KOLEŻEŃSKIE UCIECHY (CZ. I)

Polskim rynkiem chemicznym rządzi pajęczyna niejasnych powiązań polityczno – biznesowych. Za państwowe pieniądze tworzone są podmioty gospodarcze, które nie tylko nie reprezentują interesów skarbu państwa w branży, ale również zostały tak wymyślone, aby państwo nie miało nad nimi kontroli. Ludzie odpowiadający za ten stan rzeczy legitymują się partyjnym rodowodem i przeszłością, o której sami wolą milczeć.

Działająca od ponad 50 lat Centrala Importowo – Exportowa Chemikaliów w skrócie CIECH na początku lat 90-tych stała się typową spółką podającą notorycznie łupem rządzących w Polsce układów. Była nią do czasu, kiedy ministrami przekształceń własnościowych zostali PSL-owcy: Lesław Podkański i Jacek Buchacz. Sytuacja zmieniła się nie dlatego, że firmę uwolniono od wpływów niejasnych powiązań polityczno – biznesowych, ale dlatego że pozbawiono kontroli nad nią skarb państwa. Podkański i Buchacz to całkowicie wolni od talentu organizacyjnego aparatczycy ugrupowania chłopskiego. Nie mieli jednocześnie skrupułów, by stać tzw. załatwiaczami. Na zlecenie polityczno – biznesowego układu gotowi byli dokonać dowolnej kombinacji z wykorzystaniem państwowych pieniędzy, byle tylko przysporzyć możliwości do zarobienia swoim poplecznikom i znajomym.

I na tej właśnie zasadzie dokonali przekształceń własnościowych (zgodnie z ministerialnymi kompetencjami !) w strukturze udziałów w spółkach na polskim rynku chemicznym. Najpierw w CIECH-u, a potem w sztucznie utworzonej za państwowe pieniądze Chemii Polskiej.

Komu centrala?

Skarb państwa ma w CIECH-u 51 proc. udziałów, ale do niedawna praktycznie żadnego wpływu na jego wewnętrzne sprawy, począwszy od powoływania władz, a skończywszy na decyzjach strategicznych związanych z kierunkami rozwoju. To skutki uprawianej przez wspomnianych wyżej ministrów polityki tworzenia sieci powiązań pomiędzy spółkami prywatnymi a państwowymi na niejasnych i nieprzejrzystych zasadach.

Oprócz skarbu państwa udziały w CIECH-u (łącznie 49 proc.) mają także 64 zakłady, w większości państwowe, choć nie tylko, a wśród nich: PKN Orlen, Rafineria Gdańska, kopalnie siarki, zakłady azotowe w Kędzierzynie – Koźlu, Puławach, Włocławku i Chorzowie, olsztyński Stomil, poznańska Dębica, a także Polifarb, Polfa i Miraculum. CIECH jest dla części z mniejszych spółek platformą dystrybucji produktów, a także dostawcą obsługi i technologii za stosunkowo niską cenę. Ma zatem spory wpływ na ich funkcjonowanie. Firmy te w zamian za to otrzymały częściową kontrolę nad centralą.

W wyniku wprowadzenia do statutu CIECH-u zapisów mówiących, że wiążące decyzje nadzorcze może podejmować walne zgromadzenie decyzją 75 proc. głosów skarb państwa stracił możliwość wpływania na tę od lat państwową firmę, a o jej przyszłości zaczęły decydować układy.

Spółka zaczęła podupadać. Traciła kontrakty, nie pozyskiwała nowych, aktywa wyciekały. Sporo negatywnych w skutkach zjawisk pojawiło się za kadencji Zdzisława Mątkiewicza, nieudolnego prezesa, ale za to dyspozycyjnego wobec PSL i SLD majora WSI. Jego sylwetka zostanie omówiona w części II. Ciekawostką jest, że gdy pełnił funkcję prezesa CIECH-u próbował, jak pisała Gazeta Wyborcza, wyłudzić milion dolarów łapówki od zachodniego magnata naftowego.

Pajęczyna Buchacza

Drugą spółką działającą na rynku chemicznym jest holding Chemia Polska. Twór ten powstał w sposób sztuczny, ponieważ bez żadnych jasnych przesłanek, za państwowe pieniądze powołano do życia firmę, w której udziały objęły państwowe agencje. Struktura własnościowa holdingu jest tak pogmatwana, że do dziś nie udało się wyjaśnić, kto tak naprawdę sprawuje nad nim kontrolę.

Wszystko zaczęło się od powołania przez ministra Podkańskiego Agencji Rozwoju Gospodarczego, do której wniósł on akcje spółek będących w dyspozycji ministra współpracy gospodarczej z zagranicą. Następnie agencję przekształcono w Polski Fundusz Gwarancyjny, a resort uległ rozwiązaniu, przy czym jego kompetencje przejęły: Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Skarbu. Zdjęto Podkańskiego, a szefem gospodarki został Jacek Buchacz, podobnie jak poprzednik – z PSL. W grudniu 1996 r. rząd zobowiązał Buchacza do zlikwidowania Polskiego Funduszu Gwarancyjnego i powiązanej z nim Międzynarodowej Korporacji Gwarancyjnej. Jednak Buchacz pogłębił tylko bałagan w udziałach w tych instytucjach. Tak skomplikował system przepływu kapitału pomiędzy spółkami powiązanymi z PFG, iż państwo straciło kontrolę nad częścią własnego majątku. Gdy ARG przekształcono w PFG, powołano kolejne podmioty: Międzynarodową Korporację Gwarancyjną (na początku 1996 r. przekształconą w Polską Korporację Eksportową) oraz dwa Fundusze Poręczeń Inwestycyjno-Eksportowych (FPIE). Udziałowcami obu korporacji zostały PFG, Towarzystwo Ubezpieczeniowe Polisa oraz należący do grupy Piotra Bykowskiego Bank Staropolski. Członkowie korporacji - zgodnie z prawem spółdzielczym - mieli tyle samo głosów, ile skarb państwa. Wreszcie Polski Fundusz Gwarancyjny i Międzynarodowa Korporacja Gwarancyjna utworzyły Chemię Polską.

Powstała ona m.in. po to, aby zbierać te kontrakty, których z rozmaitych powodów nie realizuje CIECH. Tyle, że nie jest to prawdziwy powód powstania tej firmy. Podstawowym założeniem było przejęcie kontroli nad dawną centralą. Wyjęta spod kurateli państwowej Chemia Polska po wchłonięciu CIECH-u dałaby możliwość czerpania krociowych zysków prywatnym osobom z tego, co jeszcze do niedawna było państwowe, ale zmieniło właściciela w wyniku niezrozumiałych decyzji dwóch ministrów.

Obecnie lansowany jest też inny sposób na trwałe odcięcie CIECH-u od państwa: wejście na giełdę papierów wartościowych. Ponieważ do kilku lat w firmie tej największe wpływy ma PSL, pomysł giełdowy lansują działacze SLD, którzy oczywiście nie chcą zrezygnować ze smacznego bądź co bądź kąska finansowego.

W następnym odcinku opisane zostaną sylwetki osób związanych z wspomnianymi wyżej przypadkami.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010