„INTERESUJĄCE CZASY” ERICA HOBSBAWMA

Poniższy tekst jest omówieniem ostatniej książki Erica Hobsbawma1/ „Interesting Times” (Interesujące czasy”), która ukazała się w 2002 roku. Autorem tekstu jest wybitny amerykański historyk i sowietolog Richard Pipes (urodzony w Bielsku Białej), autor licznych prac na temat Związku Sowieckiego. Pipes recenzuje ostatnią pracę Hobsbawma patrząc na tę książkę przez pryzmat życia i poglądów jej autora, który należy do komunistycznego „klanu dinozaurów”, wśród zachodnich intelektualistów. „Dinozaurów”, którzy mają ciągle ogromny wpływ na kolejne pokolenia młodych elit europejskich (w tym polskich).

Ktokolwiek przez całe życie był komunistą, musi odpowiedzieć przynajmniej za milczące poparcie dla „Czerwonego Terroru” Lenina, który zapoczątkował masowe mordy obywateli w XX wieku; za spowodowanie głodu w latach 1932-33, który pochłonął pomiędzy 7 a 9 milionów Ukraińców; za czystki stalinowskie w latach 1937-38; za gułagi; za pakt Stalina z Hitlerem w 1939 roku, który rozpętał II wojnę światową; za „Wielki Skok Naprzód” i „Rewolucję Kulturalną” Mao, które spowodowały śmierć dziesiątków milionów ludzi; i za wymordowanie przez Pol Pota jednej czwartej populacji Kambodży. Według ostatnich danych komunizm w XX wieku pochłonął od 85 do 100 milionów istnień ludzkich. Na tych, którzy przeżyli pozostawił piętno nędzy, którego przejawy dopiero teraz wychodzą na światło dzienne.

Eric Hobsbawm (Hobsbaum), angielski historyk, który do emerytury uczył w Birkbeck College na Uniwersytecie w Londynie, jest właśnie takim komunistą. Jest autorem licznych książek, zwłaszcza o współczesnej historii. Jest także człowiekiem o światowej sławie i niewzruszonym ego, dla którego komunizm nie jest matrycą dla lepszego świata, ale raczej osobistym wyznaniem, które istnieje poza światem realnym i jest oceniane raczej ze względu na swoje intencje niż rzeczywiste czyny. Jego książka „Interesting Times” („Ciekawe czasy”) została opublikowana w Anglii w zeszłym roku i jest autobiografią Hobsbawma.

Hobsbawm urodził się w 1917 roku w Egipcie. Jako syn żydowskiego stolarza z Londynu; dzieciństwo i młodość spędził w Austrii i Niemczech. Był świadkiem dojścia Hitlera do władzy, co spowodowało, że stał się komunistą. Jego wspomnienia wskazują na to, iż niewiele wiedział o Marksie i Leninie, pomimo tego jednak, jak to czyniło wielu przed nim i po nim, pociągała go pewność, że doktryna Marksa jest uzupełnieniem dla niespokojnej duszy człowieka.

To, co sprawiło, że marksizm stał się tak atrakcyjny to jego wszechstronność. „Materializm dialektyczny” dostarczał „teorię wszystkiego”, a przynajmniej „strukturę wszystkiego”, łączył ożywioną i nieożywioną przyrodę z interesem człowieka, zarówno tym wspólnym jak i indywidualnym i zakładał, że w przyrodzie zachodzi ciągła zmiana.

W komunizmie Hobsbawm znalazł akceptację, we „wspólnocie towarzyszy”. Najpierw jako Żyd w nazistowskich Niemczech, później jako Niemiecki uchodźca żydowskiego pochodzenia w Anglii.

Hobsbawm wstąpił do Partii Komunistycznej gdy był studentem Cambridge w przeddzień wybuchu „Wielkiego Terroru” w ZSRS. W jego książce nie ma żadnego śladu na temat tych straszliwych wydarzeń; nie ma wzmianki na temat procesów z połowy lat 30-tych; nie dowiadujemy się nic o mordach na najwyższych członkach Partii; a w indeksie na końcu książki nie znajdziemy hasła „CZEKA” ani „KGB”. Okrucieństwa stalinowskiej Rosji wydają się być bez znaczenia dla człowieka, dla którego komunizm jest rodzajem osobistej religii, która nie wymaga wiedzy a tylko wiary i całkowitego oddania. Hobsbawm pozostał nieprzejednanym komunistą nawet wówczas, kiedy wielu innych intelektualistów przestawało nimi być: czy to w reakcji na układ Stalina z Hitlerem w 1939 roku (fakt ten Hobsbawm pomija w swoich pamiętnikach); tajny referat Chruszczowa z 1956 roku o zbrodniach stalinowskich; czy też zdławienie powstania na Węgrzech w 1956 roku. Hobsbawm wyznaje, iż w młodości nie mógł nawet pomyśleć o ożenieniu się z kobietą, która nie podziela jego poglądów politycznych. Dopiero po wielu latach był w stanie nawiązać znajomość z osobą, która nie byłaby potencjalnym członkiem partii komunistycznej i właśnie wówczas, jak twierdzi, zdał on sobie sprawę, że przestał być prawdziwym komunistą. Co więcej wydaje się, że niedawno doszedł on do wniosku, że komunizm nie ma przyszłości: „komunizm, pisze Hobsbawm, jest dziś martwy”. Hobsbawm pisze nawet, że komunizm pozostawił po sobie „materialną i moralną ruiną”. Posuwa się on też do stwierdzenia, że komunizm „kompletnie upadł… i jest dziś pewnym, że błąd był niejako weń wbudowany od samego początku. W opublikowanej w 1994 roku książce: „In The Ages of Exstremes: The Short Twenthieth Century 1914-1991” uznaje rewolucję bolszewicką za przejaw okrucieństwa i dzikości. A w omawianej tu książce („Interesting Times”) chwali Gorbaczowa za doprowadzenie do rozpadu Związku Sowieckiego. „Dlaczego zatem wstąpił on do Partii i dlaczego pozostawał wierny idei komunistycznej?” – zapytuje Pipes. Na pierwsze z tych pytań Hobsbawm udziela pogmatwanych wyjaśnień. Twierdzi również (co jest charakterystyczne również dla wyznawców innych reżimów totalitarnych), że nie wiedział. Jednocześnie przyznaje, że na wieść o śmierci Stalina poczuł „prawdziwy żal”. „Nie byliśmy w stanie wyobrazić sobie skali tego jakiej presji poddawani byli ludzie w stalinowskiej Rosji.

Kiedy indziej Hobsbawm usprawiedliwia swój komunizm współczuciem dla ludzi biednych i biedy w ogóle. Jednakże gdyby była ona jego prawdziwym zmartwieniem, powinien być raczej entuzjastycznym apologetą komunizmu. W Związku Sowieckim lat 80-tych bowiem, po sześciu dekadach centralnego kierowania gospodarką, 57% ludności musiało przeżyć za mniej niż 10 USD miesięcznie. W Korei Północnej, ostatnim prawdziwie komunistycznym reżimie na świecie, PKB na głowę mieszkańca wynosi mniej niż 1000 USD. A u jej kapitalistycznego sąsiada z południa PKB na mieszkańca wynosi 18000 USD.

Hobsbawm twierdzi też, iż pozostawał aktywnym komunistą ze względu na strach przed wojną nuklearną, podziw dla „tytanicznych osiągnięć” Związku Sowieckiego oraz za jego wkład do dekolonizacji. Najwięcej światła wydaje się jednak rzucać na sprawę kilka słów w jakich Hobsbawm pisze z podziwem o swoim przyjacielu komuniście Andrew Rothsteinie: „Miałem wrażenie, że dla niego, i dla takich jak on, testem prawdziwego poświęcenia była gotowość obrony sprawy nie do obronienia”. Wydaje się, że był to rodzaj takiej lojalności, która nie dopuszcza możliwości, że może się mylić. Tego rodzaju lojalność przywodzi na myśl postawy członków hitlerowskiego SS, których dewizą było hasło: „Unsere Ehre heisst Treue” – „Nasz honor nazywa się wierność”. Ci ludzie również bronili czegoś nie do obronienia. W rzeczy samej Hobsbawm wyrażą zrozumienie dla nazizmu zaprzeczając jakiemukolwiek liberalnemu i demokratycznemu społeczeństwu. W wywiadzie dla BBC z października 2002 przyznał on nawet, że w latach 30-tych był Niemcem oraz „Z pewnością… mogłem zostać wówczas nazistą”.

Na stronach swojej książki Hobsbawm nie pokazuje ani moralnej, ani żądnej innej empatii dla cierpienia ludzi. Co ciekawe już w wieku 19 lat zdawał sobie sprawę, ze zmienności swojego charakteru. Zwracając się do siebie w trzeciej osobie pisał: „On nie ma żadnego poczucia moralności, jest absolutnie samolubny.” Po przeprowadzce do Anglii znalazł zatrudnienie na Uniwersytecie w Cambridge oraz stał się członkiem miejscowej organizacji partyjnej (komunistycznej), która zresztą była „wylęgarnią” sowieckich szpiegów jak: Guy Burgess, Anthony Blunt i Kim Philby. Hobsbawm nie był osobiście zaangażowany w działalność szpiegowską (zdradę), lecz tylko dlatego, że nikt go nie zwerbował. Wyznaje nawet z zapierającą dech w piersiach nonszalancją: „Wiedzieliśmy, że coś takiego ma miejsce, wiedzieliśmy, że nie możemy zadawać pytań na ten temat, szanowaliśmy tych, którzy to robili, i z pewnością większość z nas robiłaby to samo gdyby została o to poproszona.” Był on zatem gotów zdradzić wywiadowi sowieckiemu największe sekrety państwa, które dało mu schronienie i którego został obywatelem. Będąc lojalnym „wyznawcą” komunizmu, nie zwracającym uwagi na jego zbrodnie, Hobsbawm jednocześnie nie żywi ani krztyny tego rodzaju uczuć względem swego własnego narodu żydowskiego. Potępia Izrael, którego rząd postrzega jako „faszystowski”. Na początku swojej książki przypomina napomnienia swojej matki, która mówiła: „Nigdy nie rób, ani nie zdawaj się robić czegokolwiek, co mogłoby sugerować, że jesteś skażony przez bycie Żydem”. „Od tej pory starałem się przestrzegać jej nakazu” – pisze Hobsbawm. Dalej pisze również, iż „Nie mam żadnego emocjonalnego zobowiązania wobec starej religii, a jeszcze mniejsze wobec niewielkiego militarystycznego, kulturowo rozczarowującego i politycznie agresywnego państwa narodowego, które żąda mojej solidarności dlań z powodów rasowych”. Te słowa płyną z ust człowieka ślepego na sowieckie gułagi. Wystarczy powiedzieć, że jego główna praca historyczna „The Ages of Exstremes” nie znajdziemy hasła „holokaust”. Również nie pada w niej słowo „Auschwitz”. Zamordowanie 6 milionów Żydów, jak i on, postrzegane na całym świecie jako wyjątkowa zbrodnia w dziejach, nie zasługuje nawet na wzmiankę w jego 600-stronicowej książce.

Również Stany Zjednoczone, w których co roku w latach 1984-1997 przebywał cztery miesiące wywołują w nim niechęć. Największe zainteresowanie w USA Hobsbawm budzi dla jazzu i dla gangsterów. W jego książce nie ma wzmianki mówiącej, iż kiedykolwiek rozmawiał albo odwiedził amerykańskiego robotnika, aby dowiedzieć się od niego dlaczego socjalizm (nie mówiąc o komunizmie) nie był w stanie zakorzenić się w tym wiodącym dziś na świecie kraju. Hobsbawm rozkoszuje się również każdą porażką polityki zagranicznej USA wychwalając np. Ho Chi Mina jako „wyzwoliciela Wietnamu”.

Za całą miłość i oddanie komunizmowi Hobsbawm nie poniósł żadnych konsekwencji. Co więcej spotkały go za to zaszczyty, a jego liberalni zwolennicy postrzegali jego komunizm za formę idealizmu w czasach gdy komunizm przegrywał. Gdzież on nie nauczał i wykładał: w Stanford, w Palo Alto, w New School of Social Research w Nowym Jorku, w Getty Ceneter w Santa Monica, w prestiżowej paryskiej Ecole Pratique des Hautes Etudes. Fundacja Rockefellera przyznała mu pieniądze na badania anarchizmu w Ameryce Łacińskiej. Brytyjska Aademia Nauk oraz amerykańska Akademia Sztuk i Nauk uczyniły go swoim członkiem. Wszystkie jego książki zostały przetłumaczone na obce języki. Jak widać Hobsbawm doskonale wie jak korzystać z szerokich zalet świata (systemu), którym otwarcie gardzi.

Jako politycznie zaangażowany intelektualista Hobsbawm wykazuje zadziwiająco mało dociekliwości. Poza tym, że nie poddaje analizie błędów, jakie popełnił komunizm omawia z wyraźną dezaprobatą masowe odchodzenie od komunizmu w latach 1980-tych i 1990-tych przez francuskich intelektualistów. Hobsbawm potępia ich żałując jednocześnie, że ich zdrada „skomplikowała” stosunki z jego dawnymi przyjaciółmi nie próbując przy tym zrozumieć przyczyny ich zachowań.

Rewolucję Październikową 1917 roku, która zainspirowała Hobsbawma do zostania komunistą, uważa „za centralny punkt odniesienia w świecie polityki”. Mimo całej wagi, jaką przywiązuje do Rewolucji Październikowej i jej znaczenia dla historii nowoczesnej oraz jego własnego życia, Hobsbawm nie robi nic w tej kwestii ponad oklepane formułki, które można znaleźć w każdym sowieckim podręczniku historii. Hobsbawm w swej książce „In The Ages of Exstremes” pisze, że „wspaniałym osiągnięciem Lenina” było „skanalizowanie niekontrolowanego, anarchicznego społecznego zrywu dla poparcia władzy bolszewików”. W rzeczywistości, jak wiemy, bolszewikom udało się wypełnić pustkę polityczną powstała po abdykacji cara Mikołaja II i zdobyć władzę dyktatorską używając populistycznych sloganów typu „cała władza w ręce Rad”. Bolszewicy w 1917, jak pisze w interesującej nas książce, stanowili „zasadniczo partię robotniczą”. W rzeczywistości tylko 1 na 20 robotników należał w tym czasie do organizacji Lenina, a w Komitecie centralnym nie było żadnego. Składał się on w całości z intelektualistów. Powstały wówczas komunistyczny reżim nie wprowadził ustroju socjalistycznego twierdząc jedynie, iż jest to jego celem. Prawda była całkiem inna: 25 października 1917 roku Lenin usunął słowa „niech żyje socjalizm” z projektu swego wystąpienia przed powołaniem rządu tymczasowego.

Oceniając książkę Hobsbawma, która jest pamiętnikiem jego politycznego zaangażowania, jego przyjaźni i aktywności wydaje się, iż stanowi ona raczej apologię jego życia. Wrażenie to potęguje fakt, że poświęca on bardzo niewiele uwagi swojej pracy pedagogicznej, która jest jego głównym zawodem. Wspomina co prawda swoje główne książki historyczne, ale tylko przelotnie, nie wspominając nic o genezie ich powstania, treści, czy miejscu w jego intelektualnym rozwoju.

Lecz jeśli apologia własnej osoby była w rzeczywistości celem Hobsbawma to nie udało mu się to. Hobsbawm wyłania się jako człowiek bardzo z siebie zadowolony, nieczuły na świat, w którym przeżył 85 lat. Nie udaje mu się pozyskać sympatii czytelnika dla własnej osoby, swoich myśli czy uczuć. „Interesting Times” jest żenującą i nieciekawą książką napisaną przez żenującego i nieciekawego człowieka.

9 czerwca 2003 r.

Przypis:

1/ Eric Hobsbawm, ur. 1917 w Aleksandrii w Egipcie. Jego ojciec z pochodzenia był Żydem (Hobsbaum) urodzonym w zaborze rosyjskim w Polsce w 1870 roku i który wyemigrował do Anglii. Następnie Hobsbawm zamieszkał w Austrii i Niemczech, skąd uciekł przez nazizmem w latach 30-tych XX-wieku do Anglii. Tam po ukończeniu Uniwersytetu w Londynie, został wykładowcą na Uniwersytecie w Cambridge. Wykładał w wielu czołowych uczelniach świata, jest autorem licznych książek z pogranicza historii, socjologii, politologii i nauk społecznych. Jego prace przetłumaczono na kilkadziesiąt języków, w tym na polski. Do jego najpopularniejszych prac w naszym kraju należą „The invention of tradition” z 1983 r. („Tworzenie tradycji”) oraz „Nations and nationalism” („Narody i nacjonalizm”) z 1990 r. Hobsbawm jest swego rodzaju guru dużej części polskich badaczy oraz studentów etnologii, politologii czy nauk społecznych zajmujących się zagadnieniami narodu i państw narodowych. Tym bardziej warto więc lepiej poznać życie oraz przekonania polityczne Hobsbawma w kontekście jego ogromnego wpływu oraz piętna jakie odbija na nauce nie tylko w naszym kraju.

Oprac. i tłum. Dan Edvin

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010