Zwrot geopolityczny
Znaleźliśmy się w przełomowym punkcie geopolitycznym. Zwrot USA ku Azji sprawił, iż najważniejszym sojusznikiem dla Stanów Zjednoczonych staje się Iran. Jeśli elity w Teheranie skorzystają z tej szansy, wygrają rywalizację o dominację w Azji Zachodniej. Zastanówmy się jakie to będzie miało konsekwencje dla Polski?
Stany Zjednoczone starają się zablokować wybrzeże Chin poprzez system sojuszy od Japonii, do Wietnamu i Indonezji oraz rozbudowę floty okrętów podwodnych i lotnictwa. Chiny odpowiadają budową własnej floty z lotniskowcami włącznie, wzmacnianiem wojsk rakietowych oraz zmieniając drogi zaopatrzenia, by nie prowadziły przez Sund i Malakkę, które mogłyby zablokować siły amerykańskie. Nowe drogi zaopatrzenia Chin prowadzą z Rosji i Azji Środkowej. Nowy szlak eksportu chińskiego ma przejść drogą lądową przez Iran i Turcję do Europy. Dla USA kluczowym posunięciem strategicznym byłoby zawarcie sojuszu z Iranem i uzyskanie dzięki temu dostępu do Azji Środkowej, a więc okrążenie Chin. Również kontrolę nad Syrią oddaną Rosji można by odzyskać za pośrednictwem Iranu.
Z kolei Teheran, jako sojusznik USA, uzyskałby dominującą pozycję w Zatoce Perskiej, zwiększył bezpieczny eksport ropy i stał się głównym krajem tranzytowym dla surowców z Turkiestanu. Dałoby mu to czołową pozycję w krajach muzułmańskich od Libanu po granicę chińską i pakistańską.
Warunki sojuszu
Zakładając dobrą wolę elity rządzącej w Iranie, a nikt nie może być pewny czy nie chodzi tylko o grę, istnieją w tej chwili dwa warunki porozumienia: osiągnięcie kompromisu w sprawie wzbogacania uranu, a docelowo uznanie przez Iran prawa Izraela do istnienia i zakończenie sukcesem toczących się rokowań izraelsko-palestyńskich.
USA proponują prawo do wzbogacania uranu do 3,5 proc. czyli dla elektrowni jądrowych oraz wstrzymanie wzbogacania na 6 miesięcy w zamian za zniesienie części sankcji.
Izrael żąda zakończenie wzbogacania w ogóle, wydanie uranu już wzbogaconego do 20 proc. i zlikwidowania wirówek oraz budowanego reaktora ciężkowodnego. Premier Netaniahu zapowiedział, że porozumienie z Iranem nie jest wiążące dla Izraela i zagroził akcją zniszczenia instalacji irańskich.
USA żąda by powstało państwo palestyńskie w granicach z 1967 roku, co zdecydowanie odrzuca Izrael. Chce on zachować kontrolę nad doliną Jordanu, całą Jerozolimę i wciąż buduje nowe osiedla na Zachodnim Brzegu, czemu sprzeciwia się USA. Izrael stawia też jako warunek uznanie przez Palestyńczyków Izraela jako państwa żydowskiego, chociaż Arabowie stanowią 20 proc. jego ludności. Propozycja Kerry’ego, że wojsko USA będzie kontrolowało Dolinę Jordanu, by zapewnić bezpieczeństwo Tel Awiwi też odrzucił.
Narasta więc konflikt między Obamą i Izraelem. USA mogą wprawdzie odebrać Izraelowi status głównego sojusznika, ale nie mogą pozwolić na zniszczenie tego państwa.
Konsekwencje
W świecie arabskim następuje zmiana sojuszy i dystansowanie się od Obamy Arabii Saudyjskiej, państw Zatoki Perskiej i Egiptu, które z kolei już teraz zbliżają się do Izraela jako głównego przeciwnika Iranu. Saudyjczycy zapowiedzieli już kupno głowic jądrowych od Pakistanu, co wyznacza nową linię możliwego konfliktu jądrowego nie z Izraelem ale między państwami muzułmańskimi. Rijad dysponuje już rakietami dalekiego zasięgu od Chin, zdolnymi przenieść ładunki nad Teheran.
Celem polityki amerykańskiej jest osłabienie i szachowanie Chin, a nie Rosji, ale skutkiem ubocznym tej strategii będzie zepchnięcie Rosji na margines polityki, wynikające z utraty przez Putina głównego instrumentu polityki: dochodów ze sprzedaży gazu i ropy.
Dotychczas amerykańskie plany południowego szlaku jedwabnego miały skierować surowce z Azji Środkowej przez Afganistan do Pakistanu, by ominąć Iran. Teraz gaz i ropa popłynie najkrótszą drogą przez Iran. W konsekwencji Rosja utraci swoją dominującą rolę kraju tranzytowego, a bez gazu turkmeńskiego i ropy kazachskiej nie będzie mogła wywiązać się ze swoich umów zawartych z Europą, gdyż własnych surowców wydobywa za mało. Niezależnie od łupków przerabianych na gaz i ropę, spowoduje to dalszy spadek cen. Rosja znajdzie się więc w głębokim kryzysie gospodarczym i społecznym oraz całkowicie utraci główny instrument polityki imperialnej, co w tym kraju zawsze prowadziło do smuty.
Od narodów zwasalizowanych przez Rosję zależy tylko czy dostrzegą na czas tę perspektywę i poprą elity gotowe uporać się z rosyjską agenturą wpływu by odzyskać niepodległość.
Polityka Rosji
Rosja nie ma wyjścia, jeśli chce kontynuować polityką neoimperialną. Z jednej strony musi w coraz większym stopniu przekierować eksport ropy i gazu do Chin. Temu ma służyć rozbudowa basenu wschodniosyberyjskiego. Na Bliskim Wschodzie musi wykorzystując islamistów różnego autoramentu, by storpedować porozumienie, zaostrzać sytuację i dążyć do wojny prowadzonej cudzymi rękami. Możliwe jest też odwrócenie sojuszy i współpraca z Izraelem przeciw Iranowi, a w Europie przeciwko Polsce.
W swojej strefie wpływów na obszarze postkomunistycznym Moskwa ma już bardzo mało czasu by wymienić rządy ustanowione tam w epoce niemiecko-rosyjskiego kondominium na całkowicie sobie uległe, która zagwarantują kupno ropy i gazu na warunkach rosyjskich, a przynajmniej zdestabilizować te kraje, doprowadzając do chaosu politycznego. W ten sposób uniemożliwiłaby ich usamodzielnienie się, które wzmocniłoby Zachód. Utrudniłaby też politykę Niemiec, które znalazły się na kursie kolizyjnym z Rosją. Kondominium z punktu widzenia Rosji jest bowiem zawsze stanem przejściowym do pełnej uległości wobec Kremla.
Mamy szansę
Osłabienie Rosji daje nam szansę pozbycia się agentury rosyjskiej i przynajmniej części oligarchii, która jest z nią związana, o ile społeczeństwo nie ulegnie rosyjskiej propagandzie i przestanie patrzeć z panicznym strachem na Moskwę przez pryzmat jej minionej potęgi.
Kerry ignorując sprawę Smoleńska dał jasno do zrozumienia Sikorskiemu, że dla USA nie ma znaczenia kto rządzi w Polsce, byle popierał cele amerykańskie. Można więc w smoleńskiej elicie rządowej spodziewać się teraz gwałtownego podziału na tych, którzy gwarancję swojej pozycji dostrzegą w USA i tych, którzy pozostaną zdyscyplinowanymi realizatorami interesów Rosji. Na to nakłada się rywalizacja między orientacją prorosyjską i mocno już zużytą proniemiecką. Niemcy będą musiały wymienić Tuska na nowszy, perspektywiczny model. Wchodzimy więc w okres gwałtownych zaburzeń i zmian politycznych w Polsce.
Polaków echuje głęboki infantylizm; szukają w polityce zagranicznej wiecznej przyjaźni, poparcia, dozgonnej miłości. Dlatego analizują ją w kategoriach zdrady i wierności. Polityka zagraniczna jest wyłącznie wypadkową interesów. Jeśli Niemcy i USA stawiają na Rosję, nasz sojusz się natychmiast kończy, nawet gdyby był ogłoszony na wieki. Gdy zaś między Niemcami i USA a Rosją dochodzi do konfliktu, automatycznie stają się one naszymi sojusznikami i cała sztuka polega na tym, by wyciągnąć z tego maksimum korzyści dla Polski w jak najkrótszym czasie, zanim sytuacja znów się zmieni, a nie na sentymentalnych przeżyciach miłosnych. Upadek Putina, po którym nowy car zostanie ogłoszony przez Zachód wielkim liberałem i przyjacielem demokracji i dzieci, będzie oznaczał znów poświęcenie Polski. Mamy więc bardzo mało czasu by wykorzystać sytuację i zbudować własną silną pozycję regionalną.
Stany Zjednoczone starają się zablokować wybrzeże Chin poprzez system sojuszy od Japonii, do Wietnamu i Indonezji oraz rozbudowę floty okrętów podwodnych i lotnictwa. Chiny odpowiadają budową własnej floty z lotniskowcami włącznie, wzmacnianiem wojsk rakietowych oraz zmieniając drogi zaopatrzenia, by nie prowadziły przez Sund i Malakkę, które mogłyby zablokować siły amerykańskie. Nowe drogi zaopatrzenia Chin prowadzą z Rosji i Azji Środkowej. Nowy szlak eksportu chińskiego ma przejść drogą lądową przez Iran i Turcję do Europy. Dla USA kluczowym posunięciem strategicznym byłoby zawarcie sojuszu z Iranem i uzyskanie dzięki temu dostępu do Azji Środkowej, a więc okrążenie Chin. Również kontrolę nad Syrią oddaną Rosji można by odzyskać za pośrednictwem Iranu.
Z kolei Teheran, jako sojusznik USA, uzyskałby dominującą pozycję w Zatoce Perskiej, zwiększył bezpieczny eksport ropy i stał się głównym krajem tranzytowym dla surowców z Turkiestanu. Dałoby mu to czołową pozycję w krajach muzułmańskich od Libanu po granicę chińską i pakistańską.
Warunki sojuszu
Zakładając dobrą wolę elity rządzącej w Iranie, a nikt nie może być pewny czy nie chodzi tylko o grę, istnieją w tej chwili dwa warunki porozumienia: osiągnięcie kompromisu w sprawie wzbogacania uranu, a docelowo uznanie przez Iran prawa Izraela do istnienia i zakończenie sukcesem toczących się rokowań izraelsko-palestyńskich.
USA proponują prawo do wzbogacania uranu do 3,5 proc. czyli dla elektrowni jądrowych oraz wstrzymanie wzbogacania na 6 miesięcy w zamian za zniesienie części sankcji.
Izrael żąda zakończenie wzbogacania w ogóle, wydanie uranu już wzbogaconego do 20 proc. i zlikwidowania wirówek oraz budowanego reaktora ciężkowodnego. Premier Netaniahu zapowiedział, że porozumienie z Iranem nie jest wiążące dla Izraela i zagroził akcją zniszczenia instalacji irańskich.
USA żąda by powstało państwo palestyńskie w granicach z 1967 roku, co zdecydowanie odrzuca Izrael. Chce on zachować kontrolę nad doliną Jordanu, całą Jerozolimę i wciąż buduje nowe osiedla na Zachodnim Brzegu, czemu sprzeciwia się USA. Izrael stawia też jako warunek uznanie przez Palestyńczyków Izraela jako państwa żydowskiego, chociaż Arabowie stanowią 20 proc. jego ludności. Propozycja Kerry’ego, że wojsko USA będzie kontrolowało Dolinę Jordanu, by zapewnić bezpieczeństwo Tel Awiwi też odrzucił.
Narasta więc konflikt między Obamą i Izraelem. USA mogą wprawdzie odebrać Izraelowi status głównego sojusznika, ale nie mogą pozwolić na zniszczenie tego państwa.
Konsekwencje
W świecie arabskim następuje zmiana sojuszy i dystansowanie się od Obamy Arabii Saudyjskiej, państw Zatoki Perskiej i Egiptu, które z kolei już teraz zbliżają się do Izraela jako głównego przeciwnika Iranu. Saudyjczycy zapowiedzieli już kupno głowic jądrowych od Pakistanu, co wyznacza nową linię możliwego konfliktu jądrowego nie z Izraelem ale między państwami muzułmańskimi. Rijad dysponuje już rakietami dalekiego zasięgu od Chin, zdolnymi przenieść ładunki nad Teheran.
Celem polityki amerykańskiej jest osłabienie i szachowanie Chin, a nie Rosji, ale skutkiem ubocznym tej strategii będzie zepchnięcie Rosji na margines polityki, wynikające z utraty przez Putina głównego instrumentu polityki: dochodów ze sprzedaży gazu i ropy.
Dotychczas amerykańskie plany południowego szlaku jedwabnego miały skierować surowce z Azji Środkowej przez Afganistan do Pakistanu, by ominąć Iran. Teraz gaz i ropa popłynie najkrótszą drogą przez Iran. W konsekwencji Rosja utraci swoją dominującą rolę kraju tranzytowego, a bez gazu turkmeńskiego i ropy kazachskiej nie będzie mogła wywiązać się ze swoich umów zawartych z Europą, gdyż własnych surowców wydobywa za mało. Niezależnie od łupków przerabianych na gaz i ropę, spowoduje to dalszy spadek cen. Rosja znajdzie się więc w głębokim kryzysie gospodarczym i społecznym oraz całkowicie utraci główny instrument polityki imperialnej, co w tym kraju zawsze prowadziło do smuty.
Od narodów zwasalizowanych przez Rosję zależy tylko czy dostrzegą na czas tę perspektywę i poprą elity gotowe uporać się z rosyjską agenturą wpływu by odzyskać niepodległość.
Polityka Rosji
Rosja nie ma wyjścia, jeśli chce kontynuować polityką neoimperialną. Z jednej strony musi w coraz większym stopniu przekierować eksport ropy i gazu do Chin. Temu ma służyć rozbudowa basenu wschodniosyberyjskiego. Na Bliskim Wschodzie musi wykorzystując islamistów różnego autoramentu, by storpedować porozumienie, zaostrzać sytuację i dążyć do wojny prowadzonej cudzymi rękami. Możliwe jest też odwrócenie sojuszy i współpraca z Izraelem przeciw Iranowi, a w Europie przeciwko Polsce.
W swojej strefie wpływów na obszarze postkomunistycznym Moskwa ma już bardzo mało czasu by wymienić rządy ustanowione tam w epoce niemiecko-rosyjskiego kondominium na całkowicie sobie uległe, która zagwarantują kupno ropy i gazu na warunkach rosyjskich, a przynajmniej zdestabilizować te kraje, doprowadzając do chaosu politycznego. W ten sposób uniemożliwiłaby ich usamodzielnienie się, które wzmocniłoby Zachód. Utrudniłaby też politykę Niemiec, które znalazły się na kursie kolizyjnym z Rosją. Kondominium z punktu widzenia Rosji jest bowiem zawsze stanem przejściowym do pełnej uległości wobec Kremla.
Mamy szansę
Osłabienie Rosji daje nam szansę pozbycia się agentury rosyjskiej i przynajmniej części oligarchii, która jest z nią związana, o ile społeczeństwo nie ulegnie rosyjskiej propagandzie i przestanie patrzeć z panicznym strachem na Moskwę przez pryzmat jej minionej potęgi.
Kerry ignorując sprawę Smoleńska dał jasno do zrozumienia Sikorskiemu, że dla USA nie ma znaczenia kto rządzi w Polsce, byle popierał cele amerykańskie. Można więc w smoleńskiej elicie rządowej spodziewać się teraz gwałtownego podziału na tych, którzy gwarancję swojej pozycji dostrzegą w USA i tych, którzy pozostaną zdyscyplinowanymi realizatorami interesów Rosji. Na to nakłada się rywalizacja między orientacją prorosyjską i mocno już zużytą proniemiecką. Niemcy będą musiały wymienić Tuska na nowszy, perspektywiczny model. Wchodzimy więc w okres gwałtownych zaburzeń i zmian politycznych w Polsce.
Polaków echuje głęboki infantylizm; szukają w polityce zagranicznej wiecznej przyjaźni, poparcia, dozgonnej miłości. Dlatego analizują ją w kategoriach zdrady i wierności. Polityka zagraniczna jest wyłącznie wypadkową interesów. Jeśli Niemcy i USA stawiają na Rosję, nasz sojusz się natychmiast kończy, nawet gdyby był ogłoszony na wieki. Gdy zaś między Niemcami i USA a Rosją dochodzi do konfliktu, automatycznie stają się one naszymi sojusznikami i cała sztuka polega na tym, by wyciągnąć z tego maksimum korzyści dla Polski w jak najkrótszym czasie, zanim sytuacja znów się zmieni, a nie na sentymentalnych przeżyciach miłosnych. Upadek Putina, po którym nowy car zostanie ogłoszony przez Zachód wielkim liberałem i przyjacielem demokracji i dzieci, będzie oznaczał znów poświęcenie Polski. Mamy więc bardzo mało czasu by wykorzystać sytuację i zbudować własną silną pozycję regionalną.
Autor publikacji:
Polityka zagraniczna:
GEOPOLITYKA:
Źródło:
Gazeta Polska nr 46, 13 listopada 2013