Nie potrafił pełzać (odrzucone przez GP)

Piotr Skórzyński napisał autobiografię, obejmującą okres życia w PRL, jeszcze w roku 2000, ale nie opublikował jej za życia. Książka ukazała się dopiero teraz, ponad cztery lata po samobójczej śmierci autora. Wspomnienia Skórzyńskiego możemy czytać zarówno jako powieść psychologiczną z kluczem o niespełnionej miłości życia autora oraz jako obraz funkcjonowania w ustroju komunistycznym elit twórczych, ich powiązań z systemem, co dobrze tłumaczy genezę ich obecnej pozycji, zakłamania i nienawiści do wolności.
 
W 1999 roku Skórzyńscy musieli uciekać z Warszawy przed esbekiem, który ich prześladował przy tolerancji przemalowanej prokuratury i policji. Dla Piotra “komunizm nie skończył się, osiągnął tylko nowy etap. Zmienił się z ustroju bandytyzmu państwowego na strój bandytyzmu oddolnego”. Tak jak w PRL, w pozornie wolnym kraju nie było dla Piotra Skórzyńskiego miejsca i pracy. Żył poza układami. Niepokorni, cierpiący na pluszowych krzyżach, pilnie strzegli by w przestrzeni publicznej nie zaistniał. W III RP, jak pisał, pozostał rdzeń esbeckiej mentalności filozofów odnowionego establishment.
 
Odmieniec
 
Piotr Skórzyński urodził się w zdeklasowanej rodzinie arystokratycznej, ale nie to odcisnęło się na jego dzieciństwie tylko poczucie braku miłości w domu. Rodzicom zarzucał brak odpowiedzialności i troski o dzieci. Podobnie dziadek, czerwony książę Krzysztof Mikołaj Radziwiłł, też nie rozumiał wnuka. Młody Piotr najpierw czuł się niepotrzebny rodzinie, a później społeczeństwu. Samotność stałą się dlań czymś naturalnym, tym bardziej, że wyobcowany czuł się też w środowisku robotniczym na warszawskim osiedlu pod hutą. Uciekał więc w świat książek.

Po rozwodzie rodziców, mieszkał z matką, później z dziadkami, aż w końcu tułał się po ludziach bez szans na własne mieszkanie. Bywało, że sypiał w parku lub na dworcu.

Dziadek i matka zaakceptowali ustrój, zaś sam Piotr czuł, że coś jest nie tak, choć nie umiał tego sformułować i przebudzenie nastąpiło gdy w miał 16 lat, kiedy w Marcu zobaczył transparenty na Politechnice.

Jestem młodszy od Piotra Skórzyńskiego zaledwie o pół roku. Gdy więc czytałem jego autoportret, przenosiłem się w dzieciństwo. Było tak jak pisał: byliśmy przyzwyczajeni do totalnej władzy jak do rzeczywistości.
 
Czy zapłacić cenę?
 
Piotr Skórzyński zadebiutował jako krytyk literacki, eseista, autor słuchowisk radiowych i  nowel, ale jak sądzę, jego prawdziwym i niespełnionym powołaniem było pisarstwo. Szybko stanął przed dylematem: kłamać czy zrezygnować z pisania.

W tej kwestii doszło do pierwszego sporu z Michnikiem, który przedtem, jak pisze: “Słuchał mnie z uwagą i często z głośną aprobatą”. Michnik tłumaczył, iż nie ważne za jaką cenę ale najpierw trzeba zdobyć nazwisko, liczyć się, a dopiero potem będzie można wystąpić przeciwko komunie. Inaczej jest się nikim i to co się myśli nie ma żadnego znaczenia.

Współudział w kłamstwie systemu wybrał establishment, który odziedziczyliśmy po PRL i mamy tego konsekwencje.

Piotr Skórzyński nie chciał płacić tej ceny za karierę i został pisarzem niespełnionym. Jak podkreślał, w kraju totalitarnym nie ma dramatu jest tylko tragedia, od początku przecież wiadomo co się stanie, jeśli bohater stanie na drodze władzy. Dlatego nie widział sensu konstruowania fabuł. Po pierwszej powieści zamilkł na 20 lat. Postanowił za cenę nie pisania w ogóle nie podlegać cenzurze, nie szerzyć głupot i kłamstw.  Pracował więc dorywczo, np. podawał książki w BUWie, gdzie poznał Lecha Zondka, który później zginął walcząc w szeregach partyzantów afgańskich przeciw Sowietom.

Inaczej rozumował np. Tomasz Jastrun, który dzięki ojcu posiadał mieszkanie, samochód, pracę, był zdumiony w 1975 rok dlaczego młodzież w Polsce jest ze wszystkiego niezadowolona.

W środowisku patrzono na Piotra jak na pomyleńca lub dziwaka, który zrezygnował z błyskotliwej kariery. Kobiety bały się, że nie zapewni im bytu i bezpieczeństwa, uniemożliwi karierę, jego „radykalizmu” bali się opozycjoniści z pluszowych krzyży. Efektem była wegetacja. Jak sam pisał: “często leżałem w łóżku tak słaby z głodu, że nie miałem siły się podnieść”. I co najważniejsze, po 1989 roku, w nowej epoce kłamstwa, z tych samych powodów nic się nie zmieniło.

Gdy w 1979 roku Skórzyński napisał cykl scenariuszy do filmów dla dzieci, które miał realizować Krzysztof Krauze, nie przebili się. Później ktoś mu wytłumaczył że to były za duże pieniądze, by je dawać komuś z boku, kto nie był w układach. Mamy rok 2013 i czy coś się zmieniło?
 
Prawda jest ohydna
 
Gdy czytamy wspomnienia z PRL, widzimy, że zmieniły się tylko dekoracje. Wtedy, jak pisze Skórzyński, starano się amputować pamięć odgórnie i narzucić amnezję. Teraz ludzie sami to czynią i odrzucają tych, którzy każą im spojrzeć w lustro. Lemingi same usuwają ze świadomości wszystko co przykre. Informacje, które burzą przyjęty obraz świata, giną na zewnątrz świadomości jako dlań niebezpieczne, następuje selekcja doznań i informacji. Po prostu, niektórzy ludzie nie potrafią znieść prawdy. Te słowa Skórzyńskiego tłumaczą, dlaczego obecnie dyskusja z lemingami jest zajęciem bezsensownym.

Napisano w marcu 2013
 

Autor publikacji: 
Recenzje i art. recenzyjne: