspektywy czasu należy sądzić, że tamta przegrana była większą katastrofą od osiem lat późniejszej. Przecież, jeszcze w wyborach 1989 roku społeczeństwo w sposób drastyczny i jednoznaczny odrzuciło PZPR a jej następczyni SDRP cieszyła się znikomym poparciem.

Jakie błędy popełniła ekipa solidarnościowa aby otrzymać tyle czerwonych kartek na raz, pomimo, że faktycznie rządy prawicowe, przynajmniej w sensie formalnym, miały miejsce jedynie za premierostwa Jana Olszewskiego. Odpowiedź wydaje się prosta. Społeczeństwo odrzuciło sposób sprawowania władzy i metodę dyskusji politycznej reprezentowanej przez ówczesne stronnictwa prawicowe. Wieczne waśnie liderów, brak jasnego programu działań nie wpływał dodatnio na proces tworzenia nowoczesnych rozwiązań prawicowych i nie uwiódł większości społeczeństwa. Podziały na górze przenosiły się na podziały w linii B i C oraz na same doły prawicy.

Nie można zapominać także, iż prawica poprzełomowa tworzyła się zawsze w opozycji do czegoś przedstawiając tym samym program negatywny zamiast programu pozytywnego. I tak na początku była to „lewica laicka”, później Wałęsa z Wachowskim a po następnych wyborach prezydenckich inne stronnictwa prawicowe. Faktyczny przeciwnik polityczny, to jest środowiska lewicowe i postkomunistyczne różnej maści pozostawały poza zasięgiem zainteresowań i polemik. Wyłączając oddolne inicjatywy w zakresie polityki zagranicznej, które niestety poprzestawały jedynie na opisywaniu rzeczywistości bez tworzenia nowych programów działań. Wydaje się, że przywódcy prawicy nie byli zainteresowani jakakolwiek dyskusją programową. Po pierwsze dlatego, że zabrakło im możliwości intelektualnych, po drugie ze strachu, że owa dyskusja może rozsadzić rachityczne struktury i podważyć ich własną kierowniczą rolę
.
Proszę zauważyć, że nigdy w historii poprzełomowej prawicy nie narodziła się czytelna dyskusja o takich problemach jak gospodarka, prywatyzacja, kultura, tworzenie wolnego społeczeństwa, rolnictwo, globalizacja czy nowoczesne technologie. Oczywiście istniały tu i ówdzie wyrażane opinie ale tak jak już pisałem były one głównie w kontrze do oraz nie stanowiły jasnej, czytelnej całość. Trudno zatem uznać za przejaw wysokich intelektualnych zamierzeń głoszenie hasła o konieczności przystąpienia polski do NATO. Świadczyło to bardziej o odwadze głoszących te poglądy, którzy znajdowali się w alienacji w stosunku do wszystkich podówczas opiniotwórczych środowisk, twierdzących, że to jedynie mrzonki. Historia pokazała swoją przewrotność w dniu kiedy jeden z przedstawicieli tych opiniotwórczych środowisk podpisywał się pod Aktem naszego przystąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego.

W latach 1989-1997 wytworzył się bardzo silny model partii prawicowej w swej istocie zbliżający je do partii bolszewickich. Na górze zawsze stał jeden nieomylny przywódca a poniżej grupa pretorian, zmieniana w ramach niekończących się przewrotów pałacowych, zastępowana przez szeregi nowych działaczy z terenu wymienianych co kilka miesięcy lub tygodni na następnych. Nie został wytworzony podstawowy mechanizm awansu poprzez pracę i osiągnięcia. W cenie była i jest wierność i służalczość.

Dyskusja mogła istnieć i istniała do czasu kiedy nie zagrażała przywódcy w innych przypadkach niezadowoleni byli eliminowani nazbyt często niezgodnie z zapisami statutowymi samych partii. Doprowadziło to do całkowitego rozpadu stronnictw politycznych przekształcających się w coraz mniejsze kanapy ale co ważniejsze spowodowało to całkowitą demoralizację środowisk prawicowych. Przestały się liczyć podstawowe wartości jak państwo, prawo, moralność a zaczęły układy koleżeńskie, drobne przekręty, manipulacje. Natężenie tych zjawisk następowało stopniowo, przybierając na sile w sytuacji kiedy jasnym się stało, że SLD będzie musiało oddać władzę.

Na takiej bazie w końcu 1996 roku M.Krzaklewski z bliskimi współpracownikami zaczął tworzyć Akcję Wyborczą Solidarność. Już w samym procesie tworzenia popełniono kilka podstawowych błędów. Pierwszym z nich było zaproszenie do tworzenia AWS wszystkich środowisk jakie tylko chciały w niej uczestniczyć. Nie zrobiono sita przez które można byłoby oddzielić frustratów, politycznych oszołomów czy kryminalistów od faktycznych reprezentantów jakiś środowisk. Doproszono również całą czołówkę po przełomowej prawicy. Zrobiono to po to aby nie mieć zewnętrznego konkurenta, który również mógł się zjednoczyć i odebrać kilka procent głosów.

DDrugim było powierzenie większości udziałów, bo tak to zostało faktycznie stworzone, związkowi zawodowemu i jego przewodniczącemu. Pozostałe zostały podzielone pomiędzy poszczególne stronnictwa a ich przyznawanie miało w sobie dużą dowolność. Podobną liczbę głosów miał ZCHN partia z historią i strukturami ogólnopolskimi jak i nowo tworzona SKL. Tym samym doprowadzono do sytuacji, w której na przykład KPN i Nowa Polska stworzyły poziomą strukturę zwana „spółdzielnią” niewspółmiernie silną do swoich faktycznych wpływów w skali całego kraju.

TTrzecim błędem było niewypracowanie choćby podstawowego zespołu wartości i zadań programowych. Trudno za coś takiego uznać bełkot ogłoszony w broszurze programowej pod tytułem Program AWS co mogło być programem jej samej jak UW czy PSL-u.

CCzwartym było założenie, że popierający prawicę ludzie stanowią zagrożenie i należy ich jedynie wmanipulować w sytuacje, w których nie stanowiliby zagrożenia dla szefów AWS. Taką manipulacja i wypuszczeniem z ludzi powietrza było powołanie zespołów programowych AWS. Zakres zainteresowań tematyczny tych ciał dotyczył wszystkich ważniejszych problemów kraju ale grupował ludzi o odmiennych poglądach nawet na podstawowe problemy. Tym samym zespoły spaliły się w wewnętrznych sporach a dokumenty przez nie wypracowane były równie mizerne jak całość propozycji programowych AWS. Doskonałym przykładem tego zjawiska było powołanie zespołu do spraw bezpieczeństwa. Na jego szefa powołano Romualda Szeremietiewa, a kierownikiem zespołu do spraw reformy służb specjalnych został Zbigniew Farmus. To spotkało się z ostrym sprzeciwem kilku analityków i urzędników AWS, którzy utworzyli oddzielny Zespół pod kierownictwem samego Krzaklewskiego, który następnie podzielił się również na dwie grupy. Jak wiadomo Szeremietiew podejrzany jest co najmniej nepotyzm a Farmus grzeje prycze na Rakowieckiej. Pozostali albo właśnie zostali usunięci z UOP albo specjalizują się w donosach na kolegów i przełożonych.

Po czwarte przed wyborami nie została wypracowana koncepcja kadrowa nowego rządu. W związku z tym nie było jasne kto zasiądzie w sali posiedzeń rady ministrów co więcej nie było wiadomo kto zostanie premierem. Uchylanie się od odpowiedzialności nie dotyczyło wyłącznie Krzaklewskiego ale też, z małymi wyjątkami takimi jak Jacek Janiszewski minister rolnictwa, innych liderów partyjnych.

Po piąte u zarania AWS koncepcja parytetów, być może do obrony przed wyborami, po nich była nie do przyjęcia. Wykształciła się zasada udzielnych księstw w postaci ministerstw, spółek skarbu państwa czy urzędów centralnych oddawanych w swoiste lenno poszczególnym partiom politycznym. Na początku rządów AWS ten system nie był specjalnie doskwierający lecz z czasem kiedy na jaw zaczęły wychodzić afery a tym bardziej zbliżał się termin następnych wyborów, zasada ta stała się przysłowiowym gwoździem do faktycznej trumny AWS. Powyższe pięć błędów czy też grzechów podstawowych można dowolne rozbudowywać na przykład o postać samego premiera człowieka słabego, który stał się de facto szefem politycznej firmy pogrzebowej, dla formacji jaką reprezentował, siebie samego i swojej rodziny. Nie można jednak przemilczać wymienionych problemów aby w przyszłości ustrzec się popełniania podobnych śmiercionośnych dla każdej formacji błędów. To z nich narodziły się wszystkie patologie. A co najbardziej smutne były one pochodną tak zwanej integracji prawicy, która stała się przyczyną jej największego zwycięstwa w 1997 roku i sromotnej, zasłużonej klęski w 2001, a stała się słowem, wytrychem dla każdej z prób odbudowy tej formacji.

BILANS ZAMKNIĘCIA

Jak to się skończyło chyba wszyscy pamiętamy. Morderstwo na ministrze sportu, kilku czołowych biznesmenów i urzędników w więzieniu lub w roli podejrzanych przez prokuraturę. Dramatyczna sytuacja w służbie zdrowia i ubezpieczeniach społecznych. Dziura budżetowa i opóźnione negocjacje z Unią Europejską. Zdegenerowana armia i rozbity przemysł zbrojeniowy itp. Przykłady można mnożyć bez końca. Jednak najważniejszym problemem jest utracenie dziewictwa przez formację solidarnościową i poprzełomową prawicę.

Centralnym punktem programu AWS była walka z korupcją i kapitalizmem politycznym reprezentowanym przez SLD i PSL. Jak się okazało różnica pomiędzy lewicą postkomunistyczną a poprzełomową prawicą dotyczy tylko tego, że ci drudzy byli bardziej zachłanni ale też bardziej głupi i nieudolni. Na żart zakrawa, iż czołowi piewcy walki z politycznym kapitalizmem przy pomocy finansowej spółek skarbu państwa tworzyli prywatne media - nota bene właśnie bankrutują - i znaleźli miejsce w formacji, w której słowo „prawo” wybite jest w jej nazwie. Dodatkowym elementem krajobrazu po rządach AWS jest całkowity brak wiary społeczeństwa w formacje prawicowe, utrata politycznej moralności i haseł integracji.

Ale jak przy każdym bilansie są i pozycje po stronie zysków. Bezsprzecznie najważniejszym z nich jest utrata mandatu większości poprzełomowej prawicy do reprezentowania prawicowości w stosunku do społeczeństwa. Co prawda na scenie politycznej istnieją nadal pasożytnicze organizmy powstałe na bazie AWS ale ich rozwój jest znacznie ograniczony.

Drugą pozycją po stronie zysków jest jak się wydaje kompromitacja idei integracji za każdą cenę. Dość operetkowo wyglądają aktualne próby integracyjne. Dla przykładu SKL Coś Tam po rozłamie w ramach Platformy Obywatelskiej postanowił zintegrować się z UW i RS już bez końcówki AWS. Część środowisk PiS zaraz po zintegrowaniu się w całość próbuje integrować się z częścią PO i SKL Coś Tam. Ci ostatni z kolei nie notowani w sondażach, no chyba że by były prowadzone na samej wyspie Wolin szukają poparcia wśród części PSL-u i PiS-u. Jak na razie próby zjednoczeniowe od kilku lat dotyczą integrowania się kilku przywódców z dość jasnym przesłaniem dla społeczeństwa aby im ponownie zaufało. Miejmy nadzieję, że w odróżnieniu od czołówki poprzełomowej prawicy społeczeństwo szybciej dorasta.

Po stronie zysków należy wymienić również powstawanie nowych inicjatyw o zabarwieniu prawicowym. Ludzie prawicy pozostawieni często samym sobie po utracie pracy w ramach rozliczania ekipy AWS zostali zmuszeni do realnej oceny i weryfikacji dotychczasowego przywództwa. Dziś trudno zganić na przeciwności losu jak to miało miejsce w latach 1991-1993 brak struktur pozarządowych gdzie kadry prawicy mogłyby „przezimować” do czasu następnych wyborów. Ci nieliczni jacy dostali się do parlamentu mogą uważać się za szczęściarzy. Powyższe przykłady zysków nie zmieniają jednak generalnej sytuacji całkowitego bezkrólewia na prawej stronie sceny politycznej i faktycznej alternatywy wobec aktualnie rządzącego układu politycznego.

ORGANIZMY PASOŻYTNICZE

Postępujący rozkład układu rządzącego w latach 2000 -2001 doprowadził do potrzeby poszukiwania alternatywnych rozwiązań przed nieuniknioną klęską. Jednakże marazm i poczucie beznadziei wpłynęło tak istotnie na sytuację, że żadna rozsądna propozycja polityczna nie mogła się narodzić. Na samym początku były to nieudolne próby reorganizacji wewnątrz samego AWS przerobionego na AWS-Prawicy z ograniczoną rolą związku zawodowego i samego M. Krzaklewskiego. Oczywiście musiało się to skończyć całkowitą porażką spowodowaną brakiem wiary w sukces, narastającymi problemami ogólnopaństwowymi i powstaniem nowych organizmów politycznych.

W tej sytuacji jak najbardziej na miejscu wydawało się stworzenie Platformy Obywatelskiej, zrzeszającej zwolenników kandydata na prezydenta Andrzeja Olechowskiego. Ten będący kilkakrotnie ministrem polityk, jako osoba mogąca mierzyć się w wyborach prezydenckich z A. Kwaśniewskim, a dystansująca głównego kandydata prawicy M. Krzaklewskiego stał się naturalnym liderem formacji liberalnej łączącej nurt technokratyczny polskiego społeczeństwa ze środowiskami odrzucającymi, a przynajmniej uważającymi za małoistotne podziały na postkomunistów i post solidarnościowców. Bezwzględnie na polskiej scenie politycznej jest miejsce dla takiej formacji, ale w chwili obecnej wydaje się, że jej ojcem chrzestnym będzie najprawdopodobniej obecny prezydent.

Olechowski do współpracy zaprosił dwóch mało skutecznych polityków nurtu prawicowego. Donalda Tuska obrażonego na UW za nie wybranie go przewodniczącym tej partii i bezbarwnego Płażyńskiego, polityka pozbawionego charyzmy i zdolności organizacyjnych. I jak to na ogół bywa, iż na bezrybiu i rak ryba, do nowej formacji, dodatkowo wzmocnionej przez zainteresowanie nią mediów, zaczęli napływać nowi ludzie dając jej początkowo bardzo silną dynamikę. Jednak tylko smok może mieć trzy głowy. Z biegiem czasu wewnętrzna struktura PO zaczęła członkować według znanego z AWS schematu. Poszczególne głowy zaczęły organizować swoje własne tułowia i łapy. Na ogół następowało to przy pomocy polityków z upadającego AWS szukających dla siebie miejsca na przyszłość.

Sam Olechowski nie był tu bez winny. Pozostał po za strukturami parlamentu, co dla lidera ogólnopolskiej formacji jest niebezpieczne a dla społeczeństwa niezrozumiałe. Dodatkowo jego własna struktura nazwana Obywatele dla Rzeczpospolitej w skali centrali jak i regionów zaczęła stawiać żądania. Jest to o tyle zrozumiałe, że faktycznym liderem PO pozostaje nadal Olechowski gdyż pozostała dwójka reprezentuje co najwyżej kilku swoich kolegów, a jej szanse wyborcze są mniejsze niż Ruchu Społecznego. Płażyński i Tusk należą do tej grupy polityków, którzy samodzielnie nie będą odgrywać żadnej roli politycznej. Sens ich istnienia jest wyłącznie w podczepianiu się pod inne inicjatywy polityczne czy tu UW czy AWS a ostatnio Olechowskiego.

Następnym błędem było dopuszczenie do list wyborczych PO Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, którego pojedynczy acz wpływowi działacze jeszcze przed wyborami mówili wprost, że PO stanowi dla nich trampolinę do Sejmu i o budowaniu większej formacji nie może być mowy. Polityka prawyborów wewnątrz koalicji PO-SKL poniosła całkowitą klęskę i spowodowała deprecjację tej metody. W okręgach nie popierany przez trójgłowę kandydat wybrany w prawyborach był odsuwany na drugi plan przez kandydata popieranego. Tym samym, pomijając przekręty prawyborcze, nie zostali wyłonieni nowi liderzy wewnątrz samej Platformy.

Nie lepszy los czekał PO w Sejmie. Organizacja okazała się całkowicie rozbita a poszczególne frakcje walczą między sobą. No ta bene ciekawe co wyłoni się z grupy niezadowolonych w PO i z kim się zintegrują. Dotyczy to zwłaszcza młodych polityków takich jak Paweł Piskorski, aktualnie odsuniętych już nie na drugi a trzeci plan. Oni muszą walczyć o wszystko. Spory w PO nie są póki co nagłaśniane w mediach, gdyż jak się wydaje zainteresowanie podziałami po prawej stronie sceny politycznej jest obecnie bliskie zeru. PO ma w tej chwili jedną twarz prof. Zyty Gilowskiej ale czy to wystarczy do stworzenia prawicowej alternatywy. Szczerzę wątpię. Rozkład PO będzie następował dalej a jej politycy co to z niejednego pieca chleb jedli zaczną poszukiwać nowych „dróg rozwoju”.

Drugą formacją pasożytniczą powstałą na organizmie samouśmierconego AWS jest Prawo i Sprawiedliwość. Kaczyńscy również werbalnie deklarują chęć integracji prawicy i stania się jej czołowymi przedstawicielami. Ale jak się wydaje jest to zapewnienie tylko werbalne. Największym problemem Kaczyńskich, bo tak należy postrzegać tą formację, to jest przez pryzmat bliźniaków ewentualnie braci przyrodnich Wassermana i ......jest prezydentura w Warszawie. Wbrew opinii głównych mediów nie jest to przepustka na najważniejszy fotel prezydencki w tym państwie a raczej kukułcze jajo. Warszawa brudna, niedoinwestowana i bez pomysłu na przyszłość nie stanowi łatwego pola działalności politycznej. Bez względu co się w niej zrobi i z kim to jest się posądzanym o łapówkarstwo i protekcjonizm. Chętni do wysuwania tego typu oskarżeń zawsze się znajdą. Więc nie jest to żaden dar losu. Wiedzą o tym Kaczyńscy i zrobią wszystko aby wybory przegrać i pokazać się w roli pokrzywdzonych. Warszawa wymaga programu, którego Kaczyńscy nie posiadają, a nawet jeżeli by mieli i tak nie potrafiliby wprowadzić w życie. Wynika to bardziej nie z ich nieudolności lecz potrzeby ciągłego bycia w kontrze do całej otaczającej rzeczywistości. Kaczyńscy muszą walczyć lecz na ogół z kimś niż o coś.

Wbrew deklaracjom nie chcą stać się siłą wiodącą prawicy - pomijając fakt, że ich szanse są nikłe - lecz partią na poziome 10% elektoratu. Przy takim poparciu, nie posiadając praktycznie struktur - PiS to około 200 osób w skali kraju - będą wstanie kontrolować swoich wszystkich członków., co już przy takiej liczbie jest trudne gdyż PiS w każdym mieście to przynajmniej dwie trzy frakcje oraz brać czynny udział w tworzeniu przyszłego prawicowego rządu. I tu tkwi gwóźdź programu. Kaczyńscy nie ufają nikomu i nie potrafią z nikim współpracować. Wszystkie inicjatywy, którym przewodzili albo skończyły się aferami jak PC albo nie wniosły nic pozytywnego do polskiej rzeczywistości. Bo trudno uznać za sukces bycie prezesem NIK i ministrem sprawiedliwości przez L. Kaczyńskiego. Dla każdego, kto chociaż trochę interesuje się polityką pozostaje jasne, że sukcesy w walce ze zorganizowaną przestępczością i aferami należą do ministrów spraw wewnętrznych Tomaszewskiego i Biernackiego. Z wielu jednak przyczyn ich nazwiska nie zostały tak rozreklamowane jak Kaczyńskiego, któremu piony podległe w MS do tej pory nie mogą uporać się z materiałem dowodowym na największych przestępców. Ponadto Kaczyńscy opętani są teoriami spiskowymi na temat inwigilacji ich osób przez UOP. Być może na szczęście materiały o inwigilacji prawicy nigdy nie trafiły do publicznej wiadomości, gdyż hasła prawo i sprawiedliwość brzmiałby jeszcze bardziej komicznie.

W następnych miesiącach poprzedzających wybory samorządowe i zaraz po nich należy spodziewać się kolejnych mniej lub bardziej spektakularnych rozłamów. Nałoży się na to dodatkowo kompletny brak programu PiS, po trudno za taki uznać podnoszenie kar dla przestępców nawet do granicy 2000 lat.

Reasumując poprzednie akapity twierdzę, że poprzełomowa prawica, której śmierć odtrąbiono po wyborach 1993 roku dogorywa na naszych oczach po klęsce 2001. Poprzez inicjatywy integracyjne w jej łonie nie da się stworzyć dużej prawicowej formacji zdolnej do intelektualnego i organizacyjnego podźwignięcia obowiązku naprawy państwa. Nowe-stare inicjatywy jakie mogą zrodzić się jeszcze w głowach jej obecnych reprezentantów nie zmienią status-quo.

POSZUKIWANIE NOWEGO PRZYWÓDZTWA

Nie zupełnie owo katharzis, o którym wspomniałem w pierwszym zdaniu się nie odbyło. Odbyło się ale nie dotknęło obecnego przywództwa formacji prawicowych. Dotyczy ono wyłącznie drugich, trzecich czy czwartych szeregów byłych, obecnych i przyszłych aktywistów partii prawicowych. Aktualnie są oni po za głównym nurtem politycznym bądź stanowią poważną część istniejących partii politycznych. Dla nich wszystkich staje się jasne, że przeszłe jak i teraźniejsze rozwiązania są nie efektywne i co więcej szkodliwe. Po klęsce 2001 roku ludzie ci postanowili albo wycofać się z polityki czasami z powodu braku zabezpieczenia podstawowych potrzeb życiowych czy też starali się najczęściej nieskutecznie znaleźć miejsce w nowej partyjnej rzeczywistości.

Niebezpieczne dla starego przywództwa są wzorce płynące z Węgier. Tam ruch w swoich korzeniach studencki i lewicowy bez długiej tradycji opozycyjnej w stosunku do komunizmu w przeciągu kilkunastu miesięcy stał się zwycięzcą wyborów parlamentarnych, a jego przegrana wyborcza liczona była w kilku mandatach a nie kilkudziesięciu procentach głosów. Przykład ten pokazuje, że wbrew środowiskom opiniotwórczym, wbrew starej prawicy i w kontrze do nieprzychylnych mediów można zbudować nowoczesną formację, która co więcej wygra samodzielnie wybory. Można stworzyć taką alternatywę, wobec której społeczeństwo nie stanie ostatecznie po stronie byłych komunistycznych satrapów oddając im pełnię władzy. Z kolei dla powstających inicjatyw politycznych nie związanych z prawicą poprzełomową Orban powinien stać się natchnieniem tyleż bliskim co realnym.

Oczywiście powstanie problem przywództwa, który sądzę zostanie szybko rozwiązany. Na mój optymizm wpływa kilka przesłanek. Pierwszą z nich jest ilość nieformalnych inicjatyw i ludzi zgadzających się z większością tego co napisałem. W tak na razie nieformalnej i rozczłonkowanej strukturze myśli nie organizacji, trudno jest doprawdy zorganizować na tyle silne poparcie aby uzyskać większość. A nawet, jeżeli to nastąpi to praca z tym związana będzie już skutkowała stworzeniem nowych liderów wyłonionych w ramach ogólnej dyskusji a nie narzuconych z góry przez historię i okoliczności.

Drugą z przesłanek jest pewna środowiskowość poszukiwań nowego przywództwa. Rozumiem przez to, że narodzić się ono może - i tu chcę dla dobrego zobrazowania określić to pewnym synonimem organizacyjnym - w pokoleniu Niezależnego Zrzeszenia Studentów. To jest ludzi, którzy związani byli z walką o niepodległość a później jej umacnianie w latach I NZS w 1981 i stanie wojennym, II NZS w 1988 i przełom polityczny oraz III NZS już w niepodległej Polsce. Więc jeżeli użyć do powyższego opisu kalki liczbowej to nowi liderzy zostaną wyłonieni z grupy osób pomiędzy 25-45 lat. To nie spowoduje pokoleniowości inicjatyw, które muszą być skazane na zagładę lecz poprzez napływ młodych ludzi do polityki uruchomi nową dynamikę społeczną, zmiatającą dotychczasowy układ polityczny.

Nie chciałbym być źle zrozumiany, nowe przywództwo nie musi wyłonić się z pośród byłych aktywistów NZS lecz na pewno wśród ludzi z tego przedziału pokoleniowego. Wspierać to zjawisko będzie ich wykształcenie, doświadczenie zawodowe i otwartość na zmieniający się świat. Pozbawieni są oni schematów myślowych, pewnych pojęć kluczy, odpowiedzialnych za obecny stan myśli i organizacji prawicowych. Nie istnieje też obawa o rozbicie środowiska w wyniku walki o przywództwo. Ilość kandydatów na liderów jest tak duża, że każda próba mianowania się nieomylnym prorokiem skończyć się musi jego blamażem i kompromitacją. Najbardziej prawdopodobne jest, że w rozwiązaniach wewnętrznych zostaną przyjęte cywilizowane rozwiązania sankcjonujące wymianę kadr w sposób pokojowy bez dużych wewnętrznych tarć i rozłamów a pozycję organizacyjną uzyska się dzięki własnym zdolnością, intelektowi, pracy, doborze współpracowników oraz pozyskaniu przychylności innych członków organizacji.

Nowy twór jaki wyłoni się w ramach nowej kontrrewolucji prawicy będzie organizacją demokratyczną stworzona przez jednostki potrafiące samodzielnie myśleć i działać bez stwarzania zagrożenia dla przywództwa, które zostanie wyłonione przez samych działaczy i stanowić będzie rodzaj szerokiego porozumienia.

STRUKTURY ZBUDUJĄ SIĘ SAME

Powszechne jest przekonanie o sile lewicy opierającej się na dwóch podstawach. Finansach i ogólnopolskiej, wielotysięcznej strukturze. Dotąd ewentualnym, chociaż w znacznie mniejszym stopniu, przeciwnikiem był związek Solidarność. Inne organizmy działające na scenie politycznej były daleko w tyle w obu wymienionych podstawach i dotyczy to wszystkich tak z prawa jak i z lewa. Aktualnie ilość niezależnych i poziomych inicjatyw wewnątrz poprzełomowej prawicy jest tak duża, że podobnie jak atomy zaczyna zderzać się na swojej drodze i kwestią czasu jest kiedy wyłonione zostaną struktury koordynujące i nowi liderzy. Struktury powinny kształtować się w ,sposób całkowicie swobodny z dużą autonomią wobec centrum koordynującego i być jednocześnie odpowiednio w nim reprezentowane w zależności od swojej faktycznej siły.

Powinnismy dążyć do modelu silnych regionów i ich elit ograniczając rolę centrum do koordynacji i kwestii programowych. Nie mogą powtórzyć się sytuacje w których kandydaci do Sejmu czy władz samorządowych różnych szczebli przywożeni są w teczkach i narzucani odgórnie ponieważ nieomylna centrala wie lepiej albo nie ma gdzie upchnąć swojego kolesia. Wybór kandydatów powinien odbywać się w regionach przy pomocy prostych i klarownych procedur prawyborczych. Podobne procedury powinny omieć miejsce przy kompletowaniu składu rządu. Należy uniknąć powtórki z AWS, kiedy to dla dobra formacji nie mówiło się przed wyborami o premierze i składzie rządu. Należy traktować się poważnie. Skład gremiów powinien powstawać w ramach negocjacji, które jeżeli nie dają rozwiązań są prowadzone do czasu ustalenia wspólnego stanowiska akceptowanego i wspieranego przez wszystkich.

PRAWDY PODSTAWOWE

Zawsze przy tworzeniu inicjatyw politycznych rodzi się samoistnie pytanie o program. Do tej pory problematyka programowa była traktowana dwojako. Pierwszym typem rozwiązań tej kwestii było ustalenie takich parametrów ideowych, z którymi mogły identyfikować się bardzo wąskie grupy prawicy. Dotyczyło to w szczególności ZChN i ostrego kierunku katolickiego wywołującego polityczne wojny religijne w takich sprawach jak aborcja, rola Boga w konstytucji, eutanazja, prawa mniejszości seksualnych itp. Prostym przeniesieniem tego modelu jest obecnie LPR z dodatkiem krytyki Unii Europejskiej. W tym samym zbiorze mieści się byłe KLD z ultra liberalnym programem gospodarczym.

Na drugim końcu znajdowały się takie organizmy jak PC, AWS czy obecnie PiS i PO. Ich programowa działalność intelektualna ogranicza się do kilku haseł na ogół o pewnej nośności społecznej nie politycznej. Jedynie partia środka jak UW posiadała jasny i klarowny program dla szerokiego centrum. Można się z nim nie zgadzać ale nie można go nie dostrzegać. Poszukiwania wspólnego stanowiska ideowego powinny dotyczyć przede wszystkim idei „za” nie przeciw. Intelektualną podstawą nowej formacji powinny stać się takie prawdy podstawowe pod jakimi może podpisać się większość działaczy prawicowych jak i elektoratu. A są nimi: Państwo, Prawo, Patriotyzm, Tradycja, Honor, Kapitalizm, Interes Narodowy. Ich kolejność jest przypadkowa i w zależności od osobistych poglądów może zostać zmodyfikowana. Są to wartości podstawowe dla prawicy, których powinna stać się ona orędownikiem zwłaszcza, że lewica postkomunistyczna stara się je zawłaszczyć. Trzeba dać szybko odpór tym tendencjom nie ograniczając się jedynie do podziału na postkomunę i styropian.

Państwo i Prawo są dla lewicy pojęciami martwymi. Patriotyzm i Tradycja mogą wiązać się jedynie z nawiązaniem do przeszłości KPP, PPR, Nowotki, Gumułki, Jaruzelskiego i KPZR. Honor jest dla nich rzeczą względną, Kapitalizm tylko dla swoich, a Interes Narodowy rozumiany jest w zależności od aktualnych światowych trendów politycznych. Taka wykładnia nie dotyczy oczywiście wszystkich ale jest fundamentem całej formacji w związku z tym stała się powszechnie w lewicy dominującą.

Prawdy podstawowe mają tę niedogodność, że trzeba je cały czas powtarzać, gdyż spychanie ich w ramach bieżącej gry politycznej na drugi plan staje się powodem resentymentów za komunizmem i pomieszania pojęć i ich znaczeń. Wprowadzenie prawd podstawowych w świat polityki stosowanej powinno opierać się na trzech podstawowych filarach:

I PAŃSTWO MINIMUM

To idea państwa z ograniczoną rolą centrum i przyjaznego obywatelom. Należy niezwłocznie ograniczyć liczbę decyzji podejmowanych przez urzędników i ilość urzędów centralnych utrudniających życie przedsiębiorcą i zwykłym obywatelom. Należy doprowadzić do tego poprzez:

1. połączenie w jeden organizm obecne ministerstwa Gospodarki, Skarbu i Infrastruktury i ograniczyć zatrudnienie o 40 do 60 procent,

2. połączyć w jeden organizm Ministerstwa Kultury i Edukacji i podobnie ograniczyć zatrudnienie,

3. Wyodrębnić z MSWIA pion zajmujący się administracją i przekazać do Kancelarii Premiera gdzie faktycznie zapadają decyzje. MSW powinno zajmować się wyłącznie sprawami bezpieczeństwa publicznego,

4. Zlikwidować stanowiska Sekretarzy i i Podsekretarzy Stanu w ramach struktur KP oraz wszystkie piony dublujące prace właściwych ministerstw,

5. Zlikwidować Gabinety Polityczne ministrów,

6. Zredukować zatrudnienie w Urzędach Wojewódzkich w tym stanowiska wicewojewodów i odebrać kompetencje zarządzające wojewodów nad spółkami Skarbu Państwa,

7. Znowelizować ustawę kominową według zasady za dobrą pracę dobra płaca,

8. Zlikwidować Krajową radę radiofonii i telewizji a bardzo ograniczoną liczbę kompetencji przekazać do właściwego ministerstwa
,
9. Wprowadzić pełną wolność tworzenia nowych mediów,

10. Podzielić abonament telewizyjny pomiędzy TVP a nadawców prywatnych,

11. Powołać prywatne kasy chorych,

12. Zlikwidować Urząd Nadzoru nad Ubezpieczeniami Emerytalnymi.

Listę można jeszcze ciągnąć dalej, najważniejsze jest jednak opracowanie struktur państwowych w taki sposób aby stały się one przejrzyste i nie stanowiły dużego obciążenia budżetowego.

KAPITALIZM OBYWATELSKI

Rozgoryczenie społeczeństwa w stosunku do rzeczywistości i komunistyczne resentymenty wynikają z braku udziału szerokich kręgów społecznych w tworzeniu kapitalizmu. Od początku niepodległości jesteśmy świadkami podnoszenia podatków, nierozliczonych przekrętów finansowych, utrudnień dla małych i średnich przedsiębiorstw. Z dobrodziejstw urzędników korzystają duże molochy, żel zarządzane i niedochodowe ale z dużą sił perswazji na decydentów. Panuje powszechne przekonanie, że za błędy rządzących i zarządzających naszą gospodarką zapłacimy my wszyscy. Państwo nie promuje przedsiębiorczości swoich obywateli a wręcz ją zwalcza. Dlatego ważne jest stworzenie powszechnie akceptowanego modelu kapitalizmu w którym wezmą udział wszyscy ludzi przedsiębiorczy i chętni do pracy. Powinno odbywać się to przez:

1. obniżenie podatków i likwidacja wszystkich ulg,

2. zniesienie obciążeń dla nowo powstających firm,

3. zwolnienia z płacenia VAT w budownictwie,

4. wspieranie rodzimego biznesu,

5. powołanie narodowego banku inwestycyjnego.

BEZPIECZEŃSTWO PAŃSTWA

Należy postawić na silny rozwój sektora zbrojeniowego i armii. Nie jest tajemnicą, że inwestycje w ten obszar państwa powodują wzrost technologicznego rozwoju i zwiększenie ilości miejsc pracy w sektorach wspomagających.

Powyższa analiza i propozycje nie stanowią pełnego katalogu potrzeb naszego państwa. Ten esej nigdy nie pretendował do tej roli. Starałem się jednak opisać kilka narastających tendencji na prawej stronie sceny politycznej i zaproponować cząstkowe próby jej rozwiązania.

Andrzej Ryś - pseudonim byłego pracownika Kancelarii Premiera za czasów rządu Jerzego Buzka; publikuje pod pseudonimem by nie stracić aktualnej pracy.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010