CHRZEŚCIJANIN W HOLLYWOOD

Miasto Hollywood, choć w swej nazwie ma słowo „święty” (ang. „holly”), z pewnością nic wspólnego ze świętością od dawna już nie ma. Jednak czasem i na kamienistej glebie zakiełkuje ziarno. Stało się tak niewątpliwie w przypadku Mela Gibsona i jego najnowszego filmu pt. „Pasja”. Mówi ów film o ostatnich 12 godzinach życia Chrystusa. Reżyser (Gibson), który za własne pieniądze wyprodukował „Pasję”, w środowisku filmowym w USA uważany jest niemal za odmieńca. Gibson jest praktykującym chrześcijaninem, znana jest religijność jego i jego rodziny i od lat jest z tą samą kobietą, która w dodatku jest jego żoną. A to wszystko w Hollywood nie często się zdarza.

Ci, którzy mieli już okazję widzieć ten film (jego premiera w USA odbędzie się w środę popielcową, tj. 25 lutego) zgodnie przyznają, iż w niezwykle sugestywny i przejmujący sposób ukazuje on mękę i śmierć Chrystusa. Dla zwiększenia autentyzmu np. aktorzy mówią po aramejsku i łacinie. Ostatnio jednak o filmie tym jest głośno ze zgoła innego, nie artystycznego powodu. Część wpływowych środowisk żydowskich w Stanach Zjednoczonych zarzuca filmowi, że jest antysemicki i zachęca do aktów przemocy wobec Żydów.

Dla każdego myślącego człowieka musi byś to zarzut absurdalny, bowiem sam Chrystus, jego Matka, uczniowie oraz pierwsi wyznawcy byli również Żydami. Film, który oparty jest w 100% na Biblii pokazuje bowiem dobrych i złych Żydów, tak jak dobrzy i źli ludzie są pośród wszystkich narodów świata. Gdybyśmy przyjęli argumentację części środowisk żydowskich w USA, musielibyśmy podważyć dla chrześcijan bezsprzeczny fakt nie tylko boskości Chrystusa, ale w ogóle historyczną prawdę o jego życiu i śmierci. Musielibyśmy również przyjąć, iż Pismo Święte jest źródłem nienawiści między ludźmi.

Oddajmy jednak głos w tej sprawie samym Żydom. Nie wszyscy bowiem spośród nich tak partykularnie, tendencyjnie i wąsko postrzegają Pismo Święte i ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa.

Poniżej prezentujemy tekst Dona Federa, stałego komentatora Front Page Magazine (www.frontpagemag.com) z 10 lutego 2004 roku. Tytuł oryginału brzmi „More Power to Mel”.

TRZYMAJ SIĘ MEL!

Czy Mel Gibson jest intelektualnym spadkobiercą Czarnych Sotni czy też jest jedynie nieświadom faktu, że jego ostatni film „rozbudzi i uzasadni antysemityzm?”.

„Pasja” Gibsona („The Passion of Christ”) rozbłyśnie na 2 000 ekranów kinowych w USA w Środę Popielcową 25 lutego.

Od samego początku, kosztujący Gibsona 25 mln USD film, oparty na ostatnich 12 godzinach życia Chrystusa zaczerpniętych z Pisma Świętego, budził kontrowersje. W ostatniej, usuniętej z filmu scenie Najwyższy Kapłan Kajfasz mówi w obliczu potępionego Jezusa: „Krew Jego na nas i na dzieci nasze.”

To wszystko oburzyło Abrahama Foxmana – dyrektora naczelnego The Anti-Defanation League (Liga Przeciw Zniesławieniom) a zarazem najbardziej nieprzejednanego krytyka filmu. Filmu, który dla wybitnych chrześcijan jest najwspanialszym artystycznym dziełem religijnym od czasów sklepienia Kaplicy Sykstyńskiej, dla koszernego ‘Chicken Little’ jest to obraz, który „może rozpalić, stymulować, powodować, racjonalizować, legitymizować antysemityzm.”

Rabin Marvin Hier z Centrum Szymona Wisenthala, człowiek którego szanuję znacznie bardziej niż Foxmana, był niemal równie krytyczny wobec filmu.

Pisząc do „The Boston Globe”, James Carroll (jeden z tych „katolickich intelektualistów”, którego głównym zadaniem jest podważanie fundamentów katolicyzmu) twierdzi: „Nawet pełne pobożności odtworzenie Ewangelii mówiącej o śmierci Chrystusa może być szkodliwe z tego powodu, że te święte teksty same w sobie niosą wirusa nienawiści do Żydów”. Zdanie to skłania do postawienia następującego pytania: Jak tekst może być święty i jednocześnie nieść w sobie ziarna antysemityzmu?

Poza kwestionowaną i usunięta w końcu sceną: „Jego krew na nas...”, Foxman oskarża grany po aramejsku i łacinie (z angielskimi napisami) film o to, iż „jednoznacznie ukazuje władze żydowskie i żydowski tłum jako bezpośrednio odpowiedzialnych za decyzję o ukrzyżowaniu Chrystusa.” Jednakże tenże film równie jednoznacznie ukazuje Jezusa, Jego Matkę (graną przez córkę uratowanych od zagłady Żydów), jego uczniów i wiernych jako Żydów.

Cieszący się szacunkiem chrześcijanie stanęli w obronie filmu. Ewangelista Billy Graham mówi, że oglądany na prywatnym pokazie film „wzruszył go do łez”. Inny, Robert Schuller nazwał film Gibsona „wspaniałym dziełem.”

Celem zebrania recenzji i opinii, film pokazano w Watykanie. James Dobson, prowadzący radiowy program Focus on the Family, który co tydzień gromadzi ok. 9 mln słuchaczy, stwierdził, iż „Pasja” jest po prostu najbardziej wzruszającym i wspaniałym obrazem cierpienia Chrystusa jakie kiedykolwiek widziałem.”

Ojciec Augustine Di Noia, podsekretarz stanu Kościelnej Kongregacji ds. Doktryny Wiary twierdzi, „Jako teolog katolicki byłbym zobowiązany potępić antysemityzm czy antyjudaizm w jakimkolwiek fragmencie męki i śmierci Chrystusa nie tylko dlatego, że na tej podstawie Żydom wyrządzono wiele krzywd, ale przede wszystkim dlatego, że... taka postawa świadczy o głębokim niezrozumieniu wymowy męki Chrystusa.”

Di Noia wyjaśnia to, co również dla mnie jest prawdziwym punktem widzenia chrześcijan – to cała ludzkość jest odpowiedzialna za cierpienie i śmierć Chrystusa, a nie tylko ci bezpośrednio zaangażowani w Jego proces i egzekucję.

„Zawsze poważnym błędem w odczytywaniu Ewangelii dotyczącej męki Chrystusa jest przypisywanie winy jednej osobie lub jakiejś grupie osób bądź też oczyszczanie kogoś z winy”, twierdzi Di Noia. „Problem z ostatnim filmem polega na tym, iż jeśli nie jestem jednym z grzesznych, to w jaki sposób znajdę się pośród tych, którzy dostąpią łaski płynącej z krzyża.”

I tutaj krytycy mają poważny problem. Scenariusz filmu Gibsona oparty jest, niemal słowo w słowo, na Nowym Testamencie. Jeśli zatem „Pasja” roznieca, legitymizuje i racjonalizuje nienawiść do Żydów to oznacza to, że tak samo jest w przypadku całej chrześcijańskiej Biblii.

Foxman (dyrektor ADL) ma przynajmniej na tyle intelektualnej szczerości, że swoją argumentację prowadzi do logicznej konkluzji: „W rzeczy samej Ewangelia, jeśli wziąć ją dosłownie, może być bardzo niebezpieczna, tak samo jeśliby dosłownie odczytywać Stary Testament.” A propos Abe [Foxman – abcnet], twoja Biblia nie nazywa się Starym Testamentem lecz Torą, i zauważ, że ciągle wielu Żydów odczytuje ją dość dosłownie, w szczególności tych, za którymi raczej nie przepadasz.

Tak więc jeśli nie dosłownie, to w jaki sposób chrześcijanie mają interpretować ich Pismo - metaforycznie, symbolicznie, alegorycznie? Dlaczego chrześcijanin (jeden z niewielu w Hollywood) nie może zrobić filmu o swojej wierze, który jest zgodny z jego wiarą, nie prowokując oskarżeń o bigotyzm i niepoprawność?

Argumentacja Foxmana i jego przyjaciół nasuwa zasadnicze pytanie: Jeśli film Gibsona i Ewangelia, na której jest on oparty są antysemickie, dlaczego zatem najżarliwsi spośród chrześcijan znajdują się pośród najsilniejszych zwolenników Izraela. Większość wyznawców Ewangelii to zdecydowani obrońcy państwa żydowskiego. W zeszłej dekadzie termin „chrześcijański syjonista” był oksymoronem. Dziś „chrześcijańscy syjoniści” są nawet liczniejsi niż syjoniści pośród samych Żydów. Ci pierwsi skupieni są m.in. w takich organizacjach, jak: Christians Israel Public Attion Campaign, Christians for Israel, Religious Round Table, Battalian of Deborah, Frends of Israel, Bridges for Peace, International Christian Zionist Center, International Christian Ambassy in Jerusalem i National Christian Leadership Conference for Israel.

W październiku 2002 roku organizacja pod nazwą Christian Coalition (której założyciela swego czasu zelżył Foxman) zorganizowała w Waszyngtonie masowy wiec poparcia dla Izraela, który zgromadził ponad 10 tysięcy osób. Wiem to, ponieważ sam pomagałem go organizować. Zapał chrześcijan do wspierania Izraela oparty jest właśnie na tym typie dosłownego rozumienia Biblii, który zdaniem Foxmana prowadzi do antysemityzmu. Tymczasem ewangeliczna perspektywa Syjonu jest jednoznaczna: Bóg podarował tę ziemię Żydom. Boskie postanowienia są wieczne i niezmienne. Ot wszystko.

Chrześcijański filosemityzm wykracza poza poparcie dla Izraela. Najwięksi przeciwnicy nowego antysemityzmu, który kwitnie w całym islamskim świecie i rozprzestrzenia się w Europie, to m.in. Pat Robertson, Gary Bauer, Alan Keyes, Dr Dobson, Joe Farah, Elwood McQuaid, Jan Willem Vad der Hoeven, Janet Parshall, Earl Cox, Christian Coalition President Roberta Combs i D. James Kennedy.

Ci ludzie, na podstawie tej samej Biblii, wierzą, że Jezus jest ich Zbawicielem i nakazuje im szanować i bronić naród żydowski. To zaprawdę odległa postawa od tej z czasów średniowiecznego chrześcijaństwa.

Pomysł, że „Pasja” spowoduje amerykańską Noc Kryształową jest zgoła absurdalny.

Obecnie, zorganizowany antysemityzm jest niemal wyłącznie zjawiskiem charakterystycznym dla muzułmanów. Nienawiść do Żydów kwitnie w meczetach i medresach [muzułmańskie szkoły religijne – abcnet]. Jest propagowany przez islamskich przywódców religijnych, poprzez mułłów do ajjatollachów.

Na zeszłorocznym spotkaniu Organizacji Konferencji Islamskiej premier Malezji, Mahathir Mohamad, wygłosił antysemickie przemówienie, z którego mógłby być dumny sam Goebbels. Egipska telewizja wyprodukowała 41 odcinków serialu opartego o „Protokoły Mędrców Syjonu”, które, jak dziś wiadomo, były carską fałszywką. Kiedy papież Jan Paweł II odwiedził syryjskiego dyktatora Bashara Assada, ten ostatni wygłosił przed nim przemówienie traktujące o przebiegłości Żydów i o tym, jak „niszczą wszystkie religie”. Tylko też na Bliskim Wschodzie ciągle wierzy się w zabobon mówiący, że Żydzi używają krwi gojów w swych rytuałach.

Żyd nie może mieszkać w Arabii Saudyjskiej, ani nawet we własnej ziemi w Jordanii. Saudyjczycy bardzo aktywnie finansują antyżydowską międzynarodówkę. Szkoły, które budują od Indonezji po Amerykę, uczą żydowskich teorii spiskowych oraz innych antysemickich treści.

Władze palestyńskie spędziły ostatnią dekadę na rozniecaniu nienawiści do Żydów wśród własnej młodzieży. Zamachowcy samobójcy nie biorą się znikąd; są odpowiednio kształtowani by tak działać.

Na terenie niemal całej Europy grupy muzułmańskiej młodzieży palą synagogi, atakują żydowskich kolegów ze szkoły a nawet bija Żydów na ulicach. Żaden z tych przypadków nie jest wynikiem czytania Ewangelii wg świętego Mateusza, rozdział 27.

W tej wojnie światowej chrześcijanie są naturalnymi sprzymierzeńcami Żydów. Dlaczegóż więc obrażać ich potępiając podstawę ich wiary.

Jako Żyd traktuję antysemityzm bardzo poważnie. Urodziłem się rok po zakończeniu II Wojny Światowej. Bardzo mocno doświadczyłem odwiedzin w Yad Vashem. Patrzyłem na twarze na wyblakłych fotografiach myśląc, że to mogła być moja matka. Dzieci zapędzane do komór gazowych mogły być moje. I w pewnym sensie były.

Jako publicysta ostatnie 20 lat spędziłem na ukazywaniu islamskiego faszyzmu, muzułmańskiego fundamentalizmu i antysemityzmu (pod przykrywką antysyjonizmu) kwitnącego na naszych uniwersytetach.

Jezus nie jest częścią mojej religii. Z całym szacunkiem dla moich chrześcijańskich przyjaciół, których mam wielu, nie wierzę, że Chrystus był wcieleniem Boga (wierzę, że Bóg jest jeden). Szanuję tych, którzy uważają inaczej, jak też mam nadzieję, że oni szanują moje przekonania, z którymi się nie zgadzają.

Ciągle jednak, nie zgadzając się co do natury Chrystusa, chrześcijanie i Żydzi wierzą w tego samego Boga. Dzielimy przekonania moralne, które mają źródła na Synaju oraz nauczanie patriarchów i proroków.

Do głębi poruszały mnie akty miłości, do jakich zdolni są chrześcijanie.

Jeśli tego byłoby mało wiedzmy, że te same siły, które chciały by przewrócić krzyż pragną też zmiażdżyć gwiazdę Dawida i Torę swym zakrwawionym butem. Jeśli chrześcijanie i Żydzi nie zjednoczą się przeciw temu międzynarodowemu dżihadowi i nie stworzą wspólnego frontu z hindusami i buddystami, to wszyscy będziemy zgubieni.

Patrząc na świat, który tonie w strumieniu „kloacznych ścieków” wypływających z potrzeb społeczeństwa mającego się za kreatywne, słuchającego piosenek wychwalających gwałt i degradację kobiety, oglądającego filmy, które gloryfikują przemoc i legitymizują perwersję i rozwiązłość seksualną, jest wielką ironią, że niektórzy postanowili zaatakować film mówiący o poświęceniu i odkupieniu.

A ja na to mówię: trzymaj się Mel! Rzadko bowiem można dziś oglądać człowieka, który z taką siłą i oddaniem daje świadectwo swojej wiary, i staje za nią, w obliczu kultury [masowej – abcnet] zdominowanej przez przemoc i rozpustę. Zamiast krytykować Gibsona Żydzi powinni raczej szukać takich ludzi jak on, którzy propagują mądrość, piękno i prawdę judaizmu.

Opracował Dan Edvin

Archiwum ABCNET 2002-2010