Pokochajmy Rosję zanim ona nas pokocha!

W kręgu Biura Bezpieczeństwa Narodowego kierowanego przez gen. Stanisława Kozieja powstał dokument, z którego możemy odczytać strategiczne cele obozu prezydenckiego. Wskazuje on na optymalny rozwój sytuacji międzynarodowej, który może nam zapewnić bezpieczeństwo i dobrobyt. Jest nim realizacja rosyjskich celów strategicznych w Europie. 
 
Autorzy ekspertyzy „Budowa zintegrowanego systemu bezpieczeństwa narodowego Polski” wskazują najpierw na główne zagrożenie. Jest nim fakt, iż „większość polityków przypisuje wrogie wobec nas intencje” altruistycznej Rosji. Błędność tej postawy nie wynika z analizy stanu faktycznego, ale z jej szkodliwości na scenie międzynarodowej. Racja. Rosyjska agentura jest z tego bardzo niezadowolona. By być lepiej postrzeganymi mamy manifestować, że już pokochaliśmy Rosję.
 
My was pieriewospytajem
 
Szczególnie mylna ma być ocena „polityki bezpieczeństwa Rosji”, gdyż zwykłe wyzwania bierzemy za nieistniejące zagrożenia, a Rosja przepełniona jest wobec nas dobrymi zamiarami. Stąd rekomendacja: ”przezwyciężyć nieufność, która utrudnia percepcję Rosji przez polskich polityków i media”.

Przypomnijmy scenę z Kiplinga gdy kobra mówi do swojej ofiary: „Więcej zaufania, więcej zaufania”.

Na szczęście „obecny rząd Polski zaczyna odrabiać stracony czas” i są już oznaki poprawy, jak spotkanie na Westerplatte w 2009 roku. Rzeczywiście, 10 kwietnia częściowo rozwiązał problem. Autorzy słusznie więc dostrzegają, że przyjaźń między Władimirem Putinem a obozem rządowym została wzmocniona po katastrofie. Niestety są jeszcze tu i ówdzie jątrzyciele, zagrażający bezpieczeństwu Polski, gdyż nie chcą „przezwyciężyć nieufność”. PiS podjął bowiem „działania na rzecz ponownego konfliktowania z Rosją”. Rekomendacja poucza więc iż „w tej sytuacji rząd Polski powinien szybko podjąć działania na rzec ratowania szansy jaka szybko może zniknąć”. Reedukacja „nieufnych”, najlepiej w obozach, narzuca się sama.
 
Rozbrójmy się
 
Rosja nie stwarza żadnego zagrożenia militarnego dla Polski, a skoro tak, to „specjalny wysiłek na rzecz dozbrojenia polskiej armii nie wydaje się konieczny”. Należy tylko dbać o siły ekspedycyjne, a udział w misjach ma być atrakcją, która przyciągnie do wojska młodzież, skoro na podwyżki stać nas nie będzie. Mamy zatem nowy wzorzec: Polak jako najemnik.

Autorzy cieszą się, że „ewolucja strategii NATO jest korzystna dla interesów Polski”, gdyż Sojusz  nie jest organizacją globalną a jedynie regionalną. Na szczęście Grupa Mędrców NATO, w której Polskę reprezentuje Adam Rotfeld (według dokumentów IPN zarejestrowany jako TW Serb”, „Rauf” „Ralf”), uznała, że NATO nie może samo angażować się w zapewnienie bezpieczeństwa międzynarodowego i trzeba dążyć do „rozwijania partnerstwa z Rosją [które] jest gwarancją bezpieczeństwa w regionie euroatlantyckim”.

Nie dziwi zatem już rekomendacja, iż należy poprzeć sprzeciw wobec rozszerzenia NATO na Ukrainę i Gruzję.
 
Gazprom bratem
 
Autorzy wymieniają różne zagrożenia, w tym ekonomiczne, ale zaraz dają odpór niesłusznym poglądom: „nie należy jednak twierdzić, że bezpieczeństwo energetyczne Polski, zwłaszcza gazowe, jest obecnie zagrożone”. Słusznie, przecież jesteśmy pod opieką Matuszki Rossji, która nie używa gazu i ropy jako głównego instrumentu polityki imperialnej, gdyż jako gołąbek pokoju takiej nie prowadzi.

Straszenie przerwami dostaw gazu to „wynik negatywnej oceny Rosji i przypisywanie jej złych intencji wobec Polski”, a przecież wiadomo, że Rosja jest przepełniona dobrymi intencjami i to niestety nie tylko wobec nas. Autorzy wiedzą, że po stronie rosyjskiej nie ma zamiaru wykorzystywana broni gazowej.

Co więcej, jesteśmy uprzywilejowani, ponieważ gaz od Gazpromu kupujemy „po rozsądnej i korzystnej cenie”. Najwyższe stawki w Europie to zapewne objaw gorącego uczucia. Stąd rekomendacja, by zakupy traktować w kategoriach businessowych, gdyż w jego imporcie z Rosji mamy interes. Dlatego „powinniśmy całkowicie zrezygnować z traktowania zakupu gazu rosyjskiego w kategoriach geopolitycznych”. Oczywiście nie dlatego, że nie mają one takiego charakteru, ale by inni byli z nas zadowoleni, gdyż przeciwne postępowanie „stawia w złym świetle wobec partnerów i sojuszników z UE”. Wzorcem jest więc Polak – lokaj, który dba by Pan był z niego zadowolony. Dalsze wnioski są już oczywiste: nie traktować gazoportu w Świnoujściu jako alternatywy, a zwłaszcza nie przeceniać gazu łupkowego. Fakt. Gazprom byłby niezadowolony.
 
Imperialiści z USA
 
Zdaniem autorów, obecnie minął już okres błędów lat 2004-2007, kiedy przyjęliśmy politykę klientelizmu wobec USA, co obniżyło nasz prestiż międzynarodowy. Braliśmy udział w działaniach sprzecznych z prawem międzynarodowym: interwencja w Iraku i współpraca z CIA (więzienia). Na szczęście Polska już nie przedkłada nad wszystko „strategicznego partnerstwa z USA”. Błędem było więc nie to, że niczego w zamian nie uzyskaliśmy, ale „strategiczne partnerstwo z USA” i przyjęcie postawy eurosceptycznej „zwłaszcza przez rząd PiS w latach 2004(sic!) -2007”. Wiemy więc już, że prestiż międzynarodowy zapewnia tylko klientelizm wobec Rosji i Unii. Ni że wybory były w 2004 roku!

W kontekście tez o szkodliwości wiązania się ze zbrodniczymi Stanami Zjednoczonymi należy wspomnieć twierdzenie autorów, iż w latach PRL koszty zapewnienia bezpieczeństwa płaciła gospodarka wciśnięta w system socjalistyczny. A kto nam zagrażał, że bezpieczeństwo zapewniały nam Sowiety. Imperialiści z USA czy rewanżyści z Bonn?
 
Gołąbek pokoju
 
Scenariuszem najbardziej korzystnym dla Polski ma być porozumienie Zachodu z Rosją. Dla Polski ma być korzystne podjęcie przez Zachód „oferty porozumienia się i współdziałania z Rosją w kluczowych sprawach międzynarodowych”. Dowiadujemy się, że Rosja obrała kurs na zacieśnienie współpracy z Zachodem, o czym ma świadczyć plan Miedwiediewa z 2008 roku „stworzenia nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego z udziałem Rosji”.

Ekspertyza jednak nie wspomina o istocie projektu rosyjskiego. Miedwiediew proponował podpisanie „europejskiego traktatu bezpieczeństwa”, który miałby stworzyć europejską przestrzeń bezpieczeństwa. Jest to de facto propozycja Putina. Projekt układu z listopada 2008 roku przewiduje zasadę „bezpieczeństwa niewidzialnego” - każde państwo lub organizacja (UE, NATO) podejmując jakiekolwiek środki bezpieczeństwa, musi wziąć pod uwagę interesy bezpieczeństwa innych sygnatariuszy traktatu, a więc także Rosji. Oznacza to w praktyce prawo weta dla Rosji wobec każdej decyzji dotyczącej bezpieczeństwa państw zachodnich. Na razie plan Miedwiediewa nie został przyjęty.

Polska ma zatem popierać przyznanie Rosji prawa veto, gdyż rzekomo będzie to dla nas korzystne. Fakt, rozciągnięcie statusu wasalnego na Europę może przynieść pewne korzyści elitom już w wasalstwie wyćwiczonym.

Autorzy Ekspertyzy kreślą pozytywne, ich  zdaniem, zmiany: „Rosja może uzyskać wzmocnienie pozycji w trójkącie z NATO i UE, a także zostać włączona na zasadzie jakiegoś superstowarzyszenia do europejskiej przestrzeni integracyjnej”, przy czym „rola NATO powinna być drugorzędna”. „Polska w tym scenariuszu musi zdecydować się na pojednanie z Rosjanami i traktowanie ich państwo …jako … istotnego gwaranta bezpieczeństwa europejskiego, w tym naszego bezpieczeństwa. Zacieśnienie współpracy z Rosją ułatwi pojednanie polsko-rosyjskie”.

Jest to nie tylko wsparcie polityki wasalizacji Europy ale otwiera drogę do powstania Związku Unii Europejskiej z Unią Eurazjatyką Putina. Faktycznie jak wyciągniemy do Niedźwiedzia ręką, to on nam poda swoją łapę i poliże.
 
Nie złościć Niedźwiedzia
 
Najgorszy wybór, to zdaniem autorów, sytuacja, w której: „odrzucona przez Zachód Rosja powraca do polityki mocarstwowej”. Jak z tego wynika, Rosja obecnie jest gołąbkiem pokoju, zwłaszcza na Kaukazie, ale możemy ją rozłościć i brak ustępstw Rosja odbierze jako kolejne odrzucenie, będzie karała i podporządkuje sobie Ukrainę, Białoruś i Kaukauz Płd. Dopiero wtedy pokaże co to „polityka wielkomocarstwowa”. Teraz Pan jest dobry, ale jak go zezłościmy, to się zbiesi, trzeba więc mu dać po dobroci czego chce.

Odrzucenie spowoduje wzrost „poczucia zagrożenia dla bezpieczeństwa Polsce”, czyli nie rośnie zagrożenie, a tylko „poczucie” czyli subiektywne i emocjonalne przekonanie. Autorzy powinni zostać psychologami i dać spokój politologii i geopolityce.

Wedy także Rosja będzie nas ignorować. Fakt. Życie bez miłości Moskwy musi się autorom wydawać nie do zniesienia.
 
Scenariusz realistyczny
 
Słabnie pozycja rozwadniającego się NATO oraz osłabianej nacjonalizmami UE i Zachód – o zgrozo - „nie decyduje się na włączenie w swoje podwoje Rosji”. Relatywnie rośnie pozycja międzynarodowa Rosji, a wtedy „Polska nadal ma poczucie zagrożenia”. I znów autorów nie interesuje rzeczywista sytuacja, gdyż przyjmują, że przecież Rosja nie może być żadnym zagrożeniem dla Polski. Nie, to tylko o nasze „poczucie” trzeba się troszczyć, a nie o bezpieczeństwo.

W tej sytuacji ubolewają, że szanse na pojednanie polsko-rosyjskie będą niewielkie. By jednak tego dokonać, Polska musi mieć szczególną motywację. W wypadku Niemiec było to przystąpienie do UE. Autorzy sugerują następnie, iż trzeba znaleźć wspólne interesy Polski i Rosji, a więc zakładają, że one istnieją tylko ich nie dostrzegamy. A zatem wymyślajmy „dokąd Polska ma zmierzać idąc z Rosją?” Podpowiem: do Unii Eurazjatyckiej albo od razu na Sybir. Więcej odwagi w obronie interesów Rosji!.
 
Źródła natchnienia
 
Autorzy zawodzą nad czystkami w służbach z lat 2005-2007, które rzekomo „osłabiły te organy państwa”. Rzeczywiście, wpływy państwa rosyjskiego zostały znacznie osłabione. Dowiadujemy się, iż „duże zastrzeżenia wzbudzała likwidacja WSI, co poważnie osłabiło wywiad wojskowy i kontrwywiad”. Też racja. Moskwa wysuwała przecież zastrzeżenia. A dalej argumentacja znana z monologów gen. Dukaczewskiego o „szkodzeniu bezpieczeństwu państwa”.

Autorzy uważają za naganne, jeśli rozwiązując WSI dążono do „odsuwania od władzy ludzi służących systemowi politycznemu realnego socjalizmu”. Fakt, odsuwanie tych ludzi to niewybaczalny błąd. Nie po to był przecież okrągły stół.

Rekomendacja Ekspertyzy brzmi zatem: „wzmocnić służby wywiadu i kontrwywiadu, zarówno cywilnego jak i wojskowego”. Ale po co skoro nikt nam nie zagraża i skąd tu służby cywilne? Czyżby chodziło o połączenie wszystkich pod egidą prezydenta i wzmocnienie kadrami, które „służyły realnemu socjalizmowi”.  

Autorami Ekspertyzy są prof. Ryszard Zięba, związany od 1973 roku z Naukami Politycznymi na UW (obecnie Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych) i dr hab. Justyn Zając, pracująca w Instytucie Stosunków Międzynarodowych WDiNP UW.  Jest to najbardziej „czerwony” wydział na Uniwersytecie Warszawskim. Czytając ekspertyzę miałem wrażenie, że jej autorami są pracownicy uniwersytetu moskiewskiego i to starej daty.

Autor publikacji: 
Ubekistan: 
Polityka zagraniczna: 
GEOPOLITYKA: