Celem Rosji jest podporządkowanie sobie Autonomicznej Republiki Krymu i osłabienie zwartości terytorialnej Ukrainy. Na Krymie najgroźniejszym przeciwnikiem nie są zrusyfikowani Ukraińcy, ale dobrze zorganizowani i świadomi narodowo Tatarzy Krymscy, którymi kieruje Mustafa Dżemilew, ojciec narodu, wieloletni więzień sowieckich łagrów, walczący o prawo powrotu swego narodu na Krym. Likwidacja Dżemilewa i rozbicie Tatarów stało się celem Moskwy i władz Krymu, na czele których stoi premier, Rosjanin gen. Anatolij Mogilew.
W 1989 r. Tatarzy uzyskali prawo powrotu do ojczystego Krymu z Uzbekistanu, dokąd zesłał ich Stalin w 1944 r. Na miejsce wygnanych Tatarów sprowadzono wówczas Rosjan, co sprawiło, że ich udział w ludności Krymu wzrósł z 50 do 70 proc. Obecnie stanowią oni ok. 58 proc. mieszkańców półwyspu, Ukraińcy – ok. 24 proc., ale połowa z nich nie mówi już po ukraińsku, Tatarów zaś jest 13 proc., czyli około 250 tys.
Tatarów osiedlono nie na ich dawnych ziemiach na południu półwyspu, ale w środku, między regionem ukraińskim a rosyjskim. W rejonach środkowych Tatarzy stanowią do 30 proc. ludności. Głównym problemem Tatarów jest uzyskanie ziemi. Kodeks ziemski nadał prawo do ziemi wyłącznie kołchoźnikom, czyli Tatarów w ogóle nie wziął pod uwagę, gdyż mieszkali w Uzbekistanie, a kołchoźnikami byli w ich wioskach Rosjanie. Obiecywano, że działki, np. pod budowę domów, przyznają im samorządy, ale te wolą ziemię sprzedawać, a Tatarzy nie mają pieniędzy na jej zakup. Dlatego zmuszeni są stawiać domy na ziemiach gminnych bez zezwoleń. Wykorzystują to bojówki rosyjskie i niszczą budynki.
Walka z Medżlisem
Tatarzy wybierają własny parlament – Kurułtaj, który z kolei powołuje 31-osobową reprezentację – Medżlis. W 1999 r. ówczesny prezydent Leonid Kuczma wprawdzie nie uznał Medżlisu za przedstawicielstwo narodu krymskotatarskiego, ale powołał Radę Przedstawicieli Narodu Krymskotatarskiego jako organ konsultacyjny przy prezydencie i mianował jej przewodniczącym Mustafę Dżemilewa, przewodniczącego Medżlisu, a w skład Rady wyznaczył tylu członków Medżlisu, że stanowili jej większość.
Z powodu ordynacji wyborczej Tatarzy mają tylko pięciu posłów w parlamencie Krymu i jednego w Radzie Najwyższej Ukrainy.
Poprzednio Tatarzy popierali Naszą Ukrainę Wiktora Juszczenki, a po jego klęsce weszli w sojusz z Batkiwszczyną Julii Tymoszenko. W rozmowach sondażowych Wiktor Janukowycz zażądał po prostu bezwarunkowego podporządkowania, nie dając nic w zamian, ponieważ jego bazę wyborczą na Krymie stanowią rosyjscy nacjonaliści. W tej sytuacji między obu obozami musiało dojść do konfliktu.
Janukowycz rozpoczął walkę z Tatarami w 2010 r. od zmniejszenia liczebności Rady do 19 członków, wśród których ludzie Medżlisu znaleźli się w mniejszości. Negocjacje z udziałem ministra spraw zagranicznych Turcji Ahmeta Davutoglu nic nie dały i członkowie Medżlisu wycofali się z Rady.
Obecny premier, generał milicji Anatolij Mogilow, pochodzi z Kamczatki i na Ukrainę został przysłany w 1982 r. W 2007 r. przeniesiono go z obwodu donieckiego na Krym, gdzie został szefem milicji, a w 2010 r. objął MSW. W okresie wyborów prezydenckich był szefem sztabu Janukowycza na półwyspie. Mogilow należy do obozu rosyjskich nacjonalistów. Zasłynął już pochwałą decyzji Stalina o wygnaniu Tatarów i dąży do konfrontacji z Medżlisem i rozbicia go. Metodą ma być stworzenie przez władzę koncesjonowanych organizacji tatarskich, które będą traktowane jak autentyczne. Administracja będzie tylko z nimi rozmawiała i wyłącznie im powierzała stanowiska. W tej chwili zwolniono już z państwowych posad wszystkich Tatarów podejrzewanych o lojalność wobec Medżlisu.
Wytyczne FSB
W lutym br. na Krym przyjechało dwu wysłanników FSB. Szefem był płk Władimir, który poprzednio służył w Afganistanie i Czeczenii. Wraz z drugim oficerem FSB zorganizował on naradę działaczy rosyjskich, wśród których najważniejszymi byli: Siergiej Aksionow, lider partii Rosyjska Jedność, oraz kierownicy ukraińskiej filii Instytutu Krajów WNP Władimir Korniłow i Anatolij Fiłatow. W odprawie brał także udział starszy radca ambasady Rosji Igor Sewastianow.
Płk Władimir po omówieniu interesów Rosji w basenie Morza Czarnego przedstawił zadania stojące przed Rosjanami na Krymie. Najważniejszym było doprowadzenie do rozłamu w Medżlisie. Zastanawiano się nad konsekwencjami, „gdyby z Dżemilewem coś się stało”, i rozważano, co będzie bardziej skuteczne: atak serca czy spotkanie z TIR-em, czyli, jak nazwano, „wariant Czornowoła”, przywódcy ukraińskiego ruchu, zamordowanego w 1999 r.
Wnioski z dyskusji były „pozytywne” dla interesów Rosji: władze ukraińskie, jak stwierdzili uczestnicy odprawy, „tylko podziękują i sprawę zamkną”, a ruch krymskotatarski rozpadnie się i podzieli na dwa skrzydła: jedno podporządkowane Rosji, a drugie Janukowyczowi. Pozostanie już tylko stymulować wzajemne waśnie obu grup, które będą w tej walce zwracały się o pomoc do władz lub do Rosji. Podjęto decyzję, by przygotować przeciwko Dżemilewowi kampanię medialną, która skompromitowałaby go w oczach opinii publicznej jako wroga Ukrainy. Postanowiono też, by Krym przedstawić jako rozsadnik ekstremizmu zagrażającego jednocześnie Ukrainie i Rosji.
Uczestnicy odprawy postanowili doprowadzić do niepokojów 18 maja br., czyli w dzień deportacji, kiedy Medżlis organizuje obchody rocznicowe. Konkretne działania płk Władimir polecił przygotować Filatowowi, Korniłowowi i Aksionowowi, który ma też finansować rozłamowców w Medżlisie. Warto podkreślić, że również gen. Mogilew dąży do konfrontacji z Medżlisem i usiłuje storpedować uroczystości 18 maja. Tego dnia można więc spodziewać się licznych prowokacji.
Doprowadzenie do destabilizacji sytuacji i rozruchów na Krymie leży w interesie Rosji, która będzie mogła przedstawiać je jako działania islamskich ekstremistów i pod pretekstem „przywracania pokoju między zwaśnionymi stronami” zaoferuje swoje usługi. Taki pretekst wszystkich zadowoli. Rosja uzyska faktyczną kontrolę nad półwyspem i będzie mogła przekształcić go w obszar eksterytorialny.
Destabilizacja sytuacji politycznej na półwyspie ma jeszcze ten ważny aspekt dla Rosji, że u jego wybrzeży pod dnem Morza Czarnego znajdują się pokłady hydratów metanu, z których można wydobywać gaz na skalę przemysłową, zamiast importować go z Rosji. W tym roku Ukraina już dokonała udanej próby wydobycia metanu. Sprawa Krymu jest więc kluczowa dla bezpieczeństwa energetycznego Ukrainy.